Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Smutna

Trudna relacja z mamą po porodzie

Polecane posty

Gość Smutna

Cześć Dziewczyny! 

Zastanawiam się, czy ze mną jest coś nie tak, czy może po prostu faktycznie sytuacja jest dziwna.. Za wszelkie rady i komentarze z góry dziękuję. Już przechodzę do meritum :

Moja córka ma prawie rok, ale już po porodzie relacja z moją mamą się zmieniła na gorsze. W szpitalu byłam sama z dzieckiem, odwiedzał mnie tylko mąż (i to mi pasowało). Rodziłam w szpitalu daleko od domu a wizyty były możliwe tylko w ciągu kilku godzin.po powrocie do domu, ledwo wyszłam z samochodu, powitała nas rodzina. Byłam zmęczona i obolała ale nikogo to zbyt nie przejęło. Moja mama siedziała najdłużej... Oczywiście dzidziuś cały czas był u niej na rękach i zaczynało mnie to denerwować.. Mój mąż wziął specjalnie dwa tyg urlopu byśmy byli we trójkę. Powiedziałam mamie że chcemy być sami. Ale ona i tak codziennie przyjeżdżała.a to kąpać, a to nosić, a to usypiac... Czułam się z tym źle, bo sama nie miałam wprawy, a ona zamiast mi dać się wykazać, zaznajomić z córeczką, wyreczala mnie w ten sposób, że matkowala mojemu dziecku. Nawet jak podchodziłam gdy np.ją kremowała to mnie odganiala że sama to zrobi... Najbardziej denerwowalo mnie, że nie mówi do niej wnusiu, tylko samo "moja, moja". Jakby to była jej córka. W końcu nie wytrzymalam (czułam się okropnie odrzucona, jakby moim zadaniem było tylko urodzić, a ja chciałam zajmować się córeczka) i przestała przychodzić. Później miałyśmy kontakt telefoniczny, aż zaczela znów do nas wpadać i od początku to samo. Na spacerze, poprawiala kocyk który dopiero położyłam, bo przecież ona lepiej to zrobi. Pięć razy poprawiala czapeczke bo może źle schowalam uszko. Doprowadzalo mnie to do szału. W domu potrafiła nosić i usypiac moje dziecko z taką miną, jakby była jej matką a ja tylko mogę patrzeć, bo przy niej moja córka nie placze... Oczywiście skończyło się to tym że miałam coraz większą niechec do mamy i ja powoli odsuwalam od siebie i dziecka. Teraz wygląda to tak, że wpada czasem bez zapowiedzi. Córka ja w sumie olewa, bo kontakt maja raz na jakiś czas, a moja mama zaborczo zabiega o jej uwagę. Wtedy często córka zaczyna płakać (bo wyma...e jej zabawkami przed oczami), zarzuca na oczy pieluchy itp. Nie wiem, napiszcie proszę co o tym sądzicie. Bardzo mi przykro że mamy taką dziwna relację. Czułam się przy mojej mamie okropna mamą. A gdy jej nie ma koło nas jest super, mam więcej pewności siebie. Dodatkowo moja mama jak kiedyś została z dzieckiem bo musiałam jechac do lekarza to powiedziała że mała za mną w ogóle nie tęskni. Ogólnie umniejsza moja osobę, że każdy mógłby być na moim miejscu (bo mój mąż czesto powtarza wszystkim jak to córeczka za mną szaleje). Jak ja odwiedziliśmy, to wyrywa mi córkę i idzie do innego pokoju... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

U mnie było gorzej, bo teściowa się wracała i wymadrzala. Zdarzyło się jej mówić do wnuczki- córeczka. Nie ma się co przejmować tylko robić swoje. My jesteśmy mamami i nic tego nie zmieni. Łatwo się mówi, ale serio nie ma co się złościć bo nic to nie da. Przeplakalam wiele nocy, klocilam się z mężem, aż w końcu po prostu olalam to. Jak robi coś nie tak - mówię głośno. Obrazi się to trudno. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosciowka2019

Dobrze autorko zrobiłaś i robisz. Przy pierwszej córce obie babcie ciągle darły się na mnie i na siłę udowadniały, że guzik wiem i się znam. Dzieli nas 400 km, więc często wystarczyło wyłączyć Skype. Ale jak przyjeżdżały to masakra. Przy drugiej już nie byłam taka potulna, nasłuchałam się że gwiazdorze blablabla, trochę się obrażały. Ale ostatecznie odpuściły. Jak nie powstrzymasz na czas zapędów to potem będzie gorzej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Twojej mamie włączyło się "odpieluszkowe zapalenie mózgu", to nie Twoja wina.

Sytuacja nie jest normalna, ale Ty sobie w niej poradziłaś - wyznaczyłaś mamie granice i wróciłaś w życiu córki na miejsce matki i chwała Ci za to. Na to, że Twoja mama nadal nie potrafi się ogarnąć do roli babci, nie masz wpływu, może sama zauważy, że narzucanie się w taki sposób dziecku nie sprawi, że mała będzie do niej lgnęła i po jakimś czasie przystopuje, ale tego zagwarantować nie można...

Mamy i teściowe chyba tak mają w tych czasach (przynajmniej często o to słychać)... Wygląda to tak, jakby chciały sobie odbić to, że ich matki/teściowe też wyręczały je w zajmowaniu się dzieckiem i teraz uważają, że mają okazję i pełne prawo sobie to wynagrodzić na własnych wnukach.

Ja się cieszę, że moja mama mieszka bardzo daleko i przez to nie będę się musiała mierzyć z takimi sytuacjami z nią w roli głównej na co dzień (a wiem, że gdyby było blisko, to sytuacja wyglądałaby identycznie jak u Ciebie), bardzo ją kocham, ale i przez telefon potrafi mnie przytłoczyć swoim entuzjazmem spowodowanym rychłym pojawieniem się wnuka. Za to z teściową mogę mieć podobne przeboje, chociaż mam nadzieję, że tak jak do tej pory będzie za leniwa, żeby przyjechać do nas samemu czymkolwiek, a ja jej codziennie zwozić sobie na głowę nie mam zamiaru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tela

Moja historia jest Twoim przeciwieństwem. Dobrze że stawiasz granice i zawsze mów co Ci się nie podoba i rób swoje jak najlepiej. Nie masz wpływu na zmiany mózgowe matki , ale ona kieruje się miłością i dobrem (prawdopodobnie).  Wasze relacje napewno się poprawią. Moja historia może poprawi Twój nastrój.  Gdy byłam  w ciąży matka mi ubliżała. Gdy urodziłam i byłam 7 dni w szpitalu matka nawet do mnie nie dzwoniła (2 km do szpitala Gdańsk) Dziecko zobaczyła po 3 tygodniach gdy wszyscy z rodziny przyjeżdzali. Gdy raz na 6 m-cy poprosiłam aby w niedzielę przypilowała mi 2 dzieci odmówiła ,  moj mąż w weekendy pracuje a ja miałam studia (6-7 dni w tygodniu matka pomagała mojej siostrze). Później była równia pochyła (to w skrócie) aktualnie nie mam z nią kontaktu ........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

@Tela

Twoja historia to ekstremum w drugą stronę...

Jak tak czytam, to nie wiem co gorsze - mama, która jest nadgorliwa do stopnia zagrażającego pozycji matki dziecka, czy mama, która olewa do tego stopnia, że w kryzysowej sytuacji nie można liczyć na odrobinę pomocy

A są jakieś mamy-babcie po środku tej skali?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Boże, żeby do mnie mama lub tesciowa przyjechały powyrywac mi dzieci. Marzenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
30 minut temu, Gość Gość napisał:

Boże, żeby do mnie mama lub tesciowa przyjechały powyrywac mi dzieci. Marzenie

Nie przesadzaj. Lepiej mieć spokój niż użerać sie w toksycznej relacji. Po pierwszym porodzie moja matka mieszkała u nas przez 3 tyg. Po tym czasie pojechaliśmy razem z nia do PL załatwić formalności. Przez 3 tyg zabronił nam wychodzić z domu. Wyszliśmy tylko raz! Na 2 min na balkon. Po przyjeździe do PL zapakowala dzieciaka w wózek i dawaj po wszystkich kolezankach jak ja (niestety) wybrałam się do fryzjera. Wyrywala mi syna z rąk bo nie używam mokrych chusteczek za każdym razem. Piersi a źle karmiłam, kąpać źle kąpałem, nie dbalam o dzieco bo nie smarowalam oliwka. Na chrzciny ona musiała ubrać, na roczek ona musiała wszystko przygotować A ja potem sluchalam jaka ja leniwa... To jest tak apodyktyczna kobieta, że wszystko grzecznie znosilam i nie odezwała się słowem. Po 3 latach się przelamalam i zaczęłam buntować. Efekt? Zerwane kontakt. Za 2 mies rodze córeczkę i z matka nie zamienilam słowa przez cala ciążę. Mam teraz spokój i o wszystkim decyduje sama. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ola

Kurde macie problemy.ja bym tak chciała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

Nie przesadzaj. Lepiej mieć spokój niż użerać sie w toksycznej relacji. Po pierwszym porodzie moja matka mieszkała u nas przez 3 tyg. Po tym czasie pojechaliśmy razem z nia do PL załatwić formalności. Przez 3 tyg zabronił nam wychodzić z domu. Wyszliśmy tylko raz! Na 2 min na balkon. Po przyjeździe do PL zapakowala dzieciaka w wózek i dawaj po wszystkich kolezankach jak ja (niestety) wybrałam się do fryzjera. Wyrywala mi syna z rąk bo nie używam mokrych chusteczek za każdym razem. Piersi a źle karmiłam, kąpać źle kąpałem, nie dbalam o dzieco bo nie smarowalam oliwka. Na chrzciny ona musiała ubrać, na roczek ona musiała wszystko przygotować A ja potem sluchalam jaka ja leniwa... To jest tak apodyktyczna kobieta, że wszystko grzecznie znosilam i nie odezwała się słowem. Po 3 latach się przelamalam i zaczęłam buntować. Efekt? Zerwane kontakt. Za 2 mies rodze córeczkę i z matka nie zamienilam słowa przez cala ciążę. Mam teraz spokój i o wszystkim decyduje sama. 

a dlaczego sie nie odzywalas ?:D sama sobie jestes winna.Pokazałabys na poczatku,ze to twoje dziecko, ty decydujesz i by ustąpiła w koncu.Poza tym co to znaczy,ze nie pozwalała wam wyjsc? macie 5 lat i szlaban wam dala? sorry,ale najpierw dajecie sobie wejsc na łeb,a pozniej obrabiacie tylek mamom/tesciowym w internecie.

Ja nie wiem jak to jest miec pomoc lub kogos chętnego do pomocy.Serio,chciałabym,zeby ktokolwiek nas odwiedzil i troche powyrywal mi dziecko,zabrał na plac zabaw, nakarmił umył i td.. robta co chceta byle chwile spokoju. Poza tym my tez jestesmy sami jak te d i ja spokoju nie mam. Juz mi sie przewraca od tej samodzielnosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
40 minut temu, Gość gosc napisał:

Poza tym my tez jestesmy sami jak te d i ja spokoju nie mam. Juz mi sie przewraca od tej samodzielnosci.

To po ch** rodzilas dziecko. Nie jest mi nawet trochę żal pustaków, którym ciężko wychowywać własne dziecko 😂😂 NIKT, powtarzam NIKT nie ma obowiązku spędzać choć minuty z Twoim dzieckiem, nie wpadłaś na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gos
2 godziny temu, Gość Ola napisał:

Kurde macie problemy.ja bym tak chciała

chciałabyś żeby ktoś ci zabierał dziecko i mówił że ty nie umiesz się nim zająć? dziwna jesteś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gos
2 godziny temu, Gość Ola napisał:

Kurde macie problemy.ja bym tak chciała

chciałabyś żeby ktoś ci zabierał dziecko i mówił że ty nie umiesz się nim zająć? dziwna jesteś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gos
2 godziny temu, Gość Ola napisał:

Kurde macie problemy.ja bym tak chciała

chciałabyś żeby ktoś ci zabierał dziecko i mówił że ty nie umiesz się nim zająć? dziwna jesteś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
8 minut temu, Gość gos napisał:

chciałabyś żeby ktoś ci zabierał dziecko i mówił że ty nie umiesz się nim zająć? dziwna jesteś

ja bym chciała,zeby ktos zabierał czasem :D a co do tego gadania,to moja tesciowa taka jest.Wyziębiam dziecio,zle karmie,zle ubieram,zle kąpie.. kilka razy powiedziałam,ze nie robie tego zle, najwyzej inaczej niz ona i nic dziecku sie nie stanie jak w 25 st nie bedzie miało sweterka,zwlaszcza ze ona tez swetra nie nosi... doszło do kilu takich wymian zdan i teraz słysze " uwazam,ze nie powinnas dawac mu lodow w zimie,bo sie pochoruje. Ale sama wiesz lepiej"..  niestety lub stety widujemy sie bardzo rzadko i nie mam nic przeciwko,jak ona rzuci sie na dziecko i sie nim zajmuje. Serio,mam w koncu dwie rece wolne choc na dwa dni,bo pozniej mamusi sie nudzi i powoli dziecko wraca do mnie. Wydaje mi sie,ze brakuje wam rozmowy,komunikacji,bo z tego co piszecie mama/tesciowa gada non stop, corka/synowa zbiera urazy az w koncu wybuchacie i jest wielki dramat. Rozmawiajcie,dogadujcie sie, tłumaczcie.Nikt wam raczej zle nie zyczy ,a czasem warto wymienic sie doswiadczeniem z innymi. Tesciowe czy mamy tez mialy dzieci, wychowaly i cos tam o nich wiedza,w przeciwienstwie do młodej mamy,ktora dopiero urodziła i kieruje sie instynktem,przeczytana ksiazka, czy opinia na forum. Badzcie bardziej otwarte i nie traktucie wszystkich dookola jak wroga.

Ja na codzien pomocy nie mam i w kokarde dostaje.Gosc wyzej ma racje,nikt mi nie kazał,pewnie głupia bylamze w ogole bralam sie za dzieci,bo macierzynstwo mnie czesto przerasta. Staram sie byc dobra mama, ale brak czasu dla siebie,zmeczenie,brak pomocy sorawia,ze az mnie trzesie. Ta samodzielnosc jest fajna przez wiekszosc czasu,bo dobrze rządzic sobie w domu samemu,ale tez fajnie jak raz w tyg czy raz w miesiacu wpadła by kochajaca babcia porozpieszczac wnuka. Jednym jest to dane,a inni musza radzic sobie sami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, Gość gos napisał:

chciałabyś żeby ktoś ci zabierał dziecko i mówił że ty nie umiesz się nim zająć? dziwna jesteś

Cóż w tym dziwnego, że w zamian za chwilę oddechu w opiece nad dziećmi, ktoś woli wysłuchać jakiegoś gledzenia. Dla osoby, ktorej na codzień nikt nie wpiep.rza się w życie, to chyba dość niska cena

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gos

Jakby to było raz na miesiąc czy nawet na tydzień to raczej nie byłoby problemu i całego wątku. To co opisujesz (rządzenie sobie samemu a babcia z doskoku) to ideał, nikt w takiej sytuacji by nie narzekał.

Problem robi się wtedy kiedy babcia nie umie się powstrzymać do roli babci (nawet rozpieszczającej) i wchodzi w rolę matki. Zwłaszcza na początku łatwo taką matkę stłamsić, bo fizycznie i psychicznie jest w gorszym stanie. I jeszcze w dodatku można się nasłuchać że nie docenia się "pomocy" babci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gos
7 minut temu, Onkosfera napisał:

Cóż w tym dziwnego, że w zamian za chwilę oddechu w opiece nad dziećmi, ktoś woli wysłuchać jakiegoś gledzenia. Dla osoby, ktorej na codzień nikt nie wpiep.rza się w życie, to chyba dość niska cena

Chodzi własnie o to że ceną za ten oddech jest właśnie wpiep.rzanie się w życie. Coś za coś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
1 minutę temu, Gość gos napisał:

Chodzi własnie o to że ceną za ten oddech jest właśnie wpiep.rzanie się w życie. Coś za coś.

haha, zatrudnij byle opiekunke, to tez sie wpieprzy w twoje zycie,szuflady i z nogami na stol.To choć mama, znacie sie całe zycie, mozna sie dogadac,zamiast robic przepychanki kto jest lepsza matka. Jw ten zachwyt babci potrwa poki dziecko jest niemowlakiem, czesto pierwsze tygodnie,a pozniej bedziesz prosic czy posiedzi z dzieckiem,bo chcesz pojsc na poczte sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
3 minuty temu, Gość gos napisał:

Chodzi własnie o to że ceną za ten oddech jest właśnie wpiep.rzanie się w życie. Coś za coś.

haha, zatrudnij byle opiekunke, to tez sie wpieprzy w twoje zycie,szuflady i z nogami na stol.To choć mama, znacie sie całe zycie, mozna sie dogadac,zamiast robic przepychanki kto jest lepsza matka. Jw ten zachwyt babci potrwa poki dziecko jest niemowlakiem, czesto pierwsze tygodnie,a pozniej bedziesz prosic czy posiedzi z dzieckiem,bo chcesz pojsc na poczte sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gos
Przed chwilą, Gość gosc napisał:

haha, zatrudnij byle opiekunke, to tez sie wpieprzy w twoje zycie,szuflady i z nogami na stol.To choć mama, znacie sie całe zycie, mozna sie dogadac,zamiast robic przepychanki kto jest lepsza matka. Jw ten zachwyt babci potrwa poki dziecko jest niemowlakiem, czesto pierwsze tygodnie,a pozniej bedziesz prosic czy posiedzi z dzieckiem,bo chcesz pojsc na poczte sama.

opiekunkę zwolnisz, toksyczną matkę czy teściową trochę trudniej.

aa dogadać się? że też nikt na to nie wpadł, dzięki! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Taka opieka od teściowej czy matki może tylko pogorszyć sprawę. Powinno być skrócony kontakt i tylko pod obecnością rodziców. A nie sam na sam z dzieckiem. Wtedy właśnie dopiero prawdziwe matkowanie. 

Nie do gadasz się z takim typem. Ja też tak miałam tyle że z tesciowa. Nic nie dociera. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Goosc

Ja miałam pierwsza teściowa nadgorliwa, wyrywala prawie dziecko, ona wszystko wie najlepiej. Druga mam olewajaca. I po latach powiem Wam że lepiej mieć tą nadgorliwa... 

Pierwsza babcia zawsze znajdzie czas, za wnuki by się pokroila, gdy czegoś brakowało pierwsza leciała wspomóc finansowo. Druga olewala małego wnuka i olewa dużego. Nie ma więzi. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sonja

Jak widac trudno w takiej sytuacji rodzicom dogodzic. Moja matka byla (i jest jeszcze w bardzo podeszlym wieku emocjonalna terrorystka), wiec ja chcialam byc inna. Nie wtracam sie do mazenstwa syna, nigdy nie przychodze nie zaproszona, kontakt telefoniczny glownie z jego inicjatywy. Odwiedziny u wnuka tylko na zaproszenie, pobawienie - w miare mozliwosci, poniewaz pracuje na pelnym etacie - tylko jezeli o to poprosza, ja nic nie proponuje. I czasem synowa mowi niby tak ogolnie, jak to fajnie, ze jej mama (z ktora sie wciaz kloci i rzuca sluchawka) czesto do wnuczka przychodzi, zabiera go na noc, wciaz kupuje zabawski i ja tak bardzo odciaza. Innym razem mowi, ze ma dosc matki, ktora sie wciaz wtraca, radzi, wszystko wie lepiej itp. Jest zdanie zalezy od tego, czy akurat sa poklocone czy nie. Wiec tak zle i tak niedobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gos

sonja, powiedz po prostu synowi i synowej to co napisałaś, że chętnie pomożesz ale się nie napraszasz bo wiesz że to może wkurzać. fajna z ciebie babcia, nie odnoś do siebie tego co opowiada synowa o swojej matce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aka
7 minut temu, Gość sonja napisał:

Jak widac trudno w takiej sytuacji rodzicom dogodzic. Moja matka byla (i jest jeszcze w bardzo podeszlym wieku emocjonalna terrorystka), wiec ja chcialam byc inna. Nie wtracam sie do mazenstwa syna, nigdy nie przychodze nie zaproszona, kontakt telefoniczny glownie z jego inicjatywy. Odwiedziny u wnuka tylko na zaproszenie, pobawienie - w miare mozliwosci, poniewaz pracuje na pelnym etacie - tylko jezeli o to poprosza, ja nic nie proponuje. I czasem synowa mowi niby tak ogolnie, jak to fajnie, ze jej mama (z ktora sie wciaz kloci i rzuca sluchawka) czesto do wnuczka przychodzi, zabiera go na noc, wciaz kupuje zabawski i ja tak bardzo odciaza. Innym razem mowi, ze ma dosc matki, ktora sie wciaz wtraca, radzi, wszystko wie lepiej itp. Jest zdanie zalezy od tego, czy akurat sa poklocone czy nie. Wiec tak zle i tak niedobrze.

Mądre słowa. 

Myślę, że taka sytuacja, jaką opisuje Autorka, to egzamin z dorosłości i dojrzałości - czy jestem w stanie stawiać granice własnej matce, stanąć przed nią jak równa z równą, jak matka przed matką, dorosła kobieta przed dorosłą kobietą. A jeśli okazuje się, że nie umiem, to nauczyć się tego, przepracować, dojrzeć. Dla siebie i dziecka, żeby miało dorosłą, silną matkę, a nie małą dziewczynkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nana

Durne provo. Z TOBĄ jest coś nie tak, zdecydowanie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Nie dość, ze smutna, to głupia 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
1 godzinę temu, Gość Aka napisał:

Mądre słowa. 

Myślę, że taka sytuacja, jaką opisuje Autorka, to egzamin z dorosłości i dojrzałości - czy jestem w stanie stawiać granice własnej matce, stanąć przed nią jak równa z równą, jak matka przed matką, dorosła kobieta przed dorosłą kobietą. A jeśli okazuje się, że nie umiem, to nauczyć się tego, przepracować, dojrzeć. Dla siebie i dziecka, żeby miało dorosłą, silną matkę, a nie małą dziewczynkę.

Tobie też psychiatra wskazany, tylko się w nim nie zakochaj, bo będzie następny problem i dyskusja..., Co robić????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
50 minut temu, Gość Gosc napisał:

Tobie też psychiatra wskazany, tylko się w nim nie zakochaj, bo będzie następny problem i dyskusja..., Co robić????

Odezwała się emocjonalnie dziewczynka a nie kobieta. Wreszcie jakieś mądre słowa, bo to prawda, to jest egzamin z dorosłości i dojrzałości emocjonalnej, a Ty radzisz psychiatrę. Sama jesteś niedojrzała skoro negujesz te słowa. Takich ludzi jak Ty nawet mi nie jest szkoda. Dysfunkcyjni po całości, do tego zero elastyczności, otwartości umysłu, chęci nauki i umiejętności wyciagania wniosków,.ponoszenia konsekwencji, tylko skostniałe przekonania klepane bez sensu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×