Waham się czy wybrać seks i związek czy kolegów i alkohol.

Mam ultimatom. Albo kobieta, albo alkohol i koledzy. Raczej innej partnerki nie uda się mi znaleźć, więc będzie to też koniec seksu, chyba że będę korzystał od czasu do czasu z usług profesjonalistek. W sumie to nie wiem. Żyć szybko, bawić się a więc alko, koledzy, niedbanie o siebie, taki dziki hedonizm, czy wybrać ustatkowanie, spokój, zdrowie, ale i też rutynę i ograniczone szczęście. Dodam może, że nie jestem małolatem, a facetem koło 30tki, dobrze sytuowanym, troszkę zmęczonym życiem i pościgiem w którym musiałem brać udział, żeby zawodowo znaleźć się tu gdzie jestem. Nie wiem.

Jesteś idiotą zkazanym na samotność skoro jeszcze w ogóle się wahasz i pytasz innych o zdanie.

Miłość wybierz, to trzecia opcja.

Mężczyzna koło 30-tki i już zmęczony życiem??? Co to będzie dalej hehe Przyznam, że będąc kobietą raczej nie wchodziłabym w relację z takim "zmęczonym życiem", wypalonym facetem. Może jakaś łasa na kasę na to pójdzie bo rozsądna na pewno nie i wtedy pozostaną tylko "profesjonalistki" :)

Ja bym tez cie z takim podejściem ze związek to koniec szczęścia nie chciała w życiu. Doceń swoją kobietę. Zacznij wreszcie doceniać co masz bo zostaniesz z palcem w swoim g*****e i max dwoma kolegami od picia

tylko kumple i imprezy, na hooj ci baba i to ciągle ta sama która wiecznie ma zachcianki i krzywy ryj, pomyśl logicznie

20.38 następny patologiczny alkoholik którego żadna nie chciała się odezwał