Gość gość111111 Napisano Październik 17, 2018 Hej, piszę tu bo nie mam z kim o tym pogadać.... Musialabym chyba isc do psychologa a isc nie mogę... Jesteśmy z mężem po slubie 2 lata, mamy wspólnie 2 córki i trzecia w drodze, pierwsza urodziła sie 5 lat przed ślubem, druga 9 miesięcy po ślubie, obecnie jestem na wylocie z trzecia córka, juz został mi niecały miesiąc i muszę leżeć bo juz mam rozwarcie, a ciąża jeszcze nie donoszona. No i w sumie bywało w naszym związku różnie, czasem z***biscie, czasem średnio, ale przerw nie mieliśmy, nie bijemy się, rzadko używamy przekleństw podczas kłótni, staramy sie szanować nawzajem, no na pewno ja... Wydaje mi sie ze on też skoro powstrzymuje sie często od przeklinania nawet jak jest mega wk*u*rwiony na mnie, a na codzien pracuje z samymi facetami o ciężkich językach. Staramy się spójnie wychowywać córki, niczego nam w sumie nie brakuje... Jednak odkąd leżę, oczekiwalabym od niego więcej odpowiedzialności, planowo do porodu ma isc ze mną, tak jak przy poprzedniej córce... W związku z czym chciałam żeby nie spozywal alkoholu przynajmniej miesiąc przed terminem... Tak jak przy poprzedniej córce... A on pije piwo, dwa co wieczór... Nie mam pewności czy nie pije czegoś więcej, bo często śpi jak nieprzytomny i dobudzic sie go nie da jak trzeba wstać w nocy do młodszej córki (ja nie mohe do niej wstawać i w sumie nic nie mogę robić, robie tyle co juz nie moge patrzeć jak nie zrobi, on, jego siostra albo mama, ktore nam pomagają przez ostatnie 1.5 tygodnia, no i odrabiam i ucze sie ze starsza córka) nie wiem juz co robić nie przemawia do niego nic krzyki, płacze, groźby, prośby, chla te browary codziennie, a to juz wiecej nawet niz zanim musiałam sie położyć... Od dwóch lat podejrzewam ze moze miec problem z alkoholem ale ciągle dało sie to jakoś kontrolowac, jesteśmy młodzi, mamy mnóstwo znajomych, którzy dużo piją i moj mąż przy nich w sumie nie wyglada na alkoholika ale zwykle czego innego oczekuje sie po ojcu 3 dzieci, a czego innego po singlu. Nie moge sie nigdzie wyprowadzić, znaczy w sumie mogę do pustego domu moich rodziców, ale nie chce zostawić dzieci, a sama nie moge na chwilę obecną sie nimi zająć... Na obecną chwilę jestem tak rozgoryczona, ze ciagle mu dogryzam, prowokuje sprzeczki, oczywiście związane z jego piciem i ewentualnie innymi np. Ze każe mi robic zakupy przez internet (ja nie chcę, bo w jedynym sklepie internetowym u nas w mieście nie mają tego co ja chce, produkty są droższe i dostawa tez kosztuje, a do tego trzeba czekać na nie przynajmniej 3h,a zwykle przychodzą na następny dzień-normalnie wsiadlabym w auto i sama sobie pojechała, co robiłam do 8 msc ciąży czesto z dwójką dzieci w aucie), bo on nie ma siły po pracy jechać zakupy do domu zrobić. Ostatnio podczas kłótni jest coraz bardziej chamski, twierdzi, ze sie ze mną żyć nie da i ze niedługo bedzie musiał pic jeszcze więcej żeby wytrzymać... Nie wiem czego oczekuje pisząc to tu... Bo nie widzę innego wyjścia jak to g****o przeczekać, iść rodzic samej i odejść jak juz bede w stanie sama sie dziećmi zająć... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach