Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gościu

Święta i ich organizacja. Czy składacie się na jedzenie?

Polecane posty

Gość Gościu

Niestety od trzech lat (odkąd mamy dom) święta są zawsze u nas. Nikt sam z siebie nie pomyśli o tym, żeby np. przywieźć jakąś potrawę czy jakoś pomóc. Wszystko robię ja. Przez kilka dni z rzędu czuje się jak jakaś gosposia w hotelu. Kombinowanie z łóżkami dla gości, codziennie śniadanka, obiadki, herbatka i ciasto. Doszło nawet do tego, że zgadzałam się np. na organizację chrzcin i urodzin dzieci siostry i kuzynek. Niby miałam tylko udostępnić ogród i kuchnię, a oczywiście wyszło tak że to ja najwięcej wydałam i czasu poświęciłam. Wszystko przez to, że byłam tak beznadziejnie uległa i przytakiwałam na wszystko. Mamy duży dom z wielkim ogrodem, więc rodzina lubi przyjeżdżać.

Chciałam to zmienić. Po ostatniej Wigilii się przełamałam, powiedziałam, co mi na sercu leży. Przede wszystkim chciałam spokoju w święta, może tym razem ktoś inny by je zorganizował, bo ja czuję się wykończona, gdy oprócz latania nad dwoma maluchami muszę jeszcze obsługiwać gości. Czuję się dumna z siebie, że w końcu to wszystko wygarnęłam. Mąż też jest zadowolony, może w końcu będziemy mieli spokojne, skromne święta, a nie zjazd rodzinny, na który idzie większość oszczędności. Niestety część rodziny zareagowała źle, chyba się obrazili. Mam jednak nadzieję że uda się z tego wyjść pokojowo. Podobno teraz wszyscy mają się zlecieć do moich rodziców. Słyszałam już plotki, że niektórzy na mnie krzywo patrzą, ale staram się nie przejmować. Chciałam się tylko wygadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Może żeby mieć pewność, że nikt nie przyjedzie wyjedzcie w góry lub nad morze na Wielkanoc. Są hotele, które mają w cenie organizowanie świat i dania świąteczne 🙂 ty odpoczniesz i będziesz mieć pewność, że nikt nie zwali Ci się na głowę. Jak ktoś złapie klamkę to przynajmniej już Wigilię zorganizujesz tylko w skromnym gronie 🙂 powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Rodzine mamy mala, rozjechana po polsce. My mieszkamy za granica,wiec jak przyjezdzamy na swieta to do moich rodzicow,maja troche gosci,wiec ja z siostra robimy salatki, ciasta,mama kupuje miecho i robi drugie danie. Nigdy nie bylo zerowania na innych. My osobiscie nie obchodzimy swiat w tradycyjny sposob. Odpoczywamy, wyjedziemy za miasto,ale bez kupowania ton jedzenia i siedzenia przy stole. Szkoda na to kasy ,poza tym niezdrowo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

U mnie jest tak Wigilia co roku u kogoś innego. Każdy przygotowuje po 2 dania + ciasto i gra muzyka. W życiu bym sama nie robiła co roku świąt. I powiedziała bym to jasno a w nosie bym miała niech się obrażają przynajmniej spokój będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Mieszkam za granicą i każda nasza impreza (typu chrzciny, roczek, nas ślub cywilny) wyglądał tak samo. Zjeżdżała hołota do nas i zaczynały się żądania.

A my chcemy sałatkę po podróży.

A my już jedliśmy po drodze.

A tacie to mięsa napiecz.

A nam to taką pościel przygotuj.

A my na materacy spać nie będziemy.

I tak dalej...

Hitem była moja siostra. Po ślubie cywilnym mieliśmy zamowiony uroczysty obiad w restauracji. Ale jej to za malo. Wymyśliła, że maz ma wyjsc z restauracji szybciej i rozpalić grilla w ogrodzie. Na argumenty, że w restauracji możemy siedzieć do bólu nie reagowala. To byla ostatnia impreza, która organizowaliśmy dla calej rodziny. W czerwcu chrzciny córki i zapraszamy tylko chrzestnych. Każdemu nadskakiwać by potem słuchać żali, jak to u nas było źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Na chwilę

U mnie było tak, że rodzina zjeżdżała się do nas na święta, bo mamy miejsce w domu. Było tak przez 3 lata. Nikt nie pomagał w przygotowaniach, każdy przyjeżdżał na gotowe. A dodatkowo moja mama miała zawsze najwięcej do powiedzenia, do skrytykowania. Teściowa chciała pomóc ale z racji tego, że jest niesprawna ruchowo nie wyobrażałam sobie jej angażować. Moja siostra i brat z rodzinami przyjeżdżali w samą Wigilię, godzinę przed kolacją, rodzeństwo męża również. W zeszle święta stwierdziliśmy, że dość, zarezerwowaliśmy hotel i wyjechaliśmy spokojnie spędzić święta. Moja mama była oburzona, że jak tak można, teraz zjadą się do niej. A ja z satysfakcją pomyślałam, że bardzo dobrze, niech zobaczy jak to jest. Moje rodzeństwo i rodzeństwo męża również było zdziwione. Teściowa akurat w terminie świat była w sanatorium więc również nie robiła świat. W tym roku już pytali czy robimy Wielkanoc więc odpowiedzieliśmy, że z chęcią spędzilibyśmy święta z rodziną ale nie będę się urabiać po łokcie i może ktoś z rodzeństwa zaprosiłby nas. I nastała cisza. Więc również na Wielkanoc wyjeżdżamy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gościu

Zazdroszczę wam takich rodzin, w których zawsze ktoś pomoże podczas świąt 🙂 

Gdy pierwszy raz organizowałam Wigilię u siebie wszystkich pytałam co ze spaniem. Prawie każdy mówił, żebym się nie przejmowała, oni gdzieś się przekimają, więc myślałam ok to nie będę się tym martwić. A potem przyjeżdża cała ekipa i na miejscu pyta "to gdzie mamy się rozpakować?", "gdzie śpimy?" 😄 A przecież pytałam, sugerowałam zabranie śpiwora na wszelki wypadek, bo ja nie mam tyle wolnych pościeli/łóżek. I musiałam na wariata kombinować jakieś spanie, na szczęście znalazłam dmuchane materace i jakieś koce.Najlepsze było to że zaraz obok mieszka moja siostra i rodzice, więc spokojnie część gości mogła by u nich przenocować. Ale nieee u nas to wszyscy muszą się bawić do nocy, popić, a potem paść z wycieńczenia w moim domu. A potem rano skacowani czekają jak zrobię śniadanko. I czasami tak kilka dni z rzędu, do czasu gdy jedzenie i picie się skończy. Beznadziejne jest to usługiwanie, ale już więcej sobie na to nie pozwolę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Oj przerabiałam to uslugiwanie, przerabialam. I już nie wiem co jest piekniejsze: święta w hotelu, spokoj i cisza czy to zdziwienie, że służąca ma dość i olewa rodzinę 😁

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gościu
26 minut temu, Gość Gość napisał:

Hitem była moja siostra. Po ślubie cywilnym mieliśmy zamowiony uroczysty obiad w restauracji. Ale jej to za malo. Wymyśliła, że maz ma wyjsc z restauracji szybciej i rozpalić grilla w ogrodzie. Na argumenty, że w restauracji możemy siedzieć do bólu nie reagowala. To byla ostatnia impreza, która organizowaliśmy dla calej rodziny. W czerwcu chrzciny córki i zapraszamy tylko chrzestnych. Każdemu nadskakiwać by potem słuchać żali, jak to u nas było źle.

Oh jak ja nie znoszę tych uroczystości typu komunie, chrzciny. To jest takie coś co trzeba odhaczyć, żeby było z głowy. Moi rodzice też bardzo naciskali na zorganizowanie dużej imprezy. Daliśmy się nabrać, pozapraszaliśmy wszystkich, zorganizowaliśmy porządny catering. I kompletnie niepotrzebnie się wykosztowaliśmy. Potem dowiedzieliśmy się z plotek, że zachciało nam się oszczędzać, że powinniśmy byli zrobić to w restauracji. Masakra... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ja się w to wkopałam gdy dostałam dom po rodzicach. Wszyscy założyli, że skoro święta zawsze były u moich rodziców, to teraz będą u nas. Tak po prostu. 

Ze względu na położenie nasz dom był traktowany jako hotel. Rodzina sama sobie organizowała w naszym domu grilla na majówkę, wypady nad jezioro, grzyby a potem obiadek u nas. W okresie wakacyjnym co tydzień przyjeżdżała inna rodzina w odwiedziny, a my tylko praliśmy pościele i gotowaliśmy obiady.

Gdy zaczęliśmy odmawiać niektórzy zachowali się naprawdę bezczelnie. Moja siostra (którą spłaciłam!!) awanturowała się, nie podobało jej się to że nie może tu sprowadzać rodziny kiedy chce. A ciotki i wujkowie (rodzeństwo rodziców) obraziło się jakbyśmy im zakazali wstępu do własnego domu, bo był to kiedyś dom w którym się wychowali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz. Mieszkamy w dosyć atrakcyjnym miejscu, więc goście bywają często. Ale po pierwsze nikt się nie wprasza - zapraszamy my, jeśli mamy ochotę kogoś u nas zobaczyć. A po drugie jak już są, to w większości jest samoobsługa albo duży współudział w przygotowaniu posiłków - rano śniadanie każdy robi sobie, kiedy chce i co  chce. W porze obiadowej nikogo nie ma bo my w pracy a oni zwiedzają czy się smażą na plaży, więc to z głowy. Kolacje robione wspólnie. Do tego zawsze ktoś zrobi podstawowe zakupy. My tak samo robimy odwiedzając rodzinę czy przyjaciół, myślałam, że to jest naturalne...

I ze świętami też nigdy nie było problemów: zależnie od ilości osób, każdy robi 1- 2 dania, które mu wychodzą najlepiej, i nikt się po łokcie nie urabia.

A żeby mi jeszcze ktoś marudził, że łóżko czy coś nie takie? Własne niech sobie przywiezie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 godziny temu, Gość gość napisał:

Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz. Mieszkamy w dosyć atrakcyjnym miejscu, więc goście bywają często. Ale po pierwsze nikt się nie wprasza - zapraszamy my, jeśli mamy ochotę kogoś u nas zobaczyć. A po drugie jak już są, to w większości jest samoobsługa albo duży współudział w przygotowaniu posiłków - rano śniadanie każdy robi sobie, kiedy chce i co  chce. W porze obiadowej nikogo nie ma bo my w pracy a oni zwiedzają czy się smażą na plaży, więc to z głowy. Kolacje robione wspólnie. Do tego zawsze ktoś zrobi podstawowe zakupy. My tak samo robimy odwiedzając rodzinę czy przyjaciół, myślałam, że to jest naturalne...

I ze świętami też nigdy nie było problemów: zależnie od ilości osób, każdy robi 1- 2 dania, które mu wychodzą najlepiej, i nikt się po łokcie nie urabia.

A żeby mi jeszcze ktoś marudził, że łóżko czy coś nie takie? Własne niech sobie przywiezie!

Zazdroszcze, naprawde. Moja rodzina to prawdziwe buraki bez jakiejkolwiek ogłady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

W naszej rodzinie są takie osoby, które nie mają co ze sobą zrobić na święta, bo są same i wypada ich zaprosić... Mamy np. takiego wujka, który jest trochę takim samotnikiem. Nigdy nic nie przywozi ze sobą, przyjeżdża i tylko je i siedzi cały dzień na kanapie. Przesiaduje tak kilka dni, czasami tydzień. Ciężko go wyprosić, bo wtedy nagle udaje starego i schorowanego, żeby wzbudzić litość. Nie potrafi nawet kupić prezentu dzieciom, daje nam kilkadziesiąt złotych żebyśmy coś kupili i podpisali że to od niego. Męcząca postać. Zero inicjatywy nic, ale gdybyśmy nie zaprosili to rodzice obraziliby się na nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nie składamy się, dla mnie to absurd, ale każdy raczej coś przynosi i pomaga. Poza tym jest samoobsługa. Nie ma czegoś takiego, że siedzisz gdzieś tydzień i nawet wody nie zagotujesz. Mam taką ciotkę, którą uwielbiam, ale ona zawsze zaprzęga gościa z miejsca do roboty-weź jej Muminka wykąp i wyczesz (muminek to kundel), wytłumacz filipkowi różniczkowanie, pomieszaj w garnku, podskocz do sklepu itd 😄 Jak jest nawał ludzi, to ja biorę hotel, na materacu to mogłam spać jak miałam 10 lat. Dziwię się, że wam się zwalają na łeb całe rodziny, gdy nie ma miejsca. Dodam, że osoby, które u nas urządzają święta, to po prostu lubią to i nie męczą się z tego powodu oraz, że jak jadę w gości to kosztuje mnie to dużo więcej niż siedzenie w domu - wypada kupić jakieś drobiazgi, stawiać alko, postawić jakieś wyjścia, więc świętowanie to wydatek dla wszystkich stron 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×