Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Jedynaczka

Do wszystkich beztroskich matek, którym wydaje się, że ich grzeczny i spokojny jedynak czuje się samotny i po dziesięciu latach należy machnąć mu "przyjaciela"

Polecane posty

Gość Jedynaczka

Przez dziesięć lat byłam grzeczną i miłą jedynaczką. Nigdy nie lubiłam dzieci i zawsze otwarcie o tym mówiłam. Zle się czułam w ich towarzystwie, denerwowały mnie, męczyły i nie widziałam w nich niczego rozkosznego. Byłam szczęśliwa będąc jedynym dzieckiem w domu. Miałam towarzystwo kuzynostwa, z którym zresztą bardzo dobrze się dogadywałam i prawdę mówiąc, oni są mi prawdziwym rodzeństwem. I po latach beztroski, stało się. Moi genialni rodzice postanowili machnąć sobie drugie dziecię, żeby mi się nie nudziło. Nagle wszystkie ciotki, koleżaneczki mamy, wszelcy znajomi i rodzina, nie widzieli niczego poza tym dzieckiem. Ja byłam niewidzialna, a jak przypomniałam im o moim istnieniu, to potrafili się bardzo chamsko do mnie odnieść. Niedługo potem przeżyłam załamanie nerwowe i popadłam w depresję. Nic mnie nie cieszyło, nie miałam na nic siły, ciągle bolała mnie głowa, doszła nerwica jelit. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, co to jest, a myśli, iż może być to depresja nie dopuszczałam przez długie lata, bo przecież jest to choroba zarezerwowana tylko dla ludzi po 40, którzy na domiar złego stracili np. dom. Oczywiście za moje otępienie i niemoc bardzo mi się obrywało zarówno w szkole jak i w domu. Moja kochana siostrzyczka wszystko mi psuła, a ja czując jedynie ogromny żal nie mogłam nic na to poradzić, bo przecież to tylko dziecko, a ja miałam wszystko tolerować. Było to dziecko z zawyżoną samooceną, śpiewała, tańczyła i każdy musiał to oglądać, ktokolwiek przyszedł do domu. Była niegrzeczna, bezczelna i podstępna, a rodzice na wszystko jej pozwalali, bo się jej zwyczajnie bali i dla świętego spokoju. W domu wiecznie były nerwy i harmider, ja wymęczona, a rodzice poddenerwowani. Jak przychodziła ze szkoły, to przyprowadzała tabuny dzieciorów, chociaż miała zakaz. Chciała chodzić do sklepu, bo po drodze mogła się do kogoś wbić. A przy swoich psiapsi, potrafiła mi wylać herbatę na głowę, żeby pokazać jak to ona dorosłych nie szanuje i nikt jej nic nie zrobi. I to był przełomowy moment, kiedy została ukarana i straciła pieniążki z komunii. Jeszcze kazała swojej koleżance dzwonić do mojej mamy, żeby zablokować mi możliwość dodzwonienia się, a sama próbowała mi wyrwać telefon. Wszystko wymuszała, m.in moje kosmetyki, a jak się na to nie godziłam, to robiła sceny i to mi się dostawało. Byłam zaszczuta we własnym domu w takim stanie psychicznym. Jedną osobą, która zawsze jej przykracała była moja babcia, która zresztą od początku o mnie pamiętała i jej nie traktowała jak siódmy cud świata. W dodatku też jako jedyna zauważyła, że ze mną jest źle. Kurde, kobita koło 70 była mniej zacofana niż moi rodzice :o Moja kochana siostrzyczka, jak tylko dostała telefon potrafiła wbić babci do łazienki i jej cyknąć fotę, po czym się śmiać, że koleżankom powysyła. Robi z babcią memy np. jak wygląda babcia po wypłacie i wysyła ludziom, mówi na nią babka i mówi, że jest dziewczyną Davida Bowi, bo raz widziała "Labirynt"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Koorffa ty sie musisz serio leczyc🤦‍♀️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Kurde, weekend, ładna pogoda, a ta siedzi i bajki pisze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Zawsze byłam rodzicom ogromnie wdzięczna, że nie postanowili "uszczesliwic" mnie rodzeństwem. Nie wyobrażam sobie dzielić swojego małego ale wlasnego pokoju z kimś innym. Miałam bardzo fajne dzieciństwo i do dzisiaj cenię sobie prywatność i przestrzeń. Tak to jest z reguły z drugimi dziećmi, nie to że trzeba mu ustępować bo "masz być mądrzejszy" to jeszcze na więcej mu wolno bo starsze przetarlo szlak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Mądrzy ludzie machnęliby szybko trzecie, by takie osoby jak autorka, zdetronizowane, nie wpadały w depresję, tylko nauczyły się zyć z rodzeństwem, dzielić się, wspierać, dawać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ja też jestem rodzicom wdzięczna, że nie wpadli na pomysł zaserwowania sobie kolejnego dziecka. Swojej córeczce również tego nie zrobie. Dzięki temu 100% uwagi było mi poświęcone, podobnie ze strony dziadków rozpieszczali mnie jako jedyną wnuczkę. Nie wiem jakbym się czuła jako dziecko gdybym straciła ten komfort. Drudzy dziadkowie - ze strony ojca - mieli młodsze wnuczki ode mnie i bywałam tam niczym za karę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
48 minut temu, Gość Gość napisał:

Mądrzy ludzie machnęliby szybko trzecie, by takie osoby jak autorka, zdetronizowane, nie wpadały w depresję, tylko nauczyły się zyć z rodzeństwem, dzielić się, wspierać, dawać.

a później czwarte, piąte i kolejne w ramach spirali króliczkowania by nauczyć dziecko, że od trzeciego można żyć z MOPSu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Miało drugiego nie być, ale pierwsze sobie wymodliło przez lata, to ma 😛

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Dnia 11.05.2019 o 19:13, Gość gość napisał:

a później czwarte, piąte i kolejne w ramach spirali króliczkowania by nauczyć dziecko, że od trzeciego można żyć z MOPSu

Dobre :p W samo sedno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Przede wszystkim to rodzice decydują się na drugie dziecko dla siebie, a nie wyłącznie z myślą o rodzeństwie. Gdybym ja się zdecydowała, to dlatego, że ja tego pragnę, a nie po to, by dziecko miało przyjaciela, choć to oczywiście też ma znaczenie. Ale czy w sytuacji, gdy między dziecmi jest 10 lat roznicy mozna mowic o przyjazni? No nie mozna, wiec Twoje argumenty sa do niczego.

Dziewczyna w tym wieku to juz powinna rodzicom pomagac i zajmować sie dzieckiem, a nie narzekac, jaka to ona pokrzywdzona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Też nie trawię dzieci w liczbie mnogiej. Ostatnio byłam u rodziny z dziećmi. Przyprowadziły jakieś dzieciorzyska z okolicy, w domu wszystko usyfione, bo przecież kulosy brudne, głośno, uszkodziły dozownik do lodu przy lodówce, bo na siłę naciskały. Coś strasznego. Ciotka ostatecznie na dwór wygoniła całe towarzystwo, bo strach o dopiero co wyremontowane mieszkanie. Jak się porozjeżdżały do siebie, to podwórko wyglądało jak po huraganie, a własne były zdziwione, że wypadałoby poprzynosić, co powynosiły z domu i w ogóle o co te nerwy  -,-  Człowiekowi mózg drży. Własnych max 2 sztuki, a jeśli pierworodny będzie dawał wyraźne znaki, że nie życzy sobie towarzystwa - nie zrobię mu tej krzywdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
20 minut temu, Gość Gość napisał:

Przede wszystkim to rodzice decydują się na drugie dziecko dla siebie, a nie wyłącznie z myślą o rodzeństwie. Gdybym ja się zdecydowała, to dlatego, że ja tego pragnę, a nie po to, by dziecko miało przyjaciela, choć to oczywiście też ma znaczenie. Ale czy w sytuacji, gdy między dziecmi jest 10 lat roznicy mozna mowic o przyjazni? No nie mozna, wiec Twoje argumenty sa do niczego.

Dziewczyna w tym wieku to juz powinna rodzicom pomagac i zajmować sie dzieckiem, a nie narzekac, jaka to ona pokrzywdzona.

Dziecko ma zajmować się dzieckiem? Jakie powinno? Może, jeżeli ma na to ochotę, a nie powinna. Nie dziwię się dziewczynce. Obraz doskonale znany; zlot ciotek, przyjaciółeczek matki zachwycających się niemowlakiem, a kiedy drugie dziecko, co nie jest niczym nadzwyczajnym, również prosi o trochę uwagi jest wygnane, zbyte zupełnie jak pies do budy. Nie jest już częścią sytuacji, a piątym kłem u wozu. Jeszcze wyobraźmy sobie, że to dotyka wrażliwego dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ags

Skutkiem braku rodzenstwa sa wypociny autorki watku z ktorych egoizm az bije. Jestem jedynaczka, niestety, szczescie w nieszczesciu, ze mieszkalismy wielopokoleniowo i wychowywalam sie z kuzynostwem. Nie chcialabym stac sie taka osoba dla ktorej szczytem nieszczescia jest potrzeba dzielenia sie z druga osoba. Sama mam dwoje dzieci. Zawsze beda mialy siebie a jako, ze jest miedzy nimi mala roznica wieku wiec powinny sie dogadac. 

I jeszcze jedno droga autorko: rodzice decyduja sie na kolejne dziecko nie tylko po to by uszczesliwic swojego jedynaka ale dlatego, ze chca miec wiecej dzieci. 

Widac jednak, ze Ty nie mozesz dopuscic do siebie mysli, ze nie wszystko kreci sie wokol Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klunia

Problem nie leży w rodzeństwie tylko w tym, że rodzice nie potrafili zapewnić autorce poczucia bezpieczeństwa po narodzinach drugiego dziecka. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alicja

Jakie puste dojne krowy :o Widać zwierzęcy instynkt, przyćmił niektórym paniom umiejętność czytania ze zrozumieniem. Przecież tutaj autorka jest ofiarą, a nie żadną egoistką. Dziewczyna, której młodsze wylewa herbatę na głowę, żeby popisać się przed drugim dzieckiem? Później nie ma prawa do własności, bo wszystko musi oddawać młodszej? Ja bym zwariowała w takim domu o,O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gośc
20 minut temu, Gość Gość napisał:

Dziecko ma zajmować się dzieckiem? Jakie powinno? Może, jeżeli ma na to ochotę, a nie powinna. Nie dziwię się dziewczynce. Obraz doskonale znany; zlot ciotek, przyjaciółeczek matki zachwycających się niemowlakiem, a kiedy drugie dziecko, co nie jest niczym nadzwyczajnym, również prosi o trochę uwagi jest wygnane, zbyte zupełnie jak pies do budy. Nie jest już częścią sytuacji, a piątym kłem u wozu. Jeszcze wyobraźmy sobie, że to dotyka wrażliwego dziecka.

Moi zdaniem powinno. Nie mówię to o opiece 24 na dobę, tylko CHWILACH, gdy należy malucha przypilnować. Zdanie dziecka jest ważne, ale gdybym się miała go za każdym razem pytać, czy ma ochotę schować pościel, zmyć naczynia, wynieść śmieci albo chwilę przypilnować brata/siostry, to wychowałabym dziecko, które nie wie, co to obowiązek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Sorry ale jakbym ja miala taka siostre to wpier*** gotowy dla gowniary

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MoNikA

Moj syn ma 12 lat i absolutnie nie zamierzam mu nikogo "machac". jak ial 3-4 lata, to myslelsimy troszke o tmy, ale nieeeee, to nie dla nas. jedno dziekco, ktoremu moge zapewnic 2wszystko", wystarczy.

Zreszta nie zarabiamy na tyle dobrze, by  - nasyzm zdaniem - stac nas bylo na dwojke. Lacznie mamy niecale 9 tysiecy netto na miesiac,w Poznaniu to jest w sumie  raczej slabo 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kkkk
3 minuty temu, Gość Gośc napisał:

Moi zdaniem powinno. Nie mówię to o opiece 24 na dobę, tylko CHWILACH, gdy należy malucha przypilnować. Zdanie dziecka jest ważne, ale gdybym się miała go za każdym razem pytać, czy ma ochotę schować pościel, zmyć naczynia, wynieść śmieci albo chwilę przypilnować brata/siostry, to wychowałabym dziecko, które nie wie, co to obowiązek.

To rodzice robią sobie dziecko więc to rodzice mają psi obowiązek się nim zajmować. Rodzeństwo to nie darmowa nanka. To nie wina starszego dziecka że matka jest niewydola i wręcza się własnym dzieckiem. Obowiązki tak, ale opieka nad młodszym dzieckiem tylko wtedy jak starsza dziecko tego chce. Mój mąż był zmuszany do zajmowania się młodszym bratem. W ogóle nie nawiązał z nim więzi. Nie mają kontaktu od kilku lat. Młodszy brat nauczył się że może tak manipulować rodzicami żeby zaszkodzić mojemu mężowi. To spowodowało że mój mąż ma słabą więź z rodzicami ( i ogromny żal do nich) a młodszy wyrósł na pasożyta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

Przede wszystkim to rodzice decydują się na drugie dziecko dla siebie, a nie wyłącznie z myślą o rodzeństwie. Gdybym ja się zdecydowała, to dlatego, że ja tego pragnę, a nie po to, by dziecko miało przyjaciela, choć to oczywiście też ma znaczenie. Ale czy w sytuacji, gdy między dziecmi jest 10 lat roznicy mozna mowic o przyjazni? No nie mozna, wiec Twoje argumenty sa do niczego.

Dziewczyna w tym wieku to juz powinna rodzicom pomagac i zajmować sie dzieckiem, a nie narzekac, jaka to ona pokrzywdzona.

Nie, dziewczyna w wieku 10 lat powinna mieć dzieciństwo, naukę, swoje koleżanki, a nie zajmować się rodzeństwem. To jest rola rodziców, a nie rodzeństwa. Mam młodszego brata i nigdy się nim nie zajmowałam, bo mam normalnych rodziców, którzy nie obarczali mnie pilnowaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
18 minut temu, Gość Kkkk napisał:

To rodzice robią sobie dziecko więc to rodzice mają psi obowiązek się nim zajmować. Rodzeństwo to nie darmowa nanka. To nie wina starszego dziecka że matka jest niewydola i wręcza się własnym dzieckiem. Obowiązki tak, ale opieka nad młodszym dzieckiem tylko wtedy jak starsza dziecko tego chce. Mój mąż był zmuszany do zajmowania się młodszym bratem. W ogóle nie nawiązał z nim więzi. Nie mają kontaktu od kilku lat. Młodszy brat nauczył się że może tak manipulować rodzicami żeby zaszkodzić mojemu mężowi. To spowodowało że mój mąż ma słabą więź z rodzicami ( i ogromny żal do nich) a młodszy wyrósł na pasożyta.

Jeszcze raz piszę, że nie chodzi o nie wiadomo jaką opiekę, tylko przypilnowanie malucha przez chwilę. Zaraz matka niewydolna, no nie mogę :D 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Gość Gość napisał:

Jeszcze raz piszę, że nie chodzi o nie wiadomo jaką opiekę, tylko przypilnowanie malucha przez chwilę. Zaraz matka niewydolna, no nie mogę 😄

No mi w sumie raz mama kazała przypilnować brata i już więcej tego nie zrobiła, bo wywaliłam go z wózka. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 godzinę temu, Gość Ags napisał:

Skutkiem braku rodzenstwa sa wypociny autorki watku z ktorych egoizm az bije. Jestem jedynaczka, niestety, szczescie w nieszczesciu, ze mieszkalismy wielopokoleniowo i wychowywalam sie z kuzynostwem. Nie chcialabym stac sie taka osoba dla ktorej szczytem nieszczescia jest potrzeba dzielenia sie z druga osoba. Sama mam dwoje dzieci. Zawsze beda mialy siebie a jako, ze jest miedzy nimi mala roznica wieku wiec powinny sie dogadac. 

I jeszcze jedno droga autorko: rodzice decyduja sie na kolejne dziecko nie tylko po to by uszczesliwic swojego jedynaka ale dlatego, ze chca miec wiecej dzieci. 

Widac jednak, ze Ty nie mozesz dopuscic do siebie mysli, ze nie wszystko kreci sie wokol Ciebie.

Egoizm? Ty tak na serio? Miała się czołgać przed małolatą, z którą rodzice sobie nie mogli pozwolić. Mam analogiczną sytuację w rodzinie, 2 dziecko po długiej przerwie do tego "wyczekany" chłopiec. Młodsze rozpieszczane, starsza dziewczynka stłamszona do granic - bo jak to córka powinna w domu pomóc przy dziecku przecież na przyszłość jej się przyda. Efekt, dorosła już kobieta nie ma za grosz wiary w siebie, jedyny temat  to wątpliwe wyczyny jej młodszego braciszka. Młody problemy w szkole, rozwydrzony totalnie. Owszem to rodzice decydują o kolejnym dziecku, ale ich obowiązkiem jest zadbać aby ich decyzja nie zrujnowała życia dziecku które już jest i względem którego też mają obowiązki. Poza tym bardzo często jest tak - i wiem co mówię jako jedynaczka i matka jedynaka - że to rodzina wbija do głowy, że dziecko koniecznie potrzebuje do szczęścia rodzeństwa. Uważam to za bzdurę i dziękuję Bogu, że rodzice nie wpadli na pomysł uszczęśliwienia mnie rodzeństwem.  Na marginesie - akurat dwójkowe rodzeństwo to spore ryzyko. Na wiele znanych mi dwójkowych rodzeństw (z różną różnicą pomiędzy dziećmi) znam  w sumie 3 przypadki, w tym jeden osób w wieku bardzo podeszłym wychowanych w zupełnie innych czasach,  gdzie jako dorośli ludzie mają naprawdę dobry kontakt. Za to w reszcie przypadków (na szybko min 8 rodzin) kontakt jest albo sporadyczny albo mniej lub bardziej jawna wrogość i zazdrość, ewentualnie to bardziej rozgarnięte również w dorosłym życiu ogarnia brata/siostrę kosztem swojej rodziny, a z opieką nad rodzicami zostaje i tak samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdatrerwtr

Jeśli ktoś kogoś tłamsi, gnębi, deprecjonuje, wykorzystuje itp. - to znaczy że takim jest cżłowiekiem. Zwalanie "winy" na młodsze rodzeństwo jest głupie - bo to dziecko jest najmniejsze, najsłabsze i właśnie najmniej ma do powiedzenia o relacjach w rodzinie, a nie najwięcej. Jeśli ktoś potrafi się do ciebie "chamsko odnieść", jak piszesz, to jest wyłączna wina tej osoby i najprawdopodobniej - gdyby nie było dziecka, znalzłby się inny pretekst. Z tym że łatwiej pognębić tego młodszaka za swoje krzywdy niż konfrontować się z rodzicami (z perspektywy dziecka wręcz niemożliwe wygrać z rodzicem).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość You'll

autorko ty jesteś nienormalna to nie znaczy że wszyscy takie są,moja kuzynka też miała 10 lat jak urodził się jej braciszek i była bardzo zadowolona bo nie mogła się doczekać rodzeństwa ,opiekowała się bratem, czynnie we wszystkim uczestniczyła.A teraz ma 38 lat męża, synka 5 letniego i bardzo dobry kontakt ze swoim bratem który jest kawalerem, nigdy nie miał dziewczyny bo on jakiś taki wybrakowany jest, brzydki i przygarbiony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anita
49 minut temu, Gość You'll napisał:

autorko ty jesteś nienormalna to nie znaczy że wszyscy takie są,moja kuzynka też miała 10 lat jak urodził się jej braciszek i była bardzo zadowolona bo nie mogła się doczekać rodzeństwa ,opiekowała się bratem, czynnie we wszystkim uczestniczyła.A teraz ma 38 lat męża, synka 5 letniego i bardzo dobry kontakt ze swoim bratem który jest kawalerem, nigdy nie miał dziewczyny bo on jakiś taki wybrakowany jest, brzydki i przygarbiony.

Gdzie pani kultura, żeby nazywać kogoś nienormalnym? Wybrakowany, brzydki i przygarbiony? Ciekawy system wartości... Również znam kobietę, aktualnie pielęgniarka, która za dzieciaka "chcę braciszka, braciszka", domagała się kontaktów z małymi dziećmi wszędzie, gdzie była taka możliwość, a obecnie ma ósemkę i jeszcze chce. Rodzina i znajomi zamykają się przed nią jak mogą. Nie dość, że kobieta jest opryskliwa, to jeszcze dziecinna, tylko o dzieciach by rozmawiała i właściwie tylko do kontaktów z nimi się nadaje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iza

u mnie tez jest 10 lat roznicy pomiedzy mna, a moim bratem (obecnie ja 35, brat 25).Ale ja bardzo chcialam miec rodzenstwo i sama z checia sie opiekowalam bratem, zabieralam go na plac zabaw jak juz bykl wiekszy, pomagalam w lekcjach, dzielilam sie wszystkim, z wyjazdow zawsze cos mu przywozilam.Caly czas mamy ze soba dobry kontak, jak potrzeba to go wspieram. nie wyobrazam sobie takiej sytuacji jak u autorki. Ja tez bylam rozpieszczona jedynaczka, a mimo to bardzo dobrze przyjelam brata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anita
27 minut temu, Gość iza napisał:

u mnie tez jest 10 lat roznicy pomiedzy mna, a moim bratem (obecnie ja 35, brat 25).Ale ja bardzo chcialam miec rodzenstwo i sama z checia sie opiekowalam bratem, zabieralam go na plac zabaw jak juz bykl wiekszy, pomagalam w lekcjach, dzielilam sie wszystkim, z wyjazdow zawsze cos mu przywozilam.Caly czas mamy ze soba dobry kontak, jak potrzeba to go wspieram. nie wyobrazam sobie takiej sytuacji jak u autorki. Ja tez bylam rozpieszczona jedynaczka, a mimo to bardzo dobrze przyjelam brata.

Przecież to młodsze jest ewidentnie rozpuszczone, a nie autorka -,-

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×