Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Hmm

Straszenie dzieckiem/macierzyństwem jako końcem swiata

Polecane posty

Gość Hmm

Czy u was tez tak jest ze znajomi którzy maja dzieci niby mówią ze je kochają ale straszą was? Ze przyjście na świat dziecka to koniec świata/ związek się rozpada/ masz ochotę wrócić do czasów bez dziecka/ „udusić” upierdliwe dziecko? Szczerze mówiąc wiem ze nie będzie lekko ale już mam dość tego straszeniem jak to będzie zle i okropnie. I ludzie z mojego otoczenia to nie patologia tylko wykształceni ludzie co po roku macierzyńskiego wrócili do pracy, wiekszosc ma nianie etc. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Tutaj jest większość takich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość co

To następnym razem powiedz, że bardzo wspolczujesz im tak strasznego życia, natomiast dla Ciebie dziecko to radość 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

U mnie też dużo osób tak straszyło, że w ogóle nie będę spać, że będą ciągłe płacze, brak czasu dla siebie. W ciąży bardzo często straszyli mnie też porodem, uwielbiają gadać o konsekwencjach porodu naturalnego czy cesarki, o tym że potem figura nie taka. Odnoszę wrażenie, że większość bab to osoby zazdrosne i złośliwe, które uważają że skoro im ciężko to inni też tak muszą cierpieć. A jak mówię, że jestem szczęśliwa, że macierzyństwo mnie spełnia to 90% kobiet odpowie ci "oo zaraz to się zmieni, zobaczysz. Jak tylko dziecko podrośnie/zacznie chodzić/mówić/ pójdzie do przedszkola to będzie tak trudno że wspomnisz moje słowa". I nie, w dalszym ciągu wiele się nie zmieniło, nadal jestem szczęśliwa jako mama. Złośliwe baby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

To lepiej wychwalać i przedstawiać macierzyństwo jako raj?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 minuty temu, Gość gość napisał:

To lepiej wychwalać i przedstawiać macierzyństwo jako raj?

Każda skrajność jest zła. Po prostu nie przesadzać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Bo ludzie czerpią z tego radość. Gadają żeby tylko gadać.

Powiedziałam ostatnio znajomej, że czteroletni syn oszalał na punkcie siostry, zero zazdrości i wpatrzony w nią jak w obrazek, to próbowała mi usilnie wmówić, że mam go od niej separowac bo pewnie próbuje uśpić moja czujność 😂

Jak oduczylam smoczka i butelki to moja radość była bezpodstawna bo pewnie mu się jeszcze odmieni.

Odpieluchowane dziecko to żaden powód do radości bo zaraz będzie robił do łóżka itd itp

Nic nie zrobisz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Olać to gadanie po prostu. Sama musisz wiedzieć czego chcesz. Jedna będzie załamana bo babcia nie chce zostać z dzieckiem kolejny raz w tym tygodniu a inna będzie szczęśliwa, że ktoś proponuje jej dziecka pierwszy raz od dwóch lat i będzie mogła wyjść z mężem. Ta pierwsza będzie Ci wmawiała, że macierzyństwo to horror a druga powie, ze wszystko jest do przeżycia. Macierzyństwo to ZAWSZE pewnego rodzaju wyrzeczenia i nie każdy się w tym odnajdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Dokładnie, nic nie zrobisz... ale z drugiej strony wysłuchiwanie też nie jest przyjemne, bo skoro tak im wszystkim źle, to po co się pakowali w robienie dzieci?

Mnie akurat "dzieciaci" znajomi nie straszą, chyba mam szczęście do takich z poczuciem humoru, co na kilka przywar rodzicielstwa, podrzucą też kilka pokrzepiających słów.

Za to teściową mam ochotę zamordować, za jej gadanie. Ona już wie, jak duże będzie dziecko (wg niej to chyba urodzę jakiegoś olbrzyma z 5kg najbiedniej, chociaż nic na to nie wskazuje), jak ono będzie się zachowywało (już mi "współczuje" nieprzespanych nocy, ciągłego noszenia na rękach), jak ja będę je wychowywała (oczywiście najgorsza forma bezstresowego wychowania, bo nic innego dla niej nie jest do przyjęcia, bo minimum ogarnięcia to już znęcanie się nad dzieckiem), jak będzie z jedzeniem dziecka (będziesz karmić z jego talerza do momentu pójścia do przedszkola, bo to zbrodnia, żeby małe 1,5-2 letnie dziecko nauczyć obsługi przynajmniej łyżeczki).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Olej gadanie , rób dzieci i zobaczysz 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gagaa

Rozsadny czlowiek, jesli cos zaplanuje, to wie mniej wiecej, na co sie pisze.Dziwi mnie,ze niektore mamy sa bardzo zdziwione faktem, ze malenkie dziecko je i sika pare razy dziennie, ze wymaga uwagi , do tego ich wyobraznia nie siega oczko dalej i nie dociera do niech,ze dziecko szybko wyrasta. No i straszą. A najgorsze sa takie, ktore twierdza, ze matki na zlosć innym zatajaja swoją "mękę". Coż, sa specyficzne charaktery, lepiej otaczac sie fajnymi ludzmi z normalnym, zdrowym podejsciem do życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ale to prawda, a nie straszenie. Macierzynstwo jest bardzo ciężkie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Wiadomo, że macierzyństwo jest trudne, ale tu chodzi o takie złośliwe baby, które specjalnie próbują nas nastraszyć, negatywnie nastawić. Chyba rzeczywiście niektóre czerpią z tego jakąś przyjemność, albo im nie specjalnie wychodzi, więc obrzydzają innym. A jak któraś odpowie, że jest szczęśliwa i macierzyństwo ją spełnia, to działa to na nie jak płachta na byka, wyśmiewają, że jeszcze nie zna się całej prawdy o wychowywaniu dzieci, że jeszcze zobaczymy jak potem życie nam da popalić. U mnie w rodzinie jest kilka takich. Nie wiem po co one mają dzieci, bo cały czas tylko marudzą jak im źle, straszą mnie co mnie czeka jak córka dorośnie. Taki wieczny pesymizm.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zyrafa

Prawda jest, ze zycie bez dziecka jest latwiejsze, wygodniejsze, spokojne. Jak to sie mowi - male dzieci maly klopt, duze dzieci duzy klopot. I to jest prawda. Na poczatku nastepuje podporzadkowanie i trzeba sie nastawic, ze to dziecko bedzie nam rysowalo codziennosc. Potem, jak jest starsze, zaczyna sie lek o nie, czy sobie poradzi, zeby nie stala sie krzywda itp. Prawda, ze po dziecku pojawia sie wiele napiec i trudnosci, i tak jak pary bez dzieci trwaja, tak te z dziecmi sie czesciej rozstaja... Ogolnie nie sluchalabym takiego czarnowidztwa. Tylko, ze czasem nawet bardzo zaplanowane dziecko staje sie klopotem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Mnie skutecznie odstraszano. I tak urodzilam pierwsze w wieku 31 lat a drugie w wieku 37. 

Mam kolezanke, ma 39 lat i 19 letniego syna oraz 14 letnia corke. Ma dziewczyna z głowy. A ja sie jeszcze pitole

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zyrafa
Przed chwilą, Gość Gosc napisał:

Mnie skutecznie odstraszano. I tak urodzilam pierwsze w wieku 31 lat a drugie w wieku 37. 

Mam kolezanke, ma 39 lat i 19 letniego syna oraz 14 letnia corke. Ma dziewczyna z głowy. A ja sie jeszcze pitole

Tez sie zgadzam, ze jesli miec, to mlodziej. Ja mam jedynaka, urodzilam w wieku 29. Wiadomo, ze wpadniete, bo jakby nie ta wpadka, to nie mialabym dzieci. A teraz mysle, ze jak sie przytrafilo, to moglo te pare lat temu. Teraz by dziecko juz do szkoly chodzilo. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość gość napisał:

A jak któraś odpowie, że jest szczęśliwa i macierzyństwo ją spełnia, to działa to na nie jak płachta na byka, wyśmiewają, że jeszcze nie zna się całej prawdy o wychowywaniu dzieci, że jeszcze zobaczymy jak potem życie nam da popalić.

W punkt! My jesteśmy z mężem sami, bez pomocy rodziny i nikt nam nie wierzy, że jesteśmy szczęśliwi. Siostra mojego męża nie potrafi sama kompletnie niczego zrobić. Już w ciąży miała zaplanowane komu będzie podrzucac dziecko byleby żyć jak wcześniej. I to z nią jest najgorzej. Spacer z dziećmi? Masakra. Do restauracji z dziećmi? Meczarnia. Na urlop z dziećmi? Toc to nie urlop! Do każdej sytuacji ma jakiś argument. A nam jest naprawdę dobrze. Bo pomimo ciężkich (nieraz naprawdę ciezkich) momentów, życie z dwójką maluchów jest wesołe i ciekawe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Wiecie co? Dziwnych  macie tych  znajomych 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ja miałam taką bezdzietną koleżankę, która ciągle straszyła mnie i inne moje koleżanki opowieściami o komplikacjach porodowych, pochwie jak wiadro, męczarni z dziećmi i ogólnie że dzieci mieć nie warto. Dzisiaj każda z nas ma dzieci i jesteśmy szczęśliwe, a ona nadal bezdzietna. I za każdym razem, gdy się widzimy, daje jakieś kąśliwe uwagi. Jej pierwszym pytaniem po moim porodzie było "Czy masz luźną pochwę?" Zerwałam z nią kontakt, bo ile można tego słuchać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
24 minuty temu, Gość gość napisał:

Ja miałam taką bezdzietną koleżankę, która ciągle straszyła mnie i inne moje koleżanki opowieściami o komplikacjach porodowych, pochwie jak wiadro, męczarni z dziećmi i ogólnie że dzieci mieć nie warto. Dzisiaj każda z nas ma dzieci i jesteśmy szczęśliwe, a ona nadal bezdzietna. I za każdym razem, gdy się widzimy, daje jakieś kąśliwe uwagi. Jej pierwszym pytaniem po moim porodzie było "Czy masz luźną pochwę?" Zerwałam z nią kontakt, bo ile można tego słuchać.

Ta "luźna pochwa" to jakieś nie.do.je.ba.nie mózgowe chyba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Ech... bezdzietne kolezanki mi właśnie na kawie robiły wykłady jak to dziecko zmienia wszystko 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 minuty temu, Gość gosc napisał:

Ech... bezdzietne kolezanki mi właśnie na kawie robiły wykłady jak to dziecko zmienia wszystko 

 A mi tylko dzietne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

A u nas dziecko scalilo związek,jak się urodziła corka to  stwierdziliśmy oboje,czemu tak późno  zdecydowaliśmy się na dziecko??Lada dzień będzie następny brzdąc w naszej rodzinie i słyszę od np siostry,z dwójka to już nie jest takie hop siup..Teraz dopiero zobaczysz itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Długo bylam bezdzietna i co poniektórzy dzieciaci znajomi z wielkim smakiem i upodobaniem wieszczyli mi pogorszenie komfortu życia po rozmnozeniu. Teraz mam już dwójkę dzieci i bywa różnie, często ciężko. Dlatego za każdym razem gdy następuje gorszy okres, to rozluzniam z tymi znajomymi więzi. Nie mogę znieść tej ich szczerej radości i satysfakcji z mojego nieszczęścia. Natomiast z tymi, którzy mi dodawali otuchy przed, w trakcie i po, lubię się spotykać. A tamci Państwo Schadenfreude są często obrażeni i rozzaleni i nie kumaja, czemu ich odstawiamy na boczny tor

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Te co "strasza" to po prostu mowia prawde i nie owijaja w bawelne.To nie zadne straszenie ani zawisc, tylko szczerosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
34 minuty temu, emigrantka napisał:

Te co "strasza" to po prostu mowia prawde i nie owijaja w bawelne.To nie zadne straszenie ani zawisc, tylko szczerosc

No właśnie 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Puszka Pandory
1 godzinę temu, emigrantka napisał:

Te co "strasza" to po prostu mowia prawde i nie owijaja w bawelne.To nie zadne straszenie ani zawisc, tylko szczerosc

Niekoniecznie. może trafiły się im trudne dzieci lub same nie dawały rady podolac trudom pierwszych miesięcy/lat bycia rodzicami,matkami? to nie jest słodkie i różowe, być mamą, ale nie jest to też katorgą. to jest coś pośrodku ;)

Myslę, że BARDZO DUŻO  zalezy od kobiety, od mężczyzny i od ich dziecka. Czy para potrsfi iść na kompromisy, czy naprawdę tworzą związek partnerski, a co do dziecka - jak 'trudne' jest to dziecko.

NIE MA DZIECI które cały czas będą bezproblemowe. Mogą być takie super niemowlaki, które mając niecałe 4 miesiące przesypiają już 9-10 godzin bez pobudki i nie miały nigdy, przenigdy kolek - jak mój syn. ale zazwyczaj jest coś za coś. on z kolei za nic nie chciał próbować nowych smakow i byl  duży problem z jakimikolwiek warzywami oprócz marchewki, od 5 miesiaca aż do 2 lat. i byl cięęęężko z odpieluchowaniem.

Ja  nigdy nikogo nie straszyłam. Mowilam otwarcie, że na pocżatku jest to szok, bo nagle faktycznie faktem się staje że ponosisz pełną odpowiedzialność za tą kruchą istotę i tak będzie jeszcze przynajmniej kilkanaście lat, sa po drodze różne problemy choroby itd. to może przerosnać takich  wiecznie niewyspanych świeżo upieczonych rodziców. My się czasem kłócilismy - o byle co, wlasnie z niewyspania. ale ogółnie mialam wielkie wsprarcie w męzu od początku. pierwszą pieluchę zmienil jeszcze w szpitalu, pomagal kąpać synka, robil obiady, zakupy bo ja po cc nie moglam długo bylam obolała i słaba.  do tego mialam silny baby blues.

I o tym mówilam koleżankom. ale też mówilam jasno i wprost o tym, co mnie cieszy w posiadaniu dziecka. brzm ito banalnie, ale naprawdę na nowo odkrylismy świat, można poweidzieć.

Obecnie syn ma 10 lat. jest super. wcale nie chcialabym wracać do czasów sprzed dziecka. Ale moje życie nie kręcilo się wiecznie wokól dziecka i tylko rtyle. lubię swoją pracę. wrócilam do pracy - tamtą srednio lubilam akurat ale było OK - jak syn mial 11 miesięcy, wrócilam ntylko na dwa dni po 8 godzin wtedy. potem stopniowo - co około pół roku - więcej o dzień.

od 3 lat mam inną pracę, 5 dni po 7 i pół godizny, finanse. lubię to.

mam też swoje pasje, bardzo lubię jeździc rowerem oraz robię na drutach.

lubię czytać biografie, listy.

Syn kocha piłkę oraz gra na gitarze akustycznej - po tacie. mąż wlasnie kocha gitarę oraz mąż czasem maluje akwarele.

ja tam nikogo nie straszę.

pozdrawiam - i idę na rower!

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Puszka Pandory

P.s. Dodam, że  syn był planowany - na zasadzie odstawiamy antykoncepcję (gumy) i  "niech sie dzieje, co sie ma dziać"  - zaszłam w ciążę po 3 miesiacach. Urodziłam mając 29 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorka

właśnie nie chodzi o ostrzeganie bo wiadomo ze się życie zmienia jak Gość powyżej napisała:)  ale o takie pełne jadowitej satysfakcji komentarze „No teraz to będzie prze*bane, zobaczysz, cierp razem ze mną”. Zero konstruktywnych rad tylko opowieści jak to dzieci są okropne a mąż ucieka od obowiązków i pożycia. Wolałbym jakieś słowa otuchy i wsparcie a nie wieczne biadolenie. Chyba muszę odciąć się od toksycznych ludzi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ppppp

Nikt mnie nie straszyl, bo na szczascie mam znajomych, ktorym sie udaje zyc normalnie.Jak swiat swiatem ludzie mieli dzieci - gdyby to bylo takie straszne, zawsze znalazlby sie sposob,zeby ich nie miec. A ze sa jednostki, ktorym sie w zyciu nie udaje i wylewaja swoje żale - coż, bywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×