Problem z mezem..

Sluchajcie, moj maz zmienil prace, jest teraz barmanem w pubie... I odkrywca roku - ze toczy sie nocne zycie, ze laski sliczne, mlode w stanikach chca sexu.. No k******. Mieszkamy na obrzezach duzego miasta, kupilismy dom, bo chcielismy ciszy, zero chaosu, las, rzeka, natura... Jestesmy ze soba 7 lat... A tu teraz moj 40 latek przyjezdza w nocy-tak sie konczy praca - tylko telefon w lapie, zero rozmowy, przez caly dzien, tylk ze jest bardzo ciezko, ze tyle roboty, ze duzo ludzi, w domu cisza, prawie nie rozmawia ze mna, oczywiscie zero sexu, czy tam raz byl, przez okres 2 miesiecy.. Nawet juz nie przytuli.. Na moje pytania ze czuje intuicyjnie ze cos jest nie tak, tylko sie zlosci ze zmeczony, ze mnie tylko kocha, czyli ta sama regulka wszedzie... Ost napil sie, i mowi ze my mieszkamy w dziurze, tam miastowy swiat, inne zycie, ze laski, no ja p*****le, sam chcial tak mieszkac... Jestem tak podenerwowana ta sytuacja, ze juz nie wiem co mam robic... Nie wiem czy juz ma kpgos, czy juz poszedl w tango, a moze ma jakas na oku....

Nie wiem jak to wszystko ugryzc.. Chce z nim porozmawiac, jak dwoje doroslych ludzi, na poziomie,chce wiedziec na czym stoimy, stoje, jaka konstruktowna odpowiedz chce uzyskac, konkretnie, albo w lewo albo w prawo... A tu cisza, jak u nastolatka buntownika, albo jakies szczekanie...

Kryzys wieku sredniego mu sie zalaczyl pewnie.

Tez myslalam o kryzysie wieku srrdniego.. Oczywiscie wtedy dowartosciowuje sie mlodymi laskami... Maz mimo ze ma 40 lat bardzo dobrze wyglada, dobrze zbudowany, fajny facet, przystojny... Naprawde nie chcialabym go stracic:(

Wielokropkowa wraca z dennym i nudnym prowo.

Czlowieku jestem tutaj drugi raz na tym forum. Wiec nie wiem skad ta wypowiedz? Trzykropek jest jednym ze znakow interpunkcyjnych...