Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość NataliaN

Pomoc osobie z podejrzeniem depresji dwubiegunowej

Polecane posty

Gość NataliaN

Witajcie. Nie wiem czy to dobre miejsce ale nie wiem gdzie zasięgnąć porady na tej dość trudny temat. Byłam w związku.Który trwał rok i nie było różowo.Od początku partner miał ewidentny problem ze sobą i niską samoocenę.Jak się poznaliśmy był rok w separacji ,żona uciekła od niego z roczną córką,dwa dni później wręczając mu pozew o separacje i ograniczenie kontaktów z dzieckiem. Był wrażliwy i podekscytowany jak sie poznaliśmy.Sprawiał wrażenie radosnego (na zmianę z załamaniem nastroju w depresyjne stany), ale myślałam,że to z powodu problematycznymi kontaktami z dzieckiem i ex. Wszystko między nami działo się bardzo szybko,wręcz ekspresowo...po nie calym miesiącu od poznania praktycznie już u niego mieszkałam - ma mieszkanie w Płocku ja mieszkam pod Płockiem a tak za sobą tesknilismy,ze nie wytrzymywaliśmy długiej rozłąki.Tak czy inaczej zaraz po 2 spotkaniu wyznał mi miłość przez komunikator...Jestem uczuciowa i sie przywiązuje,mam tez swoje problemy i kompleksy o których nie będę tu teraz pisała.Niemniej chodzi oto,że w trakcie tego roku trzy razy mnie porzucał...dwa razy wracalismy potem do siebie tylko dlatego,że się nie poddałam i walczylam o nas.Dopiero niedawno,przeczytałam o depresji dwubiegunowej...i zastraszająco dużo zbierzności zauwazyłam w jego zachowaniu.Po kilku miesiącach już widać było zmianę...po okresie euforii która była jak sie poznaliśmy zaczął być zgaszony,bez energii...w nasz związek wkradła się straszna monotonia...wracal po pracy i padał...ciągłe drzemki,problem ze snem bo trudno go dobudzić co rano,a bywają noce kiedy nie sypia w ogóle.Czasem z minuty na minutre zmienia mu sie humor,bywalo ze przed powrotem z pracy kłóciliśmy się przez komunikator,przestawał się odzywać...ja czekałam zdenerwowana a on wracal do domu i jak gdyby nigdy nic dawał buzi z uśmiechem jakby tamtej rozmowy nie było.Myślę,że miał tę chorobę już zanim mnie poznał,ale to co teraz jest...jest straszne.Ogólnie rzucił mnie znów i tym razem zaparł się,że nie ma powrotu...mimo to chce sie przyjaźnić.Na zmianę jest miły i czuły (kiedy sie widzimy) i bardzo niemiły,oschły i obojętny,czasem chamski i przykry kiedy sie nie widzimy.Potrafi wybuchnąć z agresją na mnie,wystarczy ze zrobie minę niezbyt radosną.Bywa agresywny i rani. Mimo to...ja go nadal kocham.I choć pewnie 90% ludzi już by zrezygnowało ja nadal przy nim jestem.Teraz będę z nim mieszkała znów bo dostałam pracę w jego mieście i zaproponował mi że tak będzie łatwiej.Chciałabym jakoś mu pomóc,żeby chociaz poszedł do lekarza - chodził kiedys na terapie jak go poznałam,ale to była terapia na niską samoocenę...nie pomogła za dużo.Problem w tym,że on często traktuje mnie jak wroga publicznego nr jeden :( i nie wiem jak do niego dotrzeć,jak zacząć rozmowę o tym,że być może jest chory,tak żeby nie wybuchła znów kłótnia. Ogólnie przez ten rok sama zaczęłam mieć chyba depresje i nerwicę...Przez częste kłótnie i jego dziwne zachowania.Doradzi ktoś co zrobić?Może ktoś ma podobne doświadczenia z chorymi na tę chorobę? Nie mogę patrzeć jak się stacza i niszczy wszystkie relacje - w tym jego i moją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
może psychiatra?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na dwubiegunoke stary sprawdzony lit

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×