Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość afsf

Czy Wasze dzieci chętnie chodzą do przedszkola trzylatki? Dziś widziałam takiego chłopca i mi przykro

Polecane posty

Gość afsf

Już się napatrzyłam jak szukałam przedszkola dla syna (planuję puscic go od wrzesnia, ale nic na siłę..chociaż w sumie ileż można siedzieć w domu, on musi do jakichs dzieci chodzić), jak male trzylatki podpierają ścianę i mowi taki chlopczyk tak sam do siebie i troche do mnie, jakby chciał sam sie w tym utwierdzic: "mama przyjdzie. mama przyjdzie." i smutna mina.

żal mi sie go zrobilo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kawa

Zalezy od dziecka. Moja corka w czerwcu skończyła 3 lata a we wrzesniu poszla do przedszkola. Ani razu nie plakala, chodzila chetnie i nie bylo problemu. Mozliwe, ze dlatego, ze chodzila ze starszym bratem. 

Byly dzieci ,ktore bardzo płakały na początku,  zwlaszcza te maluszki. Czterolatek jednak lepiej sobie poradzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja z trochę innej beczki. Mieszkamy w Niemczech i jak zmienilismy przedszkole, poszłam z małym parę razy na adaptację. To co zobaczyłam na miejscu to jakiś dramat 😫 wszystkich tych, którzy twierdzą, że dziecka języka uczyć nie trzeba bo przecież w przedszkolu się nauczy, powinno wysadzać sie w powietrze! Może i łapią język dość szybko ale do tego czasu jest im.zwyczajnie ciężko! Obce miejsce, kilka godzin bez rodziców i jeszcze język, którego maluch nie rozumie. Zgotować taki los własnemu dziecku z lenistwa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Normalne, separacja. Im dłużej trzymasz w domu tym ciężej lub lżej będzie, zależy to od dziecka. Mój poszedł jak miał 3lata i 2 miesiące. Chodzi od 3.5 roku a i tak jego najlepszym miejscem do spędzania dnia byłby dom. Niestety, ale nie możesz chować dziecka pod fartuszkiem do końca życia, bo to będzie zbyt bezstresowe wychowanie i dziecko w przyszłości nie odnajdzie się. Mój gdyby mógł byłby w domu codziennie i jadł jedzenie, które niekoniecznie jest zdrowe i urozmaicone, ale że jest za mały żeby zdecydować co jest odpowiednie dla niego i jego organizmu, ja pomagam mu w tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Będzie dobrze

Wszystko zależy od dziecka, jego charakteru. Mój syn poszedł jak miał 2,5 roku. Doszedł w listopadzie do grupy 3 latkow i czuję się tam jak ryba w wodzie. Mi pierwszego dnia było przykro, On jak wbiegł na salę tak nawet nie zdążył się pożegnać. Ale jest wulkanem energii, nie przejmuje się niczym, radzi sobie po swojemu. Uważam, że bycie wśród dzieci dużo mu daje, widzimy jakie robi postępy. Choruje też, ale to akurat normalne:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
31 minut temu, Gość Gość napisał:

Ja z trochę innej beczki. Mieszkamy w Niemczech i jak zmienilismy przedszkole, poszłam z małym parę razy na adaptację. To co zobaczyłam na miejscu to jakiś dramat 😫 wszystkich tych, którzy twierdzą, że dziecka języka uczyć nie trzeba bo przecież w przedszkolu się nauczy, powinno wysadzać sie w powietrze! Może i łapią język dość szybko ale do tego czasu jest im.zwyczajnie ciężko! Obce miejsce, kilka godzin bez rodziców i jeszcze język, którego maluch nie rozumie. Zgotować taki los własnemu dziecku z lenistwa...

Też mnie to zastanawia. Siedzą z dzieckiem 2 lata w domu i nawet bajek po niemiecku nie puszczą. Cześć z nich to sama ledwo duka, więc to też często powód jest. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
35 minut temu, Gość Gość napisał:

Ja z trochę innej beczki. Mieszkamy w Niemczech i jak zmienilismy przedszkole, poszłam z małym parę razy na adaptację. To co zobaczyłam na miejscu to jakiś dramat 😫 wszystkich tych, którzy twierdzą, że dziecka języka uczyć nie trzeba bo przecież w przedszkolu się nauczy, powinno wysadzać sie w powietrze! Może i łapią język dość szybko ale do tego czasu jest im.zwyczajnie ciężko! Obce miejsce, kilka godzin bez rodziców i jeszcze język, którego maluch nie rozumie. Zgotować taki los własnemu dziecku z lenistwa...

Brat męża zgotował taki los swojemu. Dzieciak i tak miał problemy ze sobą a oni go jeszcze do przedszkola tego typu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
24 minuty temu, Gość Gość napisał:

Normalne, separacja. Im dłużej trzymasz w domu tym ciężej lub lżej będzie, zależy to od dziecka. Mój poszedł jak miał 3lata i 2 miesiące. Chodzi od 3.5 roku a i tak jego najlepszym miejscem do spędzania dnia byłby dom. Niestety, ale nie możesz chować dziecka pod fartuszkiem do końca życia, bo to będzie zbyt bezstresowe wychowanie i dziecko w przyszłości nie odnajdzie się. Mój gdyby mógł byłby w domu codziennie i jadł jedzenie, które niekoniecznie jest zdrowe i urozmaicone, ale że jest za mały żeby zdecydować co jest odpowiednie dla niego i jego organizmu, ja pomagam mu w tym.

Mój mąż i jego brat nie chodzili do przedszkola. Doskonale odnaleźli się w szkole a teraz w pracy gdzie zarabia głową po 20k miesięcznie każdy. Tak że teoria z d.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nawet są ludzie dorośli którzy nie lubią iść do ludzi. 

Jakby moje dziecko nie chciało w wieku 3 l iść do przedszkola to bym chyba poczekala na następny rok. Jeden rok dużo zmienia dla takiego malucha. Poszłabym na jakieś zajęcia z nim by miało jakiś kontakt z rówieśnikami i może wtedy by akceptowalo przedszkole. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieeee
31 minut temu, Gość Gość napisał:

Mój mąż i jego brat nie chodzili do przedszkola. Doskonale odnaleźli się w szkole a teraz w pracy gdzie zarabia głową po 20k miesięcznie każdy. Tak że teoria z d.

Dokładnie tak, mój mąż też nie chodził do przedszkola i się doskonale odnalazł. Ja zaliczyłam żłobek i ze trzy pożal się boże nianie, potem przedszkole, które już pamiętam - KOSZMAR (to był prl ale co z tego). Wiecznie chora ze stresu. Szkoła już byla ok, bo się skupilam na nauce i miałam fajne koleżanki.

Syndrom opuszczenia towarzyszy mi do dziś, od kilkudziesięciu już lat. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
20 minut temu, Gość nieeee napisał:

Dokładnie tak, mój mąż też nie chodził do przedszkola i się doskonale odnalazł. Ja zaliczyłam żłobek i ze trzy pożal się boże nianie, potem przedszkole, które już pamiętam - KOSZMAR (to był prl ale co z tego). Wiecznie chora ze stresu. Szkoła już byla ok, bo się skupilam na nauce i miałam fajne koleżanki.

Syndrom opuszczenia towarzyszy mi do dziś, od kilkudziesięciu już lat. 

Ja to samo. Do dziś pamiętam ten lęk jak mama mnie zostawiała tam płaczącą bo i tak była już spóźniona do pracy. Dziękuję losowi że nas stać na to żeby mój syn do przedszkola chodzić nie musial, co najwyżej mógł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Też Mama

Ferowanie wyroków na podstawie 1 sytuacji to jednak gruba przesada. Po pierwsze może dziecko faktycznie nie chodziło wcześniej do przedszkola, po drugie może miało jakiś przejściowy kryzys. Moje dziecko chodziło super chętnie do żłobka, potem do przedszkola, potem coś mu się rozmyslilo (bez szczególnego powodu rozmawiałam wielokrotnie z ciociami) i robil akcje przy wejsciu. Co ciekawe tylko przy wejsciu, potem super sie bawil a popoludniami jak przychodzilam wczesniej, czekalam zeby skonczyl zabawe. Pierwszym błędem było to, że zamiast zostawić młodego i iść siedzialam z nim w szatni i tłumaczyłam tak długo aż go przekonalam i z dnia na dzień było coraz gorzej bo młody zorientował się, że im więcej się buntuje tym dłużej z nim siedzę i z czasem nie dawał się przekonac. i najgorsze było to, że trafiła mi się taka współczujaca, wiedzaca lepiej mamusia, która podeszła do mojego dziecka chcąc mi "pomoc" zaczęła opowiadać o jakiejś książce i pytać moje dziecko czy nie chce iść do przedszkola i wolaloby zostać z mamusia w domku, na co moj młody w ryk, że tak, zaczął tylko gorzej płakać już na całe gardło. - kobieta myślała że dopiero zaczyna przygodę  z przedszkolem i że jest tak wyedukowana, że przekona dziecko którego nie zna. Efekt oplakany. Dziś bym w życiu nie pozwoliła sobie na takie wtracanie się wtedy byłam rozbita i zaskoczona jej reakcja. Żeby nie było problem rozwiązał się kiedy dogadalam się z ciocia, że od razu przekazuje młodego po rozebraniu im pomimo wycia. Jak się Młody zorientował, że jego akcje nie pomogą każdego dnia wycie było krótsze, a po tyg. Nie było żadnego problemu i do dziś to nie ma. Także tak... najłatwiej jest sie wypowiadać jak się nie zna sytuacji... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
48 minut temu, Gość Też Mama napisał:

Ferowanie wyroków na podstawie 1 sytuacji to jednak gruba przesada. Po pierwsze może dziecko faktycznie nie chodziło wcześniej do przedszkola, po drugie może miało jakiś przejściowy kryzys. Moje dziecko chodziło super chętnie do żłobka, potem do przedszkola, potem coś mu się rozmyslilo (bez szczególnego powodu rozmawiałam wielokrotnie z ciociami) i robil akcje przy wejsciu. Co ciekawe tylko przy wejsciu, potem super sie bawil a popoludniami jak przychodzilam wczesniej, czekalam zeby skonczyl zabawe. Pierwszym błędem było to, że zamiast zostawić młodego i iść siedzialam z nim w szatni i tłumaczyłam tak długo aż go przekonalam i z dnia na dzień było coraz gorzej bo młody zorientował się, że im więcej się buntuje tym dłużej z nim siedzę i z czasem nie dawał się przekonac. i najgorsze było to, że trafiła mi się taka współczujaca, wiedzaca lepiej mamusia, która podeszła do mojego dziecka chcąc mi "pomoc" zaczęła opowiadać o jakiejś książce i pytać moje dziecko czy nie chce iść do przedszkola i wolaloby zostać z mamusia w domku, na co moj młody w ryk, że tak, zaczął tylko gorzej płakać już na całe gardło. - kobieta myślała że dopiero zaczyna przygodę  z przedszkolem i że jest tak wyedukowana, że przekona dziecko którego nie zna. Efekt oplakany. Dziś bym w życiu nie pozwoliła sobie na takie wtracanie się wtedy byłam rozbita i zaskoczona jej reakcja. Żeby nie było problem rozwiązał się kiedy dogadalam się z ciocia, że od razu przekazuje młodego po rozebraniu im pomimo wycia. Jak się Młody zorientował, że jego akcje nie pomogą każdego dnia wycie było krótsze, a po tyg. Nie było żadnego problemu i do dziś to nie ma. Także tak... najłatwiej jest sie wypowiadać jak się nie zna sytuacji... 

Nie wierz ciociom że nic się nie stało i nagle z dnia na dzień coś mu się odwidzialo. Mam wrażenie że ktoś go słabo potraktował albo dziecko jakieś albo pani. I nie, jego wycie nie było krótsze z dnia na dzień bo mu się polepszyło. On był po prostu zrezygnowany i złamany. Złamałaś go tym i tyle. Zrozumiał że po co ma płakać skoro i tak każdy to oleje. To tak jak ci rodzice ci zostawiają niemowlę do "wyplakania".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

W dodatku jakie FEROWANIE jakich wyroków??? Mówię co widziałam, w przedszkolu byłam kilkadziesiąt minut i za każdym razem jak wychodziło się na korytarz było słychać przez drzwi jak on mówi: "mama przyjdzie. Mama przyjdzie :(", raz była też sytuacja że dziecko stało przy ścianie na korytarzu bo dzieci szły myć ręce i też to powtarzało. Przewalone żeby trzylatek cały dzień się tak czuł. Dlaczego robicie to dzieciom... Bo kariera? Kariera frajera. Nie każdy dzieciak się nadaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Autorko zbyt krótkowzrocznie do tego podchodzisz. Taka reakcja u dziecka jest naturalna na początku, no bo czego się spodziewać jak dziecko nikogo tam jeszcze nie zna, nie zdążyło tam nic jeszcze przeżyć, nie zdążyło z nikim się zżyć. Dziecko potrzebuje czasu. Czy jak ty podejmujesz nową pracę to od razu się w nowym miejscu czujesz jak u siebie ? Nie. Potrzebujesz czasu, aby się przyzwyczaić do miejsca, do ludzi. Potem są plusy bycia w przedszkolu, bo dziecko zawiera pierwsze znajomości, pierwsze przyjaźnie, zaczyna mieć swój świat, swoje pierwsze wspomnienia społeczne, które będą tylko jego. Z czasem zaczynasz się łapać na myśli, że mama plus przedszkole to dwa dobrze uzupełniające się światy, bo to czego przedszkole nie uczy to tego uczy mama, a to czego mama nie uczy to często uczy przedszkole. Tam mają nowe inne pomysły, na które ja jako mama nie wpadłabym i często nawet nie miałabym na to siły. Rodzic jest dla dziecka najważniejszy, ale nie zastąpi dziecku towarzystwa rówieśniczego, którego dziecko po 3 roku życia zaczyna potrzebować już tak ewidentnie. Rodzic nigdy nie będzie się bawił z dzieckiem na tym samym poziomie mentalnym co rówieśnicy dziecka i nigdy nie będzie miał na tyle zapału i energii co dzieci. Powiem tyle. Warto. Wspomnienia z przedszkola to jedne z pierwszych ciekawszych wspomnień człowieka, który do niego uczęszczał i prawie zawsze są to wspomnienia sentymentalne i miłe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Hoho ale się nieuki słów nauczyly z trudnych spraw: ferować wyroki ohoho czy tej panci leci już spod kupra rzadka fekalia? Podnieciła się 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
4 minuty temu, Gość gosc napisał:

Autorko zbyt krótkowzrocznie do tego podchodzisz. Taka reakcja u dziecka jest naturalna na początku, no bo czego się spodziewać jak dziecko nikogo tam jeszcze nie zna, nie zdążyło tam nic jeszcze przeżyć, nie zdążyło z nikim się zżyć. Dziecko potrzebuje czasu. Czy jak ty podejmujesz nową pracę to od razu się w nowym miejscu czujesz jak u siebie ? Nie. Potrzebujesz czasu, aby się przyzwyczaić do miejsca, do ludzi. Potem są plusy bycia w przedszkolu, bo dziecko zawiera pierwsze znajomości, pierwsze przyjaźnie, zaczyna mieć swój świat, swoje pierwsze wspomnienia społeczne, które będą tylko jego. Z czasem zaczynasz się łapać na myśli, że mama plus przedszkole to dwa dobrze uzupełniające się światy, bo to czego przedszkole nie uczy to tego uczy mama, a to czego mama nie uczy to często uczy przedszkole. Tam mają nowe inne pomysły, na które ja jako mama nie wpadłabym i często nawet nie miałabym na to siły. Rodzic jest dla dziecka najważniejszy, ale nie zastąpi dziecku towarzystwa rówieśniczego, którego dziecko po 3 roku życia zaczyna potrzebować już tak ewidentnie. Rodzic nigdy nie będzie się bawił z dzieckiem na tym samym poziomie mentalnym co rówieśnicy dziecka i nigdy nie będzie miał na tyle zapału i energii co dzieci. Powiem tyle. Warto. Wspomnienia z przedszkola to jedne z pierwszych ciekawszych wspomnień człowieka, który do niego uczęszczał i prawie zawsze są to wspomnienia sentymentalne i miłe.

Och czyżby? Ja chodziłam właśnie do przedszkola i dobrze tego nie wspominam. Serio. Więc mnie akurat nie przekonasz. Poza tym ten chłopiec nie jest tam nowy. Tyle wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kooo

Zalezy od dziecka, no i od przedszkola. . Ja swoj okres w przedszkolu wspominam wspaniale, przedszkolne pzryjaznie przetrwaly pzrez lata.. Dla mnie tam kazdy dzien byl ciekawy, rozne techniki plastyczne, ktore dotad pamietam, rozmaite zabawy przy muzyce. Tyle sie tam co dzien  działo! Mysle,ze to bylo podwójne wzbogacenie zycia - bo w domu z rodzina bylo fajnie, w przedszkolu tez, a tu i tam robilo sie inne rzeczy, bylo inne towarzystwo. Ale dzieci sa rozne - moja corka, jak ja, pędzila do przedszkola jak na skrzydlach, syn nie chcial za nic chodzić, choc to samo przedszkole i razem chodzili, bo w podobnycm wieku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 000

Moja córka poszła do przedszkola mając 2 i pół roku, świetnie się tam czuje. Ale ją zawsze ciągnęło do dzieci, jest towarzyska.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gościnka

Płakałam w przedszkolu długo, potem już nie płakałam ale dalej nienawidziłam tam chodzić. Dobrze pamiętam do dziś różne sygotuacje i tak, przedszkole jest dla mnie traumą. Bardzo się staram nie przenosić tej traumy na córkę, która skończy w wakacje 3 lata. Od września chodzimy na zajęcia ogólnorozwojowe do małej grupy dzieci, żeby miała kontakt z rówieśnikami i z panią, ale tam są też rodzice i mimo, że widzę postępy w jej zachowaniu to jednak nie ma opcji bym zostawiła ja sama bo ona kontroluje mnie tak, że nie mam szansy odejść na krok. Bardzo się boi rozstania ze mną. Dlatego nikt mi nie wmówi, że każdy trzylatek przyzwyczai się do przedszkola. Będziemy próbować od 4 lat a jak nie to trudno. Owszem, odbija się to na naszej sytuacji finansowej ale trudno, jakoś to przeżyjemy. Córka jest najważniejsza w tym momencie a zachodząc w ciążę wiedziałam, że moja przerwa w zarobkach może potrwać kilka lat 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ggg

Co wy tak tym dzieciom żałujecie rozrywek? Przedszkole to przede wszystkim różnorodność, zabawy, wyzwania i dyscyplina. W domu tego nie ma w takim stopniu. Jest kochana mama, owszem, ale ileż to można dziecko kisić pod spódnicą.. Moja córka chodzi do żłobka od 11 mca życia. Nie płakała, może symbolicznie na początku. Potem miała chwilę przerwy i w wieku ponad 2 lat wróciła tam. Teraz ma prawie 3 lata, żłobek lubi, codzień nowe zabawy, piosenki. Ma tam swoje przyjaciółki. Opowiada co kto robił (na ile pamięta). Jest samodzielna, manualnie fajnie się rozwija, jest wygadana. Jedynie gdy wróciła do żłobka po przerwie, to mówiła że było jej smutno, zapewne bardzo tesknila, ale to minęło gdy złapała rytm i jest fajnie. Teraz mogłaby siedzieć w domu bo ja na macierzyńskim z maluchem, ale nie będę jej izolować i skazywac na moje nudne i nerwowe towarzystwo. Płacę za żłobek prywatny. P. S. Dzieci płaczą i w żłobku i w przedszkolu i w domu. Z trudnymi emocjami kiedyś trzeba nauczyć się sobie radzić. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oba

Gość Ggg

Mam takie same doswiadczenia. Córka w żlobku o 8go miesiaca , żlobek ze swietna kadrą, dlugo wyszukiwany, dziecko chodzi tam z radością , nie choruje ( karmię piersia juz 2 lata),swietnie sie rozwija, ma kolegów,  bardzo samodzielna, wiele się nauczyła,tak urozmaiconego i przemyslanego programu nie zapewnila by jej opiekunka w domu, ja chyba tez ( no i towarzystwo dzieci!) Gdy wraca do domu,  z calym zapałem i bez znuzenia mozemy poswiecac jej swoj czas. Wszystko zalezy od przedszkola i dziecka, bo sa rozne charaktery, moja od zawsze wsrod ludzi, jestesmy towarzyscy i ona tez.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona
6 godzin temu, Gość Gość napisał:

Och czyżby? Ja chodziłam właśnie do przedszkola i dobrze tego nie wspominam. Serio. Więc mnie akurat nie przekonasz. Poza tym ten chłopiec nie jest tam nowy. Tyle wiem.

Może nie jest nowy, ale miał gorszy dzień. Mój jak teraz był tydzień chory to po powrocie na nowo musiał złapać rytm, bo wiadomo co innego w domu z mamą.

Zresztą widać, że nie jesteś przekonana do przedszkola to może odpuść? 

Ja chodziłam i wspominam miło. Mąż nie chodził i krytykował, a teraz sam widzi ile to radości dla naszego prawie 3 latka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
11 godzin temu, Gość Gość napisał:

Ja z trochę innej beczki. Mieszkamy w Niemczech i jak zmienilismy przedszkole, poszłam z małym parę razy na adaptację. To co zobaczyłam na miejscu to jakiś dramat 😫 wszystkich tych, którzy twierdzą, że dziecka języka uczyć nie trzeba bo przecież w przedszkolu się nauczy, powinno wysadzać sie w powietrze! Może i łapią język dość szybko ale do tego czasu jest im.zwyczajnie ciężko! Obce miejsce, kilka godzin bez rodziców i jeszcze język, którego maluch nie rozumie. Zgotować taki los własnemu dziecku z lenistwa...

Co sie odwlecze to nie uciecze. Lepiej żeby sie dziecko uczyło języka nie mając jeszcze obowiązków i będąc w otoczeniu zabawek niż w szkole kiedy tam już są oceny i trzeba przyswajać wiedzę na dzień dobry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
8 godzin temu, Gość Gość napisał:

Och czyżby? Ja chodziłam właśnie do przedszkola i dobrze tego nie wspominam. Serio. Więc mnie akurat nie przekonasz. Poza tym ten chłopiec nie jest tam nowy. Tyle wiem.

A żebyś wiedziała że czyżby. Takie przypadki jak ty jeśli są to są wyjątkiem. Każdy kogo słyszę jak się przypadkiem wypowiada o przedszkolu to nie słyszałam jeszcze aby mówił w złym kontekście jak mu tam było ciężko. Raczej ze sentymentem o tym mówi, ogląda zdjęcia z rozbawieniem, niektórzy wspominają swoje pierwsze miłości.

Ja przedszkole wspominam super, a wcale nie byłam jakąś rezolutną czy śmiałą dziewczynką. Miałam może jakiś chwilowy kryzys, ale szybko minął i nawet tego w ogóle nie pamiętam, znam temat tylko ze słyszenia. Pamiętam za to fajne, ciekawe i śmieszne sytuacje. Dodatkowo znajomości dzieci z przedszkola stanowiły podwaliny do lekkiego rozpoczęcia szkoły podstawowej, bo 1/3 klasy już znałam z przedszkola właśnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość One
50 minut temu, Gość gosc napisał:

A żebyś wiedziała że czyżby. Takie przypadki jak ty jeśli są to są wyjątkiem. Każdy kogo słyszę jak się przypadkiem wypowiada o przedszkolu to nie słyszałam jeszcze aby mówił w złym kontekście jak mu tam było ciężko. Raczej ze sentymentem o tym mówi, ogląda zdjęcia z rozbawieniem, niektórzy wspominają swoje pierwsze miłości.

Ja przedszkole wspominam super, a wcale nie byłam jakąś rezolutną czy śmiałą dziewczynką. Miałam może jakiś chwilowy kryzys, ale szybko minął i nawet tego w ogóle nie pamiętam, znam temat tylko ze słyszenia. Pamiętam za to fajne, ciekawe i śmieszne sytuacje. Dodatkowo znajomości dzieci z przedszkola stanowiły podwaliny do lekkiego rozpoczęcia szkoły podstawowej, bo 1/3 klasy już znałam z przedszkola właśnie.

Dokładnie mam też bardzo dobre wspomnienia z przedszkola, a mam 31 lat. Podoba mi się, że w dzisiejszych czasach patrzy się na przedszkola inaczej. A dużo zależy też od pań, atmosfery, ich starań. Zresztą to prawda, że dużo osób z mojego przedszkola poszło do tej samej szkoły podstawowej i już było łatwiej jak w klasie były znajome twarze:)

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...yczne

dobrze ktoś tu pisze że wszystko zależy od osobowości i charakteru dziecka.Mój brat ma 5 letniego syna który nie chodzi do przedszkola bo po prostu jest dziki,stroni od ludzi,od dzieci na placu zabaw o przedszkolu nie ma mowy, będzie musiał iść już za rok do zerówki bo to jest obowiązkowe. Nie wiem jak on sobie poradzi, moja córka poszła do przedszkola od września jak miała 4 latka i przez kilka pierwszych tygodni płakała przy pożegnaniu ze mną,a później się przyzwyczaiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
4 minuty temu, Gość ...yczne napisał:

dobrze ktoś tu pisze że wszystko zależy od osobowości i charakteru dziecka.Mój brat ma 5 letniego syna który nie chodzi do przedszkola bo po prostu jest dziki,stroni od ludzi,od dzieci na placu zabaw o przedszkolu nie ma mowy, będzie musiał iść już za rok do zerówki bo to jest obowiązkowe. Nie wiem jak on sobie poradzi, moja córka poszła do przedszkola od września jak miała 4 latka i przez kilka pierwszych tygodni płakała przy pożegnaniu ze mną,a później się przyzwyczaiła.

nie "przyzwyczaiła" a złamała się. A raczej: wy ją złamaliście. A potem chodziła bo co miała zrobić? jest takie powiedzenie "Cygan sie nawet do szubienicy przyzwyczaił"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Polka

I są dzieci które jakoś nie płaczą nawet na początku przedszkola, no, może tylko pierwszego dnia. TO są dzieci które CHCĄ i powinny chodzić, reszta został złamana psychicznie i nauczona że co by nie zrobiły i tak MUSZĄ chodzić, więc jak muszą to chodzą, a nawet "polubiły" ten los, no bo jaki mają wybór? ja też przychodzę do tesciowej która wiele mnie łez kosztowała, bo traktowala mnie jak dno, ale jezdze z mezem bo teraz jest lepsza i jemu zalezy zebym z nim jezdzila. Co nie zmienia faktu ze nie lubie tam jezdzic a na wizycie tez sie usmiecham bo co mam, plakac? wprowadzac smętną atmosferę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Ja jestem mamą takiego trzylatka, co co chwilę powtarzał sławetne "mama przyjedzie". Mówił to w przedszkolu, w domu. Po prostu był na etapie powtarzania usłyszanych zwrotów (pewnie pani w przedszkolu powiedziała tak do niego, lub innego dziecka) i ciągle, nawet jak się z nim bawiłam itp. było "mama przyjedzie". Więc to nie jest tak, że dziecko od razu nie wiadomo jak tęskni za mamą. Od początku do przedszkola lubił chodzić, a nawet mogę powiedzieć, że czasem aż się nie może doczekać aż pójdzie do przedszkola. W szatni, to aż się wyrywa, żeby iść na "salę" do kolegów. Czasami nawet kapci nie zdąży założyć i już biegnie z uśmiechem na twarzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×