Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy nie uważacie że ślub z pierwszym partnerem, partnerką, przynosi niedosyt?

Polecane posty

Gość gość

Ja tego nie wiem, tak tylko się zastanawiam. Mój mąż jest moim trzecim facetem w łóżku, a drugim partnerem, bo przed nim chodziłam 2 lata z kimś innym. Nie chcę nikogo źle ocenić, bo pewnie gdyby mój pierwszy okazał się normalny tobym do dziś z nim byla. I jestem osobą wierną, mam zasady i nie potrzebuję dodatkowych wrażeń. Lojalność jest moją dewizą. ALE czy nie uwazacie ze jak czlowiek hajta sie z pierwszym partnerem ever, to potem sie zastanawia jak to jest z innymi, nie chodzi tylko o seks tylko czy to nie jest takie poczucie ze "nie poznalem dosc kobiet, jakie sa, co lubia" etc.?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wzięłam ślub z pierwszym partnerem. Jesteśmy prawie 10 lat razem, z czego połowa po ślubie i na razie nie żałuję. Byłoby głupio rozstawać się z facetem, którego kocham, tylko dlatego, ze nie mam porównania z innymi. Czasami się zastanawiam, jak to jest z innymi, ale nie na zasadzie "chciałabym, a nie mogę", tylko po prostu w ramach filozoficznych rozważań. Nie korci mnie zdrada. Uważam, że miałam farta poznać tego właściwego za pierwszym podejściem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zależy od człowieka i od satysfakcji jaka ma. Jeśli jest słabo to na pewno się myśli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie. Wręcz przeciwnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam prawie 30 lat, z moim mężem jestem w związku od 16 r.z, mieszkamy razem 10 lat. Ominęły mnie w zyciu hoojowe związki z hoojowymi facetami, całą swoją młodosć przyglądałam się na beznadziejnych facetów swoich koleżanek, ich wieczne problemy, kłótnie i płacze podczas gdy miałam przy sobie przystojnego, fajnego, kochającego mężczyznę. Czego mam żałować? Że nie widziałam więcej penisów? Rzeczywiscie, to miałoby decydujący wpływ na moje życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak się od razu trafiło na świetnego, to nie ma co żałować. No ale ile takich jest ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego zakładasz dwa wątki z takim samym tekstem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak ktoś ma szczęście i znajdzie diament to czego ma żałować? Patrząc na przeżycia moim koleżanek to naprawdę nie ma czego. Zdrady, rozstania, dramaty, samotność, aż do następnego partnera. A ja mam przystojnego, inteligentnego i odnoszącego sukcesy męża, który mnie kocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
NIe,nie żałuję A wrecz bardzo się ciesze :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem jak ktoś żałuje braku większej ilości doświadczenia tzn. że jego związek się sypie. Póki co ma się poczucie, że to najlepszy związek jaki w ogóle można mieć (oczywiście w każdy w swoim mniemaniu ;) ) to po co tęsknić za czymś innym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś kij ma dwa końce, nawet najfajniejszy po 10 mieszkaniówkach to zblazowany egocentryczny typ, a mogła go sobie jakaś na rycerza wychować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie mam niedostu, mąż jest moim pierwszym partnerem i nie chciałabym testować innych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×