Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość DagazKato

Skąd brać czas na życie

Polecane posty

Gość DagazKato

Witam, od kilku lat od kiedy mieszkam z moim partnerem i pracuje nie mam czasu na nic. 8h snu, 8h pracy + 2,5h to samo przygotowanie się do pracy i dojazd oraz powrót. Zostaje jakieś 5,5h na "życie" a przecież w tym czasie trzeba jeszcze sprzątać, przygotowywać posiłki, załatwiać normalne codzienne sprawy, do tego jeszcze mamy psa. Obowiązki z moim partnerem dzielimy na pół więc nie mogę powiedzieć że mi nie pomaga. Czas na jakikolwiek relaks mamy tylko w weekendy a i wtedy często jesteśmy skokami po całym tygodniu tak że nic nie chce się robić. Nie mam czasu na książki, na wycieczki, na wszystko co kiedyś uwielbiałam. Mój partner chce byśmy już założyli rodzinę i ja też chce ale nie wyobrażam sobie jak to będzie z dzieckiem jak my teraz nie mamy na nic czasu :( Jak Wy sobie z tym kobiety radzicie? Nie mogę już znieść tego życia od weekendu do weekendu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Help mee
Jak to nie masz czasu na nic? Masz czas na sen (8h!), niektórzy nawet na to nie mają... Ale fakt... też bym chciała znać odpowiedź JAK ŻYĆ. Czas tak ucieka, wrażenie, że nic się nie robi tylko tyra, śpi i ogarnia, a lata lecą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też się nad tym nie raz zastanawiałam jak inni znajdują czas na tak wiele rzeczy, hobby skoro pracując i będąc dorosłym jest tak mało godzin na wykorzystanie na relaks lub zainteresowania. Nie raz myślę sobie jak niektórzy to robią,że mają czas na regularną siłownię, jazdy konne, naukę dodatkowego języka. A druga kwestia skąd biorą na to siłę i pieniądze. Ja mam 30 lat, mężatka,bez dzieci. Oboje z mężem pracujemy. Niby staram się o wszystko zadbać (włącznie z sobą),ale czasami nie wyrabiam zarówno czasowo jak i siłowo. Z reguły śpię ok 7h bo bez normalnego snu długo bym nie pociągnęła bo mam wiecznie cienie pod oczami i ledwo funkcjonuje w dzień wtedy. Wstaje przed 6 rano. Staramy się większość tygodnia gotować obiady swoje po pracy, codziennie świeże pieczywo i kanapki do pracy, jakieś zmywanie,sprzątanie, pranie, śmieci, drobne zakupy i bach już godzina 20:00!!! Próbuje chociaz z 15 min dziennie poświęcić na małe rozciąganie ciała,ale to jest mega minimum, do którego i tak już od dłuższego czasu się bardziej zmuszam niż mam ochote. Robię sama paznokcie hybrydowe żeby oszczędzić kase i mieć efekt na dłużej niż zwykłym lakierem, nie gole,a depiluję nogi oraz wiele inych uproszczeń,a i tak wiecznie brak mi czasu i sił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam wrażenie,że trzeba nie pracować i mieć dużo hajsu na sprzątaczke i nianie by móc tak życ jak te na instagramach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
też stosuję takie usprawnienia w życiu codziennym, ostatnio nawet zaprzestałam się malować, bo zbyt dużo czasu mi to zajmowało, a na szczęście mogę sobie na to pozwolić... dzięki temu wciąż się wysypiam, a mam dodatkowe pół godziny poprzedniego dnia wieczorem na jakiś sport, bo bez niego to bym oczubiała, zamknięta jak chomik w klatce i wciąż obowiązki, praca itd... Wiele by się chciało zrobić ale czasem nie mam na coś siły, mam pracę umysłową + inne obowiązki i czasami jak siadam wieczorem żeby pouczyć się języka, poczytać coś to mi się mózg wyłącza... mimo, że dobrze się odżywiam i względnie dobrze wysypiam itd. :/ eh... dzieci też nie mam, nie wiem czy kiedykolwiek będę miała z uwagi na czas, który mam wrażenie, że pędzi coraz szybciej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotność wśród ludzi
dokładnie! albo manipulować trochę rzeczywistością. Umiem zorganizować sobie czas tak, aby z większością rzeczy dla siebie wyrobić się i czasowo i siłowo - choć przyznam, że bywa ciężko, ale wtedy nie mam czasu dla nikogo innego, nawet partnera... a to bezsensu bo związek się rozleci w takim trybie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zabiegana na maxa
Praca 8h Dojazd do pracy ~ 1h (czyli 2h w sumie) Drobne zakupy około 30 min wstaję przed pracą około 1h-1,5 (jem śniadanie, piję kawę, wyprowadzam psa itd. muszę być w pełni zwarta i gotowa zaczynając pracę). Po powrocie coś ogarnąć w domu, ugotować, ogarnąć siebie po całym dniu, wyjść z psem... zjeść to co się ugotowało, to z 2h znowu nie wiem kiedy lecą. Śpię około 7h (różnie z tym wychodzi). I jeszcze z 1,5h na wieczorną kąpiel, kolację i ogarniecie II śniadania do pracy. Więc zostają - 1,5h... na jazdę konną to już za mało (licząc dojazd, osiodłanie/rozsiodłanie itd.), więc zazwyczaj ubieram dres i idę odreagować chociaż z 40 min, a takie ekscesy zostawiam na weekend. Wieczorem coś poczytam/pouczę się, ale tego jest na prawdę niewiele, tak symbolicznie. Czuję, że stoję w miejscu :/ Problemem nie są pieniądze, tylko brak czasu, a jak wiadomo nikt mi go nie sprzeda, za żadną sumę... i pomyśleć, że nie mam partnera ani dzieci a dzień wypchany do granic możliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DagazKato
No właśnie u mnie to samo co u Was. Wszystko w pędzie. Nie mam czasu na to aby w tygodniu po prostu usiąść z herbatką i odpocząć. Doszło nawet do tego że już praktycznie nie umiem wypoczywać, gdy tylko siadam żeby coś pooglądać w tv czy poczytać to zaraz myśle o tym co jest jeszcze do zrobienia i potem mam wyrzuty sumienia że to i tamto jest nie zrobione a ja sobie siedziałam. Nie pamietam kiedy ostatni raz obejrzałam film w całości. Pół roku temu wykupiłam karnet na siłke na 6 miesiescy, chodziłam tylko 3 msc. Nie jestem leniem ale zazdroszcze tym które mają na tyle bogatych facetów że mogą sobie siedzieć w domku lub tylko dorczasć. Mi się wydaje że na regularną siłkę czy hobby to mają czas tylko ludzie którzy mają nienormowany czas pracy lub może pół etatu. Noe wiem jiż jak poradzić sobie z tym ciągłym pędem. Jeszcze tylko zrobie to i to. Skończe jedno a tu już nowe obowiązki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa333333
też tak miałam i trochę mam, ale z wiekiem nauczyłam się odpuszczać 1 facet, zero dzieci, 2 koty, rośliny doniczkowe, balkon i działka jako hobby gotuję raz na 2-3 dni jedno danie, zakupy robię duże raz w tygodniu via net, potem ze 2 razy po pieczywo i jakieś drobiazgi sprzątanie raz na tydzień, bez lizania podłóg śpię krótko, 5 godzin śniadanie jem w pracy, zabieram produkty i robię w pracy ogólnie wszystko staram się robić szybko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jesteś odosobniona autorko, wiele związków, wiele kobiet i mężczyzn tak żyje. Ja obecnie pracuję w dwóch miejscach, w weekendy mam szkołę, a w tygodniu jeszcze robię dwa kursy zawodowe. Mój mąż pisze doktorat, jeździ na konferencje po Polsce, w tygodniu pracuje jako lektor angielskiego. Codziennie wstaje o 5 rano, żeby zjeść spokojnie śniadanie, wyszykować się i dojechać do pracy (1h drogi). Wstaję o 5, wychodzę domu po 7, wracam z reguły 21.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest Kobitki jakaś porażka i na dłuższą metę można się zdołować tym:/ czasami myślę sobie,że przecież mamy teraz takie wygody typu auto,telefon,pralka,mikrofala, internet,a mimo to mniej czasu niż ludzie mieli kiedyś. My z mężem już teraz nie wyrabiamy by było idealnie i książkowo,a co mówić jak będzie dziecko w przyszłości:/ zaobserwowałam,że te osoby,które chodzą np.na siłownie to albo robią to kosztem innej sfery życiowej albo mają bardzo wygodne życie np.młode osoby mieszkają z rodzicami, mama ugotuje,wypierze,zrobi zakupy itd wiec taka dwudziestolatka może sobie pozwolić na godzinę siłowni dziennie bo wie,że w domu ktoś inny ogarnie wszystko. Albo np.chodzą ludzie na siłke lub inne zajęcia kosztem zaniedbywania np.partnera

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też mi z tym nie jest dobrze bo od nas kobiet oczekuje się,że będziemy idealne pod każdym względem,ale brakuje na to czasu i sił:( potem porównują nas właśnie do takich wylaszczonych i wysportowanych dziewczyn na mieście

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to, że się oczekuje, to jedno a to, że sobie to same narzucamy, perfekcjonizm we wszystkim, to drugie i to drugie już zupełnie od nas samych zalezy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uroboro
Ah ze wszystkim, co tu napisane zgadzam się w 100%... Czasem faktycznie trochę przesadzamy (przez własną presje, niby też presje otoczenia, ale bardziej własną, bo pozwalamy sobie na to), ale z drugiej zaś strony każda z nas chce czuć się piękna i zadbana (nawet taka jaka jest), a ciężko osiągnąć taki stan czując przytłoczenie obowiązkami dnia codziennego i jednocześnie wiedząc, że to nie ma końca. Ja ćwiczę w domu, uprawiam sport nienormowany terminem (rolki, rower, bieganie), bo po prostu nie mam czasu dojeżdżać :/ i tak do pracy już dojeżdżam, na wszelkie uczelnie czy kursy też muszę dojechać, na to idzie taki ogrom czasu że szok i dodatkowo jeszcze wysysa mnie z energii ta podróż. Dojeżdżam pociągiem i rytm jego jazdy (po pracy) wprowadza mnie w taki stan uśpienia, że jak już dojeżdżam na miejsce to czuję się jak pijana. Często robię coś kosztem niewyspania się... ale ileż można. Bywa tak, że przychodzi weekend to niby w końcu wolne, a ja padam na psyk zmęczona całym tygodniem i przesypiam 11h żeby odespać... więc budzę się w sobotę późno, kawka z rana bez pośpiechu i dup południe, coś na obiad, zakupy jakieś i znowu dnia nie ma :/ Chyba zjadam własny ogon.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania BB
Ja zrobiłam sobie taki myk, że w środy mam namiastkę weekendu, żeby nie oszaleć w tym pędzie. Pracuję na 1 zmianę, więc mogę sobie na to pozwolić. Robię to tak, że załatwiam wszystkie obowiązki w pozostałe dni (pn,wt,czw,pt), czyli w środy nie robię żadnych zakupów, jedzenie planuję tak żebym nawet po pieczywo nie musiała wstępować tylko myk do domu prosto po pracy :D wiadomo, że są rzeczy, których nie odłożysz na inny dzień, ale np. we wtorek można ugotować taki obiad aby w środę tylko go odgrzać, lub tego dnia zjeść coś na telefon/na mieście. Nastawiam się tak, że to dzień dla mnie, więc nie robię sobie wyrzutów jeśli cały przeleci na oglądaniu filmów z chłopakiem, siedząc w rozciągniętych dresach :D No ale fakt... nie mam dzieci, więc mogę sobie tak poustawiać czas. Jeśli ma się dziecko lub zwierze to tego nie odłożysz na inny dzień :( Jednak na razie nie mam lepszego rozwiązania na swój brak czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zachciało się zachodu
DagazKato wczoraj Witamy panne w dorosłym życiu i niewolnictwie kapitalizmu, ciesz się że nie orasz 60-80 godzin tygodniowo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja mam taki luźny piątek - w pracy sobie tak ustawiłam, żeby wstawać później, robić wolniej i mniej i po pracy już zazwyczaj nic nie robię, leżę jak bedka po całym tygodniu zasuwania jem, oglądam, drzemię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ALE czas na Kafe znalazłaś :P :P :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też tak mam. Tylko jestem za granicą i tu czas pędzi cholernie szybko. W Polsce byłam na urlopie i oczywiście miałam czas na zadbanie o siebie typu fryzjer,dentysta,zakup ubrań (lepsze są u nas) i jeszcze musiałam oporządzić ogródek (bo nikt za mnie tego nie zrobi) a i zadbać o auto. Do Kosmetyczki nie chodzę,sama nakładam maseczki i robię peelingi.Czasem myślę,że mam super zdolności,bo ogarniam wszystko naraz,ale kosztem swojego wypoczynku. Zaciskam zęby i jadę dalej, choć mam 26 lat to wiem,że muszę dorobić się do 30tki :) bo potem już ciężko będzie i sił mniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×