Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak przeżyć wizytę u koleżanki u której z higiena nie do końca....

Polecane posty

Gość gość

Znamy się ze studiów, spotykamy na ogół na gruncie neutralnym-pracujemy w jednym mieście, ale mieszkamy od siebie prawie 100km. Była już kilka razy u mnie na weekend (mamy dom pod miastem), kilka razy mnie zapraszala do siebie, ale zawsze się wykrecalam. Przyszły tydzień mam wolny i zaprosiła nas na 2 dni-dziś wieczorem mamy jechać, powrót w pn wieczorem. I teraz problem- jej zwierzęta. Maja duże mieszkanie 2 poziomowe coś koło 100mkw, ale mają 2 koty i psa które siedzą w domu. Nie raz przysylala zdjęcia jak kot paraduje po stole :( lubię zwierzaki. Sami mamy kota i psa, ale do domu mają wstęp do niektórych pomieszczeń, nie wchodzą do jadalni a już na pewno nie ma stół! Będę się brzydzila u niej jeść :( proponowalam że pójdziemy na miasto na obiad, pozwiedzamy itp, ale ona stwierdziła że musi się nami nacieszyć, że zrobiła pyszny obiad bo na mieście to sama chemia, ze dzieciaki będą się razem bawić... Cieszę się, bardzo ją lubię,tylko te zwierzaki ble. Nie chce jej zwracać uwagi bo jest w nich mega zakochana, bo długo się starali o dziecko i przelewala uczucia na te koty. Jak przetrwać ten czas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie da sie inaczej niz powiedziec wprost. Co prawda bedziecie jesc z talerzy, nie ze stolu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale ona często pozwala kotu jeść z talerza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
strasznie głupi ten temat założyłaś napisz jeszcze ,że kawę kot też pija z filiżanki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hmm sama mam psa i koty i są w mieszkaniu, a to oznacza że są tak samo czyste jak dom i domownicy. Co więcej są regularnie odrobaczane w przeciwieństwie do ludzi. Nie rozumiem, dzieciaki też nie utrzymują perfekcyjnej higieny a jednak Cię nie brzydzą... Jak bardzo Ci to przeszkadza to po prostu powiedz, wielkie mi rzeczy. Z takim podejściem to nie wiem jak Ty ją dasz w restauracjach gdzie na stołach, krzesłach jest tonę syfu, nawet jak wydaje ci się że jest super czysty, no chyba że jadasz tylko i wyłącznie w 5*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Koty jak jadą na weekend na działkę chodzą po lesie, jedzą różne rzeczy, padline pewnie też. A potem liza talerz... Nie mówcie że to nie jest bleee. W restauracji mnie nie przeraża bo teoretycznie są zobowiązani zachować czystość. Jak to wygląda w praktyce nie wiem i śpię spokojnie. A u niej widziałam urocze fotki jak kicia zjada resztki obiadu z talerza. Ja swoich nie karmię resztkami, u niej jedzą zwierzaki głównie to co oni Plus sucha karmę. Ja stosuje dietę barf i u psa i u kota. A już zdecydowanie nigdy bym nie dała jeść z talerza. Też odrobacxam swoje zwierzaki, ale sorry kot myjący sobie tyłek a potem lizacy talerz. Sorry dla mnie to za dużo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Według mnie przesadzasz. Jeśli masz obiekcje to zwyczajnie bym nie jechała i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Durna jesteś, trudno uwierzyć, że studia jakieś masz, nędzne provo, a jeśli nie, to powies się przed wizytą,taka rada na mondre pytanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko , rozumiem cie bo ja tez jeste,m taka brzydliwa. Ja by nie jechala do niej ale nie wiem czy mialabym odwage powiedziec tej kolezance dlaczego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jedź. Gdyby miala do mnie przyjechac kolezanka, ktora brzydzi sie moich zwierzat ,ucieszyłabym sie, gdyby nie przyjezdzała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rozumiem doskonale, byłam u znajomej posiadającej zwierzęta, g****o w kuwecie leżało dwa dni (!!!), nie przeszkadzało jej to wcale. W tym samym czasie koty wprost z kuwety spokojnie chodziły po blacie, stole, desce do krojenia. W kubkach na napoje kłaki. Było ciężko, naprawdę, smród nie do zniesienia. Po prostu więcej tam nie pojadę pod jakimkolwiek pretekstem i natomiast koleżankę bardzo lubię więc zaproszę ją z chęcią do siebie. Nie będę z nią tego omawiać bo po co. U niej w domu może się dziać co chce i nic mi do tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie bardzo ja lubię i nie chcę sprawić przykrości. Tak mam, ze nie pozwalam zwierzakom lizać się po twarzy, a jak je glaszcze to myje ręce. Kocham swoje zwierzaki, ale uważam że moja kuchnia jest dla mnie a nie zwierząt. Zaraz się pakujemy aż mnie trzęsie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale jesteś głupia... A w restauracjach to czytałam tematy tu, ze co druga osoba pisała co pracowała. Ze było norma zbieranie resztek z talerzy i dawanie tego ponownie, a niektórzy kucharze potrafią dla zabawy napluć do jedzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Zaraz się pakujemy aż mnie trzęsie." A ktoś c***istolet do głowy przystawia i każe jechać? Rób to, z czym się zgadzasz, a nie co wypada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wcale nie jest to bzdurny temat. Moj szwagier ma dwa koty. Jak mamy tam jechac z mezem i dzieckiem to tez jest nam ciężko, nawet bardziej wkurza sie maz niz ja (staram sie myśleć, ze to tylko 2-3 dni i nie ma o co robic afery choc nosi mnie). Kocie klaki na talerzach, na powierzchni herbaty, w zlewie, na scierkach kuchennych, recznikach do twarzy i ciala.. nawet wchodzac do wanny czy siadajac na toalecie trzeba uwazac zeby do tylka nie przykleily sie kocie klaki. Dziecku upadnie gryzak to od razu caly jest w klakach. Klaki unosza sie w powietrzu i pelno jest ich na meblach. Wszedzie wala sie zwirek (koty wykopuja go z kuwety), wbija sie to w dywan (ktory i tak jest tylko jeden w calym domu). Szwagier pozwala tez kotom lazic po stole w trakcie posilkow, daje talerz do wylizania po obiedzie. Mowi ze odkurza raz w tygodniu, ale to nic nie daje. Lubie zwierzaki ale sorry, nie moglabym tak zyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam ten ból.. Mój narzeczony ma dwa koty które co prawda nigdy poza mieszkanie nie wychodziły ale skaczą po stole i jedzą z talerza... Brzydzi mnie to bardzo i ta sierść wszędzie.... Nawet w kawie, wiem że jak narzeczony robi coś do jedzenia to koty skaczą i chodzą obok.... Też nie lubię jeść u niego. Jak są u mnie to nie nie na chwilę wzroku z jedzenia odwrócić bo zaraz jest zjedzone przez koty. Może to kwestia wychowania, narzeczony koty traktuje jak dzieci z tym że a bardzo je rozpiescil

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widać, że żadna z was nie wychowywała się ze zwierzętami. Smutne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam kota w domu ale nie wyobrażam sobie żeby jadł z talerzy czy chodził po blatach. Kuweta jest kryta i stoi w miejscu gdzie nie przebywamy, regularnie oczyszczona. Rozumiem miłość do zwierząt ale mam też takich w rodzinie gdzie ponoszą się i rządzą koty. Niestety zgodzę się że nie jest tam czysto i pachnaco.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Siadasz na dupskiem na desce u obcych ludzi ? :O Niezła z ciebie fleja :O Używaj jednorazowych nakładek, brudasie to ci sie nic do doopy nie przyklei :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wychowałam się ze zwierzętami ale u mnie w domu rodzinnym zwierzęta znały swoje miejsce i nie był to stół kuchenny. U koleżanki jest czysto. Ona generalnie dba o porządek, nie śmierdzi z kuwety, ale jak weszliśmy i kot siedział na stole... Ehhh. To tylko dwa dni, to jej dom, a ja ją naprawdę lubię i nie chciałabym urazić. Ogólnie jest miło, pogadaliśmy, pozartowalismy. Plus taki że do pokoju gdzie śpimy koty nie wejdą bo zamknelismy drzwi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W zyciu nie chciałabym, zeby ktos pzrychodzil do mnie, skoro nie lubi moich zwierzat i potem mi d.. obrabiał. Po co się tam pchasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gosc 22:23 - szwagier to rodzina a nie obcy, chyba ze ty z tych co to tylko własną mamusie uwazaja za rodzine a osoby od strony meza juz nie. Druga sprawa: we wannie z kocimi klakami tez mam lewitowac (nie dotykać wanny ani kawałkiem golego ciala), nie chodzic po podlodze ufajdanej zuzytym zwirkiem, nie jesc z talerzy szwagra czy nie uzywac jego sztuccow? Syf to syf. Mialam duzy kontakt ze zwierzetami, byl w moim domu rodzinnym pies, byl chomik swego czasu, jezdzilam tez konno. Ale jest pewien poziom higieny, ktorego przekraczac nie mozna bo jest to zwyczajnie niezdrowe. Najgorzej jak w domu rzadza zwierzeta, a nie czlowiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mialo byc: gosc 22:03

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś no to jak jest czysto a ty masz fanaberie to jej nie odwiedzaj. Proste. Ona też się pewnie ucieszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:31 - nie-obcy jest tylko mój własny kibel (mój, czyli nie teściowej, matki, szwagra, dziadka czy bratowej), o którego czystość sama dbam dlatego wiem, że jest czysty i bezpieczny pod względem higienicznym. A ty skoro doope szwagra traktujesz jak swoja i siadasz na desce po jego doopie w ramach rodzinnych relacji, to przestań narzekać flejo, bo z higiena u ciebie mocno na bakier, a czepiasz się koleżanki i jej kotów. Arystokratka, psia jej mać :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uświadomię ludzi nie lubiacych zwierzat w mieszkaniach_ wasze wizyty w takich domach nie są lubiane! Wasza niechęc daje sie zauważyc. Ja po prostu takich ludzi wiecej do siebie nie zapraszam, a jesli sie przypadkowo pojawią, marze, zeby sobie jak najszybciej poszli. Nie przeZywajcie wiec takich wizyt - po prostu nie przychodzcie. Dla obu stron będzie lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o losie , przeczytalam tytul i myslalam , ze kolezanka sie nie myje, ma popsute zeby , kurzaje na palcach a autorce o kota chodzi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jprdl Mam psa w domu raczej z tych mniejszych wielkościowo. Nie wala się u mnie sierść, nie roznosi nic poza swoimi zabawkami. Odkurzanie mam codziennie gdyż mam specjalnego robota który jeździ jak nas w domu nie ma. Myje podloge różnie ale tez dość często. Kurze 2x w tygodniu. Mimo tego ze nie miałam psa wcześniej to sprzątałam z taką samą częstotliwością bo w każdym domu czy ze zwierzakami czy bez się brudzi mając DZIECKO. Mam wrażenie ze dzieci brudzą bardziej niż zwierzęta a jakoś nikt się nie czepia. Z tym odrobaczaniem to tez dobry przykład bo psa się odrobacza często a was i wasze gooofniaki to ile razy w roku? Czyścioszki normalnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorką. To nie ja pisałam o siadaniu na desce szwagra. Nikomu też nie obrabiam tyłka, po prostu mam problem i go opisałam-od tego jest forum. Widzę dzięki temu że normalnym ludziom jednak też to przeszkadza, a opinia kogoś kto dziecko nazywa goofniakiem jest dla mnie hmmm co najmniej nieistotna. Miłej niedzieli Wam życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×