majami 14 Napisano Listopad 9, 2019 1 godzinę temu, Gość Sylwia napisał: Dzięki badam opcje. A w której aptece realizowałas receptę? Bo ja na moim paragonie z apteki przy invimed warszawa na rakowieckiej mam cenę za opakowanie manopuru aż 1350 zł!!! Po refundacji zapłaciłam 65 zł ale to i tak dwa razy więcej niż Ty. Może moja apteka jest mega droga. W aptece klinicznej na Kruczej, cena za 1 opakowanie serio 681, no w tej chwili patrzę na paragon Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Akszeinga Napisano Listopad 9, 2019 Nurtuje mnie jeszcze jedno pytanie dzisiejszego wieczoru. Czy cena mrożenia zarodków uzależniona jest od ich ilości? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Akszeinga Napisano Listopad 9, 2019 5 minut temu, majami napisał: Chyba były to 3-4 wizyty, sama stymulacja ok, tym bardziej, że dawki raczej standardowe, nie podwyższone, jeśli pracujesz na zmiany, na pewno uda Ci się pogodzić wizyty z pracą Dziękuję! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
majami 14 Napisano Listopad 9, 2019 Oczywiście, menopur ma różne dawki, za 1200 IU 65 zł, za 600 IU 38 zł, ale wiecie, chyba każda klinika ma jakiś deal z apteką, mnie wysyłali właśnie do tej, gdzie dodatkowo dostałam jeszcze rabat na całość, co jest ok, no a podobno w aptece najbliżej kliniki, gdzie za pierwszym razem kupowałam leki pojawiła się wadliwa partia gonapeptylu, która zawierała tylko połowę substancji aktywnej, przez co 16 stymulacji pacjentek musiało być przerwanych bo nie dawały oczekiwanego rezultatu. No po usłyszeniu czegoś takiego, oczywiscie nie chciałam ryzykować i posłuchałam... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Sylwia Napisano Listopad 9, 2019 17 minut temu, Tunessia napisał: Menopur ma różne dawki 8 minut temu, majami napisał: W aptece klinicznej na Kruczej, cena za 1 opakowanie serio 681, no w tej chwili patrzę na paragon Dzięki. Ja z ciekawości też wygrzebalam paragon. U mnie tak jest napisane: menopur 1200 J. M. No i ta pozwalająca cena 1350 zł. . Może faktycznie lek ma różne jednostki i dlatego aż taka różnica. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
majami 14 Napisano Listopad 9, 2019 8 minut temu, Gość Akszeinga napisał: Nurtuje mnie jeszcze jedno pytanie dzisiejszego wieczoru. Czy cena mrożenia zarodków uzależniona jest od ich ilości? Tego nie wiem Akszeinga, my w wybranym programie mieliśmy tę opcję w pakiecie, ale pewnie nie będzie mrozaczków Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
majami 14 Napisano Listopad 9, 2019 1 minutę temu, Gość Sylwia napisał: Dzięki. Ja z ciekawości też wygrzebalam paragon. U mnie tak jest napisane: menopur 1200 J. M. No i ta pozwalająca cena 1350 zł. . Może faktycznie lek ma różne jednostki i dlatego aż taka różnica. Dokładnie tak jest, cena bez refundacji powala , za pierwszym razem kupowałam 1200, za drugim razem już na cztery ostatnie zastrzyki 600 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Sylwia Napisano Listopad 9, 2019 6 minut temu, majami napisał: Oczywiście, menopur ma różne dawki, za 1200 IU 65 zł, za 600 IU 38 zł, ale wiecie, chyba każda klinika ma jakiś deal z apteką, mnie wysyłali właśnie do tej, gdzie dodatkowo dostałam jeszcze rabat na całość, co jest ok, no a podobno w aptece najbliżej kliniki, gdzie za pierwszym razem kupowałam leki pojawiła się wadliwa partia gonapeptylu, która zawierała tylko połowę substancji aktywnej, przez co 16 stymulacji pacjentek musiało być przerwanych bo nie dawały oczekiwanego rezultatu. No po usłyszeniu czegoś takiego, oczywiscie nie chciałam ryzykować i posłuchałam... Czyli się zgadza. Faktycznie kliniki maja jakieś układy z aptekami. U nich wszystkich musi się zgadzać tylko moneta. Niestety... Taka refleksja na koniec dnia.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
majami 14 Napisano Listopad 9, 2019 Wybaczcie, że się tak rozpisałam, ale od dziś przez 4 dni mam brać 2x1 relanium i funkcjonuję w sposób niekontrolowany, np.właśnie się obudziłam, a powinnam iść spać Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Sylwia Napisano Listopad 9, 2019 24 minuty temu, Gość Akszeinga napisał: Nurtuje mnie jeszcze jedno pytanie dzisiejszego wieczoru. Czy cena mrożenia zarodków uzależniona jest od ich ilości? Wydaje mi się że raczej nie. Pomysł o tym w ten sposób, że mrozenie napewno będzie tańsze niż przechodzenie stymulacji i emntiologii od początku. 13 minut temu, majami napisał: Tego nie wiem Akszeinga, my w wybranym programie mieliśmy tę opcję w pakiecie, ale pewnie nie będzie mrozaczków Bądź dobrej myśli. Mrozaczki będą. Powiem więcej! Będą rodzeństwem dla Dzieciaczkow, które już od dziś masz pod sercem . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Sylwia Napisano Listopad 9, 2019 7 minut temu, majami napisał: Wybaczcie, że się tak rozpisałam, ale od dziś przez 4 dni mam brać 2x1 relanium i funkcjonuję w sposób niekontrolowany, np.właśnie się obudziłam, a powinnam iść spać Czyli jest nas dwie co spać nie mogą . Ale Ty to może jednak odpoczywaj ile się da! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Anana Napisano Listopad 9, 2019 6 godzin temu, majami napisał: Ananasy zakupione, będą soczki A jak u Ciebie kochana, jak się czujesz? Ja jadłam pół ananasa dziennie i się udało. Kto wie? Może to właśnie on pomógł dzięki ci kochana że pytasz bo w sumie nie mam z kim pogadać a nie chcę zaśmiecać forum zwłaszcza jak czytam że komuś znow sie nie udało. Więc nie chcę tu pisać jak to ja mam ciężko bo wiem że każda kobieta która nadal walczy chciałaby być tu gdzie ja. Fizycznie czuję się aż za dobrze. Na początku bolały mnie piersi a teraz kompletnie nic nie czuję i oczywiście mnie to martwi jestem senna ale to tyle.. czekanie na wizytę mnie dobija, mam wrażenie że do 21 listopada jest jeszcze jakieś pół wieku chcę wiedzieć że kropek siedzi w dobrym miejscu i się dobrze rozwija. Póki co jestem w 5 tyg ciąży i nikomu nic nie powiedzieliśmy a prawie codziennie rozmawiam z mamą to jest takie głupie że nawet jak się udało to nie umiem w to uwierzyć. Mam nadzieję że tobie się uda i będziesz miała szybko wizytę żeby wszystko potwierdzić Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Paulina Napisano Listopad 9, 2019 2 godziny temu, Ava123123 napisał: Paulina a do jakiego dr chodzisz? Masz jeszcze mrozaczki? U mnie pewnie zarodek znowu był za słaby i przestał sie rozwijać. Za 2 transferem miałam to samo. A brałaś do transferu jakieś kroplówki? Ja teraz końcem grudnia pewnie porobie badania wszystkie, w styczniu pewnie dostane anty na wyniszenie i luty-marzec punkcja. Dr. Gajewska najczęściej . Chociaż doktor Mercik też się zdarza. Mam jeszcze dwa 3dniowe mrozaczki. Do transferu miałam embrioglue i kroplówkę przeciw skurczom macicy. Więc serio nie wiem co poszło nie tak. Mialam robiony immunofenotyp i podobno wyniki dobre. Beta poszła w górę bo wynik nie pokazał 0 od początku.. nawet mi słaba druga kreska na sikańcu wychodzila.. wiec nie wiem co bylo przyczyna. Ale mam na prawym jajniku torbiel i byc moze to ona. Ogolnie choruje na endometriozę i być może ona mi tak psuje wszystko bo i stymulacja do punkcji szła opornie i później 3 miesiące walczyłam żeby endometrium urosło odpowiednio . A i jeszcze po drodze miałam histeroskopię w której wyszły polipy. Ciekawa jestem co lekarz mi powie. Wizytę mam 15 listopada. Ty dalej dr Mercik? Kochana mam nadzieję że wreszcie Ci znajda przyczyne niepowodzeń i tak Cię poprowadzą żeby wreszcie uzyskać sukces Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Anana Napisano Listopad 9, 2019 Majami mi się jeszcze przypomniało że brałam magnez codziennie bo stwierdziłam że jest przeciw skurczowy więc nie zaszkodzi a może pomóc Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Beti320 6 Napisano Listopad 9, 2019 Hejo! Długo zbierałam się żeby gdziekolwiek napisać, ale uważam ze jednak dzielenie się swoimi własnymi doświadczeniami pomaga nam wszystkim. Nazywam się Beata mam 28 lat i nigdy nie przypuszczałam ze usłyszę od lekarza: „Jeżeli sytuacja nie zmieni się zostaje tylko in vitro”. Uważałam tak jak „prosty” człowiek że jeżeli jestem zdrowa, młoda i nic mi nie dolega nigdy taki zabieg mnie nie będzie dotyczył. O dziecko zaczęłam starać się w sierpniu 2018 roku będąc jeszcze przed ślubem. Postanowiłam tak ponieważ od września dostałam umowę o prace na czas nieokreślony wiec od razu zaczelam działać. Mijały miesiące zaczelam panikować jak każda kobieta czytać fora ze do roku to normalne itd.. Jednak w głębi serca czułam ze coś jest nie tak. Zwalałam najpierw oczywiście na swój paskudny charakter i zmuszanie partnera do stosunków w „te dni” czyli czynnik psychiczny. W końcu nie wytrzymałam prosiłam go od stycznia żeby poszedł się zbadać , on niestety zwlekał. Zaczelam działać i kupiłam test na płodność dla mężczyzn w internecie. Wynik oczywiście niekorzystny dla partnera, ale wszysycy na mnie (rodzice, partner) zaczęli nalatywac ze świruje i te testy są napewno do niczego. Wiec w kwietniu nie miał wyboru poszedł na badanie nasienia. Wynik okazał się poniżej normy min. 30 mln on miał 15 mln. Koncentracja 7 mln. Ruchliwość tez do niczego. W sierpniu mieliśmy planowany ślub jak dowiedziałam się o tych wynikach świat sie zawalił...miał to być przecież radosny czas starań i wesela. W tym czasie androlog zalecił suplementację i po ok. 3 msc ponowne badanie. Wręczył mu tez skierowanie na badanie hormonów. Jeżeli chodzi o mnie ja zawsze mialam cykle regularne, hormony zbadałam były ok, owulacja tez była. We wrześniu już moj „mąż” poszedl ponownie na badania nasienia + hormonów. Wyniki okazały się jeszcze gorsze...wręcz tragiczne. Z hormonów wyszła podwyższona prolaktyna . Dostał lek na obniżenie prolaktyny która ponoć działa negatywnie na parametry nasienia. W tym czasie moja głowa już nie wytrzymała kolejna porażka, kolejne zmarnowane szanse, kolejne ciąże, porody osób wokół mnie....itd. Oliwy do ognia dodał moj wynik HSG: niedrożny jeden jajowod. Nie wierzyłam w to co czytałam...ze jak to ja ta która ćwiczy, jest zdrowa, szczupła moze mieć jakoms wadę która jeszcze bardziej obniża nam szanse??? Myślalam ze to tylko JEGO wina. Psychicznie tez na niego złe wpłynęłam nazywałam go słabym ogniwem, wszystkie miesiączki wyzywałam się na nim. Postanowiłam coś zrobić ze swoim stresem, płaczem i za namowa mamy poszłam do psychiatry( wczesniej poszłam na terapie do psychologa ale nic mi nie dała), Biorę wiec od połowy września leki które uspokoiły mnie. Trochę ten cel posiadania dziecka nie przejmuje mojego życia aż tak bardzo jak wcześniej. Jednak po ostatnich badaniach męża lekarz powiedział jasno: są dwa czynniki męski i żeński. Jeżeli męski nie ulegnie zmianie czeka was zabieg in vitro. Na dzień dzisiejszy prolaktyna zamiast się zmniejszyć, po braniu leku Bromergon 1,5 miesiąca jaszcze bardziej się mu zwiększyła z 19 ( przy normie do 13) na 24! W ta środe ma znowu wizytę u androloga ale ja w miedzy czasie zadzwoniłam do kliniki aby dowiedzieć się czy załapie się na refundację z samorządu. Podano mi wszystkie badania które mam zrobić przed rozmowa konsultacyjna. I teraz nie wiem co dalej....chyba zacznę je powoli robić i zdecyduje się na to co niby nigdy nie miało mnie spotkać czyli in vitro. Nie wiem w sumie po co pisze ?? Może dlatego ze chce się wygadać potrzebuje informacji (co ile kosztuje, czy dostanę zwolenie lekarskie) i wparcia jak się do tego wszystkiego przygotować. Czytałam wiele forów odnośnie płodność, ale odnośnie zabiegu nie bo nie dopuszczałam do siebie myśli ze mnie to spotka...Nie ukrywam ze jestem osoba, której do tej pory wszystko się udawało i osiągałam swoje cele. To jest pierwsza trauma, która mnie spotkała i pierwsza porażka życiowa...Wszyscy mi mówią nie czytaj w goglach i na forach, ale ja postanowiłam się zwierzyć i napisać. Myśle ze jeżeli się zdecyduje zabieg będzie napewno w I kwartale 2020. Jestem z Bydgoszcz. Zabieg byłby w Łodzi gdybym dostała dofinansowanie z samorządu jeżeli nie to prywatnie w Bydgoszczy. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
majami 14 Napisano Listopad 10, 2019 1 godzinę temu, Gość Anana napisał: Ja jadłam pół ananasa dziennie i się udało. Kto wie? Może to właśnie on pomógł dzięki ci kochana że pytasz bo w sumie nie mam z kim pogadać a nie chcę zaśmiecać forum zwłaszcza jak czytam że komuś znow sie nie udało. Więc nie chcę tu pisać jak to ja mam ciężko bo wiem że każda kobieta która nadal walczy chciałaby być tu gdzie ja. Fizycznie czuję się aż za dobrze. Na początku bolały mnie piersi a teraz kompletnie nic nie czuję i oczywiście mnie to martwi jestem senna ale to tyle.. czekanie na wizytę mnie dobija, mam wrażenie że do 21 listopada jest jeszcze jakieś pół wieku chcę wiedzieć że kropek siedzi w dobrym miejscu i się dobrze rozwija. Póki co jestem w 5 tyg ciąży i nikomu nic nie powiedzieliśmy a prawie codziennie rozmawiam z mamą to jest takie głupie że nawet jak się udało to nie umiem w to uwierzyć. Mam nadzieję że tobie się uda i będziesz miała szybko wizytę żeby wszystko potwierdzić Niczego nie zaśmiecasz kochana, to nic nie znaczy, że nic nie czujesz, ciało się przyzwyczaiło do nowego stanu i już się zaadoptowało :-), pani/pan kropek znalazł sobie najlepsze miejsce i rośnie zdrowiutki mocno wtulony w miękką ściankę, bądź spokojna a jeszcze chwilę i wykrzyczysz światu radosną nowinę Mam nadzieję, że też mi się uda, ale jak nie, to póki co, dziś czuję, że mam jeszcze sporo siły do walki, więc jakby co, będzie druga runda Dobrej nocki Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Gosia12323 Napisano Listopad 10, 2019 1 godzinę temu, Gość Anana napisał: Ja jadłam pół ananasa dziennie i się udało. Kto wie? Może to właśnie on pomógł dzięki ci kochana że pytasz bo w sumie nie mam z kim pogadać a nie chcę zaśmiecać forum zwłaszcza jak czytam że komuś znow sie nie udało. Więc nie chcę tu pisać jak to ja mam ciężko bo wiem że każda kobieta która nadal walczy chciałaby być tu gdzie ja. Fizycznie czuję się aż za dobrze. Na początku bolały mnie piersi a teraz kompletnie nic nie czuję i oczywiście mnie to martwi jestem senna ale to tyle.. czekanie na wizytę mnie dobija, mam wrażenie że do 21 listopada jest jeszcze jakieś pół wieku chcę wiedzieć że kropek siedzi w dobrym miejscu i się dobrze rozwija. Póki co jestem w 5 tyg ciąży i nikomu nic nie powiedzieliśmy a prawie codziennie rozmawiam z mamą to jest takie głupie że nawet jak się udało to nie umiem w to uwierzyć. Mam nadzieję że tobie się uda i będziesz miała szybko wizytę żeby wszystko potwierdzić Anana, ja myślę, że jesteś teraz najszczęśliwsza na świecie, zasłużyłaś na to całą dotychczasową walką i śmiało mów o tym szczęściu ile się da, nam się tylko jeszcze póki co nie udało. Trzymam kciuki, żeby Dzidziuś rósł zdrowo Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Martyna Napisano Listopad 10, 2019 6 godzin temu, Gość Akszeinga napisał: Parens. A Ty też może w Krakowie? My w ARTVIMED. Nasz transfer planujemy w okolicach marca lub kwietnia ale dobrze wiedzieć że jest ktoś z Krakowa. Czym sugerowałas się przy wyborze kliniki? Mi polecił mój ginekolog i wsumie maja bardzo duzo pozytywnych komentarzy. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Zuzana 163 Napisano Listopad 10, 2019 10 godzin temu, Gość Patrycja napisał: Zuzana a przypomnij u Was głównym problemem jest czynnik męski czy się mylę?? Tak słabe nasienie u męża . U mnie obniżone AMH 0.93. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Zuzana 163 Napisano Listopad 10, 2019 Witaj napewno uda się mieć dzidziusia. My tez mamy problem meski - nasienie. Piszę my bo tak jak u Was wiedziałam o tym przed ślubem bo mąż chorował w wieku dojrzewania i skoro mimo tego nie odwołałam slubu to oznacza ze to nasz problem. I jak rozmawiałam z psychologiem to nie hest winna jedna strona tylko to nasz problem. Nie można drugiej strony stresowac bo stres pozytywnie nie wpłynie. My mielismy w Warszawie jedno nie udane in vitro to koszt 12tys nas wyniusł. A teraz będziemy sie starac o refundację. Próbuje i Wy bo to bardzo duzo tabiej, a gdyby nie udało się to wtedy prywatnie. Mąż bierze codziennie lek na recepte od lekarza. Poza tym łyka wit D, C , cynk + selen od prawiw 2 lat i poprawa minimalna. Leczymy sie tyle i we wrzesniu było pierwsze in vitro. Trzymam za Was kciuki, i pamietaj podstaea pozytywne myślenie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Zuzana 163 Napisano Listopad 10, 2019 32 minuty temu, Zuzana napisał: Tak słabe nasienie u męża . U mnie obniżone AMH 0.93. Patrycja antykoncepca od pierwszego dnia miesiączki? Już nie mogę doczekać się wizyty. Ciekawa jestem czy 5 dniowe zarodki podają tak jak w klinuce w której się leczylam. Czy tez wczesniejsze np 3 dniowe Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Tunessia 6 Napisano Listopad 10, 2019 8 godzin temu, Beti320 napisał: Hejo! Długo zbierałam się żeby gdziekolwiek napisać, ale uważam ze jednak dzielenie się swoimi własnymi doświadczeniami pomaga nam wszystkim. Nazywam się Beata mam 28 lat i nigdy nie przypuszczałam ze usłyszę od lekarza: „Jeżeli sytuacja nie zmieni się zostaje tylko in vitro”. Uważałam tak jak „prosty” człowiek że jeżeli jestem zdrowa, młoda i nic mi nie dolega nigdy taki zabieg mnie nie będzie dotyczył. O dziecko zaczęłam starać się w sierpniu 2018 roku będąc jeszcze przed ślubem. Postanowiłam tak ponieważ od września dostałam umowę o prace na czas nieokreślony wiec od razu zaczelam działać. Mijały miesiące zaczelam panikować jak każda kobieta czytać fora ze do roku to normalne itd.. Jednak w głębi serca czułam ze coś jest nie tak. Zwalałam najpierw oczywiście na swój paskudny charakter i zmuszanie partnera do stosunków w „te dni” czyli czynnik psychiczny. W końcu nie wytrzymałam prosiłam go od stycznia żeby poszedł się zbadać , on niestety zwlekał. Zaczelam działać i kupiłam test na płodność dla mężczyzn w internecie. Wynik oczywiście niekorzystny dla partnera, ale wszysycy na mnie (rodzice, partner) zaczęli nalatywac ze świruje i te testy są napewno do niczego. Wiec w kwietniu nie miał wyboru poszedł na badanie nasienia. Wynik okazał się poniżej normy min. 30 mln on miał 15 mln. Koncentracja 7 mln. Ruchliwość tez do niczego. W sierpniu mieliśmy planowany ślub jak dowiedziałam się o tych wynikach świat sie zawalił...miał to być przecież radosny czas starań i wesela. W tym czasie androlog zalecił suplementację i po ok. 3 msc ponowne badanie. Wręczył mu tez skierowanie na badanie hormonów. Jeżeli chodzi o mnie ja zawsze mialam cykle regularne, hormony zbadałam były ok, owulacja tez była. We wrześniu już moj „mąż” poszedl ponownie na badania nasienia + hormonów. Wyniki okazały się jeszcze gorsze...wręcz tragiczne. Z hormonów wyszła podwyższona prolaktyna . Dostał lek na obniżenie prolaktyny która ponoć działa negatywnie na parametry nasienia. W tym czasie moja głowa już nie wytrzymała kolejna porażka, kolejne zmarnowane szanse, kolejne ciąże, porody osób wokół mnie....itd. Oliwy do ognia dodał moj wynik HSG: niedrożny jeden jajowod. Nie wierzyłam w to co czytałam...ze jak to ja ta która ćwiczy, jest zdrowa, szczupła moze mieć jakoms wadę która jeszcze bardziej obniża nam szanse??? Myślalam ze to tylko JEGO wina. Psychicznie tez na niego złe wpłynęłam nazywałam go słabym ogniwem, wszystkie miesiączki wyzywałam się na nim. Postanowiłam coś zrobić ze swoim stresem, płaczem i za namowa mamy poszłam do psychiatry( wczesniej poszłam na terapie do psychologa ale nic mi nie dała), Biorę wiec od połowy września leki które uspokoiły mnie. Trochę ten cel posiadania dziecka nie przejmuje mojego życia aż tak bardzo jak wcześniej. Jednak po ostatnich badaniach męża lekarz powiedział jasno: są dwa czynniki męski i żeński. Jeżeli męski nie ulegnie zmianie czeka was zabieg in vitro. Na dzień dzisiejszy prolaktyna zamiast się zmniejszyć, po braniu leku Bromergon 1,5 miesiąca jaszcze bardziej się mu zwiększyła z 19 ( przy normie do 13) na 24! W ta środe ma znowu wizytę u androloga ale ja w miedzy czasie zadzwoniłam do kliniki aby dowiedzieć się czy załapie się na refundację z samorządu. Podano mi wszystkie badania które mam zrobić przed rozmowa konsultacyjna. I teraz nie wiem co dalej....chyba zacznę je powoli robić i zdecyduje się na to co niby nigdy nie miało mnie spotkać czyli in vitro. Nie wiem w sumie po co pisze ?? Może dlatego ze chce się wygadać potrzebuje informacji (co ile kosztuje, czy dostanę zwolenie lekarskie) i wparcia jak się do tego wszystkiego przygotować. Czytałam wiele forów odnośnie płodność, ale odnośnie zabiegu nie bo nie dopuszczałam do siebie myśli ze mnie to spotka...Nie ukrywam ze jestem osoba, której do tej pory wszystko się udawało i osiągałam swoje cele. To jest pierwsza trauma, która mnie spotkała i pierwsza porażka życiowa...Wszyscy mi mówią nie czytaj w goglach i na forach, ale ja postanowiłam się zwierzyć i napisać. Myśle ze jeżeli się zdecyduje zabieg będzie napewno w I kwartale 2020. Jestem z Bydgoszcz. Zabieg byłby w Łodzi gdybym dostała dofinansowanie z samorządu jeżeli nie to prywatnie w Bydgoszczy. Hej Beti Fajnie że jesteś z nami Ja dowiedziałam się o niepłodności męża 3 miesiące po ślubie, przez tydzień cały czas ryczałam, on czuł się winny itd. Ale po tygodniu stwierdziłam że ten płacz nic nie pomoże i że trzeba działać. Ja nigdy nie obwinialam mojego męża, wręcz przeciwnie, przecież choroba nie jest jego winą! Cały czas mu tlumaczylam że to jest nasz problem i my musimy się starać żeby udało się nam być rodzicami. Wizyta w klinice i wszystko poszło jak z bicza strzelił. Od pierwszej wizyty po około 5 tygodniach stymulacji była punkcja, po 5 dniach transfer a dziś jestem w 7 tygodniu ciąży wszystko kosztowało około 20.000zl. Nie martw się, nie męcz tego biednego męża bo on jest Bogu ducha winien, odpuść i dzialajcie razem, w teamie trzymam za Was kciuki, będzie dobrze Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Kinga1234 Napisano Listopad 10, 2019 Beti320 chcialam sie odniesc do prolaktyny męża- sama mam z tym problem. Jeśli prolaktyna meza pomimo brania leku nie spadla poproscie lekarza a zmiane leku. Ja mialam przepisany jakis lek na d (mialam przekroczona norme ponad 3 krotnie) i najpierw na niego nie reagowalam potem prolaktyna spadla prawie do zera i nie chciała sie podniesc. Ja w czasie ustalania dawek robilam badanie prolaktyny co 2 - 3 tygodnie po takim okresie endokrynolog mowila ze juz widac efekty. Po drugie czy Twoj mąż mial badanie tomografii głowy? Czasem podwyzszona prolaktyna swiadczy o mikrogruczolaku w glowie- spokojnie to zazwyczaj nic groznego, ale warto to zbadać i wiedziec, by kontrolowac. Tak jak pisze Tunessia mozna to w miare szybko ogarnąć- życzę Wam udanego tego pierwszego razu z in vitro. Nie naciskaj też tak na męża - prolaktyna to hormon stresu, postaw się czasem w jego sytuacji. Powodzenia mam nadzieję ze uda Wam sie z dofinansowaniem. A i pytałaś o zwolnienia mi standardowo proponowali 2 tyg zwolnienia od punkcji oraz 2 tyg zwolnienia po criotransferze. Choc wybor należy do pacjentki. Trzumaj się ciepło Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Martyna Napisano Listopad 10, 2019 8 godzin temu, Beti320 napisał: Hejo! Długo zbierałam się żeby gdziekolwiek napisać, ale uważam ze jednak dzielenie się swoimi własnymi doświadczeniami pomaga nam wszystkim. Nazywam się Beata mam 28 lat i nigdy nie przypuszczałam ze usłyszę od lekarza: „Jeżeli sytuacja nie zmieni się zostaje tylko in vitro”. Uważałam tak jak „prosty” człowiek że jeżeli jestem zdrowa, młoda i nic mi nie dolega nigdy taki zabieg mnie nie będzie dotyczył. O dziecko zaczęłam starać się w sierpniu 2018 roku będąc jeszcze przed ślubem. Postanowiłam tak ponieważ od września dostałam umowę o prace na czas nieokreślony wiec od razu zaczelam działać. Mijały miesiące zaczelam panikować jak każda kobieta czytać fora ze do roku to normalne itd.. Jednak w głębi serca czułam ze coś jest nie tak. Zwalałam najpierw oczywiście na swój paskudny charakter i zmuszanie partnera do stosunków w „te dni” czyli czynnik psychiczny. W końcu nie wytrzymałam prosiłam go od stycznia żeby poszedł się zbadać , on niestety zwlekał. Zaczelam działać i kupiłam test na płodność dla mężczyzn w internecie. Wynik oczywiście niekorzystny dla partnera, ale wszysycy na mnie (rodzice, partner) zaczęli nalatywac ze świruje i te testy są napewno do niczego. Wiec w kwietniu nie miał wyboru poszedł na badanie nasienia. Wynik okazał się poniżej normy min. 30 mln on miał 15 mln. Koncentracja 7 mln. Ruchliwość tez do niczego. W sierpniu mieliśmy planowany ślub jak dowiedziałam się o tych wynikach świat sie zawalił...miał to być przecież radosny czas starań i wesela. W tym czasie androlog zalecił suplementację i po ok. 3 msc ponowne badanie. Wręczył mu tez skierowanie na badanie hormonów. Jeżeli chodzi o mnie ja zawsze mialam cykle regularne, hormony zbadałam były ok, owulacja tez była. We wrześniu już moj „mąż” poszedl ponownie na badania nasienia + hormonów. Wyniki okazały się jeszcze gorsze...wręcz tragiczne. Z hormonów wyszła podwyższona prolaktyna . Dostał lek na obniżenie prolaktyny która ponoć działa negatywnie na parametry nasienia. W tym czasie moja głowa już nie wytrzymała kolejna porażka, kolejne zmarnowane szanse, kolejne ciąże, porody osób wokół mnie....itd. Oliwy do ognia dodał moj wynik HSG: niedrożny jeden jajowod. Nie wierzyłam w to co czytałam...ze jak to ja ta która ćwiczy, jest zdrowa, szczupła moze mieć jakoms wadę która jeszcze bardziej obniża nam szanse??? Myślalam ze to tylko JEGO wina. Psychicznie tez na niego złe wpłynęłam nazywałam go słabym ogniwem, wszystkie miesiączki wyzywałam się na nim. Postanowiłam coś zrobić ze swoim stresem, płaczem i za namowa mamy poszłam do psychiatry( wczesniej poszłam na terapie do psychologa ale nic mi nie dała), Biorę wiec od połowy września leki które uspokoiły mnie. Trochę ten cel posiadania dziecka nie przejmuje mojego życia aż tak bardzo jak wcześniej. Jednak po ostatnich badaniach męża lekarz powiedział jasno: są dwa czynniki męski i żeński. Jeżeli męski nie ulegnie zmianie czeka was zabieg in vitro. Na dzień dzisiejszy prolaktyna zamiast się zmniejszyć, po braniu leku Bromergon 1,5 miesiąca jaszcze bardziej się mu zwiększyła z 19 ( przy normie do 13) na 24! W ta środe ma znowu wizytę u androloga ale ja w miedzy czasie zadzwoniłam do kliniki aby dowiedzieć się czy załapie się na refundację z samorządu. Podano mi wszystkie badania które mam zrobić przed rozmowa konsultacyjna. I teraz nie wiem co dalej....chyba zacznę je powoli robić i zdecyduje się na to co niby nigdy nie miało mnie spotkać czyli in vitro. Nie wiem w sumie po co pisze ?? Może dlatego ze chce się wygadać potrzebuje informacji (co ile kosztuje, czy dostanę zwolenie lekarskie) i wparcia jak się do tego wszystkiego przygotować. Czytałam wiele forów odnośnie płodność, ale odnośnie zabiegu nie bo nie dopuszczałam do siebie myśli ze mnie to spotka...Nie ukrywam ze jestem osoba, której do tej pory wszystko się udawało i osiągałam swoje cele. To jest pierwsza trauma, która mnie spotkała i pierwsza porażka życiowa...Wszyscy mi mówią nie czytaj w goglach i na forach, ale ja postanowiłam się zwierzyć i napisać. Myśle ze jeżeli się zdecyduje zabieg będzie napewno w I kwartale 2020. Jestem z Bydgoszcz. Zabieg byłby w Łodzi gdybym dostała dofinansowanie z samorządu jeżeli nie to prywatnie w Bydgoszczy. Kochana nawet nie wiesz jak dobrze Cię rozumiem.. Tez mam 28 lat. Jestem zdrobna i szczupła. Zawsze cieszyłam się zdrowiem. Od 4 lat jestem mężatką i jakieś pół roku przed ślubem przestalismy się zabezpieczać, stwierdziliśmy jak ma być dzidziuś to może być już ale akurat w tym czasie mieliśmy ślub na głowie, kupno samochodu i domu. Praca za granicą, ciągły stres i pośpiech więc nie zdziwiło nas ze minął rok, drugi i nic... Ja badalam się regularnie ale po tym czasie stwierdziłam że trzeba zbadać męża. Miał opory ale się zgodził. W między czasie zaobserwowałem że po stosunku nic mi się nie."ulewa". Próba pobrania próbki nasienia do badania potwierdzila moje obawy..nie ma wytrysku! Zrobilismy badanie moczu po stosunku okazało się że nasienie jest w moczu. Mój ginekolog zaleci wizytę u androloga który najpierw faszerowal mojego męża lekami na potencję a na koniec stwierdził że nie jest w stanie nam pomóc. W końcu podjęliśmy decyzję że idziemy do specjalisty do kliniki. Mąż miał usg penisa i doktor stwierdził że nie ma żadnego zatoru i że może uda się przywrócić wytrus i przepisał leki po których oczywiście nic się nie działo! W końcu po wielu rozmowach podjęliśmy decyzję że idziemy na konsultacje in vitro na której dowiedzieliśmy się że że u cukrzykow(Mąż ma cukrzycę) to bardzo częste i nieodwracalne(a jeszcze w między czasie dowiedzieliśmy się że mąż ma guza na przysadce mózgowej ale na tyle małego że nie ma wpływa na prolaktyne). Teraz kiedy podjęliśmy już jakieś decyzje i mamy wstępny termin zabiegu jestem troche spokojniejsza ale tak jak Ty brałam pod uwagę wizytę u psychologa lub psychiatry bo przychodziły myśli bardzo zle... Żal do wszystkiego i wszystkich,napady wściekłości.. Staram się to dusić w sobie ale ostatnio mi się to nieudaje. Mam dość czekania i cieszenia się innych szczęściem. Nie zalamuj się! Nie ważne w jaki sposób zostaną poczete nasze dzieci,wazne że będą tak samo a nawet mocniej kochane! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Zuzana 163 Napisano Listopad 10, 2019 1 godzinę temu, Zuzana napisał: Witaj napewno uda się mieć dzidziusia. My tez mamy problem meski - nasienie. Piszę my bo tak jak u Was wiedziałam o tym przed ślubem bo mąż chorował w wieku dojrzewania i skoro mimo tego nie odwołałam slubu to oznacza ze to nasz problem. I jak rozmawiałam z psychologiem to nie hest winna jedna strona tylko to nasz problem. Nie można drugiej strony stresowac bo stres pozytywnie nie wpłynie. My mielismy w Warszawie jedno nie udane in vitro to koszt 12tys nas wyniusł. A teraz będziemy sie starac o refundację. Próbuje i Wy bo to bardzo duzo tabiej, a gdyby nie udało się to wtedy prywatnie. Mąż bierze codziennie lek na recepte od lekarza. Poza tym łyka wit D, C , cynk + selen od prawiw 2 lat i poprawa minimalna. Leczymy sie tyle i we wrzesniu było pierwsze in vitro. Trzymam za Was kciuki, i pamietaj podstaea pozytywne myślenie To było do Berii320 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Anana Napisano Listopad 10, 2019 8 godzin temu, majami napisał: Niczego nie zaśmiecasz kochana, to nic nie znaczy, że nic nie czujesz, ciało się przyzwyczaiło do nowego stanu i już się zaadoptowało :-), pani/pan kropek znalazł sobie najlepsze miejsce i rośnie zdrowiutki mocno wtulony w miękką ściankę, bądź spokojna a jeszcze chwilę i wykrzyczysz światu radosną nowinę Mam nadzieję, że też mi się uda, ale jak nie, to póki co, dziś czuję, że mam jeszcze sporo siły do walki, więc jakby co, będzie druga runda Dobrej nocki Dzięki Majami super że masz takie podejście, mam nadzieję że ta siła do walki póki co się nie przyda bo tym razem się uda trzymam mocno kciuki Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Anana Napisano Listopad 10, 2019 8 godzin temu, Gość Gosia12323 napisał: Anana, ja myślę, że jesteś teraz najszczęśliwsza na świecie, zasłużyłaś na to całą dotychczasową walką i śmiało mów o tym szczęściu ile się da, nam się tylko jeszcze póki co nie udało. Trzymam kciuki, żeby Dzidziuś rósł zdrowo Dzięki Gosia wiadomo że jestem najszczesliwsza na świecie ale po takiej walce na prawdę ciężko jest uwierzyć że wszystko jest dobrze. Strach zostaje. A wam tylko PÓKI CO się nie udało, niedługo się to zmieni, bardzo w to wierzę! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Patrycja Napisano Listopad 10, 2019 2 godziny temu, Zuzana napisał: Patrycja antykoncepca od pierwszego dnia miesiączki? Już nie mogę doczekać się wizyty. Ciekawa jestem czy 5 dniowe zarodki podają tak jak w klinuce w której się leczylam. Czy tez wczesniejsze np 3 dniowe Ja akurat miałam wtedy 20dc i od tego dnia zaczęłam antykoncepcje no moje cykle są długie, 33-35dni. Z tego co wyczytałam w umowie to na pewno zamrażają tylko w stadium blastocysty a nie wiem jak jest ze świeżym transferem, myślę że podają 3dniowe i 5dniowe, zobaczę jak będzie u nas sytuacja z zarodkami wyglądała ale raczej będę nalegac na transfer 5dniowego, wolę chyba zaczekać i zobaczyć czy rozwiną się do blastocysty. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Patrycja Napisano Listopad 10, 2019 10 godzin temu, Beti320 napisał: Hejo! Długo zbierałam się żeby gdziekolwiek napisać, ale uważam ze jednak dzielenie się swoimi własnymi doświadczeniami pomaga nam wszystkim. Nazywam się Beata mam 28 lat i nigdy nie przypuszczałam ze usłyszę od lekarza: „Jeżeli sytuacja nie zmieni się zostaje tylko in vitro”. Uważałam tak jak „prosty” człowiek że jeżeli jestem zdrowa, młoda i nic mi nie dolega nigdy taki zabieg mnie nie będzie dotyczył. O dziecko zaczęłam starać się w sierpniu 2018 roku będąc jeszcze przed ślubem. Postanowiłam tak ponieważ od września dostałam umowę o prace na czas nieokreślony wiec od razu zaczelam działać. Mijały miesiące zaczelam panikować jak każda kobieta czytać fora ze do roku to normalne itd.. Jednak w głębi serca czułam ze coś jest nie tak. Zwalałam najpierw oczywiście na swój paskudny charakter i zmuszanie partnera do stosunków w „te dni” czyli czynnik psychiczny. W końcu nie wytrzymałam prosiłam go od stycznia żeby poszedł się zbadać , on niestety zwlekał. Zaczelam działać i kupiłam test na płodność dla mężczyzn w internecie. Wynik oczywiście niekorzystny dla partnera, ale wszysycy na mnie (rodzice, partner) zaczęli nalatywac ze świruje i te testy są napewno do niczego. Wiec w kwietniu nie miał wyboru poszedł na badanie nasienia. Wynik okazał się poniżej normy min. 30 mln on miał 15 mln. Koncentracja 7 mln. Ruchliwość tez do niczego. W sierpniu mieliśmy planowany ślub jak dowiedziałam się o tych wynikach świat sie zawalił...miał to być przecież radosny czas starań i wesela. W tym czasie androlog zalecił suplementację i po ok. 3 msc ponowne badanie. Wręczył mu tez skierowanie na badanie hormonów. Jeżeli chodzi o mnie ja zawsze mialam cykle regularne, hormony zbadałam były ok, owulacja tez była. We wrześniu już moj „mąż” poszedl ponownie na badania nasienia + hormonów. Wyniki okazały się jeszcze gorsze...wręcz tragiczne. Z hormonów wyszła podwyższona prolaktyna . Dostał lek na obniżenie prolaktyny która ponoć działa negatywnie na parametry nasienia. W tym czasie moja głowa już nie wytrzymała kolejna porażka, kolejne zmarnowane szanse, kolejne ciąże, porody osób wokół mnie....itd. Oliwy do ognia dodał moj wynik HSG: niedrożny jeden jajowod. Nie wierzyłam w to co czytałam...ze jak to ja ta która ćwiczy, jest zdrowa, szczupła moze mieć jakoms wadę która jeszcze bardziej obniża nam szanse??? Myślalam ze to tylko JEGO wina. Psychicznie tez na niego złe wpłynęłam nazywałam go słabym ogniwem, wszystkie miesiączki wyzywałam się na nim. Postanowiłam coś zrobić ze swoim stresem, płaczem i za namowa mamy poszłam do psychiatry( wczesniej poszłam na terapie do psychologa ale nic mi nie dała), Biorę wiec od połowy września leki które uspokoiły mnie. Trochę ten cel posiadania dziecka nie przejmuje mojego życia aż tak bardzo jak wcześniej. Jednak po ostatnich badaniach męża lekarz powiedział jasno: są dwa czynniki męski i żeński. Jeżeli męski nie ulegnie zmianie czeka was zabieg in vitro. Na dzień dzisiejszy prolaktyna zamiast się zmniejszyć, po braniu leku Bromergon 1,5 miesiąca jaszcze bardziej się mu zwiększyła z 19 ( przy normie do 13) na 24! W ta środe ma znowu wizytę u androloga ale ja w miedzy czasie zadzwoniłam do kliniki aby dowiedzieć się czy załapie się na refundację z samorządu. Podano mi wszystkie badania które mam zrobić przed rozmowa konsultacyjna. I teraz nie wiem co dalej....chyba zacznę je powoli robić i zdecyduje się na to co niby nigdy nie miało mnie spotkać czyli in vitro. Nie wiem w sumie po co pisze ?? Może dlatego ze chce się wygadać potrzebuje informacji (co ile kosztuje, czy dostanę zwolenie lekarskie) i wparcia jak się do tego wszystkiego przygotować. Czytałam wiele forów odnośnie płodność, ale odnośnie zabiegu nie bo nie dopuszczałam do siebie myśli ze mnie to spotka...Nie ukrywam ze jestem osoba, której do tej pory wszystko się udawało i osiągałam swoje cele. To jest pierwsza trauma, która mnie spotkała i pierwsza porażka życiowa...Wszyscy mi mówią nie czytaj w goglach i na forach, ale ja postanowiłam się zwierzyć i napisać. Myśle ze jeżeli się zdecyduje zabieg będzie napewno w I kwartale 2020. Jestem z Bydgoszcz. Zabieg byłby w Łodzi gdybym dostała dofinansowanie z samorządu jeżeli nie to prywatnie w Bydgoszczy. Beti, jestem w Twoim wieku i też wystąpiła u nas niepłodność męska, zresztą mam wrażenie że to jakaś epidemia teraz, nawet na tym forum chyba większość problemów leży po stronie naszych mężczyzn. Też się zalamalam, na pierwszej wizycie w klinice leczenia niepłodności usłyszeliśmy dokładnie takie słowa "z takim nasieniem to tylko in vitro", pozniej płacz, krzyk dramat... Po miesiącu stwierdziliśmy że nie ma co czekać, jesteśmy młodzi wiec trzeba działać. Kolejna wizyta, lekarz powiedział że możemy skorzystać z dofinansowania więc koszty były duuuuzo niższe i tak się zaczęło... Pierwsze podejście nieudane, znowu płacz i dramat, za kilka miesięcy drugie i ogromne szczęście, w moje 24 urodziny na swiat przyszła nasza córka, dziś ma 4 lata a my staramy się o rodzeństwo dla niej. Pamiętaj to nie jest koniec świata, są gorsze choroby. Niepłodność zbiera coraz większe żniwo, w mojej rodzinie jest już kilka takich przypadków a kiedyś osoba nieplodna to był ewenement. Zobaczysz za kilka lat in vitro będzie w pelni refundowane i będzie uważane za normalną metodę leczenia niepłodności bo coraz więcej par tego potrzebuje, życzę Ci powodzenia i głowa do góry, to tylko tak strasznie wygląda, ja mam 28 lat i podchodzę już do trzeciej procedury, nie taki diabeł straszny Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Zuzana 163 Napisano Listopad 10, 2019 16 minut temu, Gość Patrycja napisał: Ja akurat miałam wtedy 20dc i od tego dnia zaczęłam antykoncepcje no moje cykle są długie, 33-35dni. Z tego co wyczytałam w umowie to na pewno zamrażają tylko w stadium blastocysty a nie wiem jak jest ze świeżym transferem, myślę że podają 3dniowe i 5dniowe, zobaczę jak będzie u nas sytuacja z zarodkami wyglądała ale raczej będę nalegac na transfer 5dniowego, wolę chyba zaczekać i zobaczyć czy rozwiną się do blastocysty. Ja tez będę wplała 5 dniową a moze zgodzi die lekarz na dwa zarodki z powodu tak slabego nasienia. No j ha w lutym juz 35 lat. Tyle myśliw głowie. Oby tydzień zleciał Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach