Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Córka zrobiła ze mnie idiotkę przy ludziach.

Polecane posty

Gość gość
Ja nigdy nie rozumiałam tych wrzeszczących dzieci, które chciały coś w sklepie, czy w wesoły miasteczku... Mojemu synowi wystarczyło powiedzieć- masz już taką zabawkę, albo nie mam teraz pieniędzy, albo jest duża kolejka i dawał spokój... Najwyżej był foch przez drogę do domu, ale takich cyrków nie było...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przecież to jest male dziecko . Przestraszyła sie i tyle . Daj jej spokój .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie moja córka jest zawzięta i nie daje spokoju, nie zapomina, nie daje odwrócić uwagi, zawsze ma jakieś "ale". W sklepie zabawek nie wyłudza i odpukać nie zrobiła jeszcze takiej typowej awantury w żadnym sklepie. Ale atrakcjom nie odpuści bo widać lubi wrazenia. Jak nad morzem chodzili przebierańcy do robienia zdjęć i serio nie brałam portfela na plazę, udało jej się przetłumaczyć że nie wzięłam pieniędzy, to jak wróciliśmy do pokoju chciała zabrać i portfel bo ona chce zdjęcie z misiem. Dzwoniłam do męża juz jedzie z pracy... powiedział, ze on by opierdzielił to stare babsko, powiedziałby że córka czekała i teraz jest jej 6 minut i czy je spędzi na zabawie w kuli czy rycząc przed kulą to jest nasza sprawa. I ze przeczekałby ten czas próbując ją namówić na wejście a potem poszedł. Powiedział, że odtąd on będzie chodził z małą na atrakcje, zobaczymy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie moja córka jest zawzięta i nie daje spokoju, nie zapomina, nie daje odwrócić uwagi, zawsze ma jakieś "ale". W sklepie zabawek nie wyłudza i odpukać nie zrobiła jeszcze takiej typowej awantury w żadnym sklepie. Ale atrakcjom nie odpuści bo widać lubi wrazenia. Jak nad morzem chodzili przebierańcy do robienia zdjęć i serio nie brałam portfela na plazę, udało jej się przetłumaczyć że nie wzięłam pieniędzy, to jak wróciliśmy do pokoju chciała zabrać i portfel bo ona chce zdjęcie z misiem. Dzwoniłam do męża juz jedzie z pracy... powiedział, ze on by opierdzielił to stare babsko, powiedziałby że córka czekała i teraz jest jej 6 minut i czy je spędzi na zabawie w kuli czy rycząc przed kulą to jest nasza sprawa. I ze przeczekałby ten czas próbując ją namówić na wejście a potem poszedł. Powiedział, że odtąd on będzie chodził z małą na atrakcje, zobaczymy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas też zawsze było przy długiej kolejce: "chcesz czekać? To stoisz i czekasz". Jeśli małemu zależało, potrafił i godzinę, jeśli nie- po dwóch minutach pasował. Niby czekaliscie, a w międzyczasie malowanie buzi, balony, dmuchance i wata cukrową, a dziecko nie stało w kolejce tylko biegalo dookoła... Ty jesteś dorosla, dziecko nie ma świadomości jak dług o się czeka i z czym to się wiąże. N8e czekalabym tyle i koniec tematu. Przestraszyć się miała prawo i gdybym ja taką sytuację miała, to bym odeszła z dzieckiem po prostu, a nie jak wariatka na siłę wpychala spanikowanego trzylatka. A jakbym widziała kogoś zachowujacego się tak jak Ty, pomyslalabym zdecydowanie ze masz nie po kolei w głowie. Powiesz mi za co właściwie ukaralas (klapsem, krzykiem i powrotem) swoją córkę? Za to że chciała skorzystać z czegoś innego? Że nie podjęła przemyślanej i odpowiedzialnej decyzji? Czy tylko za to że widziałaś że się wyglupilas i musiałaś na niej odreagować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jej nie ukarałam. Byłam konsekwentna. Zawarłyśmy umowe, że wracamy do domu jak zaliczy wszystkie atrakcje - kulki były ostatnie. Ona już nie chciała korzystać z innych rzeczy. Nie skorzystała, wróciła do domu. A klapsa dostała za calokształt zachowania również w drodze powrotnej, czyli darcie się (jakby powiedziała mamo nie chcę do kulki to by było inaczej, a nie, ze wierzgała i się darła), wyrzucenie balona a potem darcie, że chce nowy balon etc. Tak się zapierała na klatce schodowej że zdarła sobie łokieć i brodę o tynk. Dostała klapa na otrzeźwienie po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jakbym widziała kogoś zachowujacego się tak jak Ty, pomyslalabym zdecydowanie ze masz nie po kolei w głowie. xx za to ty masz po kolei, skoro stojac za mną i widząc jak dziecko na coś czeka 3 godz. a na końcu robi awanture winisz za to jego matkę i jeszcze do nej pyskujesz jak to stare babsko. Kobieta kobiecie wilkiem, mąż dobrze powiedział, że do niego by ta baba nie podskoczyła, a jeśli już to czekałby przy kulce specjalnie 6 minut z rozwrzeszczanym dzieckiem. Jej nie chodziło o "dobro" mojego dziecka tylko o to, by jej wnuk szybciej się dostał do kulki.Wcześniej koło nas stał facet z papierosem i jakoś bała się zwrócić mu uwagę. Ja mam ten problem, ze nie potrafię szybko odpowiedzieć takim wulgarnym babom na ich własnym poziomie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twój mąż dobrze powiedział.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twój mąż chyba też ma nie poklei w głowie, skoro uważa, że cała kolejka ma czekać aż dziecko sobie pokrzyczy :O Strasznie roszczeniowi jesteście oboje. I oczywiście, że ukarałaś córkę - krzykiem, pretensjami, klapsem :O i zapowiedziom braku innych atrakcji. Ja też nie rozumiem za co. Za to że zmieniła zdanie? Że się wystraszyła? Że zareagowała nerwowo na aferę, którą zrobiła wściekła matka? Dobrze ktoś napisał - ukarałaś ją za to, że zrobiłaś z siebie idiotkę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co jedna odpowiedź to lepsza... twój mąż miał rację, należało nie przejmować się tłumem tylko poczekać parę minut i jednak spróbować namówić (wcale nie zawziętą i nie manipulantkę) córkę żeby jednak weszła do tej kuli. To, że spanikowała jest naturalne, przestraszyła się ale widać lubi takie atrakcje, może ryzyko i emocje. Ty najlepiej znasz swoje dziecko i słusznie uznałaś, że warto ją spróbować namówić. Tylko naprawdę dobra matka stałaby trzy godziny, to było tego warte (też bym miała cierpliwość i chęć) by zapewnić dziecku takie wrażenia, które przecież zapamiętałaby na długo jakby jej się tam spodobało. Te, które pisały, że by nie stały, że trzeba było wybrać inne zabawy i coś nakłamać dziecku, to zwykłe cwaniary a nie matki. Jeszcze musiały tu nawrzucać a co jedna, to głupsza. Tylko martwi mnie twoja agresja słowna - nazywanie trzyletniej dziewczynki manipulantką, dzieckiem zawziętym a nie może lepiej wytrwałym, pewnym tego, czego chce. To jest złe. Uderzenie córki też było złe ale to jeszcze nie koniec świata, sąd ci się za to nie należy, raczej wyrzuty sumienia. Ogólnie nie jesteś taka zła tylko za mało asertywną, ja w tej kolejce ostro bym się pokłóciła i powiedziałabym tym babom, że one nie są od wychowywania mnie ani mojego dziecka i też nie muszą się o nie martwić za mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
* zapowiedzią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kolejna roszczeniowa krzykaczka przyleciała :O Tak, 6 minut w kulce jest warte 3h stania - no kabaret normalnie :D Ważne, że za darmo, to i 10h można stać :D i koniecznie się pokłócić ze wszystkimi wokół - co mi wredne baby będą mówić, że nie mogę szarpać i bić własnego dziecka... Moje dziecko, moja własność :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Debilka, nie matka, a prowo do dopy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a nie mogłaś po prostu kogoś przepuścić i w tym czasie porozmawiać z córką? wytłumaczyć jej, że długo czekałyście i drugi raz nie da rady tu dzisiaj przyjść? żeby spróbowała, a jak jej się nie spodoba, to wyjdzie? ja w sumie też nie wiem, o co ty masz pretensję do córeczki, że nie chciała wejść do jakiejś kuli. no nie chciała to nie chciała, trudno, dzieci tak mają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie będę Cię oceniać, nie moje dziecko, nie ja wychowuje ale ... nie stalabym 3 godzin na te piłki. Absolutnie. Takie sytuacje się zdarzają, a to jeszcze małe dziecko i inaczej odbiera czas i sytuacje niż my dorośli. Ja przede wszystkim bym.się bała wsadzić takiego.szkraba do tej piłki, więcej szkody, niż pożytku. Zdąży się JesZCE w życiu wyszalec. Ty jako dorosła kobieta, matka powinnaś przewidzieć różne zachowania. Nie można dziecku na wszystko pozwalać, bo później sa takie efekty jak histeria, awantury, wrzaski. A jakby chciała na łańcuchowej się "przelecieć" to też byś pozwoliła? Niby Pan od piłek pozwolił ale u mnie w mieście np takie atrakcje są od 5 roku życia. Mogła się przestraszyć dmuchania albo skoków w wodzie. Dla.mnie niepotrzebna atrakcja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w zyciu bym nie stała 3 godziny w kolejce, powiedziałąbym nie i tyle, pewnie były inne atrakcje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dałam jej klapsa jak tylko przekroczyliśmy próg, bo cała drogę się szarpała, ze chce wrócić na kulki, i wyrzuciła po drodze balona, a potem awanturowała się "gdzie mój balon". No ale co ja mam teraz zrobić, jak wróciliśmy do domu córka zaczęła się odgrażać, że powie tacie jak wróci (mąż dzisiaj jest w pracy), a znając męża będzie chciał pokazać że jest wzorowym tatusiem i zabierze ją na te kulki wieczorem, bo są do 19.00. Zanim mnie zhejtujecie o tego klapsa to od razu mówię, ze przez te 3 lata można je policzyć na palcach, bo są tylko jak zachowuje się naprawdę skandalicznie z zanoszeniem się włącznie. xxx Moim zadaniem zachowanie waszej córki uwarunkowane jest sposobem jak ją wychowujecie. Nigdy nie powinno być tak, aby dziecko było świadome, że jak czegoś nie ugra u jednego rodzica to ugra u drugiego. Owszem jak najbardziej możecie się różnić w zdaniach ale to powinniście ustalać razem i razem przedstawiać jeden front względem dziecka. Innymi słowy dziecko miało prawo zmienić zdanie i niechcieć już wchodzić do tej kuli. Ale za zachowanie póżniej czyli krzyki, wyrywanie się itd powinno ponieść adekwatne konsekwencja wymierzone wspólnie przez obojga rodziców. Jakby dziecko mi powiedziało, że poskarży się ojcu (bądź w drugą stonę) to by się mocno zdziwiło - bo wspólny front jest najważnieszy. Oczywiście każdy popełnia błędy i mąż może mi uświadomić, że np. przesadziłam albo nie miałam racji ale to wtedy ja jako osoba, którą podjełam decyzje też ją zmieniam a nie mój mąż (i vice versa). Myślę, że powinnaś zmienić trochę taktykę wychowawczą i przedyskutować ją z mężem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie krzyczcie na autorkę. Chciała dziecku sprawić przyjemność dlatego tak się poświęciła i stała aż 3 godziny w kolejce a później jeszce jakaś obca baba ja zaczęła strofować. Autorko małe dzieci tak maja. Będziesz następnym razem wiedziała ze można córce czasem odmówić jakiejś atrakcji. A stara baba się nie przejmuj, one już takie są czasem zgryźliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wspólny front wychowawczy podstawą wychowania :D:D:D powiało komuną... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drażni mnie ta tania psychologia. Wspólny front. Totalna głupota. Dziecko też ma prawo uczyć się z czym może przyjść do matki a z czym do ojca! Normalne, że idzie tam gdzie coś załatwi, ty tak nie robisz?! Jest w tym coś złego?! Jest ogromna różnica między WYCHOWYWANIEM a SZKOLENIEM, ĆWICZENIEM dziecka, jak w wojsku. Wspólny front to zwykłe pójście na łatwiznę, wychowywaniu dziecka nie służy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja się autorce nie dziwię w ogóle. Moi znajomi mają taką córkę, szczerze ich podziwiam, że jeszcze jej nie rozszarpali. Dzieciak jest nieznośny, wiecznie jej się wszystko nie podoba, co chwilę zmienia zdanie, jest roszczeniowa, zawzięta i ma wszystkich innych gdzieś. Żeby nie było - jej brat jest zupełnie inny, a wychowany w taki sam sposób. Ona po prostu ma taki paskudny charakterek. Ogólnie zachowuje się tak jakby czerpała przyjemność z tego, że kogoś wkurzy. I owszem, oboje rodziców powinno mieć wspólne zdanie i podejście do takich spraw. Nie może być tak, że jak nie ugra z mamą, to pójdzie do taty. Bo inaczej wychowają małego manipulanta, jak u autorki właśnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Drażni mnie ta tania psychologia. Wspólny front. Totalna głupota. Dziecko też ma prawo uczyć się z czym może przyjść do matki a z czym do ojca! Normalne, że idzie tam gdzie coś załatwi, ty tak nie robisz?! Jest w tym coś złego?! Jest ogromna różnica między WYCHOWYWANIEM a SZKOLENIEM, ĆWICZENIEM dziecka, jak w wojsku. Wspólny front to zwykłe pójście na łatwiznę, wychowywaniu dziecka nie służy! xxx tak jest olbrzymia róznica w wychowaniu dziecka jesli jeden rodzic uważa tak a inny innaczej. Czyli co matka się na coś nie zgodzi to dziecko pójdzie do ojca bo ojciec powie tak czyli matka jest zła a ojcie jest dobry lub w druga stronę. Czyli np. matka powie, że nie wolno jeść słodyczy przed obiadem to dziecko pójdzie do ojca bo ojciec powie tak - naprawdę uważasz, że taka sytuacja jest zdrowa i dobra. To tak np. jak napisała autorka - ona ma być tym złym rodzicem bo w końcu (słusznie według mnie) postanowiła, że już nie wracają na tą atrakcje a ojciec ma być tym dobrym bo to dziecko z powrotu na tą atrakcje zabierze. To jest podwarzanie autoryteu matki. W efekcie usłyszysz od dziecka, że poskarży się ojcu - takie odzywki są dla mnie w ogóle niedopuszczalne. Jestem poza tym ciekawa jak czuje się taki rodzic jak druga połówka po prostu zmienia decyzje pierwszej. I nie to nie znaczy, że dziecko nie ma prawa pójść do drugiego rodzica i np. powiedzieć, że uważa że mama/tata się myli. Jak najbardziej - jak jest ustalony wspólny front to żaden problem bo drugi rodzic też może dziecku wyjaśnić dlaczego została podjęta taka a nie inna decyzja. A tak dziecko zaczyna manipulować i kombinować, partnerzy czyją się pokrzywdzeni bo bez ustalenia z nimi jest zmieniana ich decyzja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3h? Chyba masz z głowa? A co na te cyrki szanowny tatuś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na bycie autorytetem dla dziecka trzeba sobie zapracować własną postawą, nie zdobywa się władzy nad dzieckiem, nie jest się przez nie szanowanym tak za darmo. Rodzic musi sobie na szacunek zasłużyć. To nie prezentami, ustępstwami w pewnych kwestiach rodzić zaskarbia sobie przychylność dziecka tylko miłością i szacunkiem. Dziecko jest wspólne a rodzice mogą mieć odmienne zdanie w kwestii wychowania i wcale nie muszą iść na kompromis czy wypracowywać jakiejś specjalnej metody wychowawczej. To czyni się nie wcale dla dobra dziecka, tylko dla własnej wygody by mieć spokój. W ogóle nie zgadzam się z tobą. I dziecko ma również prawo kochać jednego rodzica mniej drugiego bardziej albo wcale. O uczucia nie można się licytować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jak kocha się dziecko zdrową miłością, czyli bezinteresownie, tak jak powinno, to można łatwiej się pogodzić, że jest się tym gorszym rodzicem. Ja bym potrafiła. Jest to przykre, ale trudno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli rodzice nie zgadzają się ee sobą, to najwyżej się pokłócą i się przynajmniej nie muszą ze sobą nudzić. Ja ogólnie nie lubię zasad, bycia konsekwentną i nie lubię takich oschłych "poukładanych" czy nieustępliwy ludzi. Wolę kierowanie się emocjami. Nawet te słodycze w drodze wyjątku bym dała, to nie dramat jak dziecko raz nie zje obiadu albo obiad będzie mieć na kolację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
długo jeszcze zamierzasz te nudne monologi prowadzić? ziewanie.gif

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W tym temacie zastanawia mnie tylko co to za rozrywka, nie znam się na tych dla dzieci, ale wydaje mi się, że trzyletnie dziecko jest przecież jeszcze za małe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Na bycie autorytetem dla dziecka trzeba sobie zapracować własną postawą, nie zdobywa się władzy nad dzieckiem, nie jest się przez nie szanowanym tak za darmo. " xxx Dlatego właśnie dziecko powinno wiedzieć, że mną manipulować się nie da i że zdanie ojca jest równie ważne (a nie ważniejsze jeśli tak dziecku to odpowiada) jak zdanie matki. xxxx "Rodzic musi sobie na szacunek zasłużyć. To nie prezentami, ustępstwami w pewnych kwestiach rodzić zaskarbia sobie przychylność dziecka tylko miłością i szacunkiem. Dziecko jest wspólne a rodzice mogą mieć odmienne zdanie w kwestii wychowania i wcale nie muszą iść na kompromis czy wypracowywać jakiejś specjalnej metody wychowawczej." xxx czyli według ciebie to w porządku jak jeden rodzic powie, że np. nie wolno znęcać się nad zwierzętami a drugi powie, że wolno i dziecko wybierze wersje, która mu bardziej odpowiada(i nie nie przesadzam bo u nas była taka sytuacja jak dalecy znajomi przyjechali z dzieckiem i dziecko zaczęło kopać naszego psa. ewidentnie widziałam zażenowanie matki i brak reakcji ojca pt. "w czym problem"). xxx "To czyni się nie wcale dla dobra dziecka, tylko dla własnej wygody by mieć spokój. W ogóle nie zgadzam się z tobą. I dziecko ma również prawo kochać jednego rodzica mniej drugiego bardziej albo wcale. O uczucia nie można się licytować." xxx Cóż ja wolę aby dziecko wiedziało, że oboje kochamy je tak samo i wszystko co dla niego robimy to z myślą o jego przyszłości. Owszem popełniamy błędy ale szczerości i zaufanie u nas w rodzinie jest bardzo ważne, dlatego chcemy z góry wyeliminować wszelkie możliwe przejawy manipulacji w stosunku do nas bo nie jesteśmy jego wrogami ale osobami, którym zależy na jego dobru i przyszłości. Dziecko nie ma nami manipulować tylko z nami szczerze rozmawiać na temat swoich wątpliwosci itd. Może lubisz mieć wśród rodziny, przyjaciół i innych bliskich ci osób osoby którą tobą manipulują ale ja takiego zachowania nie akceptuje. Jedyne osoby, które mogą próbować mną manipulować to moi wrogowie i osoby mi nie przychylne. xxx "A jak kocha się dziecko zdrową miłością, czyli bezinteresownie, tak jak powinno, to można łatwiej się pogodzić, że jest się tym gorszym rodzicem. Ja bym potrafiła. Jest to przykre, ale trudno." xxx raczej chyba masz na myśli tzw. ślepą miłość a nie zdrową bo nic zdrowe nie widzę w takim podejściu jakie ty akceptujesz. I masz racje co do bezinteresowności bo ja bardzo się interesuje tym jak dziecko się zachowuje, co czuje, jakie ma przemyslenia, co je boli, jakie ma marzenia nawet te dzieciece itd. Czy określiłabym to jako bycie gorszym rodzicem. Mogę być gorszym rodzicem tak długo jak wiem, że moje dziecko jest szczęsliwe i nikomu świadomie nie czyni krzywdy czyli w przyszłości bedzie postepowac według zasady "nie rób drugiemu co tobie nie miłe". Chce aby moje dziecko było empatyczne i szanowało innych. Chce aby rozumiało, że o przyjaciół i rodzine nalezy dbać a nie nią manipulować. Jestem bardzo ciekawa jakie ty chcesz przekazać wartości swojemu dziecku? Naprawdę chcesz aby dziecko miało głęboko gdzieś twoje zdanie bo zdanie taty bardziej mu odpowiada? Chcesz aby dziecko uważało, że manipulowanie tobą jest dobre, bo nie spełniasz jego oczekiwań?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja 5 latka nie zawsze chce wejść do takiej kuli. Czasem wchodzi, czasem rezygnuje w ostatniej chwili i nie zmuszam. To ma być przyjemność. Autorko, stałaś tam prawie 3 godziny, byłaś zmęcozna, sfrustrowana, rozczarowana i wyładowałaś to wszystko na dziecku. 3 letnie dziecko jest za małe, aby ocenić, czy jak przyjdzie co do czego, to nie będzie się bać. Takie małe dziecko mierzy się ze swoim strachem dopiero w momencie, gdy znajdzie się w jakiejś sytuacji. Zresztą dorośli miewają podobnie. Niepotrzebnie ją karałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×