Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Spiaca4321

Niecodzienny problem

Polecane posty

Gość gość
"Pytacie o której chodze spac No tak jak napisałam po polnocy. Mąż Ok 22:30 już pada, ale wstaje dużo wcześniej ok 7 już się budzi sam. Ja ogólnie nabieram najwiecej siły i energii po 18:00. A między 20:00 a 23:00 mam jej naprawdę jeszcze dużo. Poranki są najgorsze nigdy nie wyznaczam sobie nic ważnego na rano, bo lecę na tzw „stand-byu” i tak mniej więcej do 15-16:00. " Nie no wypisz wymaluj mój mężulek tylko, że ten d**ek chodzi spać 2-3 w nocy i wstaje 11-12 w południe. W nocy w całej okolicy pogaszone światła tylko w naszym cholernym mieszkaniu zawsze się świecie. Ten gnyb twierdzi że najlepiej mu się pracuje w nocy, a potem leży jak skóra z diabła do południa. Rzucił robote w biurze, siedzi w domu 365 dni w roku i tutaj pracuje. Już patrzeć na niego nie mogę. Był kiedyś czas kiedy musiał dziecko zawodzić na rano do przedszkola i potem nie mógł zasnąć to mu się wtedy nagle godziny snu przestawiły. Nagle się okazało, że można pracować w dzień, że to chodzenie spać w nocy jak normalni ludzie to nie jest takie straszne i że organizm nie ma żadnego tam trybu nocnego tylko on sam go do takowego przymusił. Jednak potem wszystko wróciło na stare tory, bo on jest po prostu jak duże dziecko. Czasami raz do roku potrafi się zasiedywać nawet do 5 nad ranem i wtedy sen mu się na pare dni przeskakuje absurdalnie na ludzki tryb dzienny, po czym przesuwa się dalej i znów tryb życia "sowa". Mówie wam komedia. Nasze życie małżeńskie nigdy się tak naprawdę nie nawiązało przez to jego życie. Rozmijamy się i tak już do tego przywykłam, że zasypiam zawsze sama, a on dołącza gdzieś między nocą a rankiem że doszło już do takiego absurdu że gdy on wraca z jakiegoś wyjazdu służbowego wyrąbany i nagle idzie spać o ludzkiej porze razem ze mną to ja nieprzyzwyczajona do jego obecności w łóżku nie mogę zasnąć. Ogólnie jednak zawsze jest tendencja do życia nocnego bo on tak lubi i koniec. Straciłam nadzieję na zmianę. On jest niereformowalny. Nieodpowiedzialny dzieciak i tyle. Chyba już nawet nic do niego nie czuję. Chyba nawet z czasem zaczęło mi być z tym dobrze, że go tak jakby nie ma, można by powiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:27 To u mnie wypisz wymaluj ta sama sytuacja tylko na odwrót. Ja jestem jak twój mezulek a mój mąż jak Ty, i co najlepsze to mój mąż nie ma z tym totalnie problemu tylko ja się się wkurzam, a raczej wkurzalam, że chodzi spać o 21 jak dziecko i nie można z nim normalnie spędzić wieczoru. Teraz już się przyzwyczaiłam :) I pomimo tego że sama jestem typem sowy i mam nawyk siedzenia do 3 w nocy a potem odsypiania do południa to autorka tematu jest dla mnie rozpuszczoną ksiezniczka. Mam dzieci i jak były małe chodziłam jak zombie bo nie potrafiłam zasnąć z nimi o 21 no i co z tego? Przeżyłam. Każdy potrzebuje te 7 h snu i każdy odczuwa dyskomfort jak się nie wyspi, po prostu nie każdy marudzi z tego powodu. Jak się decyduje na dzieci to trzeba się nastawić na to że przez najbliższe kilka miesięcy czy lat będzie można pomarzyć o 7h nieprzerwanego snu ciągiem i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też sen dla mnie jest bardzo ważny. Również aktualnie zmieniłam pracę na taką do wykonywania w domu, bo zabijało mnie poranne wstawanie. Teraz wstaję o 8:40 i o 9:00 siadam przed kompem. Też jest mi ciężko, gdy zadzwoni budzik. Średnio do godziny 12:00 dochodzę do siebie. W tym czasie nic wielkiego nie robię, raczej schematy nie wymagające myślenia ;) Generalnie bardzo często w ciągu dnia chodzę jak trup, bez energii, weekendy to co innego. W tygodniu chodzę spać koło północy, próbowałam wcześniej i kładłam się do łóżka 22-23, ale to było przerzucanie się z boku na bok. Drzemek w ciągu dnia nie mam, choć mam na nie wielką ochotę. Bardzo sporadycznie pozwolę sobie na ok. półgodzinne leżenie, bo wiem, że potem to do 2 nie zasnę... Tak, dostosowałam swoje życie do snu również, odeszłam z etatu, byłam kilka miesięcy bezrobotna, zanim zorganizowałam sobie pracę w domu. Jest średnio, ale nie wrócę na etat, bo nie wyobrażam sobie codziennego wstawania o świcie. Kilka lat pracowałam na 7 rano i to był czas, gdy po pracy kierowałam się prosto na łóżko. Ale ja chcę mieć dziecko. Wiem, że będzie ciężko ze snem w pierwszych latach, ale wiem też, że wtedy to dziecko będzie dla mnie ważniejsze niż moje wyspanie. Odeśpię kilka lat później, a dziecka na starość nie przełożę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko mam tak jak Ty! Mam jedno dziecko i m.in z tego powodu nie zdecydowałabym się nigdy na drugie. Córka typ high need baby, dla mnie to był koszmar,frustracja,depresja,byłam wrakiem człowieka....na szczęście najgorsze minęło ,ale nadal się nie wysypiam bo córka (lat 6) wstaje o 7 ,ale juz teraz przynajmniej moge poleżeć nawet do 11

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja od tego mężulka. Mąż nie jest jakichś nietypowym przypadkiem zdrowotnym. On po prostu tak lubi i tyle, a jego organizm się do niego wpasował. A prawdopodobnie stało się to wtedy gdy jako młokos zarobił sobie na swój pierwszy komputer. Wtedy stał się nałogowcem internautą. Najbardziej mnie wpieprza jego rodzina. Jak unich żył i świecił w nocy komputerem to nikt nic nie mówił, ale jakby to samo życie prowadził ich zięć to już to sobie wyobrażam jakby się złościli na niego i by psioczyli, że żyje jak nienormalny. Ostatecznie zięciu wyleciał z ich domu z innych powodów. Jest to dla mnie przejaw zwykłego wygodnictwa i życia a'la wolny Piotruś Pan, podobnie jak dzieci które w wakacje mogą robić co chcą. Nie żaden tam organizm. Mnie to śmieszy i złości jednocześnie. Zauważ jakich słów użyłaś, że przerabiałaś kładzenie się spać o normalnej porze ale nie mogłaś zasnąć bo wolałaś poczytać książke, obejrzeć film, popracować... No właśnie nie że próbowałaś spać przez parę godzin i dać organizmowi szansę tylko zwyczajnie ty wolałaś robić coś innego bo prawdopodobnie lubisz klimat nocy i w tym przyczyna, ale sorry ja nie uwierzę że to twój organizm tak ma. Mój mąż też niby sie tłumaczył, że on tak próbował jak ty się położyć o 22 i nie mógł zasnąć, więc to oznacza że to nie dla niego. J Jak on tak żyje przez cały boży rok to jak on nagle oczekuje że mu się organizm w jedną noc przestawi na zwykłe tory? Żeby się przestawić na czas ludzki to trzeba przez szereg dni np. przez tydzień sobie ustalić żelazne pory kładzenia się spać i wstawania. Wtedy organizm zrozumie, że coś się zmieniło. U mojego męża absurdalność tego jego trybu życia polega na tym, że skutek jest taki, że on kładąc się spać wg swojej polityki śpi sumując więcej godzin na dobę niż jak ja kładę się spać o 22, a i jeszcze się potrafi walnąć na kanapkę o 16 tłumacząc, że on tak tylko na chwilke a odlatuje na godzinę. I tak wyśpi sie skurczybyk za dnia, by potem gapić sie w monitor przez kolejną noc. Dzieckiem się zajmuje wyłącznie w przypływie nastroju w czasie jego fazy aktywności. Nie ma głowy do czynności technicznych przy dziecku takich jak mycie czy dawanie do jedzenia coś lepszego niż byle co. Najgorsze, że przez te jego głupkowatą politykę życiową to nawet snu własnego dziecka nie szanuje i lubi mieć tendencję by dziecku 5-letniemu przesuwać porę snu! w czasie gdy od niego to zależy, bo mnie np. nie ma. Szlag mnie już czasem trafia na tego człowieka. Dobrze, ze chociaż jest taka instytucja jak matka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No dziewczyno jestem pełna podziwu tu niektórych albo i większości matek - tez chciałabym czuć taką wszechogarniającą miłość do dziecka przy tym niewyspaniu. Hmmm może hormony u mnie nie zadziałały jak trzeba? W każdym razie jedyne co czułam to wszechogarniający wk*rw i nic więcej. Wiem, że to nie wina dziecka ale niestety jedyne o czym myślalam to to, żeby odpocząć i znaleźć chwilę dla siebie. Mój mąż jest kochany, bierze połowę obowiązków na siebie od początku (tak powinno być to też jego dziecko!!!) ale za mnie się nie wyśpi, a ja muszę spać dłużej niż on tak jak u Ciebie podobnie. Ja wróciłam do pracy szybko, bo po 2 miesiącach, też mam własną firmę robię rzęsy więc nie mam ciężkiej pracy. Ale prawda jest taka, ze od rana tylko tak siedzę nie umawiam nikogo bo chcę choć chwilę odetchnąć od tego co mam w domu, wieczny hałas i krzyk, frustracja. Siedzę, czasem chwilę zmrużę oczy, poczytam sobie książkę. Mąż myśli, ze pracuję od rana, wiem że to może się wydać nie fair, ale dla mnie to sposób, żeby choć trochę odreagować i od czasu kiedy wróciłam do pracy jest dużo lepiej. Nie wiem jak będzie u Ciebie, ale ja dziękuję Bogu ze mam taką pracę a nie inną, bo bym się chyba wykończyła! 2 miesiące w domu to była dla mnie gehenna i w tym czasie nastąpiło duże pogorszenie relacji z mężem (to z mojej winy, bo on znosił wszystko dzielnie) ale teraz już jest dużo lepiej i uważam, ze to dzięki mojej odskoczni!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×