Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czemu rodzice chca zeby ich dzieci byly ulegle spokojne bez wlasnego zdania

Polecane posty

Gość gość

przeciez tacy ludzie maja najgorzej w doroslosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po przypadku którego znam, mama chce mieć pełną kontrolę nad dzieckiem, wie najlepiej nawet teraz jak dziecko jest dorosłe i w związku malzenskim. Jej zdanie jest najważniejsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam w domu małego indywidualiste i powiem Wam, ze jest ciezko. Codziennie trzeba z nim walczyć o wszystko - mycie zębów, wyjście do przedszkola, wejście do wanny, wyjście z wanny... Po kilku latach robi sie to bardzo męczące. Z drugim dzieckiem jest o wiele łatwiej. Za to wiem, ze w dorosłym życiu to starszemu pewnie bedzie lżej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
8:37 ja zrozumiałam pytanie trochę inaczej. Bo rzeczy które wymieniłas to są normalne że dziecko musi takie rzeczy robić. Ja rozumiałam że np ma coś jeść nawet jak nie lubi, ma w to czy w tamto się ubierać, przytulić się do kogoś nawet jak nie chce, ono chce jogurtu a dostanie kromke, nie może sobie wybrać nowych butów bo rodzice mu wybiorą, ma jechać do babci nie ma ze boli i najlepiej dać buziaki jak ona chce. Jest traktowane jak lalka zamiast jak człowiek z własnym zdaniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a teraz zastanów się do czego doprowadzi taki styl wychowania szczególnie kiedy mówimy o dziecku kilkuletnim . Czy kilkulatek potrafi zarządzać w sposób rozsądny swoim życiem ? czy potrafi wybrać sobie buty biorąc pod uwagę jego prawdziwe potrzeby i możliwości finansowe ?czy potrafi ocenić koniecznośc dbania o zęby czy higienę ? Podobnie ma się sprawa ze stosunkami w rodzinie .Nie zawsze to co czujemy powinno znaleść ujście w słownej wypowiedzi więc uczenie dziecka ,że należy szanować uczucia innych , szczególnie starszych ciotek i babć to podwalina dobrego wychowania .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taa ja mam takie "dobre" wychowanie i wszędzie gdzie pójdę to mnie szmaca razem z moim kulturalnym wychowaniem w doopie to mam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja byłam taka, grzeczna, spokojna, miałam zdanie, ale go nie wypowiadałam, robiłam co rodzice kazali. Ale robili to mądrze, zaszczepili we mnie miłość do języków, chodziłam na kursy, zdawałam olimpiady, potem studia kierunkowe, potem dobra praca i nie jest mi źle w życiu. Dobrze zarabiam, mam rodzinę, rodzice się nie wtrącają. Rodzice chcieli mieć po prostu spokój po pracy, a nie walki z dzieckiem. W moim przypadku nie wyszło to na złe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9:47 szanowni nie znaczy że dziecko musi się całować bo będzie szantaż że babcia czy ciotka jest smutna i nie kochana. Każdy normalny człowiek rozumie i pamięta jak to było i jakie to uczucie jak rodzice powiedzieli "no idź się przywitać". To uczy dziecku autonomii i że może dać cześć zamiast całuski, ma wybory a nie musi tylko robić tak bo wypada. Ja absolutnie nie będę uczyć dziecku że ma robić tak bo wypada i nie ma kontroli nad swoim ciałem. Później będzie miał żonę i zrobi wszystko do a innych bo wypada. Jeśli stara ciotka czy babcia ma problem z uczuciami i emocjami to niech idą do psychologa bo dziecko nie jest na tym świecie żeby upewnić im dobre humory. Nie jest rzeczą, nie jest lalka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś W twoim nie, w przypadku takich a,nie innych ludzi. Ale pomysl co byloby gdybys trafila na wspolpracownikow, starszych, ale gnebiliby cie, robiliby sobie z ciebie slugusa, albo na despotycznych tesciow, apodyktycznych, wrecx toksycznych, ktorzy chcieliby decydowac nie tylko o waszych finansach, wychowywaniu dziecka, narzucac wam zasady co do spedzania czasu, urzadzenia mieszkania, grzebaliby co po szafkach, i non stop kryrykowali, zes,beznadziejna matka i zona, i niewdzieczna synowa. Umialabys sie obronic ze swoim wpojonym silnym szacunkiem do starszyzny? Aaa no i maz oczywiście tez strofowalby cie, za to, ze jestes chamska dla jego rodzicow a oni chca dobrze, oni wiedza lepiej i powinnas im dac decydowac. I co wtedy? A wtedy człowiek nienauczony asertywnosci, walki o swoje bedzie plakal po katach ale i tak ustapi tesciom, no bo "sa starsi to im sie nalezy".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem produktem ułożonego i grzecznego wychowania. Nie ukrywam, że jest to fatalny bagaż. W świecie pracy, gdzie bardziej od umiejętności, wykształcenia liczą sie tzw. umiejętności miękkie czyli opryskliwość, iść po trupach, rozpychać się łokciami mój bagaż jest wręcz piętnem. Niestety, ale takie osoby daja się w przyszłości wykorzystywać w pracy, nie potrafią forsować swojego stanowiska jak również będąc zahukanymi nie dążą do realizacji marzeń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli stara ciotka czy babcia ma problem z uczuciami i emocjami to niech idą do psychologa bo dziecko nie jest na tym świecie żeby upewnić im dobre humory. Nie jest rzeczą, nie jest lalka. xxx A czy w drugą stronę też może to działać. Babcia czy ciotka może nie lubić jednego dziecka z rodziny i się z tym nie kryć, a inne dziecko hołubić i faworyzować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:17 a ja byłam wychowana na samodzielna ale sytuacja która opisałaś jest dokładnie moja. Tylko że ja miałam szacunek, mogłam mieć swoje zdanie a mąż nie. I większość czasu ignorowalam by unikać kłótni po prostu. Tu nie chodziło o szacunek dla innych ale miałam dość że za każdym razem jak coś powiedziałam to narzekali do męża i teraz mąż mi nawet mi że "jestes przewrazliwiona, powinnaś iść do specjalisty bo masz jakieś problemy z emocjami" bo oni tak mu wpoili jak nie pozwoliłam im rządzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10.17, spoko, tylko ja na studiach sobie pracowałam u kogoś, ale i tak nie miał nade mną kontroli szef, bo to taka praca bardziej zdalna, potem założyłam swoją firmę i od ponad 10lat ją prowadzę, ja jestem szefem i nikogo nie muszę się słuchać. Kandydata na męża znalazłam w wieku 28lat dopiero i zanim się z nim związałam to sprawdziłam czy mi jego rodzina odpowiada, bo ja z tych co wychodzi nie tylko za męża, ale i za jego rodzinę. Rodzice oprócz szacunku i grzeczności nauczyli mnie siebie cenić wysoko i nie iść na łatwiznę, że uczucia to nie wszystko. Dlatego teściów mam wspaniałych. W moim małżeństwie to ja więcej zarabiam, więc ja mam trochę więcej do powiedzenia, mąż mi nie jęczy, nie wyzywa, a teściowie też nic nie mówią, bo mieszkamy u mnie i wiedzą jak mężowi dobrze i finansowo i psychicznie, bo nie mam jazd żadnych ani fochów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:18 a czy nie jest już tak w niektórych przypadkach? Oczywiście że może tak być ale wydaje mi się że są pewne podziały wiekowe. Maluchy powiedzmy w wieku 0-5 l mogą miec leki albo po prostu mogą tego nie chcieć. Moj syn nie lubi się przywitać w ten sposób woli pomachac. Ogólnie jest dzieckiem które chce się tulic bardzo rzadko. Ma prawie 2 lata. Po co mam go zmuszać do całowanie babci jak on już ryczy jak tylko wchodzimy przez próg? Im starsze dziecko tym bardziej świadome jest. I trzeba pozwolić dziecku dojść do czegoś w swoim czasie. To jest tylko moja opinia. Bo na pewno jak będzie starsze to się przywita "normalnie" ale by powiedzieć 2 letnie u dziecku "nie przywitsz się z babcią? Nie kochasz mnie? Nie pamiętasz babci? Babcia będzie płakać buuu, jest mi tak smutno" to jest chore i nie należy tak wzbudzać poczucia winy. Dziecko nie jest odpowiedzialne za uczucia innych, samo jeszcze nie do końca rozumie swoich. Dorosły człowiek jest w stanie wiedzieć że nie powinno traktować dzieci nierówno bo to jednak są dzieci i nie każde rozumie dlaczego ciocia mnie nie lubi. Dorosły człowiek potrafi ze swoimi emocjami sobie radzić bez zwalania winy na małe dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie którzy dbają o emocjach innych nie potrafią sobie radzić ze swoimi. Znają normy w społeczeństwie ale nie wiedzą jak coś zrobić dla siebie żeby im było dobrze. Wszystko jest sztucznie, z przymusu zrobione i nie potrafią okazać prawdziwych emocji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9.47 X A ty widzisz albo czarne albo biale, na zasadzie albo slepe posluszenstwo albo brak szacunku? X Da sie dziecku dac wybor, uczac go od,malego odpowiedzialności i konsekwencji za swoje wybory, a co za tym idzie wiecej pewnosci siebie. Malemu dziecku wybierasz np buty w swoim zakresie cenowym i w swoim mniemaniu najlepsze pod katem zdrowotnym, ale dakesz dziecku subiektywne poczucie wyboru pytajac czy woli brazowe czy zielone, i tu juz dziecko podejmuje decyzje. Uczy sie przy tym, ze to ono ma wplyw na swoje zycie i nie musi czekac az ktos za niego o czyms zadecyduje. X Co do ciotek, babc, starszyzny. Nie, nie powinno sie zmuszac dziecka do tego by spelnilo kaprysy tych osob, bylo narzedziem do uzyskania satysfakcji poprzytulania skodkiego bobaska lub dziecka starszego, tylko dlatego ze ktos ma taka potrzebę. Dziecko to człowiek a nie marionetka. Kazdy ma prawo do szacunku, nie tulko starszyzna, szacunek musi byc wzajemny a granice intymnosci tej psychicxnej i cielesnej musza n c zachowane z obu stron.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9.47. Cd, bo mi za spam uznawało. X Dziecko jak najbardziej nalezy uczyc szacunku, zasad kultury, zwrotow grzecznosciowych, ale nie wolno mylic szacunku z bezwglednym i slepum posłuszeństwem. Dziecko musi byc nauczone milosci do siebie samego a nie tego, ze jest tu po to by spelniac oczekiwania innych. I pisze to jako matka 16 letniego, 2 letniego i niedlugo noworodka, trzech wspanialych ludzi, ktorych ucze zasad wzajemnego szacunku. Tego ze sa podmiotem, nie przedmiotem. Ja jestem dzieckiem takiego chowu (jestes tu po to by spelniac oczekiwania innych), i jako 7 letnia dziewczynka gdy dorwal mnie pedofil, a mi udalo sie uciec, to mialam przede wszystkim poczucie winy, ze nie spelnilam jego oczekiwan, ze postawilam swoje uczucia nad jego uczuciami, a przeciez on,dorosly człowiek jest starszy wiec winna bylam mu okazac szacunek i spelnic jego oczekiwania, bo jego uczucia sa,przeciez wazniejsze niz moje a tego nie zrobilam. Nawet nie wiesz jak mnie to rylo psychike,bo cxulam sie winna, zle, ze sie sprzeciwilam i jestem niegrzecznym dzieckiem bo trzeba bylo zrobic co chcial, bo przecież od tego jestem na świecie, by sie podporzadkowywac doroslym, starszym ode mnie, by nadstawiac drugi policzek, azdrugiej strony bylam zla na.siebie ze cos takiego mysle i czuje, bo nie pasowalo mi to do sprawiedliwości na swiecie. Ilez to ja musialam.pracy wlozyc w siebie sama zeby stac sie osoba asertywna, broniaca swoich granic, zeby przestac byc ameba zyciowa. Dzis wiem, nie atakuj sama, ale jak zaatakuja to bron do upadlego stosujac ich bron w podwojnej sile, bron sie, bo masz do tego prawo, to z nimi cos nie tak, skoro robia zamach na moja prywatnosc a nie ze mna ze tej prywatnosci bronie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziecko jak najbardziej nalezy uczyc szacunku, zasad kultury, zwrotow grzecznosciowych, ale nie wolno mylic szacunku z bezwglednym i slepum posłuszeństwem. x Zgadzam się z Tobą całkowicie. U mnie tylko było trudniej, bo mi się dziecko już takie urodziło...ileż mi lat zajęło wpajanie zasad asertywności, pokazanie prawa do sprzeciwu - również wobec osoby dorosłej, wyrażanie i obrona własnego zdania. Ogromna nieśmiałość, która nie pozwalała powiedzieć GŁOŚNO "dzień dobry". Tłumaczyłam, kochałam, ćwiczyłam. Dzisiaj mogę powiedzieć, że to przyniosło efekt. Chyba, że odezwały się w okresie dojrzewania moje geny, bo ja byłam w dzieciństwie zupełnie inna, dlatego nie wiedziałam skąd u niej taka nieśmiałość i posłuszeństwo (no niby po mężu, bo on taki był do któregoś roku życia).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko z obserwacji widzę właśnie że jest zupełnie odwrotnie. Rodzice stosują bezstresowe wychowanie, a potem dziecko jest nieprzystosowane do ogólnych zasad społecznych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:13 Niektórzy z was przesadzają ciężko. Żegnanie się z kimś na wyjście to jest ogólna zasada stosunków międzyludzkich. Ty matki swojej nie kochasz, że twoje dziecko ma ją traktować jak obcą ? Faktycznie wielka trauma dla dziecka nadająca sie na psychoterapie bo dziecko się musiało z babcią pożegnać. Niektóre z was sie powinny już leczyć na głowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś No widzisz, a ja bylam takim dzieckiem jak twoje. Ty jednak wychowywalas jak normalny człowiek, uczylas tej asertywności. I duzy plus dla takich rodzicow jak ty. Mnie niestety utwierdzano tylko w tym ze jestem niewazna, ze mam sie sluchac bezwglednie innym, ze mam ustepowac (rzekomo to swiadczy o madrosci i szlachetnosci), ze mam byc grzeczna, posluszna i nadstawiac drugi policzek. Moje dziecinstwo to koszmar, masa kompleksow, zero smialosci, zamkniecie w sobie, mialam miekkie serce to duupe musialam miec twarda. To straszne brzemie, strach i poczucie winy ze kogos zawiodlam, bo nie dalam sobie wejsc na glowe. Okres przemiany z ameby na człowieka asertywnego to byl okres strachu, bolu, dezorientacji totalnej, rewolucji w wartosciach. I zycze kazdemu zeby byl cierpliwy i udalo mu sie wyjsc z roli jelenia i ofiary losu i pozbyl sie wszelkich syndromow sztokholmskich i innych, kazdego toksycznego ukladu. Mnie sie udalo. A swoim dzieciom tego fundowac nie bedefunduje i nie funduje. Nie obchodzi mnie, ze ktos czuje sie z tym zle bo za duzo sobie wyobrazal, jak pisalam sa granice intymnosci czlowieka te cielesne i te psychiczne, i to ten kto je przekracza zle robi a,nie ten ktory ich skutecznie broni. Brawo ty, ze staralas sie wyprowadzic dziecko na prosta z tej kretej i niewygodnej drogi jeleniowatosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś x To może polecę Ci książkę, choć pewnie już nie potrzebujesz. Ale może komuś się przyda, bo kłócić też się trzeba umieć i spory, to coś zupełnie naturalnego. Książka "Można się kłócić - ale tylko fair".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:14 nie przesadzaj znowu i nie przekrecaj. Moje dziecko może się przywitać w sposób jaki chce. Sama nie lubię całować się i wolę zachować swój dystans. Ja nieubie I nie całuję się to po co mam zmuszać syna który też nie chce bo odpycha, ucieka, chowa się? To nie chodzi o to kto kogo kocha. Każdy człowiek ma swoje granice z którymi czuje się bezpieczny. Babcia też była kiedyś mama i tez powinna zrozumieć że to przejdzie. Bo widocznie babcia będzie potrzebować psychoterapię skoro dziecko nie chciało się pożegnać/przywitać. Tak jak mówiłam, moje dziecko ma prawo się przywitać jak chce tak samo jak dorośli maja takie prawo. Nie powiem idź rob to bo babcia inaczej będzie smutna. Bardziej mnie obchodzi jak dziecko się czuje a nie babcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Zegnanie sie nie polega na pozwoleniu innym na obcalowanie i przytulanie nas jak te osoby chca, ale na zwrocie werbalnym "czesc, do widzenia, do zobaczenia" i ewentualnie podaniu reki. X Jesli twoj szef bedzie całusny to podporzadkujesz sie do tego i tak bedziesz sie z num witac i zegnac? No wlasnie, a dziecko wg ciebie juz musi? Jesli jakis dalszy wujek bedzie chcial cie tulic i calowac w policzki upierdzielonymi wasami od smalcu lub innych rzeczy to tez chetnie sie dasz wycalowac dalekiemu krewnemu tylko po to zeby go nie urazic? Nie wystarczy podac dlon uscisnac i grzecxnie rzucic "do widzenia"? Ty do wielu sytuacji w zyciu bys sie nie zmusila a dziecko chcesz zmusic? Dziecko to człowiek, nikt nie mowi, ze ma sie obrocic na piecie i wyjsc bez slowa, bo powinno przynajmniej pomachac, kiwnac glowa, rzucic zwrot grzecxnosciowy, cokolwiek z tych trzech rzeczy i bedzie juz dobrze, sygnal ze jednak powinien sie pozegnac ale w sposob ktory go do niczego nie zmusza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś x Ale sposób przywitania/pożegnania możesz wybrać. Czy Ciebie ktoś zmusza do cmokania i uścisków ze znajomymi, przyjaciółmi, rodziną? Jedni podają dłoń, inni cmokają w polik, a jeszcze inni mówią "dzień dobry/do widzenia/cześć" i to wszystko mieści się w konwenansach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Masz racje. Tacy tez sa, ale to skrajnosci, a zadne mocne odchylenia nie sa dobre. Ani to ze chowasz dziecko na amebe uczac go ze zyje tylko po to by spelniac oczekiwania innych, ani to ze uczysz dziecko, ze zyje tylko po to by swiat rzucal mu sie do stop i spelnial jego zachcianki, to jest ta sama nauka durnych zasad tylko na zasadzie odwrocenia. A po srodku mamy wlasnie: Wzajemny szacunek, granice intymnosci obu stron, akceptacje, kompromis, elastyczność, asertywność, empatie, granice rozsadku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po angielsku jest coś takiego jak child grooming. Nie wiem jak to jest po polsku ale to jest tak że np. Dziecko ma robić wszystko co inni chcą i nie są nauczenia granice. Np. Dziecko musi się całować z innymi bo tak wypada, siedzieć na kolanach u kogoś bo tak chcą. Są przypadki gdzie najbliżsi przygotują dzieci w zły sposób. Odpieluchowane dziecko ma się chwalić nowymi majtkami babci bo ona chce zobaczyć jaka tam jest postać z bajki ale tak naprawdę powinno się uczyc że się nie chwali majtkami, że nie musi usiądź na kolanach czy całować się z kimś. To są takie niewinne przypadki ale jednak. Czasem to co najbliższi chcą nie jest najlepsze dla dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Każdy normalny człowiek rozumie i pamięta jak to było i jakie to uczucie jak rodzice powiedzieli "no idź się przywitać". Ja nie pamiętam. Może dlatego że moi rodzice nie robili łaski jeżdżąc do dziadków jak do obcych. A nie byłam żadnym tam śmiałym dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Dorosły człowiek jest w stanie wiedzieć że nie powinno traktować dzieci nierówno bo to jednak są dzieci i nie każde rozumie dlaczego ciocia mnie nie lubi. " Wiesz co gdyby ten dorosły był wychowywany wg twojej polityki to raczej nie byłby w stanie tego przewidzieć, bo nawet by tego nie chciał przewidywać. Wszak tak zostałby wychowany, że nie jest odpowiedzialny za uczucia innych. Czyż nie ? Ja uważam, że nie ma tu żadnej idei wychowania tylko masz po prostu podwójne standardy. Inne dla swojego dzieciaka a inne dla reszty. W tym nie liczeniu się z innymi to tez można się zapędzić w kozi róg. Troszkę jednak jesteśmy odpowiedzialni za uczucia innych. I dziecko też trzeba uczyć że inni ludzie mają uczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:58 też są ważne ale nie są ważniejsze od granic osobistych. To jest ta różnica. Będąc dorosłym czołowiekiem to jest po prostu chamsko ignorować dziecka czy traktować gorzej. To że małe dziecko nie chce się przytulić nie znaczy że jest chamem. Babcia w tej sytuacji ma po prostu nierealne ociekiwania. Ale przykład z dzieckiem faworyzowanym jest chore. Idziesz do rodziny która ma 2 dzieci i przynosisz coś tylko dla dziecka którego lubisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×