Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy wasi mężowie narzekają czasem na obiady?

Polecane posty

Gość gość

Mam dość tych narzekań cały czas mu cos wiecznie nie smakuje. A jak przyjdzie czas na zupę to juz w ogóle koszmar, nie je po prostu i robi sobie kanapki. Obiady robie codziennie, codzień cos innego, staram się gotowac zdrowo nie używam zwyklej soli, kostek rosolowych kupczych, magii, veget. Buliony do zup mięsno warzywne gotuję sama, do gulaszy też, gotowych sosów w sloikach też nie kupuje. Naprawde staram się do cholery, stoję codzien przy tych garach i k***a mac zero wdziecznosci wiecznie ta jego skrzywiona mina. Nic nie lubi najchętniej to by codzień jadl schabwe z ziemniakami i surówką. Mieszkamy we własnym domu dopiero rok, wcześniej u teściowej i też czasem narzekał, ale wydaje mi się ze jej obiady bardziej mu smakowały, ale ona właśnie gotowala tlusto, słono i z tymi wszystkimi dodatkami, ktorych ja unikam. Jeszcze pytanie mam jak wy gotujecie zupy. Bo moze faktycznie ja cos nie tak robie i sa po prostu nie dobre. Ja zupe gotuje tak: biore gar 6l wrzucam mieso drobiowe, po odszumowaniu warzywa (cebulę, marchew, pietruszkę, seler) gotujr na malym ogniu 3-4h dziele na kilka porcji i mrożę. Potem wyciagam gotowy bulion rozmrazam i mam baze do prawie kazdej zupy. Maz jak widzi, ze gotuje to co opisalam wyzej juz zaczyna mi gderac, ze wiecznie to samo i znow będzie glodowal przeze mnie. Wtedy.mam ochote już do cholery strzelić w pysk. Mam tego naprawdę dość. Poradźcie coś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
olej frajera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie obraz sie ale musze sie spytac czy to sa lata 50-te www.youtube.com/watch?v=V1uNg_GeUsM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak mojemu mężowi nie smakuje to niech sobie ugotuje, co mu rączki urwało? Z d**y temat i problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja pier.. to nie rob mu tych zup przestan niech on gotuje albo kupujcie na miescie albo jezdzijcie do tesciowej albo rob to co mu smakuje co ty taka gupia tepa jestes UELASTYCZNIJ SIE szkoda zycia z tak tepo dzido

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Faceci z reguły lepiej gotują dziwię się, że jeszcze kobiety stoją "przy garach".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja kiedys powiedzialam to gotuj sam. I maz gotuje, najpierw przerabial przepisy mamusi na zdrowe a pozniej juz sam zaczal eksperymentowac w kuchni z nowymi potrawami. Do dzisiaj mam spokoj z gotowaniem. Aha, czasem nawet cos upiecze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie ma małego peniska - tacy zawsze znajdą powód do narzekania, kiedyś miałam takiego i uwierz mi - szkoda życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Proponuje isc do psychologa. Masz bardzo niskie poczucie wartosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No jak bulion jest z samych warzyw i mięsa to w sumie nie dziwię się że słaby :) daj przyprawy, sól, pieprz, ja daje czosnek i czasami natkę pietruszki. Sól też nie jest zła, ale z umiarem. Musisz doedukowac męża jakie są skutki tłustego i slonego jedzenia ponaddto twój mąż to burak, jak mu nie smakuje to niech sobie sam gotuje ale normalnie poprosi o coś innego, znajdzie jakiś przepis a nie chamskie odzywki. Mój na takie coś by sobie zupę z podłogi jadł. To nie dziecko że wybrzydza. Twój maz jest rozpieszczony przez mamunie i musisz to zmienić jeśli chcesz żeby był zdrowy a nie padł ci na zawał przez miazdzyce w wieku 40 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój też narzekał, to mu gotuję tak jak lubi- tłusto, słono i dużo mięsa. Niedługo będziemy szersi niż wyżsi. :-/ Autorko, nie poddawaj się i gotuj tak jak Ty wolisz. Po kilku latach się przyzwyczai ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem do października w domu wiec ja.gotuje, kto ma gotowac? Dziecko woli zupy niz mięcho z ziemniakami wiec to głównie dla niego gotuję. Soli używam przeciez pieprzu też nie myslcie, ze nie przyprawiam wcale. Raz sie oburzylam i nie gotowalam to mąż ugotowal spagetii wyszlo mówiąc delikatnie nie smaczne. Oczywiście do.meza nic nie dotarło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dopiero od niedawna dodaje kostek do zupy, bo o ile mezowi smakowalo, o tyle corce nie, nic i nigdy co ugotuje. Jeszcze rozumiem ze maz wychowany na innej kuchni, ale corka od zawsze znala tylko moje i od zawsze kreci nosem. Jadla by tylko nalesniki i kluski. Tez nie uzywam soli, za to sporo innych przypraw. Do rosolu np daje, noge z kurczaka, wolowine za ok 6 zl ( taka kostke) marchewke, pietruszke, wloszczyzne suszona, trzy kostki rosolowe 1x wloszczyzna 2 x z borowikami) duzo natki pietruszki , pieprz,lisc laurowy, ziele angielskie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Napisałam tylko, że nie używam zwyklej soli kuchennej. A nie,.ze w wcale nie solę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niech mąż je to co u teściowej. A potem niech idzie na badania, wyjda mu źle po takim jedzeniu to od razu sam się przedstawi na zdrowsze. Przerabiala to u siebie tylko problem być dość śmieszny, mianowicie okropny smród w łazience po mężu i mega smierdzacy pot. Też wiecznie zarl miecho, sosy, smażone, warzyw prawie zero. Mamusia go tak nauczyla. Nie trafialy do niego mojej słowa o zdrowym jedzeniu. Wykopalam go na siłę na badania, i wyszło to co mówiłam mu sama, lekarz go uświadomił, wytlumaczyl. Sam zaczął jesc lepiej, nawet na obiad robimy dania wegetariańskie i jemy że smakiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój ex tak zrzędził, więc się z nim rozwiodłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do kostek rosolowych niestety nikt mnie nie przekona. Nigdy. Ja oczywiście w swoim gotowaniu nie zamierzam nic zmieniać, jak nie chce to niech nie je. Ja się cieszę, Ze dziecko jest najedzone. Maz u teściowej nie będzie jadł, ponieważ takie codzienne wycieczki na obiadki to dopiero by go słono kosztowały. Mówiąc krótko : trochę za daleko mieszka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój też wiecznie narzeka. Trochę podlubie i nie je. Od mamy czasem wybrzydza czasem nawet i w knajpach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, nigdy. Ale gdybym gotowała, pewnie by narzekał, bo jest bardzo wybredny, w sensie smakosz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od dzis się nie będę juz przejmować. Jeszcze jedna krytyka mojego obiadu to będę gotować tylko dla siebie i dziecka, a on niech sobie robi co chce. Ja go innych przyzwyczajeń chyba nie nauczę. A moja teściowa uważa, że ja tak gotuję, bo się dopiero uczę, tak tłumaczy mężowi. To się uśmiałam nie raz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zup praktycznie nie gotujemy, od czasu do czasu tylko jakiś krem warzywny (na wywarze warzywnym) czy jakaś tajska, od wielkiego dzwonu żurek, fasolowa czy kapuśniak. U nas najczęściej jest kuchnia azjatycka, którą oboje uwielbiamy. A że oboje gotujemy, więc jakby kto chcial kręcić nosem to w połowie na swoją robotę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zawsze jak jest spagetti lub inny makaron, ryż czy kasza. Najlepiej to by tylko kotlety mielone i z kurczaka jadł z pyrami i mizeria. Tylko wtedy jest wniebowzięty. A ja mam dość pyrow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co to są pyry? Ja mam meza że Śląska i ciągle by jadł kluchy śląskie. Obrzydliwe, zaklejajace puste kalorie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jakim cudem twój mąż zwierza się matce z tego jak ty mu gotujesz? Lol, to dopiero jest szok, a nie to że mu moze coś od ciebie nie smakówac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie gotuj codziennie. Niech któregoś dnia przyjdzie i żaden obiad czekać nie będzie. Ja czasem tak robie. Nie chce mi sie zwyczajnie dzień w dzień stać przy garach. A czasem robie i obiad na dwa dni. Przychodzi wtedy maz bierze psa na spacer i idzie kupić coś w mlecznym lub zamawiamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zwierza się swojej matce tylko ona sama tak kiedy do nas powiedziala. Wyglądało to tak jakby chciała mnie pocieszyć, że moze mi nie wychodzić, bo się dopiero uczę gotować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"A jak przyjdzie czas na zupę to juz w ogóle koszmar, nie je po prostu i robi sobie kanapki."- i to jest dla ciebie "koszmar"? Ja czasem też robię coś o czym wiem że mąż nie je, albo nie ma ochoty, nie przyszłoby mi do głowy strzelać focha że nie chce jeść "bo ja się namęczyłam". W ogóle prosi o te obiady, komentuje jakoś? U nas w domu każdy je inaczej i nie mam problemu z tym żeby mężowi wrzucić rybę do piekarnika z sosem, a dziecku bez, żeby ugotować i makaron, i ryż do zupy. Trudno u nas o obiad który w całości smakuje wszystkim, na palcach mogę takie policzyć ale nie będę też w kółko gotowała tego samego. Jeśli to dla ciebie taki istotny problem, to usiądźcie z książką kucharską i pogadajcie o tym co oboje lubicie, staraj się to w zdrowszej wersji zrobić i tyle. Jak koniecznie chce- to przecież żaden problem żeby on zjadł tą mizerię ze śmietaną, a ty z jogurtem. To nie działa tak że twój wysiłek w magiczny sposób sprawi że zacznie mu smakować. Mój nie narzeka bo teściowa nie gotowała praktycznie w ogóle, i może zjeść cokolwiek, albo nic, ja chętnie gotuję coś co lubi ale też nie ustawiam obiadów pod niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie smakuje to do baru poszed!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skąd ja to znam? Robiłam wczoraj żeberka: dla mojego męża są cyt. "za tłuste", dwu daniowe obiady to cyt. "za dużo dla niego" więc zje jedno danie, a potem dopycha paluszkami, chipsami, ciastkami ... no dziwak. Szkoda gadać. Najlepiej jakbym robiła codziennie studenckie dania.Ja już się nie przejmuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nigdy nie narzeka .Pracujemy na rożne zmiany wiec gotuje ten kto jest szybciej w domu . Jak maz coś ugotuje to ja tez nie narzekam tylko ciesze sie, ze po pracy nie muszę stać przy garach . Jak nie chce nam sie gotować to jemy pizze albo śledzie w śmietanie i do tego bułka .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×