Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ewa

dom tylko jego

Polecane posty

Gość Ewa

Ja i mój facet budujemy dom. A właściwie to ON głównie jest za to odpowiedzialny. Mieszka na miejscu i jest po prostu facetem. Raczej na jego głowie lądują wszystkie rzeczy odnośnie budowy, bo gotówkę, którą na to wydaje, dostał od swoich rodziców no i ja akurat mam taką sytuację, że mam pracy ogrom. Na dodatek  mam mamę niepełnosprawną na głowię, więc nie mam nawet czasu, żeby jeździć poza swoje miasto i doglądać budowy. Bo z drugiej strony to też trzeba wiedzieć coś na ten temat. Mój facet ma pretensje, że mu nie pomagam (pytam jak, to sam nie wie, więc niby na luzie się śmieje, ale widzę, że go to denerwuje i gdzieś w środku ciśnie). Czy ma prawo mieć do mnie pretensje? To pytanie pierwsze. A drugie jest odnośnie finansów. Zaczęłam tak z ciekawości podpytywać, jak wyobraża sobie podział majątku, jeśli się rozwiedziemy. Bo gdy już zamieszkamy razem, to ja będę musiała zrezygnować z mieszkania, w którym mam włożone nie do odzyskania około 40 tys. No i na dodatek będę płacić razem z nim kredyt jaki dobierzemy do wykończenia domu. I tu mój facet twierdzi, że skoro on wszystko dostał od rodziców (i działkę i dom w stanie surowym), to jasne, że to będzie jego, a mi odda to co najwyżej płaciłam w racie, a przecież nie będzie pobierał czynszu w trakcie mieszkania, to będzie ok. Po części to rozumiem, ale w pewnym sensie ja też będę mieć wkład w to mieszkanie, jak np. pomieszkamy ze sobą z 10 lat. Materialny ale i pewnie włożę mnóstwo pracy i wysiłku w dbanie o niego. Prosze powiedzcie jakbyście się umówili z waszym facetem. Bo niby ok, ale coś mi nie daje spokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ty budujesz ten dom z jakimś facetem czy z mężem?

Czy dla ciebie facet i mąż to jeden ..uj??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Onnn

Z punktu widzę ia prawa facet ma rację.  To jego pieniądze i jego majątek. 

Ja np wynajmuje mieszkanie i z czynsz i który dostaje od lokatorów składam kredyt.  Nie sądzę aby z tej przyczyny lokator stawał się wspolwlascicielem domu. 

Pierwszej części wypowiedzi z litości nieskomentuje.  Najpierw piszesz jak to nic nie robisz przy budowie tylko zajmujesz się swoimi prywatnymi sprawami , później się pytasz czy on ma słusznie pretensje. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa

Do Onnn: Ok, nie powiedziałam mu nigdy (odnośnie pierwszej części), że mu nie pomogę i że mam swoje sprawy, tylko ja nie wiem co mam zrobić i też nie dysponuję gotówką, więc jak mam coś zrobić? Próbowałam jakoś pomóc, ale nie mam na to pomysłu, zresztą tak jak i on, bo próbowałam coś z tym zrobić i pytałam go o rozwiązanie, więc proszę, czytaj uważnie. Zgadzam się też z tym, że to jego pieniądze, ale ja nie jestem lokatorem tylko też po dłuższym czasie będę miała własny wkład no i z jednej strony dla tego związku rezygnuję z dotychczasowych, posiadanych pieniędzy. Więc ja zostaję na lodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
39 minut temu, Gość Ewa napisał:

Do Onnn: Ok, nie powiedziałam mu nigdy (odnośnie pierwszej części), że mu nie pomogę i że mam swoje sprawy, tylko ja nie wiem co mam zrobić i też nie dysponuję gotówką, więc jak mam coś zrobić? Próbowałam jakoś pomóc, ale nie mam na to pomysłu, zresztą tak jak i on, bo próbowałam coś z tym zrobić i pytałam go o rozwiązanie, więc proszę, czytaj uważnie. Zgadzam się też z tym, że to jego pieniądze, ale ja nie jestem lokatorem tylko też po dłuższym czasie będę miała własny wkład no i z jednej strony dla tego związku rezygnuję z dotychczasowych, posiadanych pieniędzy. Więc ja zostaję na lodzie.

Dom będzie jego a ciebie spłaci za wkład włożony do spłacenia kredytu 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

To twój mąż czy konkubent?

Bo to ogromna różnica!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bimba
1 godzinę temu, Gość Ewa napisał:

Bo gdy już zamieszkamy razem, to ja będę musiała zrezygnować z mieszkania, w którym mam włożone nie do odzyskania około 40 tys. No i na dodatek będę płacić razem z nim kredyt jaki dobierzemy do wykończenia domu.

Ty się wprowadzasz ale nie rezygnuje z mieszkania, bo się nie będziesz u niego meldować.

Mieszkanie możesz komuś podnajać.

Kredyt na jego dom niech dobiera i spłaca sobie on sam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

I zaczynam rozumieć dlaczego chłopy chcą się żenić z chłopami. A nie z pazernymi qrwami!!Q!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

O i to jest właśnie roznica miedzy byciem partnerką a byciem żoną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bimba

Dziewczyna która nie chce spłacać kredytu na cudzy dom to pazerna qrwa???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bimba
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

Dom będzie jego a ciebie spłaci za wkład włożony do spłacenia kredytu 

Myślisz że to takie proste?

Że idziesz do sądu i jutro masz pieniądze na koncie?

Moi teściowie procesują się o coś podobnego już dziewiąty rok!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa

Ok. Troszkę muszę dopisać. Facet nie jest jeszcze moim mężem, ale to kwestia czasu i nie mieszajmy w to prawa, bo ja nigdy bym nie chciała chodzić po sądach. Chodzi mi o zdrowe podejście do tej sytuacji. Napisałam z tym pytaniem pomijając uczucia i się o nich nie rozwodząc (bo to oczywiste dla mnie i nie dopatrujcie się tu nieszczerych uczuć, bo nie o to pytam). Chciałam zobaczyć wasze opinie, bez moich emocji. Na pewno osoby po złych doświadczeniach upatrują tu pazerności i nie szczędzą wyzwisk, ale chodzi mi o typowe kwestie praktyczne i po prostu odpowiednie zachowanie. Gdybym była tylko pazerna, to nie pytałabym innych o opinie, a tak jak pytam, to wyraźnie daję do zrozumienia, że nie chce go zranić, bo wbrew przypuszczeniom go kocham (gdy go poznałam miał tylko rower i mieszkał u rodziców i nic nie wskazywało, że kiedykolwiek będziemy mieć szansę na budowę, tak dla waszej wiadomości). A na dodatek nie chcę czuć się sama źle i się bać, bo tracę w sumie wszystko. Obecnego mieszkania mojego nie mogę niestety wynająć, nie jest na własność i to właśnie komplikuje sytuację. I dlatego wkład w kredyt to prosta sprawa, ale w sumie po wspólnych wielu latach, wiele elementów jest wspólnych. Zepsuje nam się np. podłoga, to jasne, że kupimy z naszego budżetu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bimba
2 minuty temu, Gość Ewa napisał:

gdy go poznałam miał tylko rower i mieszkał u rodziców i nic nie wskazywało, że kiedykolwiek będziemy mieć szansę na budowę, tak dla waszej wiadomości

Dalej ma tylko rower bo Budowa domu odbywa się jak napisałaś za pieniądze jego rodziców, nie za pieniądze które on zarobił!!!

I nie rozumiem dlaczego piszesz że "macie szansę" na budowę - ON MA SZANSĘ na budowę! - do niczego nie należysz i nic tam nie będzie nigdy twoją własnością - ty masz tylko szansę na spłacanie rat nie swojego kredytu!

Małe pytanie - czy kredyt będzie brany po ślubie na Was oboje czy przed ślubem tylko na niego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa
35 minut temu, Gość Bimba napisał:

Dziewczyna która nie chce spłacać kredytu na cudzy dom to pazerna qrwa???

W sumie to ja nie mam problemu żeby spłacać z nim ten kredyt. Jeśli ON powiedziałby mi, to jest twój dom i będzie twój i Cię z niego nie wyrzucę przy poważniejszej kłótni, to nie mam żadnych oporów. Ale sprawa się komplikuje, bo ON po prostu zaznacza, że to wszystko jest jego i ja jestem czymś co można włożyć i wyjąć. Zawsze mi się wydawało, że pary myślą, że to jest "nasze". Że wkładamy środki razem i w razie czego mam np 1/10 domu (przykładowo, w zależności od moich włożonych funduszy) pewne stanowisko. A nie że on decyduje, że o to ja Cię spłacam i ty sobie idziesz. Że ja jestem takim gościem w pewnym sensie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa

Bimba: Kredyt będzie brany na niego, bo wszystko i każda fv, będzie na niego. I właśnie to mnie boli (bycie takim dodatkiem). Długo myślałam jak to określić, bo trudno to sprecyzować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bimba

Po prostu pokazał ci ile dla niego znaczysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bimba

Jeśli kredyt będzie brany na niego to nie udowodnisz w sądzie że go spłacałaś.

Nie bierz tego ślubu, nie będziesz szczęśliwa, zmarnujesz tylko czas.

Moje pierwsze małżeństwo wyglądało podobnie, dlatego wiem co mówię.

Sorry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wredna

Przykro mi to pisac, ale bedziesz tam chyba dodatkowym meblem. Facet i jego zachowanie nie wrozy dobrze na przyszlosc. U mnie byla taka sytuacja, tzn. Moja siostra dlugo chodzila z jednym chlopakiem, byli zareczni. Ten jej chlopak jest pracowity, ma niezla pensje, zawsze ja rozpieszczal, swoja pensje miala dla siebie, mogla spokojnie oplacac studia, robic zakupy do domu i nie bylo sytuacji, ze ona wklada wszystko w ich wspolne zycie, zostaje gola, a on urzadza sobie zycie i nabija swoje konto. Kupil mieszkanie, z racji pensji wzial kredyt na wiele krocej, niz przyslowiowe 30 lat. Kredyt jak i akt notarialny byl tylko na niego. Siostra pracowala dosyc dlugo w korpo, miala wysokie prowizje, wlozyla w wystroj i wyposazenie swoje 30 tysiecy. Niestety, rozstali sie z jej inicjatywy, bo mimo oczywistych zalet, jednak nie byli dla siebie stworzeni... I juz jej byly chlopak rozliczyl sie z nia sprawiedliwie i uczciwie, oddal czesc w gotowce, oddal jej samochod, ktory kupil dla niej, a dodatkowo mowila, ze jest zadowolona, bo przez czas spedzony razem nie musiala sie o nic martwic, bo ja zawsze rozpieszczal. Takze widzisz, mozna? Mozna. Mozna trafic na uczciwego czlowieka, mozna tez trafic na takiego, ktoremu wlozysz pieniadze w jego nieruchomosc, a w razie rozstania powie Ci, ze mozesz go w tylek cmoknac, bo nic Ci nie odda... To sa zawsze ciezkie tematy, pieniadze. Z jednej strony ok, bo w razie ewemtualnych problemow, oficjalnie to nie bedzie na Twojej glowie (tzn.kredyt), ale za to zawsze bedziesz w sumie tylko lokatorka, bez wiekszych praw, a tak jak napisalas - bedziesz tez sila rzeczy pewnie inwestowac, dbac o ten dom itp... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa
12 minut temu, Gość Bimba napisał:

Jeśli kredyt będzie brany na niego to nie udowodnisz w sądzie że go spłacałaś.

Nie bierz tego ślubu, nie będziesz szczęśliwa, zmarnujesz tylko czas.

Moje pierwsze małżeństwo wyglądało podobnie, dlatego wiem co mówię.

Sorry.

Dziękuję,  jesteś kochana. Bardzo mi przykro, że twoje pierwsze małżeństwo tak się skończyło i że przeżyłaś coś takiego. Serio, boli mnie taka rzeczywistość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bimba

Dzisiaj po latach nie żałuję.

Dało mi to wielką lekcję, grubą skórę i uodporniło na wiele rzeczy.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa
17 minut temu, Gość Wredna napisał:

Przykro mi to pisac, ale bedziesz tam chyba dodatkowym meblem. Facet i jego zachowanie nie wrozy dobrze na przyszlosc. U mnie byla taka sytuacja, tzn. Moja siostra dlugo chodzila z jednym chlopakiem, byli zareczni. Ten jej chlopak jest pracowity, ma niezla pensje, zawsze ja rozpieszczal, swoja pensje miala dla siebie, mogla spokojnie oplacac studia, robic zakupy do domu i nie bylo sytuacji, ze ona wklada wszystko w ich wspolne zycie, zostaje gola, a on urzadza sobie zycie i nabija swoje konto. Kupil mieszkanie, z racji pensji wzial kredyt na wiele krocej, niz przyslowiowe 30 lat. Kredyt jak i akt notarialny byl tylko na niego. Siostra pracowala dosyc dlugo w korpo, miala wysokie prowizje, wlozyla w wystroj i wyposazenie swoje 30 tysiecy. Niestety, rozstali sie z jej inicjatywy, bo mimo oczywistych zalet, jednak nie byli dla siebie stworzeni... I juz jej byly chlopak rozliczyl sie z nia sprawiedliwie i uczciwie, oddal czesc w gotowce, oddal jej samochod, ktory kupil dla niej, a dodatkowo mowila, ze jest zadowolona, bo przez czas spedzony razem nie musiala sie o nic martwic, bo ja zawsze rozpieszczal. Takze widzisz, mozna? Mozna. Mozna trafic na uczciwego czlowieka, mozna tez trafic na takiego, ktoremu wlozysz pieniadze w jego nieruchomosc, a w razie rozstania powie Ci, ze mozesz go w tylek cmoknac, bo nic Ci nie odda... To sa zawsze ciezkie tematy, pieniadze. Z jednej strony ok, bo w razie ewemtualnych problemow, oficjalnie to nie bedzie na Twojej glowie (tzn.kredyt), ale za to zawsze bedziesz w sumie tylko lokatorka, bez wiekszych praw, a tak jak napisalas - bedziesz tez sila rzeczy pewnie inwestowac, dbac o ten dom itp... 

Tego się właśnie boję. Aczkolwiek mój facet również stara się znaleźć ze mną kompromis i myślę, że też nie można jednoznacznie stwierdzić, że nie jest w porządku. Chce właśnie kredyt wziąć na siebie, a i ogólnie mam wrażenie, że po prostu stara się mnie nie skrzywdzić. Tylko jest nieco dwuznaczny. Z jednej strony jest bardzo dobrze, ale czasem mówi mi niby w żartach, że jestem "gołodupiec". To śmieszne, prawdziwe i przykre. Z jednej strony zapewnia mnie o miłości, ale z drugiej układa wszystko tak, że wyjdzie w ostateczności, że jestem tym meblem łatwym do wyrzucenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa
13 minut temu, Gość Bimba napisał:

Dzisiaj po latach nie żałuję.

Dało mi to wielką lekcję, grubą skórę i uodporniło na wiele rzeczy.

 

Jeśli już coś takiego się wydarzyło, to nie było wyjścia, jak właśnie tak podejść do tematu. Mam nadzieję, że spotkałaś dobrego mężczyznę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bimba

Spotkałam.

I teraz wiem że można mieć wszystko i kupować wspólnie, dzielić się pieniędzmi bo po to są, kupować sobie wzajemnie prezenty, nie wyliczać sobie każdej złotówki, po prostu być rodziną i się wspierać a nie dorabiać się cudzym kosztem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa
11 minut temu, Gość Bimba napisał:

Spotkałam.

I teraz wiem że można mieć wszystko i kupować wspólnie, dzielić się pieniędzmi bo po to są, kupować sobie wzajemnie prezenty, nie wyliczać sobie każdej złotówki, po prostu być rodziną i się wspierać a nie dorabiać się cudzym kosztem.

<3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Ty już myślisz o rozwodzie z nim? A jeszcze żona nie jesteś. Zastanów się kobieto 10 razy czy chcesz z nim być. Rozumiem życie weryfikuje wszystko. Ale chyba dzieje się między wami coś dziwnego skoro ty już myślisz co będzie jak się rozstaniecie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
38 minut temu, Gość Ewa napisał:

Aczkolwiek mój facet również stara się znaleźć ze mną kompromis i myślę, że też nie można jednoznacznie stwierdzić, że nie jest w porządku. Chce właśnie kredyt wziąć na siebie, a i ogólnie mam wrażenie, że po prostu stara się mnie nie skrzywdzić. Tylko jest nieco dwuznaczny. Z jednej strony jest bardzo dobrze, ale czasem mówi mi niby w żartach, że jestem "gołodupiec". 

Bierze kredyt na siebie i każe ci go spłacać żeby Cię nie skrzywdzić i do tego niby w żartach wyzywa cię od golodupców.

To chyba wielka miłość!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa
4 minuty temu, Gość Gosc napisał:

Ty już myślisz o rozwodzie z nim? A jeszcze żona nie jesteś. Zastanów się kobieto 10 razy czy chcesz z nim być. Rozumiem życie weryfikuje wszystko. Ale chyba dzieje się między wami coś dziwnego skoro ty już myślisz co będzie jak się rozstaniecie. 

To luźne spekulacje, trochę na serio, trochę w kosmos, ale chyba wszyscy zastanawiamy się nad przyszłością. Tym bardziej, że niczego nie można być pewnym. A to jest tylko forum i można "pogdybać", bo ten temat o tym jest. Chcę też sprawdzić czy rozumowanie na dany temat jest w porządku i tyle, a nie myślę o rozwodzie z nim na poważnie. Poza tym kiedy masz zamiar wiązać się z kimś na poważnie, lepiej wcześniej poznać wasze podejścia do różnych spraw (no bo niby kiedy uważasz, że trzeba to zrobić?). To jest poznawanie jak myśli druga osoba, bo wierz mi, to może być zupełnie inaczej, niż przyszłoby ci do głowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

A ja myślę że podświadomie wiesz że to się skończy rozwodem, ale za wszelką cenę chcesz udowodnić że tak nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa
9 minut temu, Gość Gość napisał:

Bierze kredyt na siebie i każe ci go spłacać żeby Cię nie skrzywdzić i do tego niby w żartach wyzywa cię od golodupców.

To chyba wielka miłość!

Ale weź pod uwagę, że w tym domu będę też mieszkać. To nie jest takie łatwe. Bo tak jak napisałam, dużo tu dwuznaczności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa
7 minut temu, Gość Gość napisał:

A ja myślę że podświadomie wiesz że to się skończy rozwodem, ale za wszelką cenę chcesz udowodnić że tak nie będzie.

Podświadomie ja zawsze widzę też czarne scenariusze, ale nie tylko je. Jak to się skończy? Nie wiem. Bo nie znam pary, która nie miałaby cięzkich dni i cięższych spraw. Natomiast żeby to się jakoś skończyło, trzeba na czymś oprzeć myślenie. A skąd mam wiedzieć kto źle myśli? I to logiczne, że będę broić i utrzymywać to na czym mi zależy. A tym moim gdybaniem, to bym też się tak nie przejmowała, bo zawsze tak miałam. Taki typ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×