Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Rozwód,jak przez to przebrnąć

Polecane posty

Gość gość
Powiem Ci szczerze i ja nie jestem szczesliwa. Moj nie pije w ogole ale nie potrafie mu tego wybaczyc:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój moze nie tyle,ze wcale nie pije,ale nie upija się. Ale tak jak piszesz,niektóre sytuacje i słowa zostaną w głowie juz do końca życia. Normalnie juz raczej nigdy nie będzie,nawet jeśli zmieni się na lepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko jestes osoba wspoluzalezniona. Za pare lat bedzie jeszcze gorzej,uwierz mi. Wszystkie kobiety,ktore pozostaja przy mężach alkoholikach są wspoluzaleznione i potrzebuja pomocy. Spojrzcie na swoje dzieci i powiedzcie czym one Wam zawinily ze skazujecie je na zycie w wiecznym strachu,niepewnosci. Beda mialy poczucie niskiej wartosci tak jak Wy. Bo nie wierze ze nie macie poczucia niskiej wartosci skoro dajecie sie gnoic i szmacic! Laski cale zycie przed wami! Wezcie sie w garsc i odejdzie od nich!! Ja przy alkoholiku zmarnowalam 20lat! I tez mial milion szans i za kazdym razem bylo to samo. Jezeli on mowi ze tylko nie bedzie pic a nic z tym nie robi to i tak predzej czy pozniej znow wpadnie w ciąg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz racje. Ja czuje sie nikim,s****wem(jak to nieraz moj do mnie mowil). Jak sie troche ochlodzi to pojde w koncu do terapeuty. Chcialabym od niego odejsc ale nie mam sil:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cholera, takie w takiej sytuacji właśnie. Mój maz pije, choć twierdzi, że nie. Czasem włączają mu sie jakieś żale i wtedy robi się nieprzyjemny....potrafi nie wzywać i na trzeźwo i po alko....patrzac mi w oczy obiecuje że przestanie pić, a później dzIeń w dzień pije...ale dZisiaj pił bo.....zawsze sie powód znajdzie....kiedys się dziećmi nie zajmował, ostatnio to robi i tak ma pretensje ze ja tego nie doceniam.....czasem się nawet zastanawiam przez to czy słusznie się czepiam, ale szybko dochodzę do wniosku ze słusznie.... Do tej pory się jaką kręciło...ale przez ost kilka miesięcy....wudarzylo sie coś, co skończyło huśtawki pt może będzie lepiej a może nie....on widzi że jest źle....próbuje starych sposób na poprawienie sytuacji ale widzi że nic nie działa....boi się więc co robi? Pije....czy ja mam niską samoocenę z powodu jego zachowań? Nie....mam do siebie żal i jestem wściekła ze że nie nie mma dość sily zeby to przerwać..... Gardzę nim...Jest nikim....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko jak u Ciebie? Moj niestety wczoraj wypil piwo. Syn mi powiedzial,od razu sie do niego rzucil... Tego juz za wiele:-( zaluje ze mu uwierzylam. Alez glupia jestem. Mam dwa wyjscia:albo mieszkac z nim pod jednym dachem ale jednak osobno albo wyprowadzic sie. Nie wiem co robic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka- moj poszedł na terapię do ośrodka. Dałam mu ultimatum. Albo terapia albo się rozstajemy. A jak u Ciebie? Zaglądasz tu? Po ostatniej awanturze po pijanemu,nie dałam juz rady. Ucieklam,bo zaczął mi grozic,ze mnie zabije. Teraz odwiedzam go raz na jakiś czas,a on ma czas na przemyślenie tego wszystkiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka- Nie masz pojęcia widzę czym jest choroba alkoholowa i do czego prowadzi. Pic a chlac to jest różnica. To jest autodestrukcja-dosłownie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam nadzieje,ze tu jeszcze zajrzysz. U mnie światełko w tuneli,zobaczymy tylko czy ta jego terapia będzie nowym początkiem czy końcem naszego małżeństwa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie koniec. Byla terapia i co z tego. Alkoholik nigdy sie nie zmieni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam 31 I teraz wspomnienia z dziecinstwa wracaja kiedy ojciec pijany wracal do domu, wyzywal matke, moje rodzenstwo. Raz rzucal w mame nozem, wyzwiska. Lezal pijany pod blokiem nie raz, albo wydzieral sie na cale osiedle. Widze jego ochydna spijaczona twarz. 12 lat temu, kiedy zmienilismy miasto przestal pic. Mam zal do mamy ze nie odeszla od niego. Za mloda bylam zeby sie wstydzic. Teraz mi wstyd. Kobiety ogarnijcie sie I dla dobra wlasnych dzieci odejdzcie od tych pijakow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka- Statystycznie 1 na 10 z tego "wychodzi " tzn nie pije. I każda z nas ludzi się, ze to akurat będzie mój mąż. Ja dałam ostatnia szanse,na więcej nie mam siły. Sama chodzę na terapię i ratuje swoje życie. Choć mam wrażenie, ze układając sobie to wszystko w głowie tak jak powinno coraz bardziej się od niego oddalam. Nie wiem nawet czy chce to ratować, zrobił nam tyle krzywdy,ze juz wystarczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kurcze, zerknij i coś napisz. Myślę co u Ciebie. Mój na tej terapii,niedługo wraca a ja się martwię jak będzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic nie bedzie. Moj nie pije co prawda,jeden incydent tylko byl,ale dla mnie to i tak za duzo. Teraz pracuje duzo to pic nie ma czasu. Zalezy co ma w glowie. Jak naprawde chce to nie bedzoe pil. Zycze Ci wszystkiego najlepszego :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cześć dziewczyny.Ja mam taki sam problem.Moge się wygadać?Tylko proszę nie mówcie,że jestem głupia itp ok?Bo ja to wszystko wiem,tylko jeszcze nie mam w sobie tyle siły żeby podjąć ostateczne decyzje.Jestesmy małżeństwem 11 lat,mój mąż również popija,coraz częściej.Uwaza,że wypicie dwóch czy trzech piw dziennie to nic złego.Pol roku temu nie wytrzymałam,wezwałam policję.Matko jak się kajał.Wybaczylam.Oczywiscie już chyba z tysięczny raz.Co tydzień obiecuje poprawę a ja głupia ciągle wierzę.Rowniez jakieś pół roku temu wyprowadziłam się ,na tydzień.Wystraszyl się,przepraszal,wybaczylam.Mamy dwójkę dzieci,starszy go nie lubi.Mamy kredyt na mieszkanie.I tu jest problem,bo już nie raz mówiłam mu żeby się wyprowadził ale on nie chce,bo mieszkanie jest wspólne.Oczywiscie nie zajmuje się dziećmi,no może czasem młodszym.Dzisiaj np.spi jeszcze ,bo wczoraj się napił.Tak wyglądają u nas niedzielę wlasnie,że on śpi do południa i ma wszystko w d***e.W domu też nic nie robi.Kubka po sobie nie umyje.Do mnie też już stosunek zmienił jeszcze rok temu,mimo kłótni,wiedziałam,że mnie kocha teraz już wiem,że nie.Nie szanuje mnie,ma głupie odżywki,nie potrafi miłego słowa powiedzieć.Oboje pracujemy,on zarabia prawie dwa razy tyle co ja.Chcialabym,żeby się wyprowadził i zostawił mi mieszkanie,ale boje się,że finansowo sobie nie poradzę.Wczoraj mieliśmy rocznicę ślubu,pierwszy raz spędziliśmy ja osobno.On pijąc a ja oglądając tv.Swietnie poprostu.Zauwazylam,że już mi się robi coraz bardziej obojętny,już nawet nie płacze przez niego.Spimy oczywiście osobno,ale mamy małe mieszkanie u chcąc nie chcąc mijamy się w kuchni itp.Ale mnie irytuje jego obecność,bo nawet naczyń po sobie nie umyje,nie posprząta.Nie wiem co mam robić.Doradzicie mi coś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wezwałaś policje na męża, który wypił trzy piwka? :D Nieźle :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To skoro czujesz dyskomfort w związku z rażącą dysproporcją w zarobkach zamiast ogarniać mieszkanie zleć tą prace osobie trzeciej a samej idź robić kasę dorabiając np. na pół etatu. Raczej w miejscu zatrudnienia nikogo nie interesuje, że na stopie prywatnej mąż jest alkoholikiem jego praca jest ceniona, daje mu satysfakcje, podbudowuje (bo w domu tego brak ze strony oschłej żony) stąd i dzięki kompetencjom wyższe zarobki, przynajmniej tyle go dowartościowuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po 1 nie wezwałam policji po trzech piwkach męża tylko wtedy to było jakieś 6/7 piw.A po 2 .nie mam możliwości dorabiać jeszcze na 1/2 etatu,bo cały dom i rodzina jest na mojej głowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A po 3.czy kogoś dziwi,że jestem oschła skoro mąż jest ciągle podpity,mówi mi przykre rzeczy i nie daje nic od siebie w tym związku???Z tego co wiem to małżeństwo to dwie strony a nie jedna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka - a ja Cię swietnie rozumiem. Teraz jest podpity,a jak nic z tym nie będzie robil to niestety ale będzie coraz gorzej. Za chwilę zacznie się picie od rana i tak równia pochyla- będzie się coraz bardziej staczal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Właśnie wiem.Dzisiaj przyniosłam walizkę i powiedziałam,że ma dwie godziny na spakowanie się.Mija trzecia i nic z tym nie robi.Ja już nie mam siły na ciagłe użeranie się z nim.Prośbą nie,groźba też nie.Ile można słuchać tych obietnic bez pokrycia?Co tydzień to samo.Nie mogę go wyrzucić,bo ma takie same prawa do tego mieszkania i jak widać on nie chce się wyprowadzić.Narazie go ignoruje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiecie co. Zostawcie tych pijakow. Nie widzicie ze marnujecie sobie zycie? Na co wam to. Nie sluchajcie prosb grozb. Ja wiem,ze to latwo powiedziec. Moj maz pil 30 lat. Zmarnowalam przy nim zycie. Tylko dzieci ,dom. On robil co chcial. Nieraz dostalam w gębę,wzywalam policje,ale co z tego? Kiedys byly inne czasy. Zmarnowalam dzieciom zycie i sobie. Czekalam az sie zmieni.. Po 10 latach wiedzialam ze tego nie zrobi ale brak bylo sil na odejscie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka - ja zobaczę jak będzie po terapii i czy będzie to kontynuowal. Mam teraz do tego inne nastawienie i wiem na czym to wszystko polega. Dlatego jeżeli zacznie się kręcenie, ze mu dalsza terapia juz nie potrzebna, to do widzenia. Przez te tygodnie jak go nie było odpoczelam psychicznie i zdazyłam się przyzwyczaić do innego (lepszego, spokojniejszego zycia). To on ma się głównie starac jeśli mu zależy na rodzinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka - musisz realizowac to co mówisz. To jest podstawa. Jak raz drugi straszysz rozwodem czy wyprowadzka a tego nie robisz to on kolejny raz myśli,ze sobie pogadasz i Ci przejdzie. Nigdy nie wierz w nic alkoholikowi. Będzie tak kręcił, tak mieszal byle tylko się napić. A potem jakoś to będzie. To jest ich myślenie. Im wcześniej pójdzie na terapię tym lepiej, nawet jesli Was nie odzyska to odzyska swoje życie. Dlatego ja pomogłam, prosił mnie juz o pomoc,bo wszystko go od srodka bolalo. Załatwiłam ośrodek i powiedziałam,ze mnie zeby odzyskać to nie wiem co musiałby zrobić,ale żeby chociaż dla siebie i dzieci się ratował.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorki masz 100% rację.Ja nie jestem w ogóle konsekwentna i masz rację wiele razy go straszylam i nic z tego nie wynikało.Owszem pierwszy raz jak się wyprowadziłam to się przestraszył,jak zadzwoniłam na policję też.I co z tego jak za trzy tygodnie było to samo.Po policji zgodził się iść na spotkanie,ale w końcu nie poszliśmy,wiem głupia jestem,że go nie poszłam za ciosem.Teraz twierdzi,że on nie ma problemu(standard),że on wcale nie musi pić.Guzik prawda,bo każda okazja jest dobra,że jest zmęczony po pracy,że jest wolne,że jest piątek,sobota,że ząb boli,że jest zimno,że jest gorąco i tak w kółko.Co mnie jeszce wkurza,że on jest podatny na innych,nie umowie odmówić.Ma samych kumpli od piwka,którzy albo są wolni albo mają swoje kobiety w d***e.I on tak tym przesiąka.Ja mu wiecznie powtarzam,że skoro chce żyć jak kawaler to proszę bardzo droga wolna ja nie będę go zatrzymywać.On wiecznie twierdzi,że się dogadamy.Dziekuje autorki za wsparcie,mam nadzieję,że dyskusja tutaj doda mi kopa do działania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jeszcze jedno,on twierdzi,że nie ma problemu,bo nie zawala pracy.Glupie gadanie.Tak samo zasłania się moim ojcem.Moj tata też pije,ale nigdy nie zrobił awantury,nigdy nie tknął mnie,czy mamy,nigdy czymś nie rzucił.A mój robi się agresywny.My już na żadnej płaszczyźnie się nie dogadujemy.Klocimy się o jego picie,o obowiązki domowe,o pieniądze,o wychowanie dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka - bo alkohol tak działa. U nas było już takie błędne koło, ze twierdził,że pije przeze mnie. " przez moją wiecznie niezadowolona gębę".- tak kiedyś powiedział. A jaka miałam być skoro ciągle pil a ja dwoje małych dzieci na glowie i żadnego wsparcia od niego? W każdym razie nie mozna dać sobie tego wmówić. Ja juz lapalam się na tym,ze robiłam tak jak chciał byleby tylko mieć spokój. A tak przeciez nie można! Nie można dawać się ponizac, krytykować na okrągło. W terapii uzależnień nazywa się to "odwlekaniem cierpienia ". I słusznie,bo co z tego,ze staralam się podporządkować. W tej chwili było "dobrze "bo był spokój, ale mąż i tsk znalazl za jakis czas powod do awantury. U mnie krytycznym momentem było to jak grozil,ze mnie zabije. Naprawdę się wtedy przestraszyłam, ucieklam z dziećmi. Na ten moment zastanawiam się czy te jego chore akcje to efekt picia czy jeszcze jakichs innych zaburzen. Boje się jak będzie jak wróci po tej terapii i ze trzeźwy będzie jeszcze gorszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie też tak jest,mój mąż jest strasznym nerwusem.Nigdy nie wiem kiedy się o coś przyczepi.I też zwala winę na mnie i też jest błędne koło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka - przestań skupiać się na nim a zacznij leczenie od siebie. Trzeba zrozumieć jedną rzecz,ze tak przez nas nie zaczęli pić,tak dzięki nam nie przestaną.Nie wymadrzam się, bo samą mam dużo złych nawyków i złego myślenia. Staram sie skupiac na sobie,ale lapie sie czesto na tym,ze swoje samopoczucie uzalezniam pd tego jaki pn bedzie.To nie my mamy problem z nimi. Mamy problem ze sobą, że nie tak jak powinnysmy reagujemy na ich picie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja chcę tylko spokoju,chce żeby się wyprowadził.Chce spokoju dla siebie i dzieci a nie się martwić w jakim honorze jaśnie pan wróci.Tylko on nie chce się wyprowadzić!Uważa,że ma takie same prawa do mieszkania.A ja się boje,że jak w końcu zostawi mi mieszkanie to będę musiała go spłacać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×