Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

no happy

znalazłam zapiski narzeczonego które mnie zszokowały

Polecane posty

Gość hultaj
2 minuty temu, Gość Gość kobieta napisał:

Jestem idealna mam wszystko zrobione, w domku czyściutko a catering już w lodówce na cały dzień 🤪

Nie ma bab idealnych wy wszystkie jesteście takie same 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nightShift

Z czystej ciekawości zajrzałam, zazwyczaj nie komentuję, ale... w ostatnich miesiącach byłam w podobnej sytuacji. I choć formalnie stopień mojej zażyłości z moim kolegą był o wiele słabszy, to uczucia, odczucia... podobne.

Ten facet może być fajny. Może Cię naprawdę kochać (na tyle, na ile potrafi) i mieć na uwadze Twoje dobro. I dziecka. Może też być zagubiony. Co więcej, uważam nawet, że te 2 momenty w których płakał... że to nie było nieszczere. Ale... On pewnie nadal ma problem z samooceną. Dlatego nie potrafi rozmawiać o problemach, zakopuje je pod dywan, ucieka od nich. Jeśli wmawia Ci, że zmyśliłaś rzeczy, które widziałaś, to jest to wyjątkowo bolesne. Zapewne wie lub domyśla się, że jeśli cokolwiek by się wydało, Ty odejdziesz, bo: "Ok, wybaczylam mu poniewaz tlumaczyl sie, ze chcial potwierdzic swoja atrakcyjnosc i to bylo tylko po to aby sie dowartosciowac, a i tak z zadna by sie nie spotkal. Przelknelam to, ale nie wybaczylam i nie zapomnialam, wypominajac mu to przy kazdej mozliwej okazji czy klotni. Czas uplywal, ja coraz bardziej zmeczona tym wszystkim, doszly klotnie, wyzwiska wzajemne, brak zaufania, wzajemnego szacunku - katorga.". On się boi, ale na co dzień udaje, że wszystko ogarnia. Nie chcę się wypowiadać w kwestii "zdradza(ł) czy nie", bo paradoksalnie nie to wydaje mi się sednem sprawy.

Z kolei Ty "zmeczona, zero stabilizacji, poczucia bezpieczenstwa, zaufania" - jakie są Twoje warunki, co konkretnie byś chciała od niego uzyskać, by poczuć się lepiej? Czy on chce Ci to dać? Czy jest w stanie się zmienić? Czy chce spróbować? Twoja relacja też jest niespójna vide: "Ok, wybaczylam mu [...] Przelknelam to, ale nie wybaczylam i nie zapomnialam, wypominajac mu to przy kazdej mozliwej okazji czy klotni.", choć oczywiście rozumiem emocje w świetle braku tego bezpieczeństwa, to jednak... Jeśli nie wybaczyłaś mu takiej rzeczy wtedy, to jak miał wyglądać wasz związek?

Macie parę ładnych i parę brzydkich lat za sobą. Macie dziecko. Faktycznie nie powinno oglądać kłótni bez happy endu... Nawet jeśli miałoby wam nie wyjść, nie rób z niego potwora i gorszego ojca, niż jest.

Zamieszkajcie osobno na jakiś czas. Powiedz mu, że tak dalej być nie może - on zresztą to czuje. Zakomunikuj mu swoje warunki. Podkreśl to, co dla Ciebie ważne. Niech poczuje, że Cię traci - co z tą wiedzą zrobi?

Myślę, że powinien się udać do terapeuty, ale to on sam musi do tego dojrzeć. Tylko tak uratuje waszą relację.

Czy Ty jesteś w stanie powściągnąć emocje i poczekać? Bo teraz nie ma sensu z nim rozmawiać, to nie będzie rozmowa równego z równym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość kobieta
17 minut temu, Gość nightShift napisał:

Z czystej ciekawości zajrzałam, zazwyczaj nie komentuję, ale... w ostatnich miesiącach byłam w podobnej sytuacji. I choć formalnie stopień mojej zażyłości z moim kolegą był o wiele słabszy, to uczucia, odczucia... podobne.

Ten facet może być fajny. Może Cię naprawdę kochać (na tyle, na ile potrafi) i mieć na uwadze Twoje dobro. I dziecka. Może też być zagubiony. Co więcej, uważam nawet, że te 2 momenty w których płakał... że to nie było nieszczere. Ale... On pewnie nadal ma problem z samooceną. Dlatego nie potrafi rozmawiać o problemach, zakopuje je pod dywan, ucieka od nich. Jeśli wmawia Ci, że zmyśliłaś rzeczy, które widziałaś, to jest to wyjątkowo bolesne. Zapewne wie lub domyśla się, że jeśli cokolwiek by się wydało, Ty odejdziesz, bo: "Ok, wybaczylam mu poniewaz tlumaczyl sie, ze chcial potwierdzic swoja atrakcyjnosc i to bylo tylko po to aby sie dowartosciowac, a i tak z zadna by sie nie spotkal. Przelknelam to, ale nie wybaczylam i nie zapomnialam, wypominajac mu to przy kazdej mozliwej okazji czy klotni. Czas uplywal, ja coraz bardziej zmeczona tym wszystkim, doszly klotnie, wyzwiska wzajemne, brak zaufania, wzajemnego szacunku - katorga.". On się boi, ale na co dzień udaje, że wszystko ogarnia. Nie chcę się wypowiadać w kwestii "zdradza(ł) czy nie", bo paradoksalnie nie to wydaje mi się sednem sprawy.

Z kolei Ty "zmeczona, zero stabilizacji, poczucia bezpieczenstwa, zaufania" - jakie są Twoje warunki, co konkretnie byś chciała od niego uzyskać, by poczuć się lepiej? Czy on chce Ci to dać? Czy jest w stanie się zmienić? Czy chce spróbować? Twoja relacja też jest niespójna vide: "Ok, wybaczylam mu [...] Przelknelam to, ale nie wybaczylam i nie zapomnialam, wypominajac mu to przy kazdej mozliwej okazji czy klotni.", choć oczywiście rozumiem emocje w świetle braku tego bezpieczeństwa, to jednak... Jeśli nie wybaczyłaś mu takiej rzeczy wtedy, to jak miał wyglądać wasz związek?

Macie parę ładnych i parę brzydkich lat za sobą. Macie dziecko. Faktycznie nie powinno oglądać kłótni bez happy endu... Nawet jeśli miałoby wam nie wyjść, nie rób z niego potwora i gorszego ojca, niż jest.

Zamieszkajcie osobno na jakiś czas. Powiedz mu, że tak dalej być nie może - on zresztą to czuje. Zakomunikuj mu swoje warunki. Podkreśl to, co dla Ciebie ważne. Niech poczuje, że Cię traci - co z tą wiedzą zrobi?

Myślę, że powinien się udać do terapeuty, ale to on sam musi do tego dojrzeć. Tylko tak uratuje waszą relację.

Czy Ty jesteś w stanie powściągnąć emocje i poczekać? Bo teraz nie ma sensu z nim rozmawiać, to nie będzie rozmowa równego z równym.

Może być dużo racji w tym co piszesz faktycznie bo ja kieruje się złymi emocjami... Ale niech najpierw dziewczyna się zabezpieczy, bo ja żałuję, że tego nie zrobiłam, ale nie pomyślałam, że ten ideał jest taki nieidealny. 

I z terapią dobra rada, zaproponuj to... Terapia, a raczej podejście do niej weryfikuje związki... Mój chciał ratować, bo bajka przed sądem, a na terapię przyszedł tylko raz i koniec. I znam wiele par w których jak komuś nie zależało to olał terapię, jak zależało to walczył! Słuszna uwaga, warto spróbować. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hultaj

Do garów baby a później kible szorować już 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hmm.

Autorko powiem Ci, ze nie wiem czy nie igrasz z ogniem. Ja bylam zawsze silna, pewna siebie, a nagle po latach przykrosci, jego dowartosciowywania sie przy innych kobietach dostalam nerwicy lekowej. Ataki paniki, niepokoje, budzilam sie w nocy z uczuciem, ze to prawie jak zawal serca itd itp straszne, trwalo to dlugimi miesiacami, a na poczatku atakow paniki zrozumialam, ze mnie wykonczyl, zakonczylam zawiazek.Bylam w podobnym zwiazku, na szczescie bez slubu i dzieci. 8lat. Niby kochal, ale szukal poklasku u kobiet, chyba nigdy fizycznie mnie nie zdradzil, ale w klotni powiedzial, ze mial takie mysli. Zdradzal mnie psychicznie to bylo gorsze, przyjacioleczki, ktorym mogl mowic wssystko, ktore go komplementowaly itd. Mowil do nich zdrobniale, zmienial glos mowiac , ze chce byc mily. Jego tlumaczenia byly absurdalne, a reszte sobie wymyslam. Czulam sie ponizona, nie musial nawet z nimi sypiac bym czula sie pod nimi. Chcial mi pokazywac, ze ja jestem juz gnusna, czepialska, a inne kobiety widza w nim cudo. Phi. Tez potrafil zaplakac, gdy zakonczylam zwiazek np, zalamal sie, stracil prace, a 1,5miesiaca pozniej wstawil zdjecia z Majorki swoje i kolezanki i znajomej pary. Pojechali w 4. Czytajac Cie z boku dziwie sie, ze jeszcze z nim jestes, chcesz go nakryc na penetracji?haha on chce stabilnosci, ale nie odmowi sobie innych kobiet i przynajmniej zdrad psychicznych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Gość Gość kobieta napisał:

Wiesz co uciekaj szybciej niż się da z tego cyrku!!! 

Przerabiałam to z takim cudownym facetem, zakochanym we mnie po uszy... Tak mnie uczył rozmowy okazywania uczuć, bo nie do końca potrafiłam, romantyk, rzyganie tęczą normalnie... Ideał, a ja przy nim taka nieidealna... Znajomi i rodzina zakochali się w nim od razu... Miałam takie szczęście, pracowity dobrze zarabiał, z dobrego domu, a do tego wrażliwy i dobry człowiek... 

 Nie wiem wiem ile ten cyrk trwał, co było prawdą co nie i już pewnie nigdy się nie dowiem, wiem tyle, że mój idealny związek i mój idealny facet był ze mną ponad 10 lat, prawie 7 po ślubie, a przez ostatni rok przestało mi coś grać... 

Nie mieliśmy dzieci, zwalał na mój brak stałej pracy, ja też trochę nie chciałam cisnąć... No ale przyszedł ten moment i porozmawiałam z nim poważnie o dziecku... 30 minęła, szósty rok po ślubie, dwoje kochających się ludzi, kasa się zgadzała... Spodziewałam się radości, że tak, że też tego chce-w końcu tak mnie kochał... I dodam, że to on o mnie zabiegał a nie ja o niego ma początku... A tu cisza, zaskoczenie 😲 Nie tego się spodziewałam, ale powiedziałam, że na spokojnie niech się oswoi z tematem były 3 mies do końca roku i poprosiłam, żeby porozmawiał ze mną jak będzie gotowy, ale chciałam do końca roku taka rozmowę przeprowadzić ... I tak mijały miesiące a mąż stawał się widmem... Problem u nas polegał na tym, że większość roku spędzał w delegacjach, wszystko miało być na mojej głowie, a dziadków i rodzeństwo mamy od 150 do 300 km... I co przestał tak często przyjeżdżać, rzadziej odbierał tel, nie miał czasu również w weekendy... A ja zaczęłam obserwować... Zaczął zabierać że sobą w delegacje najlepsze ciuchy, perfumy... A złapałam go na najzwyklejszym kłamstwie - kończył pracę po 19 i brał prysznic, a dzwoniłam w sob po 21 i powiedział mi, że nie mógł odebrać...bo się kąpał... Próbowałam w międzyczasie rozmawiać o nas, o dziecku a to był zupełnie inny człowiek, z dnia na dzień... Ale oczywiście mówił mi, że mnie kocha i że wydaje mi się... No to nie chciałam się czepiać... Ale obserwowałam... Po ok roku cyrku zagrałam va bank i powiedziałam, że wiem, że ma kogoś... Przyznał się, ale oczywiście ona taka dobra, z nią nie spał to było rok temu nie widział jej od 8 mies... I bajeczki jak u Ciebie. On mnie kocha. Pojechał w delegację. 

I co??? Poszedł w ...u!!!! Próbowałam z nim jeszcze rozmawiać, coś się dowiedzieć, bo przecież u nas było super...Może wybaczyć... Dowiedziałam się że to miłość jego życia i to z nią planował dziecko... Ale nie są razem... Kręcił, męcił, bo planował juz rozwód... I tak bujał mnie jeszcze pół roku, w końcu wyszedł z domu w delegację i nie wrócił... Oczywiście do niej... 

Cyrk na kółkach, rozwód  trwał 3 lata... Zawieszał... Szukał haków na mnie, prywatny detektyw, GPS w samochodzie, bajki, że nie chciałam mieć dzieci... Tak to właśnie ten ideał.... A mi nie w głowie były romanse czy cokolwiek, mi się świat zawalił, bo kochałam. Do tego wyczyścił jedno konto, drugie na szczęście zdążyłam zablokować, a ja przez miesiąc nie mialam pracy

Znajomi i rodzina pytali co odwaliłam, bo to napewno moja wina. 

 

Sorki bo trochę się rozpisałam... Chcesz takiego szarpania? Dla siebie i dla dziecka? Potrzebne Ci to? 

Od roku jestem po rozwodzie, dochodzę jeszcze do siebie... Już 4 lata... A tu bliżej jak dalej 40😫Też chcesz tak tracić życie??? 

Ja nie wiedziałam, jak zaczęłam przeczuwać to już niewiele mogłam zrobić... 

To teraz do rzeczy - nie jesteście małżeństwem? Czyli walki o rozwód nie będzie, ale wspólne mieszkanie? No i opieka nad dzieckiem... 

To tak zabezpiecz się najpierw zanim odejdziesz- nagrania, zdjęcia, dowody zdrady... Bo może chcieć np.przed sądem zrobić z Ciebie psychiczną, pozbawić Cię praw do dziecka - tego nie wiesz... Mój też nie chciał rozmawiać o dziecku a odwrócił kota ogonem. 

Jak to zrobić - proszę bardzo:

Koleżanka, kolega, ktoś znajomy niech ktoś za nim czasem pojeździ... Ja nie mogłam tego zrobić bo moj był w delegacji, a jak wracał tu to nie wiedziałam gdzie mieszka. 

Druga rzecz zadzwoń do tych lasek co masz numery i zapytaj wprost, może któraś będzie szczera i będzie chciała go udupić... 

Grzeb gdzie się da, wiem, że to nieetyczne, ale na tym etapie ratujesz swój tyłek. Szukaj w mailach, w historii wyszukiwania, wszędzie. 

Zostaw kilka razy w domu telefon z włączonym dyktafonem jak będzie sam, oczywiście wyłącz dźwięki... Może zadzwoni do którejś... Umówi się, a jak to zrobi to w samochód i za nim... I przerwal równo internet, jego i jego znajomych, zdjęcia, wszystko... Zdziwisz się co możesz znaleźć... Mój np miał konto na rosyjskim portalu a tam status w związku z jakąś Rosjanką... Bo myślał, że ja tempa i nie ogarnę cyrylicy, a zapomniał, że miałam rosyjski w podstawówce. 

Serio działaj ostro!!!! A udawaj, że jest ok. 

I jeszcze jedna rada, też wiem, że nieetyczna, ale serio życie nas tego uczy... Ja żałuję, że nie posłuchalam siostry a radziła mi to... Zabezpiecz sobie kasę... Cos z konta, albo przelewaj ze wspólnego jakąś kwotę co miesiąc, albo wypłacaj, jak Ci wygodniej!!!! ZRÓB TO!!!! 

ZASTOSUJ MOJE RADY I DZIAŁAJ!!! I nie działaj emocjonalnie tylko rozsądnie, będziesz miała haki na niego to nara. A swoją drogą - to jego chata? Nie możesz go wywalić? 

No i najważniejsza odpowiedź - TAK JESTEŚ ZDRADZANA!!!! KAŻDY CI TUTAJ TO POWIE!!! 

Sorry ale czułam potrzebę, zeby napisać ten elaborat. 

Serdeczne dzieki za ten elaborat. Wiesz co, jak czytam Twoja historie to mam wrazenie jakbym to ja pisala. Wszystko sie zgadza. Najgorsze, ze nie moge nikomu  sie zwierzyc bo kazdy z mojej rodziny jest tak nim zafascynowany, ze nie mam przy nim szans i cokolwiek by sie nie dzialo to na pewno moja wina. Rodzina, w sensie moi rodzice czy rodzenstwo, a nawet znajomi sa 100km stad wiec nie mam za bardzo na kogo liczyc na codzien. Jak sie poznalismy, konczylam studia, no i wiadomo, czlowiek zakochany nie mysli racjonalnie. Zostawilam wszystko i sie przeprowadzilam do niego, bo bardzo nalegal, a nawet szantazowal, ze jesli tego nie zrobie to nasz zwiazek na odleglosc nie przetrwa. W koncu postawil wszystko na jedba karte i wyszlam na tym jak zablocki na mydle. Dlatego z mieszkania nie moge sie go pozbyc, jak juz to on moze mnie, bo mamy razem z dzickiem jedynie meldunek tymczasowy, o ktory musialam dlugo zabiegac. Jestem zameldowana do konca roku 2019, od grudnia 2018. Pan i wladca zgodzil sie na to z bokem serca, co argumentowal obawa przed naliczeniem przez spoldzielnie dodatkowych kosztow z powodu kolejnych lokatorow (ja+dziecko). Za caly okres mieszkania z nim pod jednym dachem od 2014 roku bylam zameldowana raptem jeden raz wraz z dzieckiem i to przez rok, no i teraz drugi raz na rok, po 3 letniej przerwie. Od poczatku zwiazku nie mielismy wspolnego konta, on oplacal rachunki, mi dodatkowo przelewal 600 zl. na dziecko, czego po wyjezdzie za granice juz nie robi, wiec nie mam sie jak zabezpieczyc finansowo. Jak teraz to pisze to widze, ze on za to zabezpieczyl siebie. Wiesz co, wkurza mnie, ze on robi ze mnie ...ke, a ja nic nie moge z tym zrobic. Nadal pisze, ze mnie kocha, ze teskni, itd., czyli ma mnie za ...ke, i kiedy mu cokolwiek wypominam twierdzi, ze jestem psychiczna bo nic takiego nie mialo miejsca. Kiedy wpadalam w nerwy i sie z nim wyklocalam, bo swiety by nie wytrzymal,  to mnie nagrywal telefonem zeby chyba miec dowod mojej niepoczytalnosci, tak mi sie wydaje. Chcialabym znalezc na niego jakiegos haka, ale widze, ze sie dobrze zabezpieczyl. Na te kobiety podejrzewam, ze nie moge liczyc bo znajac jego, zyje z nimi w dobrej komitywie. Tak jak ze swoimi bylymi. A gdybym zadzwonila to tylko by zostal poinformowany, ze wesze. Sledzic go nie moge ani podsluchiwac, czy nagrywac bo jest za granica. Do domu zjezdza tylko na swieta. Od czasu kiedy przeszukalam jego komputer, zalozyl haslo i nie mam dostepu, zreszta i tak z niego juz nie korzysta. Podejrzewam, ze w telefonie wszystko sie znajduje, ale tak jak juz pisalam nie odstepuje go na krok. Ma go ciagle przy sobie, a poza tym chroni go pinem, wiec i tak nie mam do niego dostepu. Bez sensu to wszystko. Zycie uplywa, lata leca, on sie swietnie zabawia, natomiast ja jestem wykonczona brakiem stabilizacji i ta ciagla wojna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hultaj

moge cipulkę  wylizac na poprawe dnia 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Gość nightShift napisał:

Z czystej ciekawości zajrzałam, zazwyczaj nie komentuję, ale... w ostatnich miesiącach byłam w podobnej sytuacji. I choć formalnie stopień mojej zażyłości z moim kolegą był o wiele słabszy, to uczucia, odczucia... podobne.

Ten facet może być fajny. Może Cię naprawdę kochać (na tyle, na ile potrafi) i mieć na uwadze Twoje dobro. I dziecka. Może też być zagubiony. Co więcej, uważam nawet, że te 2 momenty w których płakał... że to nie było nieszczere. Ale... On pewnie nadal ma problem z samooceną. Dlatego nie potrafi rozmawiać o problemach, zakopuje je pod dywan, ucieka od nich. Jeśli wmawia Ci, że zmyśliłaś rzeczy, które widziałaś, to jest to wyjątkowo bolesne. Zapewne wie lub domyśla się, że jeśli cokolwiek by się wydało, Ty odejdziesz, bo: "Ok, wybaczylam mu poniewaz tlumaczyl sie, ze chcial potwierdzic swoja atrakcyjnosc i to bylo tylko po to aby sie dowartosciowac, a i tak z zadna by sie nie spotkal. Przelknelam to, ale nie wybaczylam i nie zapomnialam, wypominajac mu to przy kazdej mozliwej okazji czy klotni. Czas uplywal, ja coraz bardziej zmeczona tym wszystkim, doszly klotnie, wyzwiska wzajemne, brak zaufania, wzajemnego szacunku - katorga.". On się boi, ale na co dzień udaje, że wszystko ogarnia. Nie chcę się wypowiadać w kwestii "zdradza(ł) czy nie", bo paradoksalnie nie to wydaje mi się sednem sprawy.

Z kolei Ty "zmeczona, zero stabilizacji, poczucia bezpieczenstwa, zaufania" - jakie są Twoje warunki, co konkretnie byś chciała od niego uzyskać, by poczuć się lepiej? Czy on chce Ci to dać? Czy jest w stanie się zmienić? Czy chce spróbować? Twoja relacja też jest niespójna vide: "Ok, wybaczylam mu [...] Przelknelam to, ale nie wybaczylam i nie zapomnialam, wypominajac mu to przy kazdej mozliwej okazji czy klotni.", choć oczywiście rozumiem emocje w świetle braku tego bezpieczeństwa, to jednak... Jeśli nie wybaczyłaś mu takiej rzeczy wtedy, to jak miał wyglądać wasz związek?

Macie parę ładnych i parę brzydkich lat za sobą. Macie dziecko. Faktycznie nie powinno oglądać kłótni bez happy endu... Nawet jeśli miałoby wam nie wyjść, nie rób z niego potwora i gorszego ojca, niż jest.

Zamieszkajcie osobno na jakiś czas. Powiedz mu, że tak dalej być nie może - on zresztą to czuje. Zakomunikuj mu swoje warunki. Podkreśl to, co dla Ciebie ważne. Niech poczuje, że Cię traci - co z tą wiedzą zrobi?

Myślę, że powinien się udać do terapeuty, ale to on sam musi do tego dojrzeć. Tylko tak uratuje waszą relację.

Czy Ty jesteś w stanie powściągnąć emocje i poczekać? Bo teraz nie ma sensu z nim rozmawiać, to nie będzie rozmowa równego z równym.

Dzieki za te wypowiedz. Jest duzo racji w tym co piszesz. Z tym wybaczeniem to tylko taki skrot myslowy. Mialam na mysli chwilowe puszczenie tego w niepamiec na tamta chwile. Nie da sie chyba takiego czegos wybaczyc, bynajmniej ja tego nie potrafie. Przez to moja wypowiedz mogla wydawac sie niespojna. Tak naprawde nie wybaczylam mu niczego, to ciagle siedzi we mnie, ta cala zlosc i frustracja, i uruchamia sie w chwili kiedy tylko pojawi sie jakis nawet drobny sygnal swiadczacy o tym, ze znowu cos knuje. Te jego ciagle wychodne, brak czasu dla mnie, niedomowienia, niejasne sytuacje, ktorych nawet nie stara sie wyjasnic, ukrywanie telefonu - to wszystko sprawia, ze jeszcze bardziej sie nakrecam. Czego bym chciala zeby poczuc sie komfortowo? Stabilizacji, pewnego jutra. Bo teraz zyje z dnia na dzien, jak na bombie, w kazdej chwili moze wybuchnac. Jestesmy rodzina, chcialabym byc pewna, ze mnie kocha, ze jest mi wierny, itd.- nic nadzwyczajnego. Co do jego samooceny to ma ja wydaje mi sie zawyzona, wrecz wybujala, bo jak sam twierdzi jest NARCYZEM! Stad to jego dazenie do ciaglego potwierdzania swojej atrakcyjnosci i szukania nieustannego podziwu. 

Jestem w stanie powsciagnac emocje i poczekac, tylko pytanie na co? Az mnie wykonczy? Bo znam jego zdanie na temat terapii, uwaza ze trzeba byc ...a sie jej poddac. Rozmawiac ze mna tez nie chce, zaraz zmienia temat albo wychodzi z domu. Tak czy inaczej zgadzam sie, ze jest mu potrzebny terapeuta. W ogole mial ciezkie dziecinstwo i na pewno poniekad sa to nalecialosci z przeszlosci. Wychowywal sie w dysfunkcyjnej rodzinie, z problemem alkoholowym, oboje rodzice pili. W domu urzadzali libacje, potem awantury rekoczyny. Jako malutkie dziecko uciekal wraz z mlodsza siostra do sasiadow. Twierdzi, ze przezyl pieklo, choc nigdy nie chcial o tym ze mna rozmawiac. Wiem to w sumie od jego kuzynki. Siostra tez milczy na ten temat, jedynie potwierdzila, ze jako dzieci przezyli pieklo, ktore trwalo do uzyskania przez nich pelnoletnosci kiedy mogli, i tak tez zrobili, wyniesc sie z domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Gość Hmm. napisał:

Autorko powiem Ci, ze nie wiem czy nie igrasz z ogniem. Ja bylam zawsze silna, pewna siebie, a nagle po latach przykrosci, jego dowartosciowywania sie przy innych kobietach dostalam nerwicy lekowej. Ataki paniki, niepokoje, budzilam sie w nocy z uczuciem, ze to prawie jak zawal serca itd itp straszne, trwalo to dlugimi miesiacami, a na poczatku atakow paniki zrozumialam, ze mnie wykonczyl, zakonczylam zawiazek.Bylam w podobnym zwiazku, na szczescie bez slubu i dzieci. 8lat. Niby kochal, ale szukal poklasku u kobiet, chyba nigdy fizycznie mnie nie zdradzil, ale w klotni powiedzial, ze mial takie mysli. Zdradzal mnie psychicznie to bylo gorsze, przyjacioleczki, ktorym mogl mowic wssystko, ktore go komplementowaly itd. Mowil do nich zdrobniale, zmienial glos mowiac , ze chce byc mily. Jego tlumaczenia byly absurdalne, a reszte sobie wymyslam. Czulam sie ponizona, nie musial nawet z nimi sypiac bym czula sie pod nimi. Chcial mi pokazywac, ze ja jestem juz gnusna, czepialska, a inne kobiety widza w nim cudo. Phi. Tez potrafil zaplakac, gdy zakonczylam zwiazek np, zalamal sie, stracil prace, a 1,5miesiaca pozniej wstawil zdjecia z Majorki swoje i kolezanki i znajomej pary. Pojechali w 4. Czytajac Cie z boku dziwie sie, ze jeszcze z nim jestes, chcesz go nakryc na penetracji?haha on chce stabilnosci, ale nie odmowi sobie innych kobiet i przynajmniej zdrad psychicznych...

Serdecznie Ci wspolczuje i dziekuje za Twoja wypowiedz. Niestety, ja prawdopodobnie nabawilam sie przy nim tego samego. Po tylu latach uzerania sie z nim, zaczelam podupadac na zdrowiu. Stopniowo, coraz gorzej zaczelam sie czuc, ale nie skojarzylam tego z berwica poniewaz byly to bardziej objawy somatyczne, takie jak bol serca, ogolne oslabienie, itd. Poszlam do kardiologa, wyniki badan wzorowe, ekg oraz ukg w normie. Lekarz zapytal czy sie denerwuje, czy mam jakies sytuacje stresowe, nie wnikajac rzec jasba w szczegoly odparlam, ze tak. On na to, ze podejrzewa nerwice lekowa. Zbagatelizowalam to i zapomnialam o sprawie. Az do ostatnich swiat bozonarodzeniowych, kiedy on zjechal do domu na miesiac. Powiem Ci tak, w dzien ciagle klotnie, w nocy zaburzanie przez niego mojego snu. Bylam wykonczona. Az ktoregos ranka, po przebudzeniu, kiedy chcialam otworzyc oczy, wszystko mi wirowalo, jakbym wlasnie zeszla z karuzeli. To byl pierwszy mozna powiedziec atak nerwicy - tak mi sie wydaje. Nigdy wczesniej nie mialam czegos takiego. Zawroty trzymaly mnie przez caly dzien, nie moglam funkcjonowac. Nie moglam sobie znalezc miejsca. Na lezaco zle bo zawroty sie wzmagaly, na stojaco i na siedzaco tez zle, jedynie pozycja pollezaca odpowiadala choc tez nie na dluzsza mete. On wowczas przy mnie skakal, i widzialam, ze powaznie sie przejal. Ale co, za dwa dni znowu klotnia i znowu te same objawy. Przeszlo jak wyjechal z powrotem za granice. Dla mnie nerwica lekowa brzmi jak wyrok. Mozna z tego wyjsc? Zauwazylam, ze u mnie takim czynnikiem wyzwalajacym objawy tj. zawroty glowy, bole serca, dretwienie karku oraz konczyn, jest obcowanie z nim. Jego nie ma i wszystko jest ok. A jak Ty sobie radzisz? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Chcesz chłodnej opinii kogoś niezaangażowanego? 

To psychopata, który jak go nakryjesz w łóżku z obcą kobietą  będzie ci wmawiał że tu nie ma  żadnej kobiety i masz zwidy. Ewentualnie zacznie płakać krokodylimi łzami, że on nie chciał ale ona go zmusiła i czuł się molestowany. 

Poczytaj sobie o psychopatii narcystycznej, to wtedy te wszystkie niezrozumiałe zachowania staną się jasne. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zzzzz

„Nie mam pewności, ze mnie zdradza” hahahaha rozbawiłaś mnie swoją tępotą i naiwnością. Ty od niego nigdy nie odejdziesz, bo jesteś za głupia i za naiwna. „No tak, tak, tak on na pewno mnie nie zdradza. No gdzie, mój Janusz taki nie jest”

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ninaa11
8 minut temu, Gość gość napisał:

Chcesz chłodnej opinii kogoś niezaangażowanego? 

To psychopata, który jak go nakryjesz w łóżku z obcą kobietą  będzie ci wmawiał że tu nie ma  żadnej kobiety i masz zwidy. Ewentualnie zacznie płakać krokodylimi łzami, że on nie chciał ale ona go zmusiła i czuł się molestowany. 

Poczytaj sobie o psychopatii narcystycznej, to wtedy te wszystkie niezrozumiałe zachowania staną się jasne. 

Żandy psychopata! To po prostu zwykły typowy facet ruchacz. Nic nowego w sumie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
14 minut temu, Gość gość napisał:

Chcesz chłodnej opinii kogoś niezaangażowanego? 

To psychopata, który jak go nakryjesz w łóżku z obcą kobietą  będzie ci wmawiał że tu nie ma  żadnej kobiety i masz zwidy. Ewentualnie zacznie płakać krokodylimi łzami, że on nie chciał ale ona go zmusiła i czuł się molestowany. 

Poczytaj sobie o psychopatii narcystycznej, to wtedy te wszystkie niezrozumiałe zachowania staną się jasne. 

Dokladnie! Jakbys miała mózg to juz dawno bys zaczęła zbierać dowody, nagrywać go i robić zdjecia, w momencie gdy przeszukalas jego komputer i cos znalalzlas, od razu trzeba bylo zrobić zdjęcia, kuc żelazo póki gorące. A on cwany poblokowal hasłami żebyś nie miała dostępu, to było do przewidzenia ze tak zrobi po tym jak weszylas. Sama jesteś sobie winna ze wczesniej o tym nie pomyslalas i się nie zabezpieczylas! Trzeba było myśleć i działać dużo wcześniej zanim wyjechal. Nie wiem na co liczylas, chyba ze misio się zmieni hehe...naiwniara. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
31 minut temu, Gość Gość napisał:

Dokladnie! Jakbys miała mózg to juz dawno bys zaczęła zbierać dowody, nagrywać go i robić zdjecia, w momencie gdy przeszukalas jego komputer i cos znalalzlas, od razu trzeba bylo zrobić zdjęcia, kuc żelazo póki gorące. A on cwany poblokowal hasłami żebyś nie miała dostępu, to było do przewidzenia ze tak zrobi po tym jak weszylas. Sama jesteś sobie winna ze wczesniej o tym nie pomyslalas i się nie zabezpieczylas! Trzeba było myśleć i działać dużo wcześniej zanim wyjechal. Nie wiem na co liczylas, chyba ze misio się zmieni hehe...naiwniara. 

Nie wiem czemu ją atakujesz,  fakt nie zachowuje się racjonalnie, ale większość ludzi nie zachowuje się racjonalnie jeśli chodzi o związki. Poza tym ma do czynienia z psychopatą a ci są mistrzami manipulacji, nie doświadczysz, nie zrozumiesz. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hmm.

A wiec z nerwicy lekowej ciezko wyjsc, za mna ciagnie sie to juz drugi rok. Kiedys bywaly dni ze caly dzien mialam wrazenie, ze jestem na pograniczu zemdlenia, lapalo mnie to w domu, na miescie, w sklepie, restauracji. Unikalam wyjsc z innymi ludzmi. Jedna z gorszych rzeczy jest to wieczne swiadome i podswiadome wyczekiwanie kiedy znow wroci atak, musze byc gotowa. Umysl jest tak zakrecony, ze pojawia sie wiele dolegliwosci, ktore sa wytworem umyslu. Chodzisz na badania ale jestes zdrowy. Nie poszlam do psychiatry, nie chcialam lekow. Biore leki na uspokojenie ziolowe i magnez. Atak paniki bez przyczyny to jest problem. Tlumaczy sie na przykladzie wypadku zamochodowego, czujesz strasz, serce wali, byl wypadek, po sie uspokajasz, umysl wie co bylo powodem. Tu nie wie, wiec ten strach, niepokoj, panika jest w stanie gotowosci. Nigdy nie rozumialam ludzi majacych problem psychiczny, sadzilam, ze powiesz sobie kilka slow, wezmiesz sie w garsc, pojdziesz pobiegac. Niestety, siedzialam jak mysz w kacie bojac sie wyjsc z domu. Moje zycie bylo zablokowane na kilka miesiecy, finansowo pomogli mi rodzice, mialam tez oszczednosci. Myslalam, ze umieram, kazdego dnia, przez kilka miesiecy. Zastanawialam sie jak moglam po prostu jechac w gory, wyjsc na koncert, a teraz mam problem wyjsc do kiosku. Niepokoj, strach, panika, wrazenie mdlenia. Powoli jest lepiej, zaczelam nad tym panowac, rozumiem i moj umysl zaczal rozumiec, ze to tylko kreacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hmm.

Dlatego autorko nie trwaj w tym, bo to ,ze on fizycznie jest w innym kraju niewiele zmienia. Moze nie macie klotni twarza w twarz, ale z pewnoscia masz mysli ze moze cos z kims tam robi, ze nie jest fajnie, ja czesto myslalam, ze te mysli po prostu wprawiaja mnie w smutek, zal, frustracje. Wszystko przed Toba chowa, ukrywa, wypiera sie. Niestety wszystko zbieralo sie na stan, ktory przyszedl nagle. I u Ciebie moze byc jeszcze gorzej, nie chciej tego. Ja bagatelizowalam zdrowie, czulam sie nieszczesliwa, a nie ze mam cos z glowa powoli. Przejmowal sie chwilowo, a potem dalej to samo. Nie zalezalo mu chyba nawet by pomoc mi wyjsc z tego, dla niego po prostu za bardzo sie zestresowalam, za bardzo przezywam. Nie, po prostu lat takich zachowan wyszly na zewnatrz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, Gość gość napisał:

Chcesz chłodnej opinii kogoś niezaangażowanego? 

To psychopata, który jak go nakryjesz w łóżku z obcą kobietą  będzie ci wmawiał że tu nie ma  żadnej kobiety i masz zwidy. Ewentualnie zacznie płakać krokodylimi łzami, że on nie chciał ale ona go zmusiła i czuł się molestowany. 

Poczytaj sobie o psychopatii narcystycznej, to wtedy te wszystkie niezrozumiałe zachowania staną się jasne. 

Dzieki wielkie za odzew, sensowny i obiektywny. Slyszalam o osobowosci narcystycznej ale o psychopatii narcystycznej nie. Tak mnie to zaintrygiwalo, ze jeszcze dzis siegne po lekture. Wstepnie wszystko sie zgadza - wypiera sie, nawet jak mu udowodnie czarne na bialym, albo placze kiedy brak mu argumentow i jest pod sciana. Jeszcze raz wielkie dzieki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nightShift

Przeczytałam dalszą część dyskusji i...

gość kobieta - w tej sytuacji zgadzam się z Tobą odnośnie zbierania dowodów. Można zacząć chociażby od skserowania tych listów. Odnośnie zagrania va banque - też go spróbowałam. I faktycznie wiele się wyjaśniło. Po wszystkim został wielki żal... Ostatecznie myślę, że mój kolega nie mógł znieść wstydu, który odczuwał w kontakcie ze mną. Zastanawiam się jeszcze czasem, czy gdybym od początku była z nim brutalnie szczera, moglibyśmy się teraz chociaż przyjaźnić. Ale jest jak jest.

Hmm. - psychiatra jest o tyle fajny, że może dać skierowanie na terapię, a i leki nie są takie straszne.

Ninaa11 - przychylam się do Twojego zdania, manipulant tak, psychopata nie.

no happy - staraj się myśleć bardziej o sobie, niż o nim. To jest człowiek wewnętrznie zaburzony. Nie będzie dla Ciebie emocjonalną podporą, dopóki sam się nie uporządkuje. On sam się chyba łudził, że może być lepiej bez żadnych zmian... Chciał, żeby było dobrze, ale nie potrafi Ci tego dać... Jeśli są jakieś rzeczy, które w stosunku do Ciebie/dziecka robi dobrze, które Was nie ranią, pozwól mu je robić. Ale musisz się uniezależnić. Niech on łoży na dziecko. Możesz sama poszukać pomocy psychologicznej. Zamieszkaj gdzie indziej. Pogadaj z rodziną, znajomymi. Powiedz, że nie jesteś szczęśliwa, podupadasz na zdrowiu. Zadbaj o siebie i swój komfort.

Dobrze byłoby, gdybyś nie musiała z nim pójść na noże, bo wtedy może mu naprawdę odbić, skoro już teraz jest niewesoło. Pytanie, jak to zrobić? Jednocześnie musisz znaleźć jakieś ujście dla swoich negatywnych emocji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aaa
31 minut temu, no happy napisał:

Dzieki wielkie za odzew, sensowny i obiektywny. Slyszalam o osobowosci narcystycznej ale o psychopatii narcystycznej nie. Tak mnie to zaintrygiwalo, ze jeszcze dzis siegne po lekture. Wstepnie wszystko sie zgadza - wypiera sie, nawet jak mu udowodnie czarne na bialym, albo placze kiedy brak mu argumentow i jest pod sciana. Jeszcze raz wielkie dzieki.

Weź Karyna mnie nie rozbawiaj. Żaden psychopata po prostu typowy facet a Ty już szukasz taniej sensacji z nudów.  Z którym facetem nie będziesz to będzie to samo. Zajmij się lepiej tam czymś pożytecznym. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aaa

Ty Autorko jesteś po prostu kobieta naiwna i nie za mądrą, ale to nie twoja wina przecież. Mężczyzn to trzeba trzymać bardzo krótko i ostro ich traktować. Musisz być stanowcza, dążyć do swojego, wydawać mu polecenia, nie rozkładać nóg od razu i nie dawać sobą manipulować. Tylko Ty jesteś głupia i to jest twój największy kłopot. Teraz będziesz z nudów szukać głupot w necie i wmawiać sobie, ze to jakiś psychopata a to zwykły R€chacz.nic nowego, nic ciekawego jak już wyżej pisałam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, Gość Gość napisał:

Dokladnie! Jakbys miała mózg to juz dawno bys zaczęła zbierać dowody, nagrywać go i robić zdjecia, w momencie gdy przeszukalas jego komputer i cos znalalzlas, od razu trzeba bylo zrobić zdjęcia, kuc żelazo póki gorące. A on cwany poblokowal hasłami żebyś nie miała dostępu, to było do przewidzenia ze tak zrobi po tym jak weszylas. Sama jesteś sobie winna ze wczesniej o tym nie pomyslalas i się nie zabezpieczylas! Trzeba było myśleć i działać dużo wcześniej zanim wyjechal. Nie wiem na co liczylas, chyba ze misio się zmieni hehe...naiwniara. 

Mam prosbe - nie obrazajmy sie wzajemnie  bo to niczego nie wnosi do sprawy . Piszesz sensownie, ale postaraj sie to robic bez epitetow pod moim adresem bo w niczym Ci nie zawinilam abys miala mnie obrazac.

Tak jak tu juz ktos napisal w odpowiedzi na Twoj wpis, ze ludzie dzialaja irracjonalnie jesli chodzi o zwiazki, uczucia, wiezi. 

Przyznaje Ci racje, moglam robic zdjecia, zabezpieczac dowody, itd. No wlasnie.. moglam, ale czlowiek pod wplywem emocji nie mysli racjonalnie. Zamiast zabezpieczac dowody, zadzwonilam do niego do pracy i kazalam mu natychmiast przyjechac. Kiedy przyjechal, wlaczylam jego komputer i pokazalam mu co odkrylam. On na to, ze nie wie skad sie to wzielo, wypieral sie wszystkiego, choc mial dowody przed oczami. W koncu wylaczyl komputer, i wszystko zablokowal badz pousuwal. 

Pamietam, ze przy okazji odrylam w komputerze jego zdjecia z byla, a takze jej samej oraz innych kobiet, z ktorymi prawdopodobnie kiedys sie spotykal.

5 godzin temu, Gość gość napisał:

Nie wiem czemu ją atakujesz,  fakt nie zachowuje się racjonalnie, ale większość ludzi nie zachowuje się racjonalnie jeśli chodzi o związki. Poza tym ma do czynienia z psychopatą a ci są mistrzami manipulacji, nie doświadczysz, nie zrozumiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
15 minut temu, no happy napisał:

Mam prosbe - nie obrazajmy sie wzajemnie  bo to niczego nie wnosi do sprawy . Piszesz sensownie, ale postaraj sie to robic bez epitetow pod moim adresem bo w niczym Ci nie zawinilam abys miala mnie obrazac.

Tak jak tu juz ktos napisal w odpowiedzi na Twoj wpis, ze ludzie dzialaja irracjonalnie jesli chodzi o zwiazki, uczucia, wiezi. 

Przyznaje Ci racje, moglam robic zdjecia, zabezpieczac dowody, itd. No wlasnie.. moglam, ale czlowiek pod wplywem emocji nie mysli racjonalnie. Zamiast zabezpieczac dowody, zadzwonilam do niego do pracy i kazalam mu natychmiast przyjechac. Kiedy przyjechal, wlaczylam jego komputer i pokazalam mu co odkrylam. On na to, ze nie wie skad sie to wzielo, wypieral sie wszystkiego, choc mial dowody przed oczami. W koncu wylaczyl komputer, i wszystko zablokowal badz pousuwal. 

Pamietam, ze przy okazji odrylam w komputerze jego zdjecia z byla, a takze jej samej oraz innych kobiet, z ktorymi prawdopodobnie kiedys sie spotykal.

Co, Proszę? Ja tutaj nikogo nie obrażam ha ha ha

ja tylko stwierdziłam fakt, ze jesteś mega naiwniarą. Boisz sie opinii innych? To nie zadawaj pytań, frajerko. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
19 minut temu, Gość Gość napisał:

Co, Proszę? Ja tutaj nikogo nie obrażam ha ha ha

ja tylko stwierdziłam fakt, ze jesteś mega naiwniarą. Boisz sie opinii innych? To nie zadawaj pytań, frajerko. 

No coz, jestes ciezkim przypadkiem bez pozytywnych rokowan. Jedyne co moge zrobic to Cie ignorowac bo nie bede sie znizac do Twojego poziomu intelektualnego odpowiadajac Ci tym samym. Popracuj nad samoocena bo obrazaniem innych sie nie dowartosciujesz na dluzsza mete. Skoro post Ci nie odpowiada, przejdz na inny badz najlepiej calkiem opusc ten portal, bo widocznie poruszane na nim tematy przerastaja Twoje mozliwosci intelektualne oraz obnazaja Twoja niedojrzalosc emocjonalna. Znajac mentalnosc ludzi Twego pokroju, z pewnoscia zmienisz nick i bedziesz nadal saczyc swoj jad. Tak czy inaczej spotkasz sie jedynie z ignorancja z mojej strony, gdyz i tak zbyt wiele czasu na Ciebie stracilam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość kobieta
10 godzin temu, no happy napisał:

Serdeczne dzieki za ten elaborat. Wiesz co, jak czytam Twoja historie to mam wrazenie jakbym to ja pisala. Wszystko sie zgadza. Najgorsze, ze nie moge nikomu  sie zwierzyc bo kazdy z mojej rodziny jest tak nim zafascynowany, ze nie mam przy nim szans i cokolwiek by sie nie dzialo to na pewno moja wina. Rodzina, w sensie moi rodzice czy rodzenstwo, a nawet znajomi sa 100km stad wiec nie mam za bardzo na kogo liczyc na codzien. Jak sie poznalismy, konczylam studia, no i wiadomo, czlowiek zakochany nie mysli racjonalnie. Zostawilam wszystko i sie przeprowadzilam do niego, bo bardzo nalegal, a nawet szantazowal, ze jesli tego nie zrobie to nasz zwiazek na odleglosc nie przetrwa. W koncu postawil wszystko na jedba karte i wyszlam na tym jak zablocki na mydle. Dlatego z mieszkania nie moge sie go pozbyc, jak juz to on moze mnie, bo mamy razem z dzickiem jedynie meldunek tymczasowy, o ktory musialam dlugo zabiegac. Jestem zameldowana do konca roku 2019, od grudnia 2018. Pan i wladca zgodzil sie na to z bokem serca, co argumentowal obawa przed naliczeniem przez spoldzielnie dodatkowych kosztow z powodu kolejnych lokatorow (ja+dziecko). Za caly okres mieszkania z nim pod jednym dachem od 2014 roku bylam zameldowana raptem jeden raz wraz z dzieckiem i to przez rok, no i teraz drugi raz na rok, po 3 letniej przerwie. Od poczatku zwiazku nie mielismy wspolnego konta, on oplacal rachunki, mi dodatkowo przelewal 600 zl. na dziecko, czego po wyjezdzie za granice juz nie robi, wiec nie mam sie jak zabezpieczyc finansowo. Jak teraz to pisze to widze, ze on za to zabezpieczyl siebie. Wiesz co, wkurza mnie, ze on robi ze mnie ...ke, a ja nic nie moge z tym zrobic. Nadal pisze, ze mnie kocha, ze teskni, itd., czyli ma mnie za ...ke, i kiedy mu cokolwiek wypominam twierdzi, ze jestem psychiczna bo nic takiego nie mialo miejsca. Kiedy wpadalam w nerwy i sie z nim wyklocalam, bo swiety by nie wytrzymal,  to mnie nagrywal telefonem zeby chyba miec dowod mojej niepoczytalnosci, tak mi sie wydaje. Chcialabym znalezc na niego jakiegos haka, ale widze, ze sie dobrze zabezpieczyl. Na te kobiety podejrzewam, ze nie moge liczyc bo znajac jego, zyje z nimi w dobrej komitywie. Tak jak ze swoimi bylymi. A gdybym zadzwonila to tylko by zostal poinformowany, ze wesze. Sledzic go nie moge ani podsluchiwac, czy nagrywac bo jest za granica. Do domu zjezdza tylko na swieta. Od czasu kiedy przeszukalam jego komputer, zalozyl haslo i nie mam dostepu, zreszta i tak z niego juz nie korzysta. Podejrzewam, ze w telefonie wszystko sie znajduje, ale tak jak juz pisalam nie odstepuje go na krok. Ma go ciagle przy sobie, a poza tym chroni go pinem, wiec i tak nie mam do niego dostepu. Bez sensu to wszystko. Zycie uplywa, lata leca, on sie swietnie zabawia, natomiast ja jestem wykonczona brakiem stabilizacji i ta ciagla wojna.

Ehhh niestety jesteś w takiej czarnej doopie jak ja, też nic nie mogłam... Bo zero dostępu, bo on za granicą... A on miał mnie na tacy klucze do mieszkania, dostęp do garażu... 

Komentarze o naiwności itp są nie na miejscu, ktoś kto nie znajdzie się w takiej sytuacji nie zrozumie... A ja Cię bardzo dobrze rozumiem!!! Ja byłam rozsądna, za menela nie wyszłam, znałam go, kochałam, nie należę do kobiet, które dają sobie w kasze dmuchać... A jednak dałam... Bo miał pole do manewru będąc za granicą, a ja zylam w nieświadomości i nie wiem czy taki był tylko dobrze grał, czy na głowę mu padło... Teraz już nie ważne... 

Ale Ty ratuj siebie!!! Ktoś dobrze napisał myśl więcej o sobie, nie o nim. 

Pomyśl w takim razie o terapii dla siebie, pozwoli trzeźwo ocenić sytuację, doda wiary w siebie i łatwiej będzie uporać się z problemem!!! 

Czy jest ktoś z bliskich  kto może Cię jakoś wesprzeć? Rodzina przyjaciele? 

Ja do końca nikomu nic nie mówiłam, bo wiedziałam, że usłyszę tylko krytykę, a tego nie potrzebowałam... I jak spadła na mnie ta fala było źle... 

Pomogli trochę znajomi i psycholg, owszem jeszcze dużo pracy przede mną, ale wiem że jestem silna i mogę na siebie liczyć... 

Pamiętaj nie wstydź się o tym mówić zaufanym osobom, też nie potrafiłam, ale wierz mi ludzie robią takie świństwa... Mi oczy zbielały jak zaczęłam rozmawiać i zobaczyłam jako jest syf w związkach i dookoła... Poczułam się jakbym żyła w Matrixaie przez 10 lat i nie znała świata - serio!!! 

Rozmawiaj z ludźmi, zobaczysz ile kobiet ma podobne problemy, a ich złote rady potrafią być bezcenne!!!! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nnnn

Za granica to ładne Arabki, Hinduski, Mulatki itp. Wiec każdy facet skorzysta 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hahah
9 minut temu, Gość Nnnn napisał:

Za granica to ładne Arabki, Hinduski, Mulatki itp. Wiec każdy facet skorzysta 

Moze wielu skorzysta, ale one i wiele innych Polakami akurat gardza. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Gość Gość kobieta napisał:

Ehhh niestety jesteś w takiej czarnej doopie jak ja, też nic nie mogłam... Bo zero dostępu, bo on za granicą... A on miał mnie na tacy klucze do mieszkania, dostęp do garażu... 

Komentarze o naiwności itp są nie na miejscu, ktoś kto nie znajdzie się w takiej sytuacji nie zrozumie... A ja Cię bardzo dobrze rozumiem!!! Ja byłam rozsądna, za menela nie wyszłam, znałam go, kochałam, nie należę do kobiet, które dają sobie w kasze dmuchać... A jednak dałam... Bo miał pole do manewru będąc za granicą, a ja zylam w nieświadomości i nie wiem czy taki był tylko dobrze grał, czy na głowę mu padło... Teraz już nie ważne... 

Ale Ty ratuj siebie!!! Ktoś dobrze napisał myśl więcej o sobie, nie o nim. 

Pomyśl w takim razie o terapii dla siebie, pozwoli trzeźwo ocenić sytuację, doda wiary w siebie i łatwiej będzie uporać się z problemem!!! 

Czy jest ktoś z bliskich  kto może Cię jakoś wesprzeć? Rodzina przyjaciele? 

Ja do końca nikomu nic nie mówiłam, bo wiedziałam, że usłyszę tylko krytykę, a tego nie potrzebowałam... I jak spadła na mnie ta fala było źle... 

Pomogli trochę znajomi i psycholg, owszem jeszcze dużo pracy przede mną, ale wiem że jestem silna i mogę na siebie liczyć... 

Pamiętaj nie wstydź się o tym mówić zaufanym osobom, też nie potrafiłam, ale wierz mi ludzie robią takie świństwa... Mi oczy zbielały jak zaczęłam rozmawiać i zobaczyłam jako jest syf w związkach i dookoła... Poczułam się jakbym żyła w Matrixaie przez 10 lat i nie znała świata - serio!!! 

Rozmawiaj z ludźmi, zobaczysz ile kobiet ma podobne problemy, a ich złote rady potrafią być bezcenne!!!! 

Wielkie dzieki za ten wpis i za wsparcie duchowe. Dzieki takim wpisom jak Twoj oraz pare innych jestem zdeterminowana aby przerwac ten chory uklad, w ktorym to tylko on sie dobrze bawi. Teraz wiem, ze musze i chce o siebie zadbac bo mam dla kogo zyc. Dotychczas to on i jego potrzeby stawialam ponad siebie, teraz pora to zmienic. 

Dzis dzwonil ale nie odebralam telefonu. Ostatnio mielismy kontakt w sobote, o godz. 18-tej. Wiedzial, ze dziecko od tygodnia wysoko goraczkuje i nie wiadomo co mu dolega. Zadzwonil na drugi dzien, czyli wczoraj (niedziela) dwa razy, ale nie odebralam telefonu. Chcialam sprawdzic jak bardzo mu zalezy zeby sie dodzwonic. Po dwoch nieodebranych polaczeniach ode mnie dal sobie spokoj. Zadzwonil dopiero dzisiaj w przerwie, z roboty ale nie odebralam bo juz bylam zla (delikatnie mowiac) ze on tam sie swietnie bawi, a ja tutaj umieram z niepokoju o dziecko. Po dwoch nieudanych dziasaj polaczeniach napisal wiadomosc, ze jego olewam, nie odbieram polaczen, a na czaty mam czas. Mial na mysli komunikator przy pomocy ktorego piszemy; widzial, ze jestem aktywna. Zrobilam to celowo, ignorowalam jego zeby poczul sie choc w minimalnym stopniu tak jak ja sie czuje od kilku lat. W koncu napisalam do niego wiadomosc o takiej tresci: "Widzę, że przypomniałeś sobie o przykrym obowiązku dzwonienia. Impreza weekendowa się skończyła? Pokazałeś nam miejsce w szeregu. Już nawet nie wnikam co tak ważnego robiłeś w czasie wolnym od pracy, że wykonałeś raptem dwa połączenia. Zapewne miałeś o wiele ciekawsze zajęcia. Nie wpomnę, że od soboty, od godziny 18-tej nie zainteresowałeś się co z ciężko chorym dzieckiem. Słuchaj chłopie, wyczerpałeś pokłady mojej cierpliwości i dobroduszności. Dawałam Ci wiele szans abyś mógł się zrehabilitować za ostatnie lata totalnej olewki mojej osoby. W Twoim życiu nie ma miejsca ani dla mnie, ani dla dziecka. Czas Twojej refleksji jednak nieuchronnie się zbliża, lata lecą, a Ty ciągle szukasz wrażeń. Zobaczymy jaki będzie Twój bilans zysków i strat. Ja natomiast nie zamierzam czekać aż dojrzejesz. Choć w tym wypadku to raczej nie kwestia dojrzałości, a braku miłości, albo jedno i drugie. Zwał jak zwał. Szkoda mi czasu i życia". Odpisal, ze bredze i znowu wymyslam jakies glupoty. Odpisalam mu, ze nie zamierzam wdawac sie z nim w gierki slowne i zeby lepiej nie odpisywal bo go zablokuje. Nie odpisal, ale dzwonil. Nie odebralam. Nie bede wysluchwiwac kolejnych klamstw. Nie mam juz na to po prosu sily ani checi. Tak jest caly czas, ja jemu przedstawiam fakty, a on obraca kota ogonem i robi ze mnie wariatke, wypierajac sie wszystkiego. Swiety by nie wytrzymal. Ehh..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Brawo

Brawo!!!jeszcze jego cwaniackie teksty, ze na komunikator masz czas, jakbym swojego bylego slyszala. Zwalal i dogryzal mi, gdy cos zawalil. Nie daj sie ululac jego rychlym obrazeniem sie, by Cie ukarac, ze sie stawiasz. Ja bym myslala o zakonczeniu zwiazku decinitywnie. Niestety. Przykro mi, ale po Twoich komentarzasz widac, ze jeszcze masz sile by poradzic sobie bez niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Gość Brawo napisał:

Brawo!!!jeszcze jego cwaniackie teksty, ze na komunikator masz czas, jakbym swojego bylego slyszala. Zwalal i dogryzal mi, gdy cos zawalil. Nie daj sie ululac jego rychlym obrazeniem sie, by Cie ukarac, ze sie stawiasz. Ja bym myslala o zakonczeniu zwiazku decinitywnie. Niestety. Przykro mi, ale po Twoich komentarzasz widac, ze jeszcze masz sile by poradzic sobie bez niego.

Tak, mimo ze czasami opadam z sil to jeszcze mam wole walki i sile zeby zmienic nasze zycie (moje i dziecka) na lepsze. Poradzic sobie bez niego? Oczywiscie. Przeciez tak naprawde to ja wszystko ogarniam. Wszystko jest na mojej glowie. Nawet ostatnio sama odswierzylam cale mieszkanie, w sensie pomalowalam. Wszelkie naprawy w domu takze robie sama, ewentualnie prosze kogos z rodziny badz wzywam fachowca. Jak wysiadla lodowka to sama ja naprawilam, on stwierdzil, ze trzeba wyrzucic i kupic nowa, ze nie warto sie meczyc. Kiedy byl w pracy, obejrzalam filmik na yt, odsunelam ja, rozkrecilam z tylu, hula po dzis dzien. W niczym mi nie pomoze, w niczym mnie nie wyreczy, wszystko zrobi ale jutro, a to jutro nigdy nie nadchodzi. W koncu sama sie za to zabieram i tak to sie konczy za kazdym razem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ehh

Nie watpie, ze dajesz rade w domu bez niego, mialam raczej na mysli, ze bez niego, po rozstaniu, jako bez partnera, drugiej osoby, ale przeciez on Cie nawet nie wspiera, nie szanuje, jak moj eks. Czesto myslalam, ze bede sama, ale to bzdura, poznalam wspanialego faceta, a teraz sobie pluje w twarz, ze tamtemu dawalam tyle szans, kobieciarz nie nadaje sie do powaznych zwiazkow. On zawsze chce stala babe ktora niby kocha i nie szanuje i wianuszek adoratorek, a Ty sobie wymyslasz jak go lapiesz na podchodach. To wampir, zniszczy Cie mowiac, ze kocha. Nie trac czasu, gdzies jest mezczyzna, dla ktorego bedziesz ta jedyna, fizycznie i przede wszystkim psychicznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×