Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Warto odpuszczać. Zwłaszcza powinny dość szybko robić to kobiety.

Polecane posty

Gość gość

Nawet nie wiecie, jaka to ulga sobie odpuścić kogoś, kto kompletnie do was nie pasuje. I macie tego świadomość. Kto ma inne poglądy, plany, oczekiwania. I choć może mu się podobacie, to tak naprawdę nie wiadomo. Jest w stanie w oczywisty sposób podrywać inne kobiety, a z wami nie umie porozmawiać. Ludzie powinni dobierać się na zasadzie podobieństw. I nie powinni łudzić się czymś, co jest niekonkretne. I tak byśmy nie spełnili swoich oczekiwań. A tak można swobodnie być sobą. Bez oceniania, czy byłoby się dla kogoś odpowiednim, czy nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W końcu coś mądrego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ameryki nie odkryłaś, zainteresowało mnie tylko dlaczego akurat kobiety miałyby szybko odpuszczać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo facet powinien wykazać choć trochę inicjatywy, jeśli mu zależy. A nie czekać jak księżniczka w wieży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz racje ale z miłości tak łatwo nie można odpuścić. Jeżeli jest uczucie to nie jest taka prosta sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miłość to za duże słowo jeśli nie rozmawiasz z kimś otwarcie, nie spotykasz się, masz ograniczony kontakt. To tak naprawdę zauroczenie, może pociąg fizyczny, ale prosta próba by to złamała. Ludzie chyba za szybko uznają, że kogoś kochają. Miłość owszem zdarza się, ale jest dość trwała. I buduje ją codzienność. A tak - to czekanie z nadzieją na coś. Sympatia, zauroczenie, pragnienie, czułość, to nie miłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli kobieta jak księżniczka w wieży jest OK? Jeśli tak, to najpierw zrezygnuj z praw wyborczych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co, k****, mają prawa wyborcze do tego, że chcę, żeby facet miał na tyle jaj, żeby umiał mnie zaprosić na kawę? Jestem bardzo dziarską kobietą. Ale ktoś, kogo bym sama poderwała nie miałby dla mnie wartości. Sorry, ale związku chcę się poczuć kobieco. Pomimo, że nie potrzebuję faceta do życia. Bez niego nie umrę. I nauczył mnie tego ojciec - jak miałam 5 lat zawsze wszystkim mówiłam pierwsza cześć. Też chłopakom. A dopiero on mi uświadomił, że to niby chłopak powinien mówić pierwszy. Spoczko. Sorry, zdarzało mi się przez przypadek przepuszczać facetów w drzwiach. Albo ich komplementować. Ale taką prostą rzecz, jak inicjatywa na początku powinien przejawiać facet. Gdybym była facetem, albo lesbijką taką inicjatywę bez problemu bym przejawiała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sorry. Ale ludzie mają jakieś mylne pojęcie o tym, co prywatne a co publiczne. No tak, chciałabym być traktowana jak kobieta, jeśli chodzi o osobę, która mi się podoba. W innych wypadkach zupełnie nie ma to dla mnie znaczenia. Równość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Albo równość, albo kobiecość. Nie da się traktować kobiety jak kumpla od piwa do 16, a po 16 jak księżniczkę. Normalny facet będzie się trzymał z daleka od wojującej feministki, zwłaszcza takiej, która bez bluzga nie potrafi się wysłowić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trzeba umieć się dopasować. Można być jednocześnie feministka i wojowac a w domu być kobietą dla faceta. Proste. Tak samo facet. Może być twardym ale nie dla kobiety gdy nikt nie widzi. Co w tym niezwykłego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ile sie znacie nie dasz mu już szansy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdyby obraz feministki był taki, jakim chcą go przedstawiać mizogini, to żadna z nich nie miałaby dzieci i nie byłaby w związku. Podział ról w związku jest sprawą pary. Ma być po prostu sprawiedliwy i akceptowany przez obie strony. To właśnie takie osoby, które patrzą stereotypowo i oceniają feministki jako kobiety niekobiece, czy chcące podporządkować sobie mężczyzn utrwalają fałszywy obraz feminizmu. Czy z racji tego, że potrafię wszystko sobie sama ogarnąć, nic nie załatwię uśmiechem i nie wyglądam na i faktycznie nie jestem bezradna nie mam prawa chcieć, żeby w jedynej relacji, prywatnej relacji czuć się stereotypowo kobieco? Przepraszam, ale to nie ma nic wspólnego z feminizmem. Może jeszcze powinnam do wyobrażenia o feminizmie gościa/ gościówy powyżej dopasować preferowane pozycje seksualne? To prywatne życie. Z chęcią wymienię spłuczkę w kiblu, ale uważam, że mój mężczyzna, czy mężczyzna którym jestem zainteresowana powinien ostatecznie wykazać się inicjatywą na początku znajomości. To jest wchodzenie z butami w prywatną sferę. Feminizm owszem wyraża się w związku, ale dotyczy to podziału prac, praw itp. Natomiast na początku nie ma mowy o związku. Powinnam z racji bycia feministką podbijać do mężczyzny, pomimo że potem by mnie odrzucało od niego, bo miałabym poczucie, że jest to sztuczne? Że nie tego szukam? A może jako feministka nie powinnam np. położyć nigdy głowy na czyimś ramieniu, bo to coś oznacza? Weźta się ogarnijta. Feminizm to równe prawa i równe traktowanie. Ale ciebie, osobę z zewnątrz powinno obchodzić to, czy płacą mi tyle samo, co mężczyźnie, czy nie dyskryminują mnie ze względu na płeć, czy gdybym zdecydowała się mieć dzieci mogłabym wybrać typ porodu, warunki byłyby godne, miałabym gdzie zostawić dziecko, żeby wrócić do pracy itp. Czy mam dostęp do antykoncepcji, opieki okołoporodowej i tak, prawo do terminacji ciąży. Albo czy feministka może mieć dłuższy urlop macierzyński od tacierzyńskiego? Hm? Może nie? To śmieszne, jak ludzie wyobrażają sobie życie prywatne feministek. Tak, w związku panuje równość, ale z jakiego względu w najbardziej intymnych kwestiach ktoś ma oceniać co jest zgodne z feminizmem a co nie? No i w związku z feministką facet nie może być męski? Co? Muszę powiedzieć, że mężczyzna musi być męski i mieć świadomość własnej wartości, żeby być z kobietą feministką (czyli taką, która wierzy w równość kobiety i mężczyzny oraz chce równych praw). Inaczej wszelkie przejawy feministycznej postawy będzie odczuwał jako zagrożenie. I ja chcę w prywatnej sferze czuć się kobieco. Bo poza prywatną sferą nie podkreślam tego elementu zupełnie i moja płeć nie ma znaczenia co do sposobu mojego działania. Większość kobiet tak nie robi, poza tym nie ma nic złego w kobiecych feministkach i nie jest to oksymoron. Swoją drogą uważam, że mężczyźni mają właśnie problem z postrzeganiem kobiet jako ludzi. Nie potrafią widząc kobiecą kobietę, ultrakobiecą kobietę postrzegać jej przez pryzmat osoby, a widzą tylko potencjalny obiekt seksualny, przynajmniej częściowo.Niektórym kobietom to odpowiada, ale nie mają świadomości, że to też je ogranicza. Kobiety z opcją włączaną dla wybranej osoby mają może lepiej, może gorzej - są traktowane przez mężczyzn raczej jak mężczyźni. Choć często takie traktowanie na równi kobieta w męskim środowisku musi sobie wywalczyć. Ja się dobrze czuję w męskim towarzystwie. Mniejsza o to: można być feministką, można mieć równe prawa i można być kobiecą, można być chłopczycą, można podbijać do faceta i można oczekiwać, że to on zrobi pierwszy krok. To tak, jakby oczekiwać, że feministka ma być zawsze albo równie często dominująca w seksie z zasady. Feminizm odnosi się do życia zawodowego, codziennego, a nie do sposobu podrywania, okazywania czułości czy seksu. A raczej stereotypowo widziany feminizm, bo o tym u gościa/gościówy mowa. Bo i w powyższych kwestiach feminizm mówi po prostu: szanujmy się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chciałabym ale ja nigdy nie odpuszczam. W niczym. Jestem cholernie uparta i to często mnie gubi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znamy się już długo. W międzyczasie jemu podobał się ktoś inny, mnie też. A jednak nie znamy się dobrze. Wydaje się, że oboje w międzyczasie nadepnęliśmy sobie na odciski i gdy jedno wychodziło w jakimś sensie w stronę drugiego, to druga strona na to nie reagowała i na odwrót. Ale jest to na tyle subtelne i niemrawe, a na dodatek obiektywnie oceniając nie rokujące dobrze (niemal same rozbieżności), że nie chce mi się czekać. I poczułam się znowu zmęczona. Może jakiś cud się stanie i za rok znowu uznam, że warto o nim pomyśleć. Ale czuję ulgę i jest mi z tym dobrze. Jeśli jestem teraz zmęczona, to jak miałoby wyglądać codzienne życie? No nic. Po prostu chciałam postawić kropkę nad i po podjęciu decyzji. I czuję się z tym b. dobrze. Często jest tak, że jest jakiś wewnętrzny przymus bycia z kimś albo przynajmniej myślenia o kimś, trzymania kogoś w sercu. Ale od paru lat nie ma we mnie tego przymusu, a jednak nie zdołałam się jeszcze tą wolnością zazwyczaj znaną dzieciom i żigolakom nacieszyć. ;) A teraz mam właśnie na to ochotę. I bardzo pomaga mi w tym świadomość 3 rzeczy: - to nie jest nieśmiały mężczyzna, już mój sposób bycia jest bardziej konserwatywny od tego jak czasami on próbuje się prezentować (nie zachowywać, prezentować) a więc nie był przekonany do mnie (nie dziwię się, ja też nie wierzę, że dałoby się spokojnie z kimś o odmiennych poglądach, upodobaniach, środowisku żyć) - różnimy się w istotnych kwestiach - tak naprawdę nie byłby zachwycony, gdybym przedstawiła mu całokształt mojej osoby i tego co sobą prezentuję (ale jak widać nie był na tyle ciekaw, żebym musiała skonfrontować wyobrażenie z rzeczywistością)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do gościówy, która nie odpuszcza. To dobra cecha. Zależy w czym widzisz satysfakcję. Są kobiety, które lubią zdobywać wprost. Jeśli w ten sposób działasz i nie odpuszczasz - to można nawet pochwalić. Ja widocznie jestem konserwą pod względem pewnych manier, ale mam do tego prawo (i nie zaprzecza to feminizmowi ;) :P ). Inna sprawa, jeśli czekasz na faceta. (A jednak większość kobiet wydaje się uważa, że pierwsze kroki, a przynajmniej te "formalne, widoczne" należą do niego. )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czasami na tym dobrze wychodzę np. próbowałam się za wszelką cenę dostać na studia i się dostałam, zaraz kończę. Ale w wielu przypadkach to mnie gubi. Stoję twardo przy swoim zdaniu, zero negocjacji, zero kompromisu. Ogólnie paskudny charakter. A co do tego faceta to cóż, uparłam się na niego ale on ma żonę i ja nadal nie umiem odpuścić. Jakby mi i głowę ucięli jak sobie coś ubzduram to na amen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak chcesz wiedzieć czy warto dalej zawrcać nim sobie głowę, czy jest zdolny do pokochania Ciebie, czy macie wspólną przyszłość, napisz do mojej wróżki Sofii, jest świetna. Jej adres to tarocistkasofii@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co trzeba zrobić żeby pozbyć się reklamy pseudotarocistki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×