Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ywona

Samotna w zwiazku

Polecane posty

Gość Ywona

Jestem od 3 lat w związku. Niecały tok temu urodziła nam się córeczka. Od dwóch lat jest coraz gorzej. Czuje się taka samotna. Prawie ze sobą nie rozmawiamy, partner nie okazuje mi żadnej czułości, seksu tez brak. Czuje się niepotrzebna w tym związku. Przestałam czuć się kobieta. Jestem tylko mama i chyba kimś niepotrzebnym. Próbowałam z nim już wielokrotnie rozmawiać o tym co czuje i co mnie boli. Zawsze winę zrzuca na mnie. Ze to moja win, że on jest taki oziębły bo porysiwalam podłogę, bo wieszam jego pranie na balkonie, a nie w łazience, bo ośmielam się mieć inne zdanie niż on i czasami to powiedzieć. Wydaje mi się, że mój partner szuka posłusznej kobiety. Ja niestety nie potrafię być taka przez co czuje się odrzucona. Boli mnie to bo na prawdę chciałabym stworzyć szczęśliwy związek dla naszego dziecka. Dla niego chyba przestałam już się liczyć. Źle się z tym wszystkim czuje. Muszę odejść bo czuje presję z jego strony. Boki mnie to że są szczęśliwe związki, a ja takiego nie potrafię dać naszemu dziecku. Powuedzcue co ja mam robić? Jestem taka nieszczęśliwa Ale czy będąc samotna mama będę szczeliwa? Czy mam trwać w tym neutralnym związku dla dobra dziecka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli on szukał poslusznej a Ty się z nim spierasz to jakiej czułosci oczekiwać? Czulość ma się dla sojusznikow, a nie przeciwników. I czemu w takim ukladzie w ogole z nim się wiązałaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ywona
Owszem teraz wracając do tamtych czasów widzę, że przejawiał oznaki dominacji i złości kiedy miało się inne zdanie niż on (on to odbiera jako krytykę jego osoby, ale ja jemu tłumacze że nue krytykuje jego tylko mam inne zdanie w danym temacie) ale wtedy tego nie byłam w stanie dostrzec. I on tez był wtedy nieco inny. Teraz jestem już obojętna jemu. Nawet jak widzi że płacze to przechodzi obojętnie obok mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@ Ywona dziś Cóż, czyli ogólnie najostrzejszym nożem w szufladzie to Ty nie jesteś. 00 Nie ma sytuacji beznadziejnych. Zawsze możesz spytać czego on oczekuje od Ciebie i powiedzieć czego w zamian za spełnienie jego oczekiwać sama potrzebujesz. tYlko bez pretensji, oskarżeń szantaży emocjonalnych, jojczącego tonu itd. Tak się kobietom zawsze idealnie udaje wkurwić mężczyznę. Zwłaszcza takiego z dominującym charakterem. 00 Na sporach nie wyhodujesz ani bliskości ani seksu, ale jeśli zaczniecie wychodzić sobie naprzeciw to kto wie co się może zdarzyć. Jeśli oboje będziecie chcieli i mieli do tego dobra wolę oczywiście. Zważ że póki co sama się opisujesz jako ofiarę, a męża jako okrutnika. Ale nawet z tego opisu widać, ze jego potrzeby w tej relacji też nie są spełnione.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo mądrze piszesz. Masz rację w tym, że opisuje go jako kogoś okrutnego. Ale tak właśnie go spostrzegam. Nie widzę już w nim tych dobrych cech bo te zle przeslony wszystkie inne. Boli mnie jego nieczułość w stosunku do mnie. Próbowałam z nim rozmawiać na spokojnie (ale tak jak słusznie napisałeś kończyło się to ponowna kłótnia bo miałam inne zdanie). Próbowałam również dostosować się do niego ale pomimo ze ja się starałam to on ciagle był taki sam. Mówiłam jemu, że ja się staram, a od niego oczekuje odrobine czułości choćby w formie przytulenia. Wysłuchał ale nic nie robił. Ostatni raz przytulił mnie tak sam od siebie ponad rok temu. To cudowny tata dla naszego dziecka (jest zupełnie inny dla córki: czuły, troskliwy, opiekun-czy) ale jako partner jest ciężki. Bardzo bym chciała ratować ten związek bo wciąż go kocham ale już nie wiem co mam robić. Nie jestem w stanie zmienić się aż tak by nie mieć swojego zdania i zawsze robić tak jak on chce. Czemu on nie próbuje się zmienić? Choć odrobine...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Warto rozmawiać, spróbować przeanalizować co tak na prawdę się stało. Nie ma skutków bez przyczyny. On jest chlodny, może taki był i się nie zmieni, wtedy przyjdzie czas na rozstanie, ale może coś go dręczy, ma jakieś problemy, coś go boli, to wszystko warto przegadać. Macie malutkie dziecko, jesteście młodzi, może warto spróbować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeżeli od dwóch lat jest coraz gorzej, a niecały rok temu urodziła wam się córeczka to po co zdecydowałaś się na dziecko z nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mozna byc samotna bedac w zwiazku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@ gość dziś Nie rozmawialaś spokojnie. Nawet przez Twoje posty widać ton pełen pretensji. Terapia dla par być może skoro żadne z was nie potrafi rozmawiać? XX @ gość dziś Otóż to. Nic nie dzieje sie bez powodu. XX @ gość dziś Uwierz mi można być samotnym w zwiazku. Bardzo to przykre uczucie. Nie dość, że nie masz wsparcia, zupelnie jak będąc samemu, to jeszcze są fochy i pretensje, że nie spełniasz potrzeb "partnera".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Bardzo się mylisz. Samotność w związku bywa zjawiskiem dość powszechnym i o wiele gorszym do zniesienia niż samotność inna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ywona
Jeżeli chodzi o dziecko to odpowiem, że oboje tego chcieliśmy. I tak istnieje coś takiego jak samotność w związku. Nie uważam jednak że mój post ma w sobie prentensje. Raczej żal i bezsilność na to co się dzieje w moim związku. Może spróbuje jeszcze raz porozmawiać (kolejny raz) tylko tym razem na spokojnie. Jutro wyjeżdżam z dzieckiem na 2-3 tygodnie. Damy sobie czas na przemyślenie wszystkiego. Ja chce ratować ten związek, tylko czuje że on już nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@ Ywona dziś Wszystko wiesz lepiej. Nawet jak to dla obserwatora z boku wygląda. :o 00 Faktycznie nastawienie na zrozumienie czyjegoś stanowiska i kompromis. 00 Chcesz go winić po całości za ten kryzys to wiń. Ale wtedy już sobie spokój z ratowaniem związku, bo przy takim podejściu to robota głupiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, ja tak ratowałam swoje małżeństwo przez 20 lat i teraz bardzo załuję straconego czasu. Zostałam potraktowana przez męża podobnie jak Ty przez partnera. Dwoiłam si e i troiłam, aby coś zmienić, naprawić. Wszystko na marne. Byłam traktowana jak sprzęt gospodarstwa domowego, nigdy jak kobieta. Gdybym znalazla się teraz w Twoim punkcie, mając tę wiedzę jaką mam obecnie, wycofałabym się z tego związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko bedzie tylko gorzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bedzuesz tak z nim rozmawiac tysiac razy i to sie nie zmieni, on sie nie zmieni , mialam to samo ale umarl i mam spokoj, jestem szczesliwa ze umarl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porządek naturalny
Bądz posłuszną i podwładną suczką tak jak kobieta powinna i będzie dobrze. Zapomnij o durnej propagandzie z TV że kobiety są równe, itd, bo to ma na celu zniszczyć naturalny porządek i destabilizować rodziny. Jesteś samicą, więc jesteś podwładna, masz być kobieca, nie pyskować, nie próbować brać męskich roli i cech, tylko robić to co podwładna kobieta powinna. Wtedy tylko będzie dobrze. Twój wybór.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś wyprzedzilaś moje marzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ywona
Do: gość dziś Fajnie, że jest ktoś kto mnie rozumie. Ciagle mam nadzieje, że może on się zmieni. Że w końcu pokocha tak jak kiedyś. Ile bym nie próbowała to zawsze jest tak samo. On jest taki sam dla mnie nawet jak się jemu nie sprzeciwiam, robię tak jak on karze. I co z tego? Nie wiem już jak mam do niego dotrzeć. Dlatego czuje się taka samotna w tym wszystkim. Do Piaskun: Napisz mi zatem proszę co ja mam zrobić? Jak się zmienić tak aby nie stracić swojej tożsamości, a zadowolić jego? Nie winie tylko jego o to wszystko. Dowodem tego jest choćby ten post. Szukam pomocy i chce ten związek ratować. Wiem, że wina leży zawsze po środku. I nawet napisałam w czym jest problem. Nie wiem jednak jak mam to wszystko ratować skoro nie widzę u niego żadnych uczuć. Mógłbyś przejsc obojętnie obok kobiety, która płacze z bezsilności? Czy na prawdę raka zła jestem? Bo tak odebrałam twoja wiadomość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Piaskun
@ Ywona dziś Podejrzewam, że kładziesz rozmowę zanim ona się zacznie swoim tonem i nastawieniem. Pracuj nad komunikacją. Wygłoś monolog jak do niego nagrywając go i posłuchaj go i stwierdź jak to jest. Ew. Spróbuj usług specjalisty. Wiesz, stwierdzenie ja chcę, ale on nie może być prawdziwe li tylko dla Ciebie. Mogę się założyć że Twój mąż kwituje Twoje próby "komunikacji" jako "znowu masz o coś pretensje". Jeśli tak jest to raczej się nie komunikujesz. Nie oskarżam Cię. Nie obstawiam kto jest winien. Piszę co widzę. W końcu ta sprawa nie dotyczy mnie nijak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Piaskun dziś Zaufaj mi, że są jednostki naprawdę niereformowalne. Po tysiąckroć próbowałam róznymi sposobami zachęcić do rozmowy, łagodnością takze. Postanawiałam, że nigdy pierwsza nie nadepnę jemu na odcisk. Próba terapii małżeńskiej na nie. Co jeszcze można zrobić? Mozna tylko odejść lub zobojętnieć, ale to drugie jest bardzo trudne, kiedy zamieszkuje się razem. Pozostaje tylko rozdzierająca na strzępy samotność we dwoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, jesli na pocztku związku tak się dzieje, to marna, a raczej zadna szana, że to się zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Ze to moja win, że on jest taki oziębły bo porysiwalam podłogę, bo wieszam jego pranie na balkonie, a nie w łazience, bo ośmielam się mieć inne zdanie niż on i czasami to powiedzieć." X Te powody, aby być ozięblym są przez Twojego męża wyssane z palca. Co ma pociąg do kobiety (chodzi mi o seks) z tym, że pranie powiesila na balkonie. Nie możesz mieć innego zdania, niż mąż- to co niewolnice chciałby mieć? Piszesz, ze nie uprawiacie seksu od dłuższego czasu : Twój mąż ma niskie libido czy sam się zaspajaka. Pewna jesteś, że nie ma nikogo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ywona
Piaskun spróbuje zatem tak jak napisałeś. Może rzeczywiście problem jest w komunikacji między nami. Porozmawiam z nim dziś wieczorem jak córka już pójdzie spać. Dziekuje za pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@ gość dziś Cóż, z jakiegoś powodu nie chce z nią rozmawiać o tym co go trapi i czemu on nie chce bliskości. Taka nieufoność z niczego się nie bierze. xx @ Ywona dziś Powodzenia. Choć raczej na Twoim miejscu poświęcilby trochę więcej czasu na przeanalizowanie dotychczasowych rozmów i ogólne merytoryczne i emocjonalne przygotowanie się. Wybierz taki moment, żeby nie mógł się wymowić zmęczeniem, albo i naprawdę nie był zmęczony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ywona
Do gość dziś : Też byłam zdziwiona tymi argumentami w związku z jego oziębłością. Długo nad tum myślałam i doszłam do wioski, ze za nimi kryje się coś głębszego. Chodzi o to, że robię nie tak jak on by oczekiwał. Tylko nie wszystko zawsze musi być tak jak on chce. A im więcej idę jemu na rękę tym więcej idę mnie żąda. W rozmowie zawsze znajdzie na mnie jakiegoś „haka”. Raz to jest pranie, innym razem że nue idkladam rzeczy tam gdzie on by chciał aby stały (np. moja torebka wisi na krześle w kuchni, a jej miejsce jest w przedpokoju i dlaczego robię na złość i ja w kuchni zostawiam). Tłumacze jemu, że nie mogłam w przedpokoju jej zostawić bo tam leżą od dwóch tygidni jego rzeczy. To znajduje następny argument. On taki wzór uległości wyniósł z domu (mama jest uzależniona od jego taty) i mam wrażenie, że nieświadomie chce tego samego. Stram się (choć sama mam silny charakter) robić tak jak on chce, ale on ciagle jest taki sam. Nie ma raczej nikogo. Wraca do domu prosto z pracy, w weekendy nigdzie nie wychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro juz po roku związku zaczęło się psuć to trzeba było grubo się zastanowić czy jest sens z takim facetem zakładać rodzinę. Nawet jeśli chciał tego dziecka, a podejrzewam ze bardziej nie tyle chciał co zgodził się na nie, a To Ty bardziej chcialas dziecko. Tu nie widać żadnej miłości z jego strony. Może na poczatku był zauroczony ale się wypalilo, a Ty widząc różne ,,lampki ostrzegawcze" w jego zachowaniu powinnas była zastanowić się nad sensem związku a nie zachodzic w ciążę bo odwrotu juz nie ma... Takie jak Ty najczęściej kończą jako samotne matki. A potem juz, majac dziecko, trudniej znaleźć nowego faceta bo jest to pewien balast i kolo się zamyka. Trzeba OBSERWOWAC faceta i wyciągać wnioski!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ywona
Jeżeli chodzi o dziecko to odpowiem, że oboje tego chcieliśmy. I tak istnieje coś takiego jak samotność w związku. Nie uważam jednak że mój post ma w sobie prentensje. Raczej żal i bezsilność na to co się dzieje w moim związku. Może spróbuje jeszcze raz porozmawiać (kolejny raz) tylko tym razem na spokojnie. Jutro wyjeżdżam z dzieckiem na 2-3 tygodnie. Damy sobie czas na przemyślenie wszystkiego. Ja chce ratować ten związek, tylko czuje że on już nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ywona
Ale ja nie żałuje ciąży i jestem szczęśliwa ze mamy dziecko. Nie w tym jest problem więc komentarz uważam za zbędny. Poza tym rozumiem, że ty każdego czytasz jak otwarta książkę i wiesz jakiś ktoś będzie za pare lat. Otóż ja takiej umiejętności nie posiadam i może dlatego jestem tu gdzie jestem. Natomiast mam prawo aby szukać tego szczęścia czy to z obecnym partnerem czy z innym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ywona
Piaskun spróbuje zatem tak jak napisałeś. Może rzeczywiście problem jest w komunikacji między nami. Porozmawiam z nim dziś wieczorem jak córka już pójdzie spać. Dziekuje za pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Ze to moja win, że on jest taki oziębły bo porysiwalam podłogę, bo wieszam jego pranie na balkonie, a nie w łazience, bo ośmielam się mieć inne zdanie niż on i czasami to powiedzieć." X Te powody, aby być ozięblym są przez Twojego męża wyssane z palca. Co ma pociąg do kobiety (chodzi mi o seks) z tym, że pranie powiesila na balkonie. Nie możesz mieć innego zdania, niż mąż- to co niewolnice chciałby mieć? Piszesz, ze nie uprawiacie seksu od dłuższego czasu : Twój mąż ma niskie libido czy sam się zaspajaka. Pewna jesteś, że nie ma nikogo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×