Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kracken32

Śmierć męża

Polecane posty

Mam pytanie, które strasznie mnie nurtuje.
Niedawno zmarł mi mąż, byłam jego drugą żoną, z poprzedniego małżeństwa ma dwie córki. Mam wrażenie, że te córki nie chcą mieć ze mną nic wspólnego, podczas gdy mojego syna ze zmarłym już mężem chyba lubią. W młodości spędzał dużo czasu na działce swoich sióstr przyrodnich, lecz w końcu mąż zachorował. Był chory 4 lata, z roku na rok było coraz gorzej, nieświadomy co się dzieje wokoło, robił pod siebie.
Córki nie pomogły przy opiece nad mężem, nie wiem czy to przez to, że nie lubiły mnie, nie chciały nawet dołożyć się do leków, mówiąc że mąż ma emeryture, którą ja wykorzystuje i tak- miał ją, ale nie na tyle dużą, żeby utrzymać siebie, męża jak i syna. Podczas choroby odwiedziły go może z 10 razy, przy czym mieszkały 10-20 min drogi samochodem, był moment gdzie przyjeżdżały już pod koniec życia męża pomóc z umyciem go, ponieważ wiedziały, że sama jestem na rencie oraz mam niesprawną rękę, bardzo często pouczając nas jak mamy się nim opiekować, i mówiąc mojemu synowi że ma zajmować się ojcem, pomimo iż on studiował w innym mieście, a one pracowały w tym samym. Do pogrzebu również się nie dołożyły, dodam, że ich sytuacja finansowa nie jest zła, jedna z córek ma nie najgorszą pracę, męża który również zarabia, ich córki mają drogie modele telefonów.
Po śmierci męża działka, na której mieszka jedna z jego córek, gdzie ma dom i swoją rodzinę, przeszła w dużej mierze na mnie oraz syna. 
Czy powinniśmy egzekwować należność za działkę na której mieszkają, czy powinni nam zapłacić równowartość tego, co nie ukrywam, pomogłoby mojemu synowi w utrzymaniu się na studiach, czy byłoby to niemoralne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

To już chyba wiemy dlaczego te córki cię nie lubią: stale myślisz o pieniądzach, jesteś pazerna i masz o wszystko pretensje.

A co do działki: może poczekaj aż mąż dobrze ostygnie w grobie, i dopiero weź się za łby z jego córkami o majątek!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tak, myśle o pieniądzach, bo sama musiałam utrzymać męża i syna, nie sądzę żeby prośba o dołożenie się do leków ojca była uwłaczająca. 
Co do pretensji, to nie mam ich, ale sytuacje wypada jakoś zarysować.
Wiesz ile trwa sprawa w sądzie? Złożyć wniosek to kwestia 10 minut, a zanim do tej rozprawy dojdzie, to minie pare miesięcy 🙂
A czy Ty anonimie, nie byłbyś sfrustorwany, samemu będąc chorym i zajmując się przez 4 lata mężem oraz synem, trzymając na głowie całe mieszkanie, gdzie rodzina męża się na niego wypina w momencie, w którym nie jest w stanie nic zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hej

Jeżeli odbilaś męża ich matce, to nie dziwi mnie ich zachowanie. Poza tym nie musiały się dokładać, to Twoja sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Plączesz się w zeznaniach.

Najpierw piszesz że miał emeryturę z której nie mógł utrzymać siebie, ciebie i twojego syna.

Teraz piszesz że sama musiałaś utrzymywać męża i syna...

"rodzina męża się na niego wypina w momencie, w którym nie jest w stanie nic zrobić?"

Przecież to ty byłaś najbliższą rodziną męża w chwili jego  śmieci. Uważasz że ta "stara" rodzina powinna utrzymywać TWOJE mieszkanie i twojego syna???

Ty raczej na pewno masz coś z deklem 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Gościu, jednak proszę o odrobinę kultury, merytoryczna dyskusja chyba nie należy do skomplikowanych. 

Co do pierwszej odpowiedzi, nie odbiłam ich ojca, ale wyjaśnienie jest niżej. Co do dokładania- według prawa to nie masz racji, musiały. Gdy ojciec nie jest w stanie sam sie utrzymać, a w tym wypadku nie był, pomimo tego, iż sama miałam niewielką rentę, to było to niewystarczająco, to obowiązkiem dziecka jest alimentacja rodzina, co wynika chociażby z artykułu 87 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Sam artykuł nie tyczy się pogrzebu, ale tutaj jednak wypada, widząc, że muszę się zapożyczać żeby udało mi się męża pochować, to mogliby chociaż jakiś grosz dołożyć, jeszcze wszystko bym zrozumiała, gdyby sami nie mieli, ale tak nie jest. Nasuwa mi się tutaj pytanie- czy samemu nic nie dając, powinno się później oczekiwać i wysuwać żądania? Dziękuję za odpowiedź 🙂

 

Miał emeryturę, musiałam utrzymywać, nie pod względem zarabiania, co już napisałam, ale pod względem rachunków, załatwiania wszystkiego samej oraz próbować żeby pieniędzy wystarczyło na jedzenie.
Tak, byłam najbliższą rodziną, dlatego nie oddałam go do hospicjum, co każdy lekarz mi zalecał, mówiąc, że z ludzkiego punktu patrzenia, jedna osoba nie da rady psychicznie przez tyle lat żyć i dbać o higienę osoby, której mózg przestaje pracować. 
I nie, to nie jest stara rodzina, nie uważam żeby rodzina w jakikolwiek osób mogła być na drugim planie. Była żona mojego męża zmarła śmiercią tragiczną, jestem świadoma że bardzo ją kochał i nigdy nie zastępowałam matki jego córkom. 
Jakie moje mieszkanie i mojego syna? Błagam, niech Pan/ani czyta ze zrozumieniem, sama byłam w stanie utrzymać swoje mieszkanie i syna, prosiłam jak człowiek człowieka o pomoc przy bądź co bądź również ich ojcu, osoba która sama ma niesprawną rękę, jest na rencie, nie mam możliwości ani sił na dokonanie wszystkich czynności pielęgnacyjnych.
Myśli Pani że mój mąż był wesoły, że córki mają go gdzieś? Że nie płakał po nocach, że zostałam mu tylko ja i syn, a córki nie chciały nawet na pare godzin go zabrać do siebie i porozmawiać? Nie mówiąc o sytuacjach, gdzie wpadając do mojego mieszkania, gdzie na łóżku leży chory ojciec, krzyczą, że ma teraz iść do notariusza i przepisać mieszkanie(tam, gdzie aktualnie mieszka) na nich, dla mnie to był żart, człowiek w małym mieszkaniu się gubi, robi pod siebie, nie jest w stanie przejść nawet pół kilometra, a ktoś zaczyna nad nim krzyczeć, że ma być teraz napisany testament. 
Dla mnie właśnie to jest brak kultury, i stąd się bierze pytanie, nie wiem co chciałby mój mąż, wiem tylko tyle, że przed śmiercią wiedział, że ma tylko mnie i syna, sam chciał iść do notariusza i przepisać wszystko na nas, ale nie zrobiłam tego, bo wiedziałam, że mąż może nie być do końca świadomy tego co robi, oraz wolę, żeby jego córki miały pretensje do mnie, niż do własnego ojca.
Gościu, nie wiem czemu nie umiesz odpisać jak człowiek, czy dyskusja przerasta Twoje możliwości, ale jednak dobre wychowanie podpowiadałoby, żeby odpisać kulturalnie, ponieważ jak zauważyłeś, ja nikogo nie wyzywam od "dekli" 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Powinnaś postąpić tak, jak podpowiada ci sumienie. Córki miały prawo cię nie lubić, ale ojcem powinny się interesować. A tu - potraktowały was jak darmową siłę roboczą, do opieki to wy - do spadku to one.

Jeśli mąż zostawił sprawy tak jak są - to zrobił to świadomie. Wiedział, że choruje, jeśli chciałby żeby wszystko zostało u córki - to by napisał testament. Nie zrobił tego, chciał WAS zabezpieczyć, więc nie masz powodu do tego żeby ulegać krzywym spojrzeniom. 

Powinnaś wystąpić o nabycie spadku i wyprostować wszystkie sprawy, weź lepiej adwokata, bo będą cię opluwały w sądzie.

Myśl o synu i o sobie, nie o obcych dziewuchach. I nie miej żadnych skrupułów, bo na to nie zasługują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pięknie dziękuje za odpowiedź

Córki same zrzekły się dziedziczenia- ale moim zdaniem nieświadomie. Właśnie problem w tym, ze mam straszną burzę w głowię, z jednej strony wiem, że taka sprawa to nic złego, sama miałam już taką razem z moją siostrą, tylko tutaj nikt się nie kłócił ani nie krzyczał, tylko dopełniło się formalności, zapłaciło i po sprawie. 
Absolutnie nie mam do nich pretensji o to że mnie nie lubią, ważne że z moim synem nie mają znacznych konfliktów, chociaż od choroby męża nie mają również kontaktu. 
Właśnie czułam się przez te 4 lata psychicznie sama, nie chciałam żeby mąż zamieszkał u nich, moim celem nie było pozbycie się go, bo obiecałam, że do śmierci będzie w domu- tak też było, ale jego warunki były straszne, nie było mnie stać na zbilansowaną dietę, jadł najtańsze rzeczy, dzień w dzień to samo, przy czym ja miałam okresy, gdzie sama nie miałam co jeść. Jedyne co chciałam to pomocy przy wykupieniu leków, żeby męża zabrali do siebie na jeden dzień, żebym mogła wyjść z domu, niestety rozmowy kończyły się wyzwiskami..
Gdy mąż był w stanie krytycznym w szpitalu, córki zaczęły przyjeżdżać, zaczęły się miło odzywać, i aż mi się ciepło w środku zrobiło, ale po śmierci znowu zostałam sama z synem. 
Nie chce sie z nimi kłócić, chciałabym te sprawe załatwić polubownie, mogą mnie nie lubić, ja mogę nie lubić ich, ale to nie powód żeby się kłócić czy wyzywać, próbowałam już iść na ugodę, ale zaczęli na mnie krzyczeć że nie dostanę złamanego grosza.
Rozumiem jakby nie było ich stać, nie ma problemu, albo jakby pomogły mi przy mężu, ale teraz zostałam sama z synem, jego siostry przyrodnie nie pomogą mu w życiu oraz nie zapewnią przyszłości, więc muszę jakoś spuścić głowę do dołu, wysłuchać wielu obelg ale wyegzekwować swoje, przy czym jestem gotowa na zwykłą, ludzką rozmowę, ale jeśli mają znowu pojawić się wyzwiska od najgorszych, nie widzę sensu układów..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jest mi zwyczajnie bardzo przykro widząc, że mąż dał dużo swoim córkom, jak i mojemu synowi, mieliśmy zapewnione godne życie, ale po jego chorobie został strasznie upodlony, życie za emeryturę oraz minimalną rentę mając jeszcze syna nie było łatwe, mąż jadł rzeczy których według diety nie powinien, ale nie było nas stać na lepsze produkty, do teraz mnie ściska serce jak widzę go w głowie ledwo chodzącego po domu, głodnego, czy płaczącego w łóżku, do końca życia nie wybaczę sobie, że nie byłam w stanie zapewnić bardziej godnych warunków, ale nie ukrywam że boli mnie też to, że córki właśnie nie pomogły, a było je stac, bo miały nowe telefony po 3-5 tysięcy.
Córki też nie zasługują teraz na tak duże zadłużenie, każdy do człowiek, ale męża kochałam na tyle, że sama nie daje sobie teraz rady widząc, jak on cierpiał, nie chcę, żeby mnie i mojego syna spotkało teraz to samo..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Słuchaj, oddziel emocje od sprawy, którą po prostu trzeba załatwić tak czy inaczej. Nie koncentruj się na żalu, że postąpiły jak egoistyczne ..., bo to strata czasu. Nie rozstrząsaj tego, idź dalej. Jesteś "w prawie" zarówno formalnie, jak i moralnie. 

przestań je postrzegać jak dotąd, jako część rodziny ze strony męża - bo one się tak nie czują. Jesteś ich wrogiem i nic tego nie zmieni. 

Najlepiej jeśli przestaniesz się w ogóle z nimi kontaktować, bo to im da tylko pretekst do obrzucania cię błotem. 

Nawet z bratem nie chcą mieć kontaktu, więc ich więź nie istnieje. Nie da się tej sprawy załatwić w białych rękawiczkach, będzie brudno i głośno - dlatego postaraj się o adwokata, który wystąpi w sądzie i odciąży cię trochę z tego syfu. Ponegocjuj wynagrodzenie, może zgodzi się na zapłatę odroczoną, na raty. One się nie poddadzą i nie licz na żadną ugodę, trzeba to załatwić w sądzie i doprowadzić sprawę do końca. Piszesz, że zrzekły się dziedziczenia (za życia męża?) - więc jednak podpisały jakiś akt notarialny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość musi

ale stać cię było żeby syn poszedł na studia i to do innego miasta....

 

a mógł jechać za granicę i zarabiac kilka tysięcy z czego utrzymałby siebie i wspierał was

ale nie.

stać cie bylo burżujko na wyższe kształcenie syna i jego niepracowanie choćby przez 3 miesiace wakacji za granicami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 🤦🏻‍♂️Cinnamon

Hm, troche nieskladnie piszesz.

To milo, ze zajmowalas sie mezem, mimo, ze byl niepelnosprawny i przykro, ze jego corki nie interesowaly sie nim.

A teraz fakty:

- Po smierci osoby, ktora wczesniej pracowala, dostaje sie zasilek, ktory starcza na pochowek - do czego corki mialy sie dokladac? Nigdy nie ma tak, ze nie da sie czlowieka pochowac, w skrajnych przypadkach robi to Panstwo.

- Z tego, co napisalas, chyba wynika (bo piszesz niesamowicie niespojnie), ze maz mial wlasne mieszkanie, nabyte przed Waszym slubem i nie dopilnowalas spisania testamentu. W praktyce oznacza to, o ile dobrze pamietam, ze mieszkanie jest do podzialu pomiedzy dzieci denata (majatek nabyty przed slubem nie jest wlasnoscia zony). Tak wiec nie Ty od corek mozesz zadac pieniedzy, a one od Ciebie, za przebywanie w mieszkaniu, ktore po czesci jest ich.

Nawet gdyby byl testament, corki maja prawo do zachowku i musisz je splacic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 🤦🏻‍♂️Cinnamon

P.s. Nie rozumiem, czemu syn, kiedy nie mialas co jesc, nie poszedl do pracy. Nie wszyscy musza skonczyc studia, zwlaszcza, gdy nie ma pieniedzy i ojciec choruje. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Autorko - twoja postawa i twoje myślenie i twoja pazeerność jest wstydem dla rodzaju ludzkiego!!

A może dzisiejszj nocy udławisz się swoim językiem? A twój synek naszcza na twój grób i spróbuje na tym zarobić....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×