Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gość jaa

To przykre,ale coraz częściej łapie się na tym,że lepiej mi bez męża

Polecane posty

Gość Gość jaa

Maz jest nerwusem, dosłownie wampirem energetycznym- tak go można śmiało nazwac. Zauważyłam,że wolę spędzać czas sama z dziećmi. Nie lubię z nim gdziekolwiek jeździć, bo nigdy nie może być na spokojnie. Nie cierpię jeździc z nim do galerii kupować ciuchy bo nigdy nic sobie z nim nie kupię jak widzę jego minę, jakby przyjechał ze mną za karę. Szukanie miejsca pod galeria -nerwy. Dużo ludzi - nerwy. Odechciewa się wszystkiego przy takim czlowieku. Chciałam się tylko "wygadac".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

zawsze taki byl? zrozumiale, ze z takim człowiekiem nic sie nie chce. Moze jest przemęczony? brakuje mu czasu dla siebie albo czasu dla was dwojga bez dzieci? moj maz tez miewa takie dni,ze wychodze sama i odpoczywam od niego i dzieci.JA czasem miewam takie dni,ze chodze jak himera,bo mam dosc, wszystko mnie wkurza, wszyscy mnie wkurzaja.Ale to przemeczenie i frustracja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Też tak mam. Mąż dużo pracuje (jest pracoholikiem) i tylko bywa w domu. Jak już jest, wprowadza zamęt i bałagan. 

Wolę być tylko z dziećmi. To prawie dorosłe nastolatki. Lubimy spędzać razem czas, ale też szanujemy naszą prywatność i prawo do ciszy i spokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anga
17 minut temu, Gość Gość jaa napisał:

Maz jest nerwusem, dosłownie wampirem energetycznym- tak go można śmiało nazwac. Zauważyłam,że wolę spędzać czas sama z dziećmi. Nie lubię z nim gdziekolwiek jeździć, bo nigdy nie może być na spokojnie. Nie cierpię jeździc z nim do galerii kupować ciuchy bo nigdy nic sobie z nim nie kupię jak widzę jego minę, jakby przyjechał ze mną za karę. Szukanie miejsca pod galeria -nerwy. Dużo ludzi - nerwy. Odechciewa się wszystkiego przy takim czlowieku. Chciałam się tylko "wygadac".

Autorko jakbym czytała o sobie :( Mąż zazwyczaj jest taki jak opisujesz, miewa dni że nie, ale to raczej jeden dzień na kilka się zdarzy że jest spokojnie. Na początku naszej znajomości nic tego nie zwiastowało, potem stopniowo sie rozkręcał, apogeum nastąpiło jak powiększyła nam się rodzina. ja go kocham nadal, ale życie z nim jest uciążliwe. Problem w tym, że jak on ma czas wolny to nosi go niesamowicie, ale jest spokojniejszy, nie rzuca się...tylko co z tego, skoro on nie umie mieć zbyt wiele czasu wolnego? W efekcie jest tak że jak nie chodzi do pracy to zazwyczaj (są wujątki) jest podenerwowany i znudzony, a jak chodzi to z kolei jest podenerwowany pracą i stresem.Doszło do tego że jego bratowa i brat ktorzy kiedys czesto z nami gdzies jezdzili na wakacje, na wycieczki, wolą jezdzic sami bo on jest nerwusem i widac ze mu ciagle cos nie pasuje. Cięzko zyje sie z kims takim, tak mu zle i tak niedobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość jaa

Mój właśnie też jest pracoholikiem. Sieje zamęt,bo więcej go nie ma niż jest i bardziej odnajduje się w rzeczywistości pracy niż rodziny. Wczoraj był w  domu cały dzień, dlatego dzisiaj naszlo mnie na taki temat. Dzisiaj od rana spokojnie wypilam sobie kawę i jestem zupełnie inna niż wczoraj. On potrafi wybuchac z byle powodu, np tak blahego,ze jego ulubiona łyżka jest brudna w zmywarce a nie czysta w szufladzie. Czy zawsze taki był?  Przejawial takie zachowania,ale nie na tyle,żebym mogła stwierdzić,że zrobi się z niego ktoś taki jak teraz. Jak kogoś interesuje ten temat to typ obsesyjno- kompulsywny wampira - wypisz wymaluj mój mąż. Mozna o tym poczytac. Oliwy do ognia dolewa fakt,ze mamy małe dzieci. 3latka i 1,5 roczniaka. Z racji jego obsesyjnej pracy jestem uwiazana z tak małymi dziećmi w domu. Ale chyba wole jak pracuje,  bo jak jest w domu to... (patrz powyżej). Dlatego nawet z nim nie próbuje rozamawiać żeby mniej pracował. Nie mogę się doczekać aż trochę podrosna, na tyle żebyśmy sobie mogli jeździć na wycieczki bez marudzenia i placzu. A właśnie, a propos - nawet dzieci wola spędzac czas ze mną. Myślę, że dlatego,ze jestem dla nich przewidywalna i ciągle taka sama. A po nim nie do końca wiedza czego się spodziewać. A dzieci świetnie wyczuwają wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anga

Dodam, że mój mąż jak stanie w korku to pod nosem wyzwiska względem tych ludzi jadących drogą (tak żeby nie słyszeli). Jak w sklepie jest kolejka to raz położył kosz z zakupami na ziemi i nogą go przesuwał ostentacyjnie, że niby mu tak ciężko. na wycieczkach chciał stawiać na swoim, wszystko na wariackich papierach, żeby choć na chwilę się nie poopalać i żeby choć na chwilę  nie usiąść na d... ciągle w biegu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

sami pracoholicy :d a to nie jest tak,ze musza slęczec w tej pracy by rodzine utrzymac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomocna dłoń

Jeśli ktoś jest dla cb wsparciem i jest pomocny to dążysz do bycia blisko. Chcesz z kimś spędzać czas i LUBISZ tą osobę

A jeśli masz poczucie ulgi... Spokojniej ci się żyje to tylko dowód na to że pora zakończyć coś raz na zawsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anga

U mojego męża też występują elementy obsesji i kompulsji. Dzień bez wpisywania kodu (informatyk) na komputerze, dniem straconym. Nieumyte gary mu przeszkadzały, ale się przyzwyczaił. Nie chce kupić zmywarki choć dochód na głowę w naszej rodzinie wynosi kilka tysięcy zł, już bez szczegółów, więc stać nas na wiele, ale mąż jest dusigroszem, na wszystko mu żal, dusi to na koncie, ja się nie wtrącam bo ja tyle nie zarabiam i z mojej pensji nic bym nie kupiła gdyby nie on, ale jest mi przykro ze innu faceci tyle co on zarabiajacy kupili domy, dobre mieszkania, a on dusi na koncie, kupil jakąś klitę w ktorej sie ciezko mieszka a jakbysmy mieli dwoje dzieci to juz kaplica. Wiecznie "ma za malo na koncie by kupic wieksze mieszkanie" a prawda jest taka ze jesgo stac, ale dusi to na koncie. Dba glownie o to zeby jemu bylo dobrze, wychodzi z zalozenia ze jak mi zle i chce dom to niech sobie zarobię (w zyciu sama tyle nie zarobie), ostatnio stwierdzil ze jak jego firma wypali to da mi duza czesc tych pieniedzy i moge sobie kupic maly dom pod miastem ale on tam w tygodniu mieszkal nie bedzie no bo przeciez stojąc w korku w drodze do pracy ludzi pozabija i zwyklina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anga
6 minut temu, Gość gosc napisał:

sami pracoholicy :d a to nie jest tak,ze musza slęczec w tej pracy by rodzine utrzymac?

nie, nie jest tak. Tzn. tak się wygodnie tłumaczą, by mieć podkładkę i np.nie przyjść wcześniej do płaczącego niemowlaka. Nie od dziś wiadomo, że faceci bardziej niż kobiety uciekają w pracę przed obowiązkami rodzinnymi, bawieniem niemowlęcia, malego dziecka.

a na poparcie tego ze nie jest tak, powiem tyle ze jak bylismy sami i ja zarabialam wiecej niz teraz to tez pracował nawet wiecej niż teraz, ba, potrafił na plaży na wakacjach wyjąć laptopa, to już choroba.

Ale mimo wszystko czekam na weekendy, lubie spedzac z nim czas, choc to bywa męczarnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja nie rozumiem po co ty z nim chodzisz na zakupy do galerii ciuchy kupować. Przecież to wiadomo że żaden facet tego nie lubi. Są rzeczy które kobieta powinna robić sama. Po co prowokować jego i psuć humor sobie. Ja np potrzebuje mieć swoją przestrzeń i chyba bym zwariowała gdybym cały czas miała z kimś przebywać. Mój też choleryk i różnie bywa ale ja nauczylam się że każdy człowiek tak naprawdę jest oddzielną jednostką i ma swoje życie dlatego jest dużo rzeczy które robię sobie po prostu dla siebie i sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość jaa

Nie, nie jest tak,ze musi- przynajmniej w naszym przypadku. Spokojnie wystarczyloby gdyby pracowal normalnie 8 godzin. U nas problem pojawił się kiedy powiększyla się rodzina. Pracę ma tę samą od lat i tam sie najlepiej odnajduje jak juz pisałam,a w rodzinie widzę,ze niekoniecznie. Nie zaglebialam się w to nigdy,ale od rodziny tez tak uciekał jego ojciec przed laty -właśnie nadmiernie pracując i być może mój mąż przejął taki model. Problem w tym,ze on nie ma przez to na nic czasu i kolo się zamyka. Jak wypada coś innego niż praca to jest sfrustrowany. W soboty nie musiałby jezdzic ,ale jedzie mam wrażenie tylko po to żeby nie musieć spędzać czasu w domu, bo nie potrafi się tu odnaleźć. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość jaa

Jest też tak,ze jezdze sama. Tylko u nas sytuacja jest bardziej złożona, bo są małe dzieci, które są nauczone, że  mama jest zawsze. Z dwójką maluchów ciezko kupować ciuchy, wiec siła rzeczy musze zabrać męża,bo inaczej nawet nic nie przymierze. Nie mamy niestety z kim tych dzieci zostawiac. Jedynie w awaryjnych sytuacjach. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A zamiast "on" czy "mój mąż" spróbujcie zacząć marudzenie od "ja". Zadać sobie pytanie czy ja na pewno jestem idealna i czy faktycznie nie zmieniłam się 

Poza tym każdy potrzebuje odpoczynku a jeżeli mąż ma stresująca pracę wraca do domu a od wejścia na stękającą i czepiającą się żonę z bólem głowy to ja się nie dziwię mu wcale ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anga
8 minut temu, Gość Gość jaa napisał:

Nie, nie jest tak,ze musi- przynajmniej w naszym przypadku. Spokojnie wystarczyloby gdyby pracowal normalnie 8 godzin. U nas problem pojawił się kiedy powiększyla się rodzina. Pracę ma tę samą od lat i tam sie najlepiej odnajduje jak juz pisałam,a w rodzinie widzę,ze niekoniecznie. Nie zaglebialam się w to nigdy,ale od rodziny tez tak uciekał jego ojciec przed laty -właśnie nadmiernie pracując i być może mój mąż przejął taki model. Problem w tym,ze on nie ma przez to na nic czasu i kolo się zamyka. Jak wypada coś innego niż praca to jest sfrustrowany. W soboty nie musiałby jezdzic ,ale jedzie mam wrażenie tylko po to żeby nie musieć spędzać czasu w domu, bo nie potrafi się tu odnaleźć. 

Mój mąż przejął taki sposób funkcjonowania jaki opisujesz, od swojej matki. Wychowywał się bez ojca, ale z dziadkami mieszkającymi w jednym mieszkaniu z nim, matk ą i jego bratem. jego mama bardzo uciekała w pracę. Teraz jak jest na emeryturze to kompletnie się nie umie ogarnąć, odnaleźć, praca wyznaczała sens jej istnienia, była tam mobbowana, płakała nam do słuchawki ze źle się tam ją traktuje, a mimo to woli pracować tam niż mieć cały czas dla siebie. Ja jestem zupełnie inna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anga
10 minut temu, Mamadwóchsynów napisał:

A zamiast "on" czy "mój mąż" spróbujcie zacząć marudzenie od "ja". Zadać sobie pytanie czy ja na pewno jestem idealna i czy faktycznie nie zmieniłam się 

Poza tym każdy potrzebuje odpoczynku a jeżeli mąż ma stresująca pracę wraca do domu a od wejścia na stękającą i czepiającą się żonę z bólem głowy to ja się nie dziwię mu wcale ..

to przykre że nienawidzisz kobiet. Sprzymierzeńczyni facetów się znalazła. Wyobraź sobie że ja nie jęczę ani nie czepiam się go jak przyhcodzi, prawie nigdy nie ma takiej sytuacji a powody owszem są

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
7 minut temu, Gość Gość jaa napisał:

Jest też tak,ze jezdze sama. Tylko u nas sytuacja jest bardziej złożona, bo są małe dzieci, które są nauczone, że  mama jest zawsze. Z dwójką maluchów ciezko kupować ciuchy, wiec siła rzeczy musze zabrać męża,bo inaczej nawet nic nie przymierze. Nie mamy niestety z kim tych dzieci zostawiac. Jedynie w awaryjnych sytuacjach. 

Ja nie rozumiem dlaczego jemu nie zostawisz dzieci na parę godzin i nie odetchniesz sobie sama na tych zakupach. Rozumiem że dzieci są przyzwyczajone do mamy ale może spróbuj małymi kroczkami je nauczyć że mama nie zawsze jest, przecież to bardzo uciążliwe tak non stop z dziećmi. To można ześwirować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość jaa
12 minut temu, Mamadwóchsynów napisał:

A zamiast "on" czy "mój mąż" spróbujcie zacząć marudzenie od "ja". Zadać sobie pytanie czy ja na pewno jestem idealna i czy faktycznie nie zmieniłam się 

Poza tym każdy potrzebuje odpoczynku a jeżeli mąż ma stresująca pracę wraca do domu a od wejścia na stękającą i czepiającą się żonę z bólem głowy to ja się nie dziwię mu wcale ..

Na pewno się zmienilam, człowieka zmieniają sytuacje życiowe. I mój mąż też dołożyl cegiełkę do tego, że nie jestem szczęśliwa. Problem w tym, że on nie robi nic żeby coś zmienić. Nie potrafi nawet rozmawiać,bo zaraz się denerwuje,a próby rozmowy z mojej strony kończą się na tym,ze wszystko odbiera jak atak na siebie,a nie chęć naprawy. Choć to tak naprawdę on powinien naprawiac, bo on nawalil przez ostatnie lata i nie chodzi tylko o nadmierna prace,ale o tym chyba nie chce się rozpisywać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15 minut temu, Gość Gość jaa napisał:

Jest też tak,ze jezdze sama. Tylko u nas sytuacja jest bardziej złożona, bo są małe dzieci, które są nauczone, że  mama jest zawsze. Z dwójką maluchów ciezko kupować ciuchy, wiec siła rzeczy musze zabrać męża,bo inaczej nawet nic nie przymierze. Nie mamy niestety z kim tych dzieci zostawiac. Jedynie w awaryjnych sytuacjach. 

Kupuj przez Internet.

Nie rozumiem tylko gdy z jednej strony piszesz, że nie masz z kim dzieci zostawić (chyba, że awaryjnie), a z drugiej strony, że są nauczone, że są zawsze przy Tobie. To w końcu możesz jest zostawiać czy nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
29 minut temu, Gość gosc napisał:

sami pracoholicy :d a to nie jest tak,ze musza slęczec w tej pracy by rodzine utrzymac?

Ja pracuję i całą kasę pakuję w rodzinę. Mąż się dokłada. Reszta jest jego. Lubi pracować, bez tego czuję się chyba niedowartosciowany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
6 minut temu, Gość gość napisał:

Kupuj przez Internet.

Nie rozumiem tylko gdy z jednej strony piszesz, że nie masz z kim dzieci zostawić (chyba, że awaryjnie), a z drugiej strony, że są nauczone, że są zawsze przy Tobie. To w końcu możesz jest zostawiać czy nie?

Przecież pisze, że nie może zostawić, bo raz, że są nauczone ciągle z mamą, a dwa mężuś się sam nie zajmie. Na zakupach, ona idzie mierzyć, a mąż trzyma dzieciaki przy sobie, ale one wiedzą, że mama jest blisko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
18 minut temu, Gość Anga napisał:

Mój mąż przejął taki sposób funkcjonowania jaki opisujesz, od swojej matki. Wychowywał się bez ojca, ale z dziadkami mieszkającymi w jednym mieszkaniu z nim, matk ą i jego bratem. jego mama bardzo uciekała w pracę. Teraz jak jest na emeryturze to kompletnie się nie umie ogarnąć, odnaleźć, praca wyznaczała sens jej istnienia, była tam mobbowana, płakała nam do słuchawki ze źle się tam ją traktuje, a mimo to woli pracować tam niż mieć cały czas dla siebie. Ja jestem zupełnie inna.

To się nazywa pracocholizm i biedna niestety taka osoba co ja to spotka. Mam taką znajomą ,kobieta  52 lata. Rozwiodła się z mężem i całe życie pracowała po 12 godzin żeby utrzymać siebie i dziecko. Zapłaciła za to wysoką cenę. Dziś znerwicowana kompletnie nie umie się odnaleźć w domu jak ma dzień wolny od pracy,musi cały czas pracować bo inaczej fiksuje. Nieraz ktoś mówi komus rozwiedz się po co żyjesz z mężem skoro np nie kochasz lub z innego powodu. No ale kij ma niestety 2 konce na jedno dobre że się rozwiedziesz ale jak nie masz pracy 8 godzinnej z której jesteś w stanie utrzymać siebie i dziecko no to masakra co cię czeka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
6 minut temu, Gość Gosc napisał:

Ja pracuję i całą kasę pakuję w rodzinę. Mąż się dokłada. Reszta jest jego. Lubi pracować, bez tego czuję się chyba niedowartosciowany.

Ja nie wiem, czy nie byłoby ci w ogóle lepiej bez niego. Piszesz, że on się dokłada. No to tyle byś miała alimentów, a od lodówki jedna osoba mniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
5 minut temu, Gość gość napisał:

Ja nie wiem, czy nie byłoby ci w ogóle lepiej bez niego. Piszesz, że on się dokłada. No to tyle byś miała alimentów, a od lodówki jedna osoba mniej.

Masz rację. Miałabym święty spokój i mniej wydatków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
33 minuty temu, Gość Gość jaa napisał:

małe dzieci, które są nauczone, że  mama jest zawsze.

Było uczyć po ludzku, że mama czasem jest gdzieś sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość jaa

Zostawić go z dziećmi na kilka godzin? Pisałam wcześniej, on nie ma o niczym pojęcia,bo ciągle jest w pracy. Jak jest w domu - tylko w niedziele to i tak ja wszystko robie przy dzieciach. A jak musze do lekarza czy gdziekolwiek wyjść to jedyne co ma w obowiązku to zrobić tak żeby się nie pozabijaly, bo nie ma mnie raptem godzinę. A przepraszam,ostatnio zrobił mleko młodszemu dziecku,  a i tak z nerwami,ze nie ma pojecia jak to sie robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość jaa

Zostawić go z dziećmi na kilka godzin? Pisałam wcześniej, on nie ma o niczym pojęcia,bo ciągle jest w pracy. Jak jest w domu - tylko w niedziele to i tak ja wszystko robie przy dzieciach. A jak musze do lekarza czy gdziekolwiek wyjść to jedyne co ma w obowiązku to zrobić tak żeby się nie pozabijaly, bo nie ma mnie raptem godzinę. A przepraszam,ostatnio zrobił mleko młodszemu dziecku,  a i tak z nerwami,ze nie ma pojecia jak to sie robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GOSC

Nie rozumiem jednego, po co wy sobie robiłyście dzieci z takimi chłopami. Pracoholikami, nerwusami. Taaak, na pewno powiecie, ze się zmienił akurat w trakcie waszej ciąży (ale przy drugiej już nie wiem jaka może być wymówka, jedno dziecko tutaj widzę ma 1,5... bez komentarza), trzeba było dziadów w porę zostawić, a nie teraz płakać ze lepiej jak go w domu nie ma. Współczuje wam, ale tak to jest gdy zawiera sie związek małżeński na siłę, bez wcześniejszego przemyślenia tej decyzji  z KIM się wiążę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

U mnie jest inaczej, bo to ja jestem tym nerwusem. Mój mąż mi zarzuca, że nie mogę się wyluzować, gdy np. idziemy na zakupy, do kogoś w odwiedziny, podczas świąt, wakacji itp. Tylko, że to wygląda tak, że ja muszę zapierdalać i martwić się o wszystko, dzieci, a on sobie na spokojnie zajmuje się swoimi sprawami.

Muszę go wręcz zmuszać do tego by mi np. pomógł wyjąć dziecko z fotelika, rozłożyć wózek. Zawsze ja latam po rzeczy typu wózek na zakupy, albo bilety parkingowe. On się kręci gdzieś wokół, niby coś robi, ale głównie buja w obłokach. Na zakupach nie pomyśli o tym że dziecko jest głodne, denerwuje się że psujemy fajną rodzinną atmosferę, bo np. muszę iść poszukać pokoju do przebrania dziecka. Do tego kompletnie nie myśli o wydatkach. Kupuje jakieś bzdety, jak mówię np. "mamy obiad w domu, więc nie jedzmy na mieście", to on znowu marudzi bo wolał coś na mieście zjeść.

Gdy jesteśmy u kogoś w odwiedziny nigdy nie pomyśli o tym by coś ze sobą przywieźć. Wtedy na ostatnią chwilę ja kupuję jakieś ciasto lub butelkę. Na wycieczkę pakuje tylko swoje rzeczy, o dziecku nie pomyśli. Potem się krzywi i marudzi że po co MI tyle rzeczy, przecież to miał być taki wyjazd na luzie. A przecież dobrze wiemy że nawet podstawowe rzeczy dla dziecka dużo miejsca zajmują. Muszę zabrać mleko, butelki, rzeczy na przebranie, pieluchy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość jaa
3 minuty temu, Gość Gość napisał:

Było uczyć po ludzku, że mama czasem jest gdzieś sama.

To z kim wtedy te dzieci mają być jak "mama jest sama"? Same w domu mam je zostawiać i wychodzić żeby uczyć po ludzku? Ich ojciec jest praktycznie na okrągło w pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×