Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kathia43

Budowa domu po 40 tce. Jest sens?

Polecane posty

Gość gość

Ja buduję dom od 5 lat - budowa zaczęta po 50tce.

W tym roku się wprowadzam 😉

A i dzieciom sie pomoże, w miarę możliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hgfyf
20 godzin temu, Gość hhjjjjj napisał:

Typowa polska mentalnosc: czy po 30st mozna zajsc w ciaze, czy po 30 mozna isc na studia, znalezc meza, czy po 40stce mozna budowac dom.

Kochana rob co uwazasz, nie pytaj i nie czakaj na pozwolenie od innych. To Twoje zycie, jestes w polowie drogi wiec smialo !!!

 

 

Studia skończyłam mając lat 40, w tym samym roku zaczłęłam pracę zgodną z wykształceniem. Dom własnie "się buduje", mam dziś 45 lat. Na wszystko jest dobry moment, czas i tak upłynie. Ta własnie typowa polska mentalność (zazdrość i wpier.... się we wszystko) blokuje wielu ludz. Nie potrafię zrozumieć dlaczego dorosłe osoby potrzebują potwierdzenia swoich wyborów od innych ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iubire
1 godzinę temu, Gość hgfyf napisał:

Studia skończyłam mając lat 40, w tym samym roku zaczłęłam pracę zgodną z wykształceniem. Dom własnie "się buduje", mam dziś 45 lat. Na wszystko jest dobry moment, czas i tak upłynie. Ta własnie typowa polska mentalność (zazdrość i wpier.... się we wszystko) blokuje wielu ludz. Nie potrafię zrozumieć dlaczego dorosłe osoby potrzebują potwierdzenia swoich wyborów od innych ludzi.

Dlatego, że każdy z nas jest inny? Każdy  ma inny potencjał, inne deficyty i inne potrzeby 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kali

Z moich doświadczeń 

Mam dom na wsi, kupiłam do remontu 120m, mieszkamy w nim z mężem, dzieci w mieście nie mają zamiaru mieszkać z nami. po czterech latach stwierdziłam, że dom mógły być mniejszy 80-90 m2. Często nasze wyobrażenia o naszych potrzebach są wyolbrzymione.

Nie mam kredytu i to jest ten luz.  Ponieważ nie jest to moja pierwsza nieruchomość, a kolejna mam pewne rozeznanie .

Niestety życie jest nieprzywidywalne i może dlatego nigdy nie zdecydowałabym się na tak długoterminowy kredyt, szczególnie, że mam w rodzinie osoby, który taki kredyt wzęłyi dzięsięć lat temu, i choć dobrze zarabiają odbija im się nim.

Ten dom zapewne nie jest moim ostatnim lokum, i chociaż mieszka mi się tu świetnie, to zapewne nadejdzie czas na następną przeprowadzkę za jakieś 10-15 lat

Moja rada? Przed decyzją pozwiedzaj trochę domów, poczytaj fora o budowach, i przemyśl czego Ci tak naprawdę potrzeba i czy jesteś gotowa na to wszystko, Bo to nie jest para butów, które można w każdej chwili oddać do sklepu...

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

My bierzemy kredyt na 350 tysięcy i się budujemy. Mamy 30 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eeeee
23 godziny temu, Gość Ggggg napisał:

To musisz miec bogatych rodzicow. Ja sobie nie wyobrazam siedziec w kredytach do konca zycia bo dzieciom dom wybudowalam czy mieszkanie kupilam. 

Mam pracowitych i zaradny h rodziców, nikt im nic nie dał za darmo bo zbytnio nie miał kto dać, sami wszystkiego się dorobił, dali nam wykształcenie itp. Mieszkanie i bliźniak 500m2 wybudowane za gotówkę bez kredytów tak że teraz nie muszą się o nic martwić że musieli by kredyty spłacać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Onkosfera

Zainteresowal mnie Twój post, bo mam zupełnie inne doświadczenia(w tym temacie) i priorytety. Piszę z perspektywy osoby, która dorastała w domu z pięknym ogrodem (obrzeża miasta wojewódzkiego) na ładnym osiedlu, a teraz mieszka z mężem i dziećmi w bloku, blisko centrum.

Jako dzieciak żałowałam, że mieszkam na takim zadu.piu, że żadne koleżanki mnie nigdy nie odwiedzaja. Jako nastolatka i studentka przeklinalam dojazdy do szkoły, na imprezy itp. Dlatego postanowilam, że w doroslym/samodzielnym życiu wolę blok niż te godziny spędzone w smierdzacym autobusie i tramwajach. Coś za coś. Ogród, przestrzeń i cisza za lokalizację. Mieszkamy tak już prawie 10 lat i dopiero teraz zaczęłam myśleć że jednak mi tej przestrzeni i zieleni brakuje. Ale niedlugo moje dzieci pójdą do szkoły i znowu mialyby się zacząć te dojazdy w korkach?

Natomiast moi rodzice zostali w tym dużym domu i nie dość że jest pusto, to jeszcze mają problemy z jego utrzymaniem (są na emeryturze). Pewnie najlepiej byloby się zamienić, ale istnieje jeszcze kilka nierozwiązanych problemów, które to uniemożliwiają, z których moje dawne bolączki i obecne obawy, to najmniejszy kłopot (i nie temat tej dyskusji). Do tego mam jeszcze 90letnia babcię, ktora wegetuje w wielkim zniszczonym, nieprzystosowanym domu(nikt z rodziny nie ma kasy na tak poważny remont), którego oczywiście sprzedać nie pozwala(żeby jej kupić mieszkanie dostosowane do osoby niepełnosprawnej), bo "starych drzew się nie przesadza"

Dlaczego o tym wszystkim piszę?

1. Twoje dzieci mogą mieć zupelnie inny pogląd na mieszkanie w domu niż Ty, dojazdy, szkoły, imprezy

2. Za parę lat młodziaki wyfruna z gniazda, zatem warto by zamówić taki projekt, który uwzględnialby że w domu będą mieszkać dwie osoby przez najbliższe 40 lat. I że te osoby się tam postarzeja.

Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Nie wiemy gdzie autorka buduje dom . moze mozna dojechac tam zwyklym miejskim autobusem? Ja mam dom za miastem w malej miejscowosci i tu  500m  od mojego domu jest przystanek autobusowy miejski i starsze dzieciaki same dojezdzaja do szkol . Z imprezy od swieta mozna tu przyjechac taksowka i wcale oplata nie jest droga.  Wiadomo tez ze mlodsze dzieci wozi sie do szkoly ale to tak samo jak w zyciu w miescie, rowniez prowadzi/wozi sie dzieci. 

Odnosze wrazenie ze niektorzy uwazaja zycie za miastem jako zycie na odludziu gdzie chyba juz nie ma zadnego kontaktu ze swiatem (czyt. miastem).

To nie sa te czasy. Co do odwiedzin kolegow/kolezanek moich dzieci. Wczesniej umawiam sie z mama tych dzieci i zabieram je ze soba np po szkole, pozniej odwoze do domu, a i przy okazji do jakiego sklepu od razu podskocze. Takie wyolbrzymianie problemow to nie problemy bo na wszystko znajdzie sie rozwiazanie.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
13 godzin temu, Gość Onkosfera napisał:

Zainteresowal mnie Twój post, bo mam zupełnie inne doświadczenia(w tym temacie) i priorytety. Piszę z perspektywy osoby, która dorastała w domu z pięknym ogrodem (obrzeża miasta wojewódzkiego) na ładnym osiedlu, a teraz mieszka z mężem i dziećmi w bloku, blisko centrum.

Jako dzieciak żałowałam, że mieszkam na takim zadu.piu, że żadne koleżanki mnie nigdy nie odwiedzaja. Jako nastolatka i studentka przeklinalam dojazdy do szkoły, na imprezy itp. Dlatego postanowilam, że w doroslym/samodzielnym życiu wolę blok niż te godziny spędzone w smierdzacym autobusie i tramwajach. Coś za coś. Ogród, przestrzeń i cisza za lokalizację. Mieszkamy tak już prawie 10 lat i dopiero teraz zaczęłam myśleć że jednak mi tej przestrzeni i zieleni brakuje. Ale niedlugo moje dzieci pójdą do szkoły i znowu mialyby się zacząć te dojazdy w korkach?

Natomiast moi rodzice zostali w tym dużym domu i nie dość że jest pusto, to jeszcze mają problemy z jego utrzymaniem (są na emeryturze). Pewnie najlepiej byloby się zamienić, ale istnieje jeszcze kilka nierozwiązanych problemów, które to uniemożliwiają, z których moje dawne bolączki i obecne obawy, to najmniejszy kłopot (i nie temat tej dyskusji). Do tego mam jeszcze 90letnia babcię, ktora wegetuje w wielkim zniszczonym, nieprzystosowanym domu(nikt z rodziny nie ma kasy na tak poważny remont), którego oczywiście sprzedać nie pozwala(żeby jej kupić mieszkanie dostosowane do osoby niepełnosprawnej), bo "starych drzew się nie przesadza"

Dlaczego o tym wszystkim piszę?

1. Twoje dzieci mogą mieć zupelnie inny pogląd na mieszkanie w domu niż Ty, dojazdy, szkoły, imprezy

2. Za parę lat młodziaki wyfruna z gniazda, zatem warto by zamówić taki projekt, który uwzględnialby że w domu będą mieszkać dwie osoby przez najbliższe 40 lat. I że te osoby się tam postarzeja.

Pozdrawiam

Tylko, że autorka nie ma małych dzieci, a z imprezy zawsze można dzieciaka przywieźć. Poza tym, kto powiedział, że autorka bedzie sie budować  na odludziu? Moje dojeżdżają do szkoły i jak na razie im korona z głowy nie spadła. Ja całe życie dojeżdżam, szkoły, praca. Jak ktoś mieszka w wielkim mieście, to też musi wsiąść  w autobus, czy ttramwaj, żeby  dojechać do szkoły średniej. Nie przesadzajmy z tą niemożnością utrzymania domu. Teraz buduje się domy ekonomiczne i ergonomiczne. Poza tym, jak się nie dba o dom i czeka z usterką do tzw usranej śmierci, to potem są duże, drogie naprawy. Prawda jest taka, że utrzymanie domu jest tańsze niż mieszkania. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Darria
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

Tylko, że autorka nie ma małych dzieci, a z imprezy zawsze można dzieciaka przywieźć. Poza tym, kto powiedział, że autorka bedzie sie budować  na odludziu? Moje dojeżdżają do szkoły i jak na razie im korona z głowy nie spadła. Ja całe życie dojeżdżam, szkoły, praca. Jak ktoś mieszka w wielkim mieście, to też musi wsiąść  w autobus, czy ttramwaj, żeby  dojechać do szkoły średniej. Nie przesadzajmy z tą niemożnością utrzymania domu. Teraz buduje się domy ekonomiczne i ergonomiczne. Poza tym, jak się nie dba o dom i czeka z usterką do tzw usranej śmierci, to potem są duże, drogie naprawy. Prawda jest taka, że utrzymanie domu jest tańsze niż mieszkania. 

Moje dojeżdają do szkół 12 km a mieszkam w mieście :D. Z tym że to jedno z większych miast w Polsce dlatego przemieszczanie się z punktu A do punktu B to tyle km. Sama do pracy jade 17km :). Co do kosztów utrzymania domu to świeta racja. Utrzymanie domu jest tańsze. Mielismy mieszkanie około 80m2 i bardzo duze oplaty nas wychodzily. Po 4 latach dopiero udalo mi sie je sprzedac i pokryc czesc kredytu poniewaz bylismy w trakcie budowy domu. Dom to wygoda. Nie ma wścibskich spojrzen sasiadow co kupili, co przywieźli, czy odwieczny problem z parkowaniem samochodów. Widok ogrodu 🙂 poranna kawa i śniadanie na tarasie to są chwile kiedy utwierdzam się w przekonaniu że byla to najlepsza decyzja . Wieczorne grilowanie, spotkania ze znajomymi. Nigdy bym tego nie zamienila. Dzieciaki zadowolone z wlasnego mini boiska i basenu w lato. 

Autorko buduj się!!!! Nie będziesz żałować!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Onkosfera
2 godziny temu, Gość Gość napisał:

Tylko, że autorka nie ma małych dzieci, a z imprezy zawsze można dzieciaka przywieźć. Poza tym, kto powiedział, że autorka bedzie sie budować  na odludziu? Moje dojeżdżają do szkoły i jak na razie im korona z głowy nie spadła. Ja całe życie dojeżdżam, szkoły, praca. Jak ktoś mieszka w wielkim mieście, to też musi wsiąść  w autobus, czy ttramwaj, żeby  dojechać do szkoły średniej. Nie przesadzajmy z tą niemożnością utrzymania domu. Teraz buduje się domy ekonomiczne i ergonomiczne. Poza tym, jak się nie dba o dom i czeka z usterką do tzw usranej śmierci, to potem są duże, drogie naprawy. Prawda jest taka, że utrzymanie domu jest tańsze niż mieszkania. 

Gdy byłam małolata, uważałam, że przywożenie mnie z imprezy przez rodzica jest mega słabe i zazdroscilam kolezankom i kolegom z wielkich blokowisk na które dojezdzala szybka komunikacja, że mogą sobie wrócić sami. Co do dojazdów do szkoły, to też mi korona nie spadała, tylko to był taki stały "annoying factor", jak schodek o który wiecznie się czlowiek potyka, pokonując tą samą trasę.

To prawda, że domy w mojej rodzinie to stare zaniedbane próchna i teraz oczywiście są inne technologie. Dlatego uważam Autorko buduj ten dom, bo jeśli masz możliwości, bo marzenia należy realizować. Ale namawiam na przemyślany projekt. Jak coś ma być super, to najlepiej niech będzie skrojone na miarę. A nie że potem wielka pusta chałupa po ktorej wiatr hula. Co do komunikacji, to rzeczywiście nie wiemy jak przedstawia się sytuacja w miejscu w którym żyjesz. Ja opisałam dojazdy w mieście powyżej 500 tys, gdzie komunikacja miejska, wg mnie leży i nie wstanie, bo ulice dojazdowe nie są z gumy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Budować można i po 60-tce ale nie na kredyt... Moim zdaniem obciążać się kredytem po 40-tce, w Polsce, w niepewnej sytuacji w Europie... jest bez sensu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lena

Pewnie, że jest sens. Warto spełniać marzenia bez względu na wiek i nie oglądać się na innych. Wzięłam się za budowę domu z projektu homekoncept44 choć jestem po 50 i żałuję, że tak późno 🙂 Zawsze się męczyłam mieszkając w bloku, a że to było centrum miasta i dzieciaki miały blisko do szkoły to się tam siedziało ze względu na nich. Teraz one są na studiach, ja mam 3 pokoje w pięknej okolicy blisko lasu i wszyscy są zadowoleni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12 godzin temu, Gość gość napisał:

Budować można i po 60-tce ale nie na kredyt... Moim zdaniem obciążać się kredytem po 40-tce, w Polsce, w niepewnej sytuacji w Europie... jest bez sensu. 

co ma niepewna sytucja w Europie do budowy domu? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość gość napisał:

co ma niepewna sytucja w Europie do budowy domu? 

Pewnie jej chodzi o banki. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ella

A może kupisz dom? Ja  w Krakowie kupowałam jakiś czas temu. Ale sama się  nawet nie porywałam na żadne szukanie ani nic. Od razu zgłosiłam sie do biura abc dom 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jolka

Kochana, pewnie że warto, ja z mężem jesteśmy przed 50, dzieci odchowane pojechały na studia, a my w mieszkaniu sami. Dom wybudowaliśmy we wsi. Mąż pracuje w budowlance, więc mieliśmy łatwiej. Materiały wzieliśmy z msm wrocław. No i zaczęliśmy budowe. Nie spieszyło nam się, więc budowa trwała ok 2 lat. mieliśmy czas zeby finansowo się przygotowac na kolejne etapy budowy domu 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ja mam teraz 29 lat, mąż 33. Mamy mieszkanie na kredyt, ale marzymy o domku 🙂 Przez następne 5 lat mamy nadzieję uzbierać pieniądze na wymarzoną działkę, a potem będziemy zbierać pieniądze na budowę. Trochę to potrwa. Mój mąż zapewne będzie już po 40ce, ja niedługo przed, ale nigdy nie zrezygnujemy z tego marzenia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dnia 3.03.2019 o 22:15, Gość Gość napisał:

Szczerze? Niech się odp/ierdolą. Ja jestem rok od ciebie młodsza i wiesz co? To my jesteśmy z tego pokolenia, które musi o wszystko walczyć. Nasi rodzice, pokolenie komunistyczne tak naprawdę nic nam nie dało. Chyba, że na wsi na gospodarce, albo jak ktoś w odpowiednim momencie założył DG. Najpierw się szarp, kiedy wchodzisz na rynek pracy, bo pracy akurat wtedy nie było. Potem się szarp o dach nad głową, szarp się dla dzieci, a gdzie w tym wszystkim my? Nasze szczęście? Buduj się dziewczyno i nie patrz na innych. A dzieci przecież jeszcze jakieś ładne parę lat zostaną w domu. Zawsze jest sens. Dom zawsze można rozbudować o ile projekt pozwala. 

Największym szczęściem są właśnie dzieci i ich dobro a nie realizacja wydumanych planów. Na miejscu Twoich dzieci byłabym rozczarowana takim myśleniem, które powielasz po swoich rodziców. Brzmi ono mniej więcej taK "myśmy się od pierwszej łyżeczki dorabiali" brzmi znajomo, co? To dlaczego ów koszmar pragniesz zaserwować również własnym dzieciom gdy jest jednak szansa by jakoś im pomóc? Dzieci to dla Ciebie wrogowie czy wpadka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
Dnia 19.03.2019 o 11:09, Gość gość napisał:

Największym szczęściem są właśnie dzieci i ich dobro a nie realizacja wydumanych planów. Na miejscu Twoich dzieci byłabym rozczarowana takim myśleniem, które powielasz po swoich rodziców. Brzmi ono mniej więcej taK "myśmy się od pierwszej łyżeczki dorabiali" brzmi znajomo, co? To dlaczego ów koszmar pragniesz zaserwować również własnym dzieciom gdy jest jednak szansa by jakoś im pomóc? Dzieci to dla Ciebie wrogowie czy wpadka?

Sorry ale o jakich ty wydumanych pomyslach mowisz? Ta kobieta nie kupuje jachtu na ktorym bedzie plywac z mezem tylko buduje dom dla rodziny. Podkreslam RODZINY a co za tym idzie beda mieszkac w nim rowniez dzieci. Dzieci powinny uczyc sie samodzielnosci a nie wiecznego podawania na talerzu co nazywane jest w tych czasach pomaganiem. Najlepiej zalozyc im konta i wplacac na "lepszy start" a potem efekty widac kto i jak z tego skorzystal. Tak sie sklada ze znam wiele osob ktorym rodzice nie pomagali i teraz "są kims" i w zyciu wielu rzeczy sie dorobili a znam i takich co sie na samo dno stoczyli bo rodzice juz pieniazkow nie dawali.

 I nie rozumiem jak mozna mowic ze dziecko jest z wpadki czy kulą u nogi bo sie mu nie kupi mieszkania czy nie wplaci kilkudzieciu tysiecy na konto. Masz strasznie plytkie myslenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12 godzin temu, Gość Gosc napisał:

Sorry ale o jakich ty wydumanych pomyslach mowisz? Ta kobieta nie kupuje jachtu na ktorym bedzie plywac z mezem tylko buduje dom dla rodziny. Podkreslam RODZINY a co za tym idzie beda mieszkac w nim rowniez dzieci. Dzieci powinny uczyc sie samodzielnosci a nie wiecznego podawania na talerzu co nazywane jest w tych czasach pomaganiem. Najlepiej zalozyc im konta i wplacac na "lepszy start" a potem efekty widac kto i jak z tego skorzystal. Tak sie sklada ze znam wiele osob ktorym rodzice nie pomagali i teraz "są kims" i w zyciu wielu rzeczy sie dorobili a znam i takich co sie na samo dno stoczyli bo rodzice juz pieniazkow nie dawali.

 I nie rozumiem jak mozna mowic ze dziecko jest z wpadki czy kulą u nogi bo sie mu nie kupi mieszkania czy nie wplaci kilkudzieciu tysiecy na konto. Masz strasznie plytkie myslenie.

TYMCZASOWO dzieci będą tam mieszkać, więc nie ma co zasłaniać się ich dobrem. Przecież licealistka/studentka szybko odkryje problemy codziennych dojazdów na uczelnie, do pracy, powrotu z imprezy w środku tygodnia koło północy etc.

Uważam więc, że gdy zachodzi konflikt na linii start dla dziecka vs. własne marzenia, to jednak ten dom jawi się jako wydumany jacht. Nic się w ich standardzie życia nie zmieni zasadniczo jeśli zostaną w mieście gdzie i na starośc będą mieli bliżej do przychodni, większy wybór co do sklepów, możliwość skorzystania z większej ilości linii komunikacji miejskiej etc. Bezsensem jest dotowanie banków zamiast dać własnym dzieciom.

Tak i start życiowy wiele daje. Komfort, brak presji, że trzeba żyć w permanentnym stresie, w wielu sytuacjach można wyjść z twarzą. Sama dostałam kawalerkę na studiach, mieszkanie po pradziadkach, mąż również dostał dwupokojówkę od rodziców i sto razy lepiej nam się żyje bez presji, że trzeba być "kimś" co oznacza, że należy się zarzynać często w nielubianej pracy gdzie codziennością jest mobbing, stres jak coś nie pasi kierownikowi można trzasnąć drzwiami i po prostu z dnia na dzień z niej wyjść. Mając takie zabezpieczenia można również pozwolić sobie na ryzykowne inwestycje finansowe, które przyniosły i przynoszą nam dalej spore pieniądze. Natomiast jak patrze na znajomych, których rodzice mieli marzenia niedostosowane do stopy życiowej (bo okej, dom można budować, no ale ludzie nie na zasadzie zastaw się a postaw się - na kredyt 20 lat, za gotówkę to ja jeszcze akceptuje takie plany, moi rodzice na tej zasadzie wybudowali dom na Mazurach 70m2, ale ostatecznie i tak go wynajmują dla turystów, gdyż znajduje się on centralnie nad jeziorem) to faktycznie musieli zostać "kimś" z reguły wyrobnikami w korporacjach, otworzyć small biznes, stres i nerwy ich zjadają, często tylko antydepresanty ratują samopoczucie. A tymczasem ja często z kapitałem wchodzę do ich spółek na cichego wspólnika i otrzymuje przy minimalnym nakładzie sił dywidendę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 godzinę temu, Gość gość napisał:

TYMCZASOWO dzieci będą tam mieszkać, więc nie ma co zasłaniać się ich dobrem. Przecież licealistka/studentka szybko odkryje problemy codziennych dojazdów na uczelnie, do pracy, powrotu z imprezy w środku tygodnia koło północy etc.

Uważam więc, że gdy zachodzi konflikt na linii start dla dziecka vs. własne marzenia, to jednak ten dom jawi się jako wydumany jacht. Nic się w ich standardzie życia nie zmieni zasadniczo jeśli zostaną w mieście gdzie i na starośc będą mieli bliżej do przychodni, większy wybór co do sklepów, możliwość skorzystania z większej ilości linii komunikacji miejskiej etc. Bezsensem jest dotowanie banków zamiast dać własnym dzieciom.

Tak i start życiowy wiele daje. Komfort, brak presji, że trzeba żyć w permanentnym stresie, w wielu sytuacjach można wyjść z twarzą. Sama dostałam kawalerkę na studiach, mieszkanie po pradziadkach, mąż również dostał dwupokojówkę od rodziców i sto razy lepiej nam się żyje bez presji, że trzeba być "kimś" co oznacza, że należy się zarzynać często w nielubianej pracy gdzie codziennością jest mobbing, stres jak coś nie pasi kierownikowi można trzasnąć drzwiami i po prostu z dnia na dzień z niej wyjść. Mając takie zabezpieczenia można również pozwolić sobie na ryzykowne inwestycje finansowe, które przyniosły i przynoszą nam dalej spore pieniądze. Natomiast jak patrze na znajomych, których rodzice mieli marzenia niedostosowane do stopy życiowej (bo okej, dom można budować, no ale ludzie nie na zasadzie zastaw się a postaw się - na kredyt 20 lat, za gotówkę to ja jeszcze akceptuje takie plany, moi rodzice na tej zasadzie wybudowali dom na Mazurach 70m2, ale ostatecznie i tak go wynajmują dla turystów, gdyż znajduje się on centralnie nad jeziorem) to faktycznie musieli zostać "kimś" z reguły wyrobnikami w korporacjach, otworzyć small biznes, stres i nerwy ich zjadają, często tylko antydepresanty ratują samopoczucie. A tymczasem ja często z kapitałem wchodzę do ich spółek na cichego wspólnika i otrzymuje przy minimalnym nakładzie sił dywidendę.

Ale pier/dolisz! Dziecko może całe życie mieszkać z rodzicami. Według ciebie to pewnie najlepiej na wynajmie całe życie i ciułać na konto dzieciom. A tak naprawdę rata kredytu i reszta wychodzą na to samo, co wynajem, a masz swoje. Wnusiowi zapiszesz w testamencie, dokładnie tak, jak ty dostałaś. Tak nawiasem co cię obchodzi inwestycja twoich rodziców, skoro dostałaś na start?

Przepraszam, że co? "powrotu z imprezy w środku tygodnia koło północy" ha ha ha. Ty tak robiłaś? Zamiast się uczyć, łaziłaś w środku tygodnia na imprezy, a na wykłady niewyspana i na kacu? No toś dużo z tych studiów wyniosła.

1 godzinę temu, Weronika125p napisał:

Jak najbardziej jest sens, tylko czy po 40-stce udziela ci jeszcze w banku kredytu hipotecznego w razie czego.

Oczywiście, że udzielą. Nawet nie wiesz ile ludzi kupuje mieszkania i domy po 40stce. Mnóstwo. Kredyt hipoteczny to żadne ryzyko dla banku. Przeciwnie, dobry interes, bo jak by cię szlak trafił, to oni mają zabezpieczenie w postaci mieszkania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rób co chcesz

Co to za pytanie? Moi rodzice po 60 budują właśnie kolejny dom😂Najpierw mieszkaliśmy w bloku, potem w szeregowcu, potem w dużym rodzinnym domu, gdzie każdy z nas a mam brata i siostrę miał swój pokój, potem wyszliśmy z domu  rodzice dom sprzedali bo był za duzy, kupili mieszkanie w bloku, jednak nie byli zadowoleni, sprzedali, kupili dom 25 km od naszego miasta, po 3 latach stwierdzili, że za daleko, sprzedali teraz budują 10 km od naszego miejsca zamieszkania. Gdzie mieszkają podczas budowy? Wynajmują mieszkania i nawet im do głowy nie przyszły wątpliwości, robią tak bo chcą. Nam wszystkim pomogli na ile mogli, głównie to edukacja, każdy na, studiach dziennych, pomogli w szukaniu dobrej pracy i dali każdemu na, wkład własny około 30-40 tys. Mamy dobre wykształcenie, zawsze korepetycje z angielskiego, obozy językowe, dobre szkoły, teraz nie muszą nam nic dawać, bo sami na siebie zarabiamy. Mamy swoje rodziny, radzimy sobie, tylko u nas a domu zawsze byliśmy nauczenia pracy, nauki, brat się buntowal ok, nie dostawał kasy, proste życie, proste zasady. Nie wiem skąd to podejście, że rodzice mają wszystko dawać swoim dorosłym dzieciom. Nasi rodzice dużo jeżdżą po świecie, wydają na samochody, mama na kosmetyki, ubrania, ale to ich pieniądze, więc i ich wydatki, decyzje. Sama tam samo wychowuje nasze dzieci eci, nic nie ma za darmo z manna z nieba nie spada. Za to niektóre moje koleżanki są w szoku jakich mam rodziców, bo moja mama zna wszystkie kosmetyczne, miodowe nowinki, mogłaby spokojnie już pracować  w sephorze oraz w każdej perfumerii😂 Dla mnie to jest normalne, kocham moich rodziców za to jacy są bo widzę teraz jak bardzo są wyjątkowi na tzw polskie warunki, miałam ogromne szczęście urodzić się w mojej rodzinie, zawsze, się śmiejemy że nas bocian wyrzucił do najlepszego gniazda na swiecie😂Chcesz to buduj, ale też przedstaw swoje myślenie,  bo samo pytanie już wskazuje, że cos masz nie tak w kwestii radości życia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
5 godzin temu, Gość gość napisał:

Ale pier/dolisz! Dziecko może całe życie mieszkać z rodzicami. Według ciebie to pewnie najlepiej na wynajmie całe życie i ciułać na konto dzieciom. A tak naprawdę rata kredytu i reszta wychodzą na to samo, co wynajem, a masz swoje. Wnusiowi zapiszesz w testamencie, dokładnie tak, jak ty dostałaś. Tak nawiasem co cię obchodzi inwestycja twoich rodziców, skoro dostałaś na start?

Przepraszam, że co? "powrotu z imprezy w środku tygodnia koło północy" ha ha ha. Ty tak robiłaś? Zamiast się uczyć, łaziłaś w środku tygodnia na imprezy, a na wykłady niewyspana i na kacu? No toś dużo z tych studiów wyniosła.

Oczywiście, że udzielą. Nawet nie wiesz ile ludzi kupuje mieszkania i domy po 40stce. Mnóstwo. Kredyt hipoteczny to żadne ryzyko dla banku. Przeciwnie, dobry interes, bo jak by cię szlak trafił, to oni mają zabezpieczenie w postaci mieszkania.

Komunikujesz się jezykiem niczym wyciągnięta awansem społ z obory. Niemniej zniżę się do Twego poziomu i Ci odpiszę ;)

A więc po kolei. Nie ma powodu by dziecko trwało przy rodzicach w domu jednorodzinnym o ile nie ma gospodarstwa, bo i po co? Jaka niby jego rola? Już nie wspominając, że nieodcięta pępowina emocjonalna skutkuje na przyszłość uzależnieniem od rodziców i wówczas powstają problemy męża mamisynka i córuni toksycznie ograniczanej przez rodziców.

Po drugie nie ma przestrzeni między kredytem a wynajmowaniem całe życie? Rozumiem kilka lat studenckich, wówczas można powynajmować, ale po to jest właśnie start od rodziców aby nie być skazanym całe życie na dotowanie kamienicznika.

Po trzecie młodość jest właśnie od tego by się bawić. :) Człowieka rozpiera wtedy energia i niczym dziwnym nie jest, że impreza studencka ma miejsce w środku tygodnia, bo wtedy w lokalach studenckich jest zniżka na piwo i towarzysko jest opcja się zgrać, gdyż wtedy wszystkim pasuje :) Organizm szybko się regeneruje i spokojnie można iść na ćwiczenia, lektoraty i jeszcze w robocie pozamulać byle do wieczora.

Reasumując lepiej zadbać o dzieci a nie o akcjonariuszy banku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
Dnia 3.03.2019 o 20:04, Gość Kathia43 napisał:

Zaczelam Wam tu pisac swoja historie ale skasowalam bo komu bedzie chcialo sie to czytac 😉

Krotko i na temat,

Warto budowac dom? Wprowadzka mialaby byc za dwa lata

Dzieci maja 15lat i 17lat

Jestem dokładnie na tym samym etapie. Uznałam, że już nie potrzebujemy domu. Starsze dziecko pójdzie na studia zanim skończymy budowę. 

Wolę wydać pieniądze na inne przyjemności 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

to wygląda jak babski kryzys wieku średniego. panowie kupują sobie motory, nagle fascynują  się sportami ekstremalnymi i wyprawami do lasu by uprawiać survival a panie dalej marzą o domku gdy wypadałoby powoli przysposabiać dzieci do dorosłego życia materialnie. Marzenia dziewczęce a konsekwencje dla całej rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

PO 4O rż? Już za późno. Sił będziecie mieć coraz mniej zarówno żeby brać nadgodziny, nowe zlecenia i szybciej spłacić kredyt jak i na roboty wokół.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maksymilianka

Autorko cieszę się, że się zdecydowaliście na realizację marzeń, powodzenia!!!

Nie słuchaj głupot tylko rób co chcesz, bo to Twoje życie i pieniądze!

My jesteśmy po 40 a o budowie będziemy myśleć za jakieś 5 lat, jak córka będzie bardziej samodzielna - i nic nikomu do tego. Co do kwestii finansowych to śmieszą mnie te głosy, że po 40-tce żaden bank kredytu nie udzieli itp. Po 40-tce, drogie panie, to już żadna filozofia brać się za budowę nie oglądając się na kredyty, bo jest się na takim etapie życiowym i zawodowym, że ma się odpowiednie środki zabezpieczone na ten cel

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

uważam że w każdym wieku warto budować dom zwłaszcza, że teraz są firmy które stawiają dom według nowych technologi i dzięki temu stawiają je szybko, a koszyt utrzymania domu też nie są wysokie. Przkonaliśmy się o tym współpracują z firmą Gamebodom

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×