Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość HARY1969

Wielka kłótnia z ukochana, głupie działania, pasmo niepowodzeń.

Polecane posty

Gość HARY1969

Witam, byłem w normalnym związku, dość często były u nas kłótnie co prawda ale zawsze znajdowały rozwiązanie, czasem zachowywałem się bardzo źle, czasem znów ona. Przyszedł czas jechać do niej na jej urodziny i poznanie osobiście rodziców, tam wydarzyło się pasmo niepowodzeń, ja byłem na nią zły że trzymano mnie od niej jakoś na odległość, nie można było jej dotknąć, w jakiejś formie zepsułem jej urodziny. Później wydarzyło się coś znacznie gorszego, poklocilismy się w sklepie, o to że ona obiecywała że wróci ze mną do domu a tego nie zrobiła, jeszcze wymyśliła jakąś wycieczkę. Ja się wściekłem, zacząłem stosować argumenty poniżej pasa, wsiadanie na sex itd, bardzo nie trafne. Nagle do tego sklepu przyszedł jej ojciec, z nikąd... Ja byłem w szoku wybieglem do mieszkania zabrałem bagaże, rozplakalem się jak nie facet, ucieklem, wróciłem przed 4 rano bo nie miałem gdzie się podziac, spanikowany i we łzach. Przyniósłem wstyd i rozczarowanie. Po tym było u nas trochę kontaktu ale niezbyt udanego, bylem upokarzany i ciągle ja przepraszalem bez skutku. W końcu przyjechała do mieszkania na studia, mieszkaliśmy tam wcześniej razem. Przepraszajac ja i przyworzac kwiaty spałem z 4 dni w sumie na ławce, to inne miasto. Ona zaczęła przyczepiac się o byle co. Spędziłem u niej tydzień przed jej wyjazdem do rodzinnego domu, trochę na siłę trochę nie na siłę tam byłem bo ciągle chciała mnie wyochnac i pytała kiedy pojadę bo jej przeszkadzam. Wieczorem było dobrze, rano ona budziła się wściekła. Pod koniec wyjazdu doszło do dwóch kłótni. W jednej dostałem w twarz ona zadzwoniła do swoich rodziców, oskarżyła mnie początkowo do nich że to moja wina... Ale co się okazało później powiedziała matce że jednak jej. Następnego dnia znów zaczęła mnie wyganiac, wyzywać, pokazała mi fakery, wpadła w furie, na moje kocham i przepraszam, na moje kotek itd przez cały ten okres były słowa że ja jestem paskuda, że nienawidzi itd. Następnego dnia znów kłótnia, przerodzila się w regularna bitwę, obila mi twarz a ja wcześniej ja ostrzegając że jeszcze raz podniesie na mnie rękę oddam. Oddałem raz z plaska mimo ze ja miałem obita twarz. Po tej kłótni poprosiłem ja na ławkę, wyjście i rozmowę ze gdy to zrobi ja pojadę do domu. Niezbyt to była dobra rozmowa. Ale nie czulem się winny i gdy szedłem na dworzec napisałem jej wiadomości ze zachowała się strasznie gowniano. Najlepsze w tym wszystkim jest że w tej kłótni sama siebie okaleczyla, zrysowalas sobie rękę nożem tak delikatnie że tylko ślady ja ten nóż wyrwalem z ręki siła. Już takie akcje u niej były, nawet na początku gdy ja rzekomo coś złego robiłem i z przykrości. Ona po tych wiadomościach kazała mi wrócić (to na noc przed jej dojazdem) jest z daleka. W nocy wcale nie było lepiej, prosiłem ja żeby została i nie jechała, pojechała niestety z słowami na ustach że mnie nienawidzi. Przez ten okres były momenty dobre i skrajnie zle. Powiedziała że powie rodzica że nie pobiła co dla mnie jest gorsze niż dla niej. Chociaż dla niej oznacza to że gdy zobaczą jej ślady zabiorą ja z tego miasta i przerwa jej studia. Zerwała wszelki kontakt zaraz po tym jak wsiadł w pociąg. Zablokowała mnie wszędzie. Ja zdążyłem napisać kilka SMS że nie adekwatnie się zachowuje że to wszystko nie tak powinno być. Zablokowała, ja już się z faktem jakoś pogodzilem bo zostawiła mnie w nienawiści takiej. Ale co się okazuje jedzie do domu 12h. Minelo jakieś 8 i do mnie dzwoni, ja nie widziałem, nie odebrałem, oddzwaniam 2 razy nie odbiera, ona znów dzwoni mówi na początku że dzwoni raz na rok i ja nie potrafię odebrać, że szkoda jej studiów bo bardzo je kocha, że nic się nie da ukryć przed rodzicami, że dzwoni się pożegnać i wyrzuca te kartę sim. Ja znów zacząłem przez ten telefon myśleć. Kusi mnie napisać jej mail, nie oceniacie mnie czy jej. Bardzo te kobietę kocham, oboje nie jesteśmy świeci. Co teraz jest najlepszym wyjściem żeby jakoś nawet powoli spróbować odzyskać ja i złagodzić sprawy. Boję się że gdy napisze w ciągu następnego miesiąca czy tam 2 tyg to ona potraktuje to źle. Znam ja, nie będzie się czuła ani trochę winna swojemu zachowaniu. Jakieś rady? Dodam że bardzo tak naprawdę się boję że nie wróci... Ona raczej jest tego świadoma, nie było sytuacji gdy ja ja olewalem i zawsze prosiłem żeby wracała, przepraszalem, cuda nie widy. Teraz chyba lepiej jednak pokazać że jest mi bez różnicy. Jak sądzicie? Jak próbować to rozwiązać i odzyskać osobę na której zależy mi najbardziej na świecie. O podnoszenie na mnie ręki jej nie osadzajcie, mogłem ja sprowokować. Pytam raczej o dobre rady, czekać, odezwać się czy ci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety nie mogę edytować, dodam że mam wrażenie że ona tylko liczy na to że ja coś napiszę żeby czuć się pewniej. Powiedziała mi wcześniej "i tak przyjdziesz" "i tak wrócisz" później się jej zrobiło szkoda gdy ja powiedziałem żeby wyjechała i nie wracała do miasta na studia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×