Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość afsf

Czy Wasze dzieci chętnie chodzą do przedszkola trzylatki? Dziś widziałam takiego chłopca i mi przykro

Polecane posty

Gość Andzi

Moja córka zaczęła swoją karierę w przedszkolu mając 14 miesięcy. Jestem z tych matek, które nie urodziły się po to, aby pół życia siedzieć z  dziećmi w domu. (Nie obrażając nikogo :-)) każdy jest kowalem swojego losu i robi co uważa za sluszne) 

Mała idealnie zniosła. Zero płaczu. Buźka uśmiechnięta. Gdy mała miała 5 lat wyjechaliśmy za granicę, do Danii. Tu też urodził się nasz syn. 

Córka po 3 miesiącach (pobyt, wyrobienie dokumentów) poszła do duńskiego przedszkola. Nie znając ani jednego słowa.  I? Odnalazła się tam po pierwszym dniu. Dzieci mogą wszystko.  Stąd jej zadowolenie. Po duńsku po niecałym roku mówiła biegle. 

Syn poszedł do niani , gdy skończył 9 miesięcy (norma tutaj)  gdy miał 18 miesięcy poszedł do przedszkola. I tu Sajgon. Ryk I krzyk przez pierwsze 3 minuty. (Wiem, bo w przedszkolu jest szyba dla rodziców przez, która można podejrzeć dzieci) (Nie wiem jak to się nazywa:-)) gdy go odbieralam to znów ryk i krzyk. Po niecałym miesięcu zadowolenie. Także wszystko zależy od podejścia każdego dziecka. Jak i rodzica. Także głową do góry. Każdy  z nas jest istotą rozumna i prędzej, czy później przyzwyczaja się do nowych warunków. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

My w tym roku też zaliczyliśmy debiut. W pierwszych dniach odbierałam osobiście i w okolicach południa. Widziałam, że dziecko było wykończone po takiej ilości atrakcji. Rano robiłam też wszystko, żeby dotrzeć do przedszkola w radosnej atmosferze. Muszę przyznać, że nie było źle. Po tyg wróciłam do pracy i od tamtej pory dziecko jest w przedszkolu do 14, a odbierają dziadkowie. Zaprowadzam rano ja i raczej nie ma z tym problemu. Na palcach jednej ręki mogłabym policzyć dni, gdy szliśmy do przedszkola z płaczem, a sytuacja, gdzie darło się na całą szatnię, że nie chce do przedszkola zdarzyła się raz, ale do teraz pamiętam wzrok pełen współczucia wzrok rodziców w szatni ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...yczne
50 minut temu, Gość gość napisał:

nie "przyzwyczaiła" a złamała się. A raczej: wy ją złamaliście. A potem chodziła bo co miała zrobić? jest takie powiedzenie "Cygan sie nawet do szubienicy przyzwyczaił"

Co znaczy złamała się? po prostu przyzwyczaiła się, poznała dzieci,ma swoje koleżanki najlepsze,a w domu tylko grała na tablecie lub oglądała bajki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dla

To nieprawda że im później pójdzie dziecko do przedszkola tym gorzej ,moja sąsiadka dała swoją córkę do przedszkola jako 3 latkę, mała non-stop płakała,do tego stopnia że sąsiadka wypisała ją z przedszkola i później dała ją jako 5-latkę i zupełna odmiana-ani razu w przedszkolu nie zapłakała, od razu się zaaklimatyzowała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Grechuta

Mnie najbardziej zasmuciło to,jak w kontekście rozmowy córeczka powiedziała do mnie "mama a kiedy jedziesz na zakupy? Jak mnie oddasz do przedszkola czy po przedszkolu ?"zabolało mnie to słowo "oddasz mnie"😮.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mee

Są różne dzieci i różne przedszkola. Moja córka to akurat ten typ, który ciężko wyciągnąć z przedszkola, wiecznie angażuje się w zabawy, wciąga inne dzieci, non stop chce się z kimś spotykać, jest zapraszana na wszystkie urodziny itd. Więc dla niej akurat siedzenie w domu byłoby nie do pomyślenia. A w tej samej grupie są też maluchy, które rozpaczaja przed wejściem do sali. Takiego dziecka bym na siłę nie pchala i raczej wybrałbym nianie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

One się nie przyzwyczajają tylko zostają złamane psychicznie, siła i możecie mówić co chcecie i nazywać to inaczej.To jest złamanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

To nie jest "złamanie" tylko wyciągnięcie dziecka spod maminej spódnicy na rzecz socjalizacji w grupie rówieśniczej. Dzięki temu nie hoduje się wyalienowanego dzikuska ale wychowuje się uspołecznionego obywatela :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiaaa
26 minut temu, Gość gość napisał:

To nie jest "złamanie" tylko wyciągnięcie dziecka spod maminej spódnicy na rzecz socjalizacji w grupie rówieśniczej. Dzięki temu nie hoduje się wyalienowanego dzikuska ale wychowuje się uspołecznionego obywatela 🙂

Najbardziej uspołecznione są sieroty z domów dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama trójki.

Każde dziecko powinno mieć odskocznię od domu w postaci przedszkola,nie poświęcisz dziecku w domu tyle czasu i nie zrobisz z nim tego co robią wykwalifikowane przedszkolanki. Tańczyć, śpiewać ,uczyć się wierszyków ,piosenek,zabawy w grupie, wycinanie, malowanie, lepienie z plasteliny,z modeliny.Dzieci w grupie rówieśniczej lepiej się rozwijają,mają urozmaicony dzień,potem opowiadają,chwalą się w domu czego nauczyły się w przedszkolu.Ja nie chodziłam do przedszkola,tylko od razu poszłam do zerówki w wieku 6 lat ,cały czas płakałam i z tego powodu dzieci śmiały się ze mnie i dokuczały mi bo nikt nie płakał tylko ja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
40 minut temu, Gość gość napisał:

To nie jest "złamanie" tylko wyciągnięcie dziecka spod maminej spódnicy na rzecz socjalizacji w grupie rówieśniczej. Dzięki temu nie hoduje się wyalienowanego dzikuska ale wychowuje się uspołecznionego obywatela 🙂

Ale domorosła analiza 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
10 minut temu, Gość Mama trójki. napisał:

Ja nie chodziłam do przedszkola,tylko od razu poszłam do zerówki w wieku 6 lat ,cały czas płakałam i z tego powodu dzieci śmiały się ze mnie i dokuczały mi bo nikt nie płakał tylko ja...

No widzisz, takie uspołecznione byłe, że hej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 minuty temu, Gość Gość napisał:

No widzisz, takie uspołecznione byłe, że hej...

*były

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
5 godzin temu, Gość gosc napisał:

Co sie odwlecze to nie uciecze. Lepiej żeby sie dziecko uczyło języka nie mając jeszcze obowiązków i będąc w otoczeniu zabawek niż w szkole kiedy tam już są oceny i trzeba przyswajać wiedzę na dzień dobry.

A nie lepiej "poświęcić się choć minimalnie i nauczyć dziecko podstawowych zwrotów w obcym języku jeszcze w domu? Trzy lata to wystarczająca ilość czasu. Ile jest przypadków gdzie matka na macierzyńskim lata na kurs językowy bo wie, że bez języka będzie jej ciężko, po czym idzie do pracy z jakaś już wiedzą a dziecko skazuje na kilkutygodniowa lub kilkumiesieczna mękę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andzi.

A nie lepiej "poświęcić się choć minimalnie i nauczyć dziecko podstawowych zwrotów w obcym języku jeszcze w domu? Trzy lata to wystarczająca ilość czasu. Ile jest przypadków gdzie matka na macierzyńskim lata na kurs językowy bo wie, że bez języka będzie jej ciężko, po czym idzie do pracy z jakaś już wiedzą a dziecko skazuje na kilkutygodniowa lub kilkumiesieczna mękę...

 

Oczywiście, że lepiej.  My wyjeżdżając do Danii znaliśmy biegle język angielski, duńskiego wogole.  Wyjazd wyszedł niespodziewanie. Obydwoje dostaliśmy dobre kontrakty, więc do zastanowienia  się nie było czasu. Wyjechaliśmy z dnia na dzień:-)) poza weekendem 1 dzień miałam wolny w pracy, więc chodziłam (8h) sama do szkoły językowej, aby uczyć się od podstaw języka. W tym czasie moje dziecko było w przedszkolu. Również uczyło się porozumiewania w języku obcym. Także może to i szok dla naszych dzieci, jednak doskonale się w tym odnalazły.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szok szok

Macie rację z tą nieznajomością języków. Mam znajomych, mieszkają w Niemczech od lat, i jedno i drugie dziecko urodziło się w Niemczech. Nie planują wracać do Polski ale obracają się raczej w polskich kręgach. pierwsze dziecko poszło do przedszkola nie znając słowa po niemiecku. Znajoma sama opowiadała, że ogólnie w przedszkolu spoko ale mały ma problem bo nie rozumie pan ani innych dzieci ani też nie ma szans zakomunikować czego potrzebuje. Oczywiście minął jakis czas i dziecko się nauczyło języka. Teraz po dwóch latach drugie dziecko idzie do przedszkola. I wiecie co? Ono też nie umie ani słowa po niemiecku! Nie rozumiem, jak można świadomie fundować dziecku taki niepotrzebny stres. W ogóle nie rozumiem, jak można wiązać swoją przyszłość z innym krajem i nie uczyć się języka! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamatrojeczki

Mam 3,5 latka i nie poslalalabym go do przedszkola. Sama nienawidziłam tego miejsca. Zawsze odbierał mnie tato i codziennie bałam się, że już nie zobaczę mamy. Własnym dzieciom tego nie zrobię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 godziny temu, Gość Szok szok napisał:

Macie rację z tą nieznajomością języków. Mam znajomych, mieszkają w Niemczech od lat, i jedno i drugie dziecko urodziło się w Niemczech. Nie planują wracać do Polski ale obracają się raczej w polskich kręgach. pierwsze dziecko poszło do przedszkola nie znając słowa po niemiecku. Znajoma sama opowiadała, że ogólnie w przedszkolu spoko ale mały ma problem bo nie rozumie pan ani innych dzieci ani też nie ma szans zakomunikować czego potrzebuje. Oczywiście minął jakis czas i dziecko się nauczyło języka. Teraz po dwóch latach drugie dziecko idzie do przedszkola. I wiecie co? Ono też nie umie ani słowa po niemiecku! Nie rozumiem, jak można świadomie fundować dziecku taki niepotrzebny stres. W ogóle nie rozumiem, jak można wiązać swoją przyszłość z innym krajem i nie uczyć się języka! 

Nie każdy za cel życiowy stawia sobie wieczne trzymanie dziecka pod kloszem. Szczególnie, że to o czym mówisz to żaden stres i trauma a po prostu bariera językowa, którą dziecko zniweluje z czasem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
5 godzin temu, Gość tiaaa napisał:

Najbardziej uspołecznione są sieroty z domów dziecka.

hahaha toś dowaliła hahaha, absurd :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

U mnie początkowo były ryki, szlochy, wycie, ale to tylko dlatego, że mała ma świadomość, iż jestem miękka - będę rozpatrywać pod każdym kątem czy nie dzieje jej się krzywda. Scenariusz powtarzał się przez pierwsze 2 tygodnie do tego stopnia, że aż zaczęłam się spóźniać do pracy. Wtedy podirytowany mąż zainterweniował. Powiedział, ze dosyć tego terroru i sama stwierdzę, że to manipulacja bo daję sobie wejść na głowę córce a mąż jest bardziej stanowczy. I co? Jak ręką odjął. O ile jeszcze pierwszego dnia próbowała wymuszać to najzwyczajniej w świecie mąż przekazał małą pani informując córcie, że śpieszy się do pracy i odbierze ją po podwieczorku. Drugiego dnia nawet nie miauknęła mu :D Teraz jest to stały rytuał, że mąż ją odprowadza od połowy września i całej rodzinie wyszło to na dobre :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Zaraz Ci udowodnią, że mąż złamał jej psychikę i całe życie a sam ma zadatki na NKWDziste torturującego niewinne istoty. Takie przewrażliwienie dominuje na kafe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dno
7 godzin temu, Gość ...yczne napisał:

Co znaczy złamała się? po prostu przyzwyczaiła się, poznała dzieci,ma swoje koleżanki najlepsze,a w domu tylko grała na tablecie lub oglądała bajki.

No to gratulacje, że nie umiałas jej stworzyć warunków, wymyslić zabaw, wyjść, porozwijać jej jakoś niż tylko puścić tablet albo tv. Masz racje, jak ktoś jest takim rodzicem jak ty, czyli leniem do kwadratu, to owszem lepiej zeby oddał do przechowalni. Tam przynajmniej tv nie ogląda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dno
21 minut temu, Gość gość napisał:

Nie każdy za cel życiowy stawia sobie wieczne trzymanie dziecka pod kloszem. Szczególnie, że to o czym mówisz to żaden stres i trauma a po prostu bariera językowa, którą dziecko zniweluje z czasem :)

to ciekawe, ale kazdy psycholog ci sie w łeb popuka. takie rzucanie na gleboka wode jest dla dwu-trzy latka tragedią. nie masz pojecia jaki to stres. a u takiego malego dziecka kazdy duzy stres to mniej polaczen mozgowych, w efekcie gorsze funkcjonowanie psychiki w doroslosci. chcesz puszczac dziecko na gleboka wode to owszem ale z nauczycielem tlumaczem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dno

bratankowi mojego meza, takiemu z zespolem aspegera jeszcze sie wszystko pogorszylo bo mundrzy rodzice puscicli go za granicą do obcojezycznego przedszkola. tak sie zamknal w sobie ze juz dwa lata chodzi i ani du du po angielsku. pojedyncze slowa. nawet "blue house" ci nie powie, nie łączy słów, obgryza paznokcie, niszczy przedmioty. Takie to rzucanie na gleboka wode. Matka tuman ani slowa po angielsku ani niemiecku, ojciec tylko po angielsku ale pracuje od rana do nocy, obydwoje nie biorą lekcji niemieckiego, bo są jak typowe słoje ktore przyjechaly tylko po kasę a w weekend turlają się co chwila do Polandii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dno
1 minutę temu, Gość dno napisał:

bratankowi mojego meza, takiemu z zespolem aspegera jeszcze sie wszystko pogorszylo bo mundrzy rodzice puscicli go za granicą do obcojezycznego przedszkola. tak sie zamknal w sobie ze juz dwa lata chodzi i ani du du po angielsku. pojedyncze slowa. nawet "blue house" ci nie powie, nie łączy słów, obgryza paznokcie, niszczy przedmioty. Takie to rzucanie na gleboka wode. Matka tuman ani slowa po angielsku ani niemiecku, ojciec tylko po angielsku ale pracuje od rana do nocy, obydwoje nie biorą lekcji niemieckiego, bo są jak typowe słoje ktore przyjechaly tylko po kasę a w weekend turlają się co chwila do Polandii

namieszłam trochę niechcacy: gwoli wyjasnienia juz spiesze tlumaczyc:    oni mieszkaja w Niemczech, dziecko poslali do przedszkola anglojezycznego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

To trzymajcie te dzieci w domu przy maminej spódnicy. Niech znają tylko matke. Niech snują sie po domu w czasie jak wy musicie gotować obiad i wykonywać dziesiątki czynności domowych. Ciągajcie je po spożywczakach. Może po drodze sie uda czasem z matką pobawić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15 minut temu, Gość dno napisał:

to ciekawe, ale kazdy psycholog ci sie w łeb popuka. takie rzucanie na gleboka wode jest dla dwu-trzy latka tragedią. nie masz pojecia jaki to stres. a u takiego malego dziecka kazdy duzy stres to mniej polaczen mozgowych, w efekcie gorsze funkcjonowanie psychiki w doroslosci. chcesz puszczac dziecko na gleboka wode to owszem ale z nauczycielem tlumaczem.

Psycholodzy to z reguły idą na ten kierunek nie z powołania ale dlatego, że sami mają problemy ze sobą i z własnymi emocjami ;) Zamiast uderzyć się w piersi i przestać świrować winą za to starają się obciążyć wedle uznania: rodziców, otoczenie, szkołę, pracodawcę w poprzedniej pracy <wstaw dowolne>. Reasumując nie jest to dla mnie żaden autorytet :) Aktualnie - głównie w przypadku dzieci - starają się znaleźć sztuczne problemy w wychowywaniu, o których istnieniu ludzkość nawet nie ma pojęcia, że istnieje :D Jak widać trafiają na podatny grunt histeryczek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Przestańcie pierdzielić o tym języku niemieckim i o sytuacji dziecka za granicą. To są oddzielne kwestie i nie o tym jest temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
24 minuty temu, Gość dno napisał:

to ciekawe, ale kazdy psycholog ci sie w łeb popuka. takie rzucanie na gleboka wode jest dla dwu-trzy latka tragedią. nie masz pojecia jaki to stres. a u takiego malego dziecka kazdy duzy stres to mniej polaczen mozgowych, w efekcie gorsze funkcjonowanie psychiki w doroslosci. chcesz puszczac dziecko na gleboka wode to owszem ale z nauczycielem tlumaczem.

:D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
22 godziny temu, Gość Gość napisał:

Ja z trochę innej beczki. Mieszkamy w Niemczech i jak zmienilismy przedszkole, poszłam z małym parę razy na adaptację. To co zobaczyłam na miejscu to jakiś dramat 😫 wszystkich tych, którzy twierdzą, że dziecka języka uczyć nie trzeba bo przecież w przedszkolu się nauczy, powinno wysadzać sie w powietrze! Może i łapią język dość szybko ale do tego czasu jest im.zwyczajnie ciężko! Obce miejsce, kilka godzin bez rodziców i jeszcze język, którego maluch nie rozumie. Zgotować taki los własnemu dziecku z lenistwa...

Wytłumacz mi na czym polega lenistwo w tym wypadku. Ty masz pojęcie, że ludzie muszą zarabiać na chleb ?

Tym bardziej nie rozumiem twojej krytyki skoro sama dziecko posłałaś do przedszkola i na dodatek jeszcze postanowiłaś po drodze zmienić przedszkole na inne. Zastanów sie co ty piszesz w ogóle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×