Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gośćzona

Mąż przyczyną mojej depresji i innych wielu chorób

Polecane posty

Gość gość
gość dziś Modlilam się, odmawiałam no-wen-nę p., ale widać ma mocniejszą osobowość od samego Boga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem. Może powinien pobyć jakiś czas sam ze sobą? Jak znosi samotność?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ile masz lat autorko?sadzac z kontekstu, dzieci nie macie? Moze dobrym rozwiazaniem bylby wyjazd do pracy za granice, nie odejscie ale takie krotkie wypady sezonowe zeby odpoczac psychicznie od dziada.powiesz mu ze potrzebujesz wiecej kasy na leki to cie pusci, byleby tylko nie dac ani grosza A zawsze maz taki byl, tzn byly jakies znaki ostrzegawcze przed slubem czy tez zmienil sie o 180 stopni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy maz jest zupelnie niewierzacy?bo mowcie co chcecie kafeterianie, ale takim brak milosci bezinteresownej i empatii, bo niby skad ja wykrzesac?na pewno jego charakter nie jest silniejszy od Boga, moze jest jakas blokada ze modlitwa nie zostala wysluchana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czesc, ja mam chlopaka ktory ciagle jest smutny, zly, robi awantury, fochy. Tez nie moge z tym charakterem wytrzymac. Mysle o rozstaniu. A Ciebie co powstrzymuje przed rozstaniem sie z nim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taaaa. Może naczynie prośby się nie wypełniło. Może trzeba więcej modlitwy. Może wolą Bożą jest byś niosła ten krzyż i ofiarowywała to cierpienie Bogu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Mamy dwoje dzieci, już dorosłe. Na wyjazd za granicę nie pozwala mi obecnie stan zdrowia. W każdym miesiącu mam kilka wizyt u specjalistow, a i sama nie czuję się na siłach. Przed slubem zdobywał mnie jak szalony, nic nie zapowiadało takiego obrotu sprawy. Moi rodzice byli przeciwni temu związkowi, jako doświadczeni ludzie widzieli wiecej, dostrzegali zbyt wielką przepaść między nami. Na znak protestu nie byli na moim slubie. Dziś wiem, że mieli intuicję rodzicielską. Do tego pojawił się ktoś, kto im uświadomił, że to nie ten człowiek, nie ta rodzina dla mnie. Jako młoda dziewczyna zignorowalam wszystkie uwagi. Zaraz po slubie pojawiły się pierwsze oznaki, ze jest coś nie tak. Uznałam, że poradzę sobie z tym i "wyprostuję" męża. Nie udało mi się, mimo wielu prób, prośb, ustępstw. A potem było już tylko z górki. Tkwiłam po uszy w czymś, co powinnam radykalnie rozwiązać juz z 10 lat temu. I utknęłam na dobre..Widzę jak mąz powiela zachowania ze swojej rodziny. Z wiekiem coraz bardziej. Dodam w tym miejscu, że mąz wykonywał przez wiele lat zawód, który dawał mu poczucie władzy. Teraz chyba mu tego brakuje i być może próbuje swoją władzę sprawować nade mną. Nie wiem, to jakaś kumulacja spraw wychowawczych, wzorcow rodzinnych i chyba w duzym stopniu ten zawód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Dziewczyno uciekaj jak najdalej i mówi Ci to doświadczona zyciem kobieta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Czy maz jest zupelnie niewierzacy?bo mowcie co chcecie kafeterianie, ale takim brak milosci bezinteresownej i empatii X bardzo sie mylisz. moj maz jest niewierzacy, a jest wzorem empatii, milosci, lagodnosci, opiekunczosci, uczciwosci. nie dlatego, ze boi sie isc do piekla, tylko dlatego, ze w swojej inteligencji rozumie, ze aby swiat byl dobry, ja musze byc dobry. uniwersalna etyka nie majaca nic wspolnego z religia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
taaa, jeszcze wmawiajcie jej, zeby niosla ten krzyz i ofiarowala cierpienie bogu. to jest latwizna, zeby nic nie zrobic, nic nie zmienic, nie podjac zadnych krokow. za niego nie ma co sie modlic, bo on musialby sam wiedziec o tym i wierzyc w sile tej modlitwy, zeby przyniosla jakis efekt. modlitwa medytacyjna na pewno pomoglaby samej autorce w znalezieniu wewnetrzenej sily i spokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, szukaj porady na blogu Pepsi Eliot.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Modlitwa jest medytacją xD Spróbuj odmówić różaniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz jestem na takim etapie, że juz nie chcę zmieniać męża, bo to niemozliwe. Chcę nauczyć się żyć obok niego w spokoju, być mniej wrazliwą na jego uszczypliwości, zwyczajnie chcę nauczyć się "olewać" go. Bez tej nauki nie wróżę sobie nic dobrego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko wątku. Jeśli przeciwności, jakie są związane z ewentualnym odejściem są większe, niż to, co funduje Ci Twój mąż, to znaczy, że życie z nim jeszcze aż takie straszne nie jest. Gdyby było tak bardzo fatalnie, zabrałabyś torebkę i poszła do przytułku. Najwidoczniej nie dotknęłaś jeszcze swojego dna, po którym nie ma już żadnych przeszkód i przeciwności - jest tylko parcie, by coś zmieniać. Wie to każda bita kobieta. A nie możesz namówić męża na terapię? Dobrze by było, gdyby osoba trzecia, niezwiązana z Wami, powiedziałaby, na czym polega problem. Bo po pierwsze - za kryzys odpowiadają zawsze dwie osoby (tak, bierność to też jest kiepskie postępowanie), po drugie - byłyby jakieś może rozwiązania do wdrożenia. Masz dorosłe dzieci - one nie mogą Ci pomóc? Skoro poświęciłaś im się, a teraz tkwisz w układzie, który Cię niszczy i nie masz opcji wyjścia? Nie wyobrażam sobie, by zostawić tak moją mamę samej sobie. Albo pogadałabym z ojcem, albo pomogłabym jej stanąć na nogi, skoro ona sama nie ma na to siły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Dziewczyno uciekaj jak najdalej i mówi Ci to doświadczona zyciem kobieta. Jakie sa wczesne symptomy takiego zachowania jak u Twojego meza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mąż były policjant, czytalam już twoje posty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś [21:14 Świetnie to ujęłaś. Masz duzo racji i aż boję się pomysleć jak mogłoby wyglądać moje dno, podczas kiedy to zycie jakie teraz prowadzę, nie jest jeszcze dnem. Wyżej pisałam, że próbowalam namówić męża na terapię. Poszedł tylko na pierwszą wizytę, uzyłam małego szantażu. Dziś wiem, ze nic na siłę. Dzieci od dawna namawiały mnie na odejście od ich ojca. Tu przyznaję, że n-te propozycje pomocy z ich strony pełzły na niczym, więc odpusciły. Nie dziwię się im wcale, bo ile mozna. Rozmowy dzieci z ojcem były krótkie i kończyły się w ten sposób słowami męża "jak ci się nie podoba, to nie przyjeżdżaj i wypier****

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Na ile przyznaję, że mąż to były policjant, na tyle nie przyznaję, że kiedykolwiek tu pisalam. Widocznie scenariusz zycia zon tych panow jest bardzo podobny, jak nie taki sam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W twojej sytuacji polecam dobra grupa wsparcia z doswiadczona terapeutka. Bedzie to odskocznia od rzeczywistosci w ktorej przyszlo Ci zyc i kojacy kontakt z ludzmi, ktorzy nie beda Cie oceniac, bo sami maja podobne problemy. Poszukaj, sprobuj moze zadziala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twoi rodzice tez jacyś dziwni skoro nie przyszli na wasz ślub. Zero kultury.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zwalaj winy na meza nieudacznico!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćzona
Maz byl taki od poczatku ale myslalam, ze sie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko! Odpowiedź dałaś sobię sama w jednym z pierwszych postów. O ile to mąż jest jakąś tam przyczyną to główną jesteś Ty! Ty bo uważasz że wszystko jest skończone nie ma wyjścia i musisz tkwić w obecnej sytuacji. Nie wiem do jakiego terapeuty chodzisz ale go zmień! O ile depresja to ciężka choroba i rozumiem że wszystko jest czarne, brak chęci i motywacji i to jest też przyczyna, o tyle po terapi przynajmniej powinnaś patrzeć na sytuację inaczej, i widzieć jednak wyjście a nie rolę ofiary która jednak musi tak trwać. Znam samotną matkę z trójką dzieci która wyemigrowała do Australii, można można a sytuacja też beznadziejna mąż alkoholik! Ty masz sytuację prawię idealną dorosłe dzieci! Nic cie nei trzyma, problem w tym że nie masz siły psychicznej, więc musisz się skupić aby taką odnaleźć! Postawi sobie małe cele małe kroczki, spisz gdzie chciałabyś być za rok od teraz. Nie uwzględniaj męża, zrób plan w którym liczysz się tylko Ty! Napisz na papierze tak jakby nie było żadnych ograniczeń. Wyjdź z domu, zapisz się na jakieś kółka, fitness, poznasz inne osoby, trochę się odciągniesz, ty wyglądasz na taką która całe życie powierzyła mężowi. Trudno, ale teraz trzeba się wziąść za siebie. Uwierz twkisz w bagnie i zajmie dużo czasu i sił by z niego wyjść ale jak już będziesz stała nad i patrzyła na to bagno to za głowę się złapiesz że w nim byłaś. Twój mąż ma zryty beret a ty jesteś współuzależniona, wiem bo byłam z policjantem wytrzymałam dwa lata i odeszłam. A napewno skończyłabym jak Ty! Uwierz że musisz patrzeć na siebie teraz nie na niego, odzyskasz spokój jak o niego zawalczysz inaczej nie ma szans.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I nie dziwie się że tak jest bo ty grasz rolę ofiary, wszystko jest na nie, nic nie można zmienić tylko trzeba się przyzwyczaić, a dlaczego nie można zmienić?? Mąż jest takim który czerpię swoje dobre poczucie z ubliżania ci, bicia cię, to go nakręca, to poczucie władzy. Poczytaj o psychopatach i narcyzach jest dużo artykułów w necie które ci dużo wyjaśnią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, kochasz siebie?,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiolka76
Cześć. Widzę, że otrzymałaś wiele mniej lub bardziej cennych porad, nie chcesz odejść, zastanawiam się czemu...? Ja w takim związku tkwiłam 17lat, też myślałam, że nie dam rady odejść, ze sama sobie nie poradzę, a jednak...w lutym 2018 wyprowadziłam się, fakt- miałam ogromne wsparcie rodziny, znajomych, ale to tylko kwestia poproszenia o pomoc a nikt nie odmówi, o problemach trzeba mówić, ciszy nikt nie usłyszy. W kwietniu poznałam cudownego mężczyznę, naprawdę cudownego...mam wsparcie, psychiczne, fizyczne, duchowe....teraz czujęż, że żyję. Radzę Ci...odważ się odejdź, pamiętaj...ŻYCIE MASZ TYLKO JEDNO ...PRZEŻYJ JE. !!! Życzę Ci odwagi....uwolnij się z tego toksycznego związku. dodam jeszcze mam 42lata...!!! czy stara? NIE nie jestem stara, czuję się młodo mam jeszcze dużo życia przed sobą, i teraz je zaczynam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko,jezeli mozesz napisz z jakich okolic pochodzisz? Nie mozesz uciec na dluzej,moze mnie odwiedzisz.... Zastanawiam sie .jak blizej nawiazac z toba kontakt. Tu strach podac jakis kontakt,bo to jest szambo nie kafeteria. Milego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kolejny dowod na to ze mialam racje i lepirj byc samemu a nie uzerac sie z debilami. Uffff, jak to dobrze ze nie zrobie przeogromnego bledu slubu czy innych wymyslow ludzkich przyglupow. Ufffff uffff uffff.. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiolka76 dziś Xxx Smiesza mnie takie idiotki cieszace sie ze w podobne szambo wlaza, moze na poczatku bedzie sielanka ale z czasem sie to zmieni w pieklo. Zawsze tak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiolka76
gość dziś Wiolka76 dziś Xxx Szkoda mi takich ludzi jak TY...tylko tyle mogę napisać, widać ze zostałaś(łeś) zraniony. Jeśli sam(a) tkwisz w jakimś chorym związku, nie komentuj czyjegoś szczęścia w taki sposób, a idiotek szukaj sobie w rodzinie śmieszny sfrustrowany "człowieczku"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×