Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Macierzynstwo a czas dla siebie

Polecane posty

Gość gość

Cześć, Jestem w 3 mcu ciąży, nigdy jakos nie zależało mi na tym aby mieć dzieci. Wręcz na odwrót, przerażało mnie uzależnianie całego swojego życia do jednej osoby. Brak czasu dla siebie. Słuchanie wymuszania płaczem, darcia japki przez pół dnia, to że mam mieć bo mi sie należy bo jestem dzieckiem i już. I mamusie spełniające każdą zachcianke gdzie zapomniały w tym wszystkim o sobie całkowicie, tylko dziecko, dziecko, dziecko. Może się mylę ale ja chyba nie będę taką matką. Nie chodzi o zaniedbanie ale nie chce dać sobie wejść na głowę i się ubezwłasnowolnić. Powiedzcie mi czy wszystkie tak macie? Czy udaje się Wam w tym zachować zdrowy rozsądek, korzystać jeszcze z życia, z wolnego czasu kiedy dziecko się bawi, śpi albo nawet tak wychować swoje dziecko aby jedno z drugim nie kolidowało. Czy udaje się Wam to ogarnąć w ten sposób aby posiadanie dziecka nie zrobiło z Was tylko i wyłącznie matke spełniającą zachcianki dziecka? :/ Jeśli kogoś tym postem uraziłam, z góry przepraszam. I chcę pójść też szybko do pracy, maksymalnie do roku chcę siedzieć w domu. Chociaż to i tak długo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Makiado
Mnie sie to udaje, ale od poczatku przyzwyczajalam dziecko, ze ma umiec sie samo bawic (nie caly czas, oczywiscie). Znam o wiele bardziej absorbujace dzieci, ktore wymuszaja uwage mamy piskiem - czy sa takie z natury, czy to kwestia ulegania im do konca nie wiadomo ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz... można być dobrą troskliwą mamą i nie zatracić się w macierzyństwie całkowicie :) Przez pierwsze kilka tygodni to raczej mało realne, bo wypracowanie sobie rytmu dnia z dzieckiem zajmuje trochę czasu. Ale potem jest już łatwiej. Jeśli masz możliwość skorzystać z pomocy rodziny, to zrób to. Ja wysyłałam swoją mamę z dzieckiem na spacery - mały i tak spał w wózku, więc nie byłam potrzebna. Jeśli masz w rodzinie kilka osób do pomocy, tym lepiej. Jeśli nie, to warto (wg mnie) załatwić sobie kogoś, kto Cię trochę odciąży, za opłatą. Nie zachęcam do zostawiania niemowlaka na pół dnia, ale właśnie takie 2-3 godzinki przynajmniej dwa razy w tygodniu są dla zmęczonej mamy bardzo cenne. No i oczywiście wyciskaj z męża tyle, ile się da ;P Uważam, że ojciec jest osobą równorzędną, jeśli chodzi o zostawanie z dzieckiem. Oczywiście pojęcie "korzystanie z życia" jest bardzo szerokie. Jeśli Twoją pasją było żeglarstwo albo wędrówki z namiotem po górach, to jednak na parę lat trzeba by przyhamować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przez pierwsze tygodnie czeka mnie najwięcej nauki więc tutaj nie liczę na sielanke :) Chyba nie ma złotego środka bo nie wiadomo od którego momentu przykuwać do tego uwagę. A jak się Wam udało nauczyć dziecko żeby się też samo bawiło? Np moje rodzeństwo ma dzieci i poza tabletem czy tv to zabawy samemu nie ma ;) Oraz każda zabawa odbywa się z wielkim hukiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Planuj ostrożnie, bo życie może Cię zaskoczyć :) A czy dziecko będzie się samo bawiło, czy nie, to nie zależy tylko od tego, czego TY je nauczysz, czy przyzwyczaisz. Każde dziecko rodzi się z własnym temperamentem, a temperowanie (czyt. układanie) takiego charakterku może zająć kilka lat :P Mam dwie córki. Jedna jest już nastolatką, druga niemowlęciem. Są różne jak dzień i noc. Pierwsze pół roku u mnie, to niezły trening. Ale ten trening uświadomił mi, co mnie bardzo interesowało od dawna, a na co nie miałam czasu i dobrego momentu, żeby się zebrać i to załatwić i teraz będę się tego uczyć, żeby zdobyć nowy zawód :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam sie z 10:28, badz ostrozna w planach,ze bedzie tak czy tak. Dziecko moze zaskoczyc. Na poczatku u nas bylo ok, dziecko jadlo i spalo, a po 3 tyg zaczely sie kolki,problemy z brzuszkiem, i.. musialam zapomniec o sobie. Teraz corka ma 4 mce i jest taka fajna,rozesmiana ze lubie spedzac z nia czas i az sie boje myslec o powrocie do pracy. Tak jak dziewczyny radza, korzystaj z pomocy, zeby wyjsc gdzies czy cos zrobic dla siebie,ale nie nastawiaj sie ze bedzie jak bylo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poczekaj na zabawę pt. Rozszerzanie diety :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Karmie dziecko piersia, dzieki temu bez problemu moglam je zawsze brac ze soba i nie ograniczac sie siedzeniem w domu - na spotkania ze znajomymi, na wystawy, w podroz. Maly byl pzryzwyczajony do zmiany miejsca, nowych ludzi. Niestety nie moglam wziac dluzszego urlopu niz 7 miesiacy, w jego trakcie takze pracowalam w domu ( specyfika zawodu). Ale dawalam radę,maly byl wtedy czesto przy mnie w chuscie. Udalo mi sie znalezc bardzo dobry zlobek, chodzi do niego z radoscią. A ja do pracy. Gdy jestem z nim popoludniami i w weekendy, jego obecność mnie nie męczy, przeciwnie, bardzo lubie obserwowac jego rozwój, nowe umiejetnosci. Poniewaz zawsze duzo pracowałam,czesto zarywałam noce, nie widze specjalnej zmiany, do tego mąz poczuwa sie do opieki,np , jesli trzeba, odciaza mnie w nocy . zajmuje dzieckiem, przygotowuje cos do jedzenia. Raz na tydzien przychodzi pani do sprzatania. Maly ma rok, traktujemy go juz jako pelnoprawnego czlonka rodziny, siada z nami do stołu, takze, gdy przychodzą znajomi, jest do tego przyzwyczojony, nie jest męczacy, uwielbia pzrysłuchiwąc sie rozmowom). Nie czuję sie uzalezniona, zyję normalnie zawodowo i towarzysko. Moja rada - karm piersia, jak długo sie da,straj sie je trzymac blisko siebie, pzrytulac, ale tez hartuj, nie przesadzaj z wyparzaniem i odkazaniem, nie unikaj kontaktów dziecka z ludzmi, staraj sie, zeby twoje zycie było jak dawniej, tyle,ze powiekszone o jednego czlonka rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam bardzo podobne podejście do macierzyństwa jak Ty autorko, w sumie różni nas tylko staż ciazy, bo ja juz na dniach rodze swoja pierwsza córkę. Dziecko było w sumie na pol planowane. Wiedzieliśmy z mężem, że chcemy mieć dzieci, ale zaskoczyło nas to, że zaszlam od razu. Nie zwariowałam na punkcie ciazy, nie dostalam wyprawkowego prania mózgu. Co wiecej pomimo, że termin juz tuż tuż nadal jest to dla mnie trochę abstrakcyjne - ja jako mama :) Jestem introwertykiem, uwielbiam spędzać czas samotnie i przeraza mnie trochę ta ciagla obecność dziecka. Rozmawiałam na ten temat z mężem, czasem nawet płakałam mu w rękaw, bo autentycznie boje się tego wszystkiego. Życie zweryfikuje jak będzie i przekonam się o tym już niedługo ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zalezy tez od dziecka. Moja pierwsza corcia w zasadzie aniol, spokojna, ostrozna itd. No wiadomo jakies piski i wrzaski sie zdarzaly, ale dziecko tez czlowiek choc maly i moze miec zly dzien, hehe. Teraz mam rocznego synka i wydrzec ta szanowna japke potrafi, glos to on ma. W sumie nie jest zle, ale jest bardziej absorbujacy, bardziej ciekawski i *****iwy niz jego siostra w tym wieku. Ale tez jest fajny. Ani z jednym ani z drugim nie popuszczam, na zasadzie nie daje sobie wejsc na glowe. Ale widze ze dla syna mam wiecej czulosci ( nie mylic z rozpieszczaniem). Przy corce ciagle wszyscy radzili- nie nos, niech sie bawi sama. Bo rozpiescisz, przyzwyczaisz. Cos tam sluchalam w tej kwestii ( chociaz corke bardzo dlugo usypialam na rekach). Teraz tez slysze podobne rady, ale juz sie nie spinam. To samo tyczy sie ubierania, trzymania pod kloszem, hehe. Nigdy nie zapomne jak z uporem maniaka corce latem czapeczki poprawialam, bo uszka zawieje. Czy mam czas dla siebie? Tak, jak dzieci spaly a moje to wybitne spiochy, zwlaszcza synek. Ale tez nie mam problemu, jestem w stanie wszystko zrobic i zalatwic z dzieckiem u boku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do dziś Rozumiem Cie doskonale bo też jestem chyba introwertyczką która lubi być tak samo czasem sama, w ciszy, nie rozmawiać z nikim, nawet z moim facetem i on to wie i szanuje to :P I też własnie obawy jak to będzie gdzie ktoś będzie non stop obok, wymagał uwagi i energiczności, kiedy ja czasem najzwyklej lubię sobie zamulić :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mysle,ze trudno wychowywac wg jednego modelu, bo kazde dziecko jest inne, matka tez, troche trzeba pojść na zywioł. Ja dziec****eścilam, przytulalam, nosiłam ,chwaliłam, długo karmiłam piersia, z drugiej strony odkad tylko sie dało, dawałam im wolna reke .Nie mowiłam co chwiłe "nie ruszaj", "nie biegaj" "włoz czapkę", nie rozpaczalam, jak sie zabrudziły, głaskały psa , wywalily wszytko z szafki. itd. Wyrosły na bardzo samodzielne , radosne i zdrowe. Mysle,ze z jednej strony mialy wielkie poczucie bezpieczenstwa i miłosci w domu, z drugiej - niezaleznośc i zachete do eksperymantowania i poznawania świata. A mnie nie gryzly wyrzuty sumienia,ze powinnam dzialać wg jednej okreslonej recepty. Takie macierzyństwo nie męczy, bo nie robi z matki niewolnikaZ dziecka zreszta tez.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety nawet nie wiem jak byś się starała i planowała, że u Ciebie będzie inaczej, pierwszy okres życia dziecka tak właśnie wygląda. Cały czas domaga się uwagi, wszystko co robisz robisz w stresie, bo albo płacze albo zaraz zacznie płakać. Nie chce być samo ani na chwilę, nawet obiad robisz na raty. Jak wychodzisz do drugiego pokoju to często słyszysz za sobą zawodzenie. Jęczenie i marudzenie zajmują dużą cześć dnia. Podobnie jak obsługa dziecka - karmienie, przewijanie itd.Najlepiej żeby cały czas na nie patrzyć i zabawiać, a jeśli musisz sama siebie trochę ogarnąć w podstawowych potrzebach, wiąże się to z okazywaniem niezadowolenia przez dziecko.Ciągłe bycie czujnym, skupionym na dziecku, to męczy psychicznie. A później jak zacznie raczkować, czy chodzić to już w ogóle trzeba mieć oczy dookoła. Oczywiście są też pozytywne aspekty, ale bycie matką jest naprawdę ciężkie. Ja walczę o przetrwanie i chce aby czas płynął i dziecko podrosło. Nie da mnie macierzyństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dlatego nie warto miec dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×