Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

wiewioreczka

Mega wścibski teść niszczy mi życie

Polecane posty

Witajcie!

Chciałabym opisać wam moją sytuację rodzinną, która trochę mnie już przytłacza. Jestem ze swoim narzeczonym już trzy lata, mieszkamy od prawie roku z jego rodzicami i jesteśmy w trakcie budowy własnego domu. Choć czy to będzie nasz dom, to jeszcze się okaże. Na początku, kiedy przyjeżdżałam do mojego narzeczonego, wszystko było w porządku, jego rodzice byli dla mnie mili, robili wszystko, żebym dobrze się czuła, czasami nawet miałam takie odczucie, że próbują się mi przypodobać. To, co rzucało mi się w oczy, to to, że przyszły teść trochę się wtrąca w nasze życie. Na początku myślałam, że po prostu się martwi. Wszystko się zmieniło od rozpoczęcia budowy. (Nowy dom stoi dosłownie kilkaset metrów od domu teściów.) Wtrącał się we wszystko, jak co ma być, snuł wizje, gdzie będzie stała kanapa, gdzie stół w salonie. Mieliśmy z narzeczonym wizje, że w kuchni zrobimy sobie wysepkę, fakt faktem kuchnia będzie mała, ale coś tam sobie zaprojektowaliśmy, to przyszły teść powiedział "A gdzie będzie stół? W kuchni musi być stół." Wtedy mój narzeczony powiedział "Nie chcemy stołu. To będzie Twój dom, czy nasz?". Jakoś to zniosłam. Natomiast teraz zaczęła się wiosna, wiadomo pracę ogrodowe. Mój przyszły teść projektuje mi ogród, tu stanie fontanna, tu sobie posadźcie tuje, tam świerka, a tam to, a tam tamto. Szczerze? Mam tego dość. Rozumiem, że można coś doradzić, ale nie w taki sposób. 

Najbardziej boli mnie jednak to, że półtora roku temu dowiedziałam się, że mój przyszły teść przeczytał mój pamiętnik. Już pominę opis jak to się stało i jak się dowiedziałam. Byłam zaskoczona i rozczarowana. Pomimo tego, że wtedy nie znałam przyszłego teścia na tyle, by wiedzieć jak bardzo jest wścibski i jak bardzo będzie się potem wtrącał. Wzięłam wtedy głęboki wdech i wydech, oswoiłam się z tą informacją, minęło trochę czasu - jakoś to przyjęłam, choć było ciężko. Ostatnio jednak zauważyłam, że pod moją nieobecność w domu, ktoś odsuwa moją szufladę w komodzie (tam, gdzie trzymam bieliznę - dodam, że kiedyś chowałam tam swój pamiętnik). Mój przyszły teść całe dnie jest w domu, nie pracuje z powodu choroby. Wiem, że to on tam zaglądał. Powiedziałam o tym swojemu narzeczonemu, był przybity, ale w sumie nie zrobiliśmy nic w tym temacie. 

Przeraża mnie to, że jest tak wścibski, czasem potrafi mówić mi co mam jeść, w co się ubrać. Jestem cierpliwa, znoszę to, ale... Głupio mi się odezwać, bo mieszamy pod jego dachem. Chciałabym delikatnie zwrócić mu uwagę, ale on jest jak dziecko. Jak kiedyś się odezwałam, to poszedł do kotłowni i tam płakał. Ale przecież nie mogę dać sobie wejść na głowę. Zauważyłam, że odbija się to na moim zdrowiu. Jestem teraz bardzo nerwowa, odpowiadam z nerwami, przeklina, szybko się denerwuje - kiedyś nie miało to miejsca. Mam 25 lat i razem z narzeczonym zastanawiamy się nad dzieckiem. Ale jak nie trudno się domyśleć, waham się ze względu na tę sytuację z teściem. Niestety to tak wpływa na moje życie, dlatego muszę coś z tym zrobić. Powiedzieć stop i wyznaczyć granice. Nie wiem jak. Myślałam już o wynajęciu mieszkania, ale to zjadłoby nas finansowo, bo dużo zainwestowaliśmy już w dom. Zastanawiam się też nad wizytą u psychologa. 

Proszę o radę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wojtek
2 minuty temu, wiewioreczka napisał:

Witajcie!

Chciałabym opisać wam moją sytuację rodzinną, która trochę mnie już przytłacza. Jestem ze swoim narzeczonym już trzy lata, mieszkamy od prawie roku z jego rodzicami i jesteśmy w trakcie budowy własnego domu. Choć czy to będzie nasz dom, to jeszcze się okaże. Na początku, kiedy przyjeżdżałam do mojego narzeczonego, wszystko było w porządku, jego rodzice byli dla mnie mili, robili wszystko, żebym dobrze się czuła, czasami nawet miałam takie odczucie, że próbują się mi przypodobać. To, co rzucało mi się w oczy, to to, że przyszły teść trochę się wtrąca w nasze życie. Na początku myślałam, że po prostu się martwi. Wszystko się zmieniło od rozpoczęcia budowy. (Nowy dom stoi dosłownie kilkaset metrów od domu teściów.) Wtrącał się we wszystko, jak co ma być, snuł wizje, gdzie będzie stała kanapa, gdzie stół w salonie. Mieliśmy z narzeczonym wizje, że w kuchni zrobimy sobie wysepkę, fakt faktem kuchnia będzie mała, ale coś tam sobie zaprojektowaliśmy, to przyszły teść powiedział "A gdzie będzie stół? W kuchni musi być stół." Wtedy mój narzeczony powiedział "Nie chcemy stołu. To będzie Twój dom, czy nasz?". Jakoś to zniosłam. Natomiast teraz zaczęła się wiosna, wiadomo pracę ogrodowe. Mój przyszły teść projektuje mi ogród, tu stanie fontanna, tu sobie posadźcie tuje, tam świerka, a tam to, a tam tamto. Szczerze? Mam tego dość. Rozumiem, że można coś doradzić, ale nie w taki sposób. 

Najbardziej boli mnie jednak to, że półtora roku temu dowiedziałam się, że mój przyszły teść przeczytał mój pamiętnik. Już pominę opis jak to się stało i jak się dowiedziałam. Byłam zaskoczona i rozczarowana. Pomimo tego, że wtedy nie znałam przyszłego teścia na tyle, by wiedzieć jak bardzo jest wścibski i jak bardzo będzie się potem wtrącał. Wzięłam wtedy głęboki wdech i wydech, oswoiłam się z tą informacją, minęło trochę czasu - jakoś to przyjęłam, choć było ciężko. Ostatnio jednak zauważyłam, że pod moją nieobecność w domu, ktoś odsuwa moją szufladę w komodzie (tam, gdzie trzymam bieliznę - dodam, że kiedyś chowałam tam swój pamiętnik). Mój przyszły teść całe dnie jest w domu, nie pracuje z powodu choroby. Wiem, że to on tam zaglądał. Powiedziałam o tym swojemu narzeczonemu, był przybity, ale w sumie nie zrobiliśmy nic w tym temacie. 

Przeraża mnie to, że jest tak wścibski, czasem potrafi mówić mi co mam jeść, w co się ubrać. Jestem cierpliwa, znoszę to, ale... Głupio mi się odezwać, bo mieszamy pod jego dachem. Chciałabym delikatnie zwrócić mu uwagę, ale on jest jak dziecko. Jak kiedyś się odezwałam, to poszedł do kotłowni i tam płakał. Ale przecież nie mogę dać sobie wejść na głowę. Zauważyłam, że odbija się to na moim zdrowiu. Jestem teraz bardzo nerwowa, odpowiadam z nerwami, przeklina, szybko się denerwuje - kiedyś nie miało to miejsca. Mam 25 lat i razem z narzeczonym zastanawiamy się nad dzieckiem. Ale jak nie trudno się domyśleć, waham się ze względu na tę sytuację z teściem. Niestety to tak wpływa na moje życie, dlatego muszę coś z tym zrobić. Powiedzieć stop i wyznaczyć granice. Nie wiem jak. Myślałam już o wynajęciu mieszkania, ale to zjadłoby nas finansowo, bo dużo zainwestowaliśmy już w dom. Zastanawiam się też nad wizytą u psychologa. 

Proszę o radę. 

Dalej zaczynaj życie od dupy storny...

co za głupie dziewczyny sa w tych czasach 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ile pieniedzy dokladasz do budowy domu?

Ile daja teściowie?

Nie masz ślubu, nie jesteś współwłaścicielem działki - jesteś tylko materacem właściciela!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Gość Gość napisał:

Ile pieniedzy dokladasz do budowy domu?

Ile daja teściowie?

Nie masz ślubu, nie jesteś współwłaścicielem działki - jesteś tylko materacem właściciela!

Daję wszystkie zarobione pieniądze, wkładam w budowę domu swoje serce, i robię przy nim praktycznie jak facet. Działka została przepisana na mojego narzeczonego. Teściowie dali na fundamenty. Fakt, że ten dom będzie mój i mojego narzeczonego jest podkreślany prawie na każdym kroku. Rzeczywistość jest jaka jest. Jakoś to akceptuje, bo wiem, że to nie jest moje i pewnie nigdy nie będzie. Choć bardzo bym chciał, chciałabym sama sadzić sobie w ogrodzie to, co chcę, a nie to czego chcą inni. 

Bardziej jednak martwi mnie wtrącanie się w nasze życie prywatne, niż w ten domu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

autorko, najważniejsze że narzeczony jest za Tobą i nie słucha się rodziców. Wyprowadzicie się i nikt już nie będzie wam się wpieprzał. Nie musicie ani do rodziców chodzić ani ich podejmować kiedy nie macie ochoty, a pieprzyć o kanapach i stołach to on sobie może. Machnij ręką albo nawet przytaknij póki co. Przecież nie przyjdzie wam robić przemeblowania, a jak przyjdzie to go wyprosicie albo będziecie śmiechem 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20 minut temu, Gość Gość napisał:

Nie masz ślubu, nie jesteś współwłaścicielem działki - jesteś tylko materacem właściciela!

masakra co za prostackie odzywki, co za myślenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miss miss

Dziewczyno, ile Ty masz lat???

Pakujesz swoją ciężko zarobioną kasę w budowę domu, w którego papierach nawet nie figuruje Twoje nazwisko???

Przecież w każdej chwili narzeczony może stwierdzić, że jednak nie widzi przyszłości dla waszego związku i powie Ci szerokiej drogi! Zostajesz z niczym, i nikomu nie udowodnisz, że choć złotówkę dorzuciłaś do budowy. Najpierw to wszystko sformalizuj, potem inwestuj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Masz 25 lat i piszesz pamietnik??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, Gość gość napisał:

autorko, najważniejsze że narzeczony jest za Tobą i nie słucha się rodziców. Wyprowadzicie się i nikt już nie będzie wam się wpieprzał. Nie musicie ani do rodziców chodzić ani ich podejmować kiedy nie macie ochoty, a pieprzyć o kanapach i stołach to on sobie może. Machnij ręką albo nawet przytaknij póki co. Przecież nie przyjdzie wam robić przemeblowania, a jak przyjdzie to go wyprosicie albo będziecie śmiechem 😄

Wiem, że mój narzeczony stanąłby za mną murem. Zanim jednak ta wyprowadzka nastąpi, to ja nabawię się jakiejś choroby, jeśli nic z tym nie zrobię. Macham na to ręką, staram się nie przejmować, jednym uchem wpuścić, drugim wypuścić. I jak działało to kiedyś, tak teraz widzę, że znoszę to coraz gorzej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Zamontowanie zamka w drzwiach Waszego pokoju?

Zawsze byłaby to namiastka prywatności. Na zasadzie, że zamykacie pokój jak wychodzicie do pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aza

Dla zdrowia psychicznego wolałabym pozbyć się działki wraz z domem i zamieszkać gdzieś indziej.

A wy jeszcze o dziecku myślcie? W takiej chorej sytuacji to trzeba brać nogi za pas i odcinać się od toksycznej rodzinki. Póki jeszcze macie możliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bimba
54 minuty temu, wiewioreczka napisał:

Daję wszystkie zarobione pieniądze, wkładam w budowę domu swoje serce, i robię przy nim praktycznie jak facet. Działka została przepisana na mojego narzeczonego. Teściowie dali na fundamenty.

Figurujesz na rachunkach???

Jesteś dopisana do aktu notarialnego działki?

Jeśli nie to pakujesz swoje pieniądze w cudzy dom, który nigdy nie bedzie twoja własnością!!!!

Teściowej zdali działkę, dali kasę na budowę i skoro wszystko sami planują i w przeważającej części finansową to uważają że dom jest "ich" czyli ich i ich syna - a nie "wasz" czyli twój i narzeczonego.

Tak niestety w Polsce jest - płacę, więc wymagam i decyduję.

Proponuję wyprowadzić się na razie na wynajem, poszukać lepszej pracy zamiast myśleć o dziecku, odkładać na wkład własny i kupić sobie swoje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bimba

Możecie również wyjechać za granicę na kilka lat i zarobić na własną działkę i dom, chociaż jakąś sporą część.

Ale do tego trzeba mieć chęci i być pracowitym a nie liczyć na łaskę wrednych teściów. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zuza

Jesteś w czarnej doopie i tyle mam do powiedzenia w tym temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Chyba nie wygląda to aż tak źle. Jeśli go kochasz, bierzcie ślub i koniecznie poproś o dopisanie ciebie do domu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość waza
49 minut temu, Gość gość napisał:

Chyba nie wygląda to aż tak źle. Jeśli go kochasz, bierzcie ślub i koniecznie poproś o dopisanie ciebie do domu. 

Już ją dopisuje :D Trzymajcie go w sto, bo dwóch nie ma co :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Jaki ślub???

Autorka Ani słowem nie wspomniała o ślubie!

Ona planuje dzieckiem go uwiązać bo na ślub nie ma co liczyć - takie są k ej plany!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×