Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gosc

Jak zaszczepić w dziecku pewność siebie?

Polecane posty

Gość Gosc

Wasze sposoby?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Z moich doświadczeń - nie da się. Albo tę pewność się ma, albo nie. Dwójka dzieci i aż dziw, że to ta sama pula genów, bo jak dzień i noc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uhhha
11 minut temu, Gość Gość napisał:

Z moich doświadczeń - nie da się. Albo tę pewność się ma, albo nie. Dwójka dzieci i aż dziw, że to ta sama pula genów, bo jak dzień i noc.

Zgadzam sie. Dlatego kochaj dziecko takim jakim jest. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Poczatkowo się nie da. Ale jak dziecko ma tak 10-11 lat to zauważcie efekty. Nigdy nie krytykować dziecka. Jak coś złe zrobi to nie mówić że jest takie czy owakie tylko że to co zrobilo było złe. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gccc

Prócz tego ze nie mowic ze jest takie czy owakie dodalabym ze duzo chwalic i mowic ze jest super i zwracać uwage gdy robi cos dobrze nawet ...y. Tylko trzeba uwazac by nie przesadzic 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Z autopsji 

- nie porównywać do innych pod żadnym względem 

- nie mówić ze do niczego się nie nadaje 

- mówić ze da radę a jak nie to zawsze jest inne wyjście 

- kochać :)

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
8 minut temu, Gość Gccc napisał:

Prócz tego ze nie mowic ze jest takie czy owakie dodalabym ze duzo chwalic i mowic ze jest super i zwracać uwage gdy robi cos dobrze nawet ...y. 

Tak prawią podręczniki, ale to nie daje efektów. Slogany. Mam 15latkę. Całe lata ćwiczeń, rozmów, treningów najprzeróżniejszych. A młodsza tak sobie bez trudu jest wszędzie, łokciami się rozpycha, mówi i zachowuje się swobodnie.

Ale oczywiście próbować zawsze można. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, ale absolutnie jestem przeciwny tradycyjnemu wychowaniu, w czasach rodziców i dziadków. Gdzie pewność siebie kształtowało się przez karanie, dyscyplinowanie i służalczość. Jestem też daleki do dzisiejszych metod wychowawczych, które poszły w drugą skrajność - całkowitą liberalność do tego stopnia, że dzieci wchodzą rodzicom na głowę.

Uważam, że pewność siebie jak sama nazwa sugeruje bierze się z AKCEPTACJI siebie. Dziecko nie nauczy się zdrowo kochać siebie, jeśli nikt tej miłości mu nie pokaże. Tu spoczywa ciężar na rodzicach. Tylko, że dziecko uczy się z obserwacji. Jeśli w domu nie ma akceptacji (między rodzicami, w tym jak rodzic traktuje innych itp.), to dziecko nie nauczy się tego samego. Wpajanie dziecku, że jest dobre, kochane, silne, da sobie radę właśnie wychowuje kolejnych inwalidów - rozkapryszonych dzieciaków, które w zderzeniu z twardą rzeczywistością szybko miękną. Jak chcesz nauczyć dziecka pewności siebie, sam/sama musisz być pewna siebie. Pewność siebie według mnie to nie mocna gęba, ale naturalność i spójność. Jestem pewny siebie, kiedy wiem co czuję i wyrażam to. Jestem pewny siebie, kiedy wiem co potrafię, ale też potrafię przyznać się do błędu i słabości. I wcale się tego nie wstydzę. Pewność siebie też to umiejętność akceptacji innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Nie da się, bo to zależy też od tego w jakim towarzystwie znajdzie się w szkole. Ja byłam bardzo pewna siebie zanim poszłam do szkoły. Potem stopniowo dzieciaki mnie niszczyły. Nawet jeśli twoje dziecko będzie mega zdolne i do tego pewne siebie to może trafić na bandę zazdrosnych smarkaczy, które osaczą go i wmówią, że jest zerem i on w to uwierzy, bo przecież wszyscy tak mówią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GosiaO
2 godziny temu, Gość Gosc napisał:

Wasze sposoby?

od urodzenia chwalić, wspierać, byc szczerym, traktować jak 'małego dorosłego', słuchać co ma do powiedzenia, odpowiadać na wszelkie pytanie, nie zbywać, ale jednoczesnie nakreslić wyraźnie granicę że ty-dziecko, my-rodzice. mówić że kochasz, przytulać, spędzać razem czas.

działa.

mój syn ma 11 lat, od dobrych kilku lat widzę, jak  pewny siebie, przekonany o własnej wartości jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość co
1 godzinę temu, Koczownik napisał:

Nie wiem, ale absolutnie jestem przeciwny tradycyjnemu wychowaniu, w czasach rodziców i dziadków. Gdzie pewność siebie kształtowało się przez karanie, dyscyplinowanie i służalczość. Jestem też daleki do dzisiejszych metod wychowawczych, które poszły w drugą skrajność - całkowitą liberalność do tego stopnia, że dzieci wchodzą rodzicom na głowę.

Uważam, że pewność siebie jak sama nazwa sugeruje bierze się z AKCEPTACJI siebie. Dziecko nie nauczy się zdrowo kochać siebie, jeśli nikt tej miłości mu nie pokaże. Tu spoczywa ciężar na rodzicach. Tylko, że dziecko uczy się z obserwacji. Jeśli w domu nie ma akceptacji (między rodzicami, w tym jak rodzic traktuje innych itp.), to dziecko nie nauczy się tego samego. Wpajanie dziecku, że jest dobre, kochane, silne, da sobie radę właśnie wychowuje kolejnych inwalidów - rozkapryszonych dzieciaków, które w zderzeniu z twardą rzeczywistością szybko miękną. Jak chcesz nauczyć dziecka pewności siebie, sam/sama musisz być pewna siebie. Pewność siebie według mnie to nie mocna gęba, ale naturalność i spójność. Jestem pewny siebie, kiedy wiem co czuję i wyrażam to. Jestem pewny siebie, kiedy wiem co potrafię, ale też potrafię przyznać się do błędu i słabości. I wcale się tego nie wstydzę. Pewność siebie też to umiejętność akceptacji innych.

Brawo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
9 godzin temu, Koczownik napisał:

Nie wiem, ale absolutnie jestem przeciwny tradycyjnemu wychowaniu, w czasach rodziców i dziadków. Gdzie pewność siebie kształtowało się przez karanie, dyscyplinowanie i służalczość. Jestem też daleki do dzisiejszych metod wychowawczych, które poszły w drugą skrajność - całkowitą liberalność do tego stopnia, że dzieci wchodzą rodzicom na głowę.

Uważam, że pewność siebie jak sama nazwa sugeruje bierze się z AKCEPTACJI siebie. Dziecko nie nauczy się zdrowo kochać siebie, jeśli nikt tej miłości mu nie pokaże. Tu spoczywa ciężar na rodzicach. Tylko, że dziecko uczy się z obserwacji. Jeśli w domu nie ma akceptacji (między rodzicami, w tym jak rodzic traktuje innych itp.), to dziecko nie nauczy się tego samego. Wpajanie dziecku, że jest dobre, kochane, silne, da sobie radę właśnie wychowuje kolejnych inwalidów - rozkapryszonych dzieciaków, które w zderzeniu z twardą rzeczywistością szybko miękną. Jak chcesz nauczyć dziecka pewności siebie, sam/sama musisz być pewna siebie. Pewność siebie według mnie to nie mocna gęba, ale naturalność i spójność. Jestem pewny siebie, kiedy wiem co czuję i wyrażam to. Jestem pewny siebie, kiedy wiem co potrafię, ale też potrafię przyznać się do błędu i słabości. I wcale się tego nie wstydzę. Pewność siebie też to umiejętność akceptacji innych.

Napisane ładnie, ale też nie ma to znaczenia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Gość Gość napisał:

Napisane ładnie, ale też nie ma to znaczenia. 

A co ma znaczenie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Koczownik 100% racji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...

Krotki filmik jednej z akcji spolecznych na fb w tym temacie.

 

https://youtu.be/0Gj9SC75edk

 

pewnosci sie nie dodaje dziecku z dnia na dzien, ale buduje (albo i rujnuje) nieustannie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16 godzin temu, Gość gość napisał:

Nie da się, bo to zależy też od tego w jakim towarzystwie znajdzie się w szkole. Ja byłam bardzo pewna siebie zanim poszłam do szkoły. Potem stopniowo dzieciaki mnie niszczyły. Nawet jeśli twoje dziecko będzie mega zdolne i do tego pewne siebie to może trafić na bandę zazdrosnych smarkaczy, które osaczą go i wmówią, że jest zerem i on w to uwierzy, bo przecież wszyscy tak mówią.

Niestety nie każdy jest silny psychicznie, osoba o silnej psychice da sobie radę z gnojkami. A jeśli chodzi o temat to sama nie wiem jak zaszczepić tę pewność siebie, duża sprawa to geny, ale w pewnym stopniu mamy wpływ na dziecko. Myślę, że nie wolno dziecka poniżać, uczyć go zaradności i podejmowania własnych decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 minutę temu, Gość gość napisał:

Niestety nie każdy jest silny psychicznie, osoba o silnej psychice da sobie radę z gnojkami. A jeśli chodzi o temat to sama nie wiem jak zaszczepić tę pewność siebie, duża sprawa to geny, ale w pewnym stopniu mamy wpływ na dziecko. Myślę, że nie wolno dziecka poniżać, uczyć go zaradności i podejmowania własnych decyzji.

* miało być należy uczyć go zaradności i podejmowania decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
18 godzin temu, Gość Gość napisał:

Z autopsji 

- nie porównywać do innych pod żadnym względem 

- nie mówić ze do niczego się nie nadaje 

- mówić ze da radę a jak nie to zawsze jest inne wyjście 

- kochać 🙂

 

 

wszystko to od rodzicow dostalam, a i tak pewnosc siebie na poziomie minusowym. Wiec mysle, ze geny 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
9 godzin temu, Koczownik napisał:

A co ma znaczenie?

Geny. Pisałam wyżej. Mam dwie córki. Całkiem różne mimo przykładu jaki dawałam i wszelkich wzmocnień pozytywnych oraz zewnętrznych treningów pewności siebie itp. Tę cechę indywidualną było widać od mniej więcej wieku 1,5 roku. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Typ

To jest kwestia charakteru ,mam trzech synów w tym bliźniaków.Najstarszy syn 13 l. jest bardzo wycofany ,nieśmiały, wstydliwy a bliźniaki 11 l .to przywódcy w klasie,wygadani,weseli,śmiali,pewni siebie. Wychowanie mają takie same,więc skąd ta różnica? Charakter! Wychowanie nie ma aż takiego znaczenia.Np.dzieci adoptowane.Dużo czytałam na ten temat.Wychowywane od małego a jest zupełnie inne niż rodzice adopcyjni.Moi znajomi mając dwóch synów zaadoptowali 2 letnią dziewczynkę, była kapryśna, krnąbrna, nieznośna, później w szkole źle się uczyła, wagarowała- wychowanie nic nie dało,starali się,dali jej miłość,miała wszystko o czym mogła zamarzyć,traktowali ją jak księżniczkę a ona zeszła i tak na psy.Patologię miała we krwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 godzinę temu, Gość Typ napisał:

To jest kwestia charakteru ,mam trzech synów w tym bliźniaków.Najstarszy syn 13 l. jest bardzo wycofany ,nieśmiały, wstydliwy a bliźniaki 11 l .to przywódcy w klasie,wygadani,weseli,śmiali,pewni siebie. Wychowanie mają takie same,więc skąd ta różnica? Charakter! Wychowanie nie ma aż takiego znaczenia.Np.dzieci adoptowane.Dużo czytałam na ten temat.Wychowywane od małego a jest zupełnie inne niż rodzice adopcyjni.Moi znajomi mając dwóch synów zaadoptowali 2 letnią dziewczynkę, była kapryśna, krnąbrna, nieznośna, później w szkole źle się uczyła, wagarowała- wychowanie nic nie dało,starali się,dali jej miłość,miała wszystko o czym mogła zamarzyć,traktowali ją jak księżniczkę a ona zeszła i tak na psy.Patologię miała we krwi.

Charakter to geny i wychowanie. Wychowanie też ma znaczenie, ale charakter również.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
6 minut temu, Gość gość napisał:

Charakter to geny i wychowanie. Wychowanie też ma znaczenie, ale charakter również.

Geny to fundamenty. Wychowanie, to trochę jak szpachlowanie ścian. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monia

Zapisac na zajęcia od małego, gdzie widzicie jako rodzice zalążek talentu. Nasz syn jest nieśmiały, a może był, bardzo wcześniej zaczął chodzić na zajęcia footballowe i jest ewidneynie dobry. Idąc do szkoły już to wiedział, teraz jest w 4 klasie i aprobata ze strony rówieśników a także kolegów ze starszych klas z powodów osiągnięć sportowych dużo mu dała i zdecydowanoe nie jest już nieporadnym i nieśmiałym dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
32 minuty temu, Gość Gość napisał:

Geny to fundamenty. Wychowanie, to trochę jak szpachlowanie ścian. 

Prawda, ale wychowania nie można wykluczać. A jeśli jakieś dziecko było bite, poniżane, widziało przemoc, to bywa że w dorosłym życiu ma jakieś problemy psychiczne, bo pod wpływem przykrych doświadczeń takie się stało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ci co piszą geny to wydaje mi się, uciekają od odpowiedzialności i wyręczają się tym pojęciem. On taki jest bo takie ma geny. Najłatwiej tak wszystko tłumaczyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Uczyc dziecko samodzielnego rozwiazywania problemow, tak zeby wiedzialo, ze w kazdej sytuacji sobie poradzi. To daje pewnosc siebie.

Nie wmawiac mu jaki to jest wspanialy i jedyny w swoim rodzaju.. ale pokazywac i uczyc konkretnego podejscia do danej sytuacji,problemu itp. by wiedzialo jak postapic, co zrobic, zareagowac. 

A do tego potrzebne sa porazki jako nauka.

Uczyc dystansu do opini innych..oczekiwan innych.. Dziecko NIE MUSI byc takie jak inni rowiesnicy..bo jest przeciez jedyny i ma cechy szczegolne.

Dziecko , ktore wie ze sobie poradzi samo, jest pewne siebie, pewne swoich mozliwosci.

Uczyc zycia w grupie, nie robic z dziecka pepka swiata..Dziecko musi umiec dostosowac sie do regul zycia w spoleczenstwie, a nie spoleczenstwo do niego. Ale tu jest cienka granica.. Nasze wartosci a papka popkultury i bylejakosci.. Choc zycie outsaideranie jest takie zle ,jesli sie kocha to co sie robi ,a szara masa idzie w innym kierunku 😉 

W pozytywnych aspektach oczywiscie.

I kochac, bezwrunkowo. Dawac oparcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
33 minuty temu, Koczownik napisał:

Ci co piszą geny to wydaje mi się, uciekają od odpowiedzialności i wyręczają się tym pojęciem. On taki jest bo takie ma geny. Najłatwiej tak wszystko tłumaczyć...

Ci co piszą tak jak Ty, to wydaje mi się, że mają blade, teoretyczne pojęcie o temacie 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
41 minut temu, Gość Gość napisał:

Ci co piszą tak jak Ty, to wydaje mi się, że mają blade, teoretyczne pojęcie o temacie 🙂

Nie mam dzieci więc nie mam doświadczenia, ale mimo wszystko, tłumaczyć coś genami to pewna forma usprawiedliwienia. Po co mam np. siedzieć z dzieckiem i próbować go nauczyć matematyki, skoro mogę powiedzieć, że nikt w rodzinie nie był dobry z matmy więc on też nie będzie i kropka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Koczownik napisał:

Nie mam dzieci więc nie mam doświadczenia, ale mimo wszystko, tłumaczyć coś genami to pewna forma usprawiedliwienia. Po co mam np. siedzieć z dzieckiem i próbować go nauczyć matematyki, skoro mogę powiedzieć, że nikt w rodzinie nie był dobry z matmy więc on też nie będzie i kropka.

Ja mam i dzieci i doświadczenie w pracy z innymi i wiedzę. Tłumaczenie tego "czegoś" genami, to właśnie element wiedzy. Około 50% cech jest dziedziczona. Są na ten temat stosowne prace.

I owszem, mimo szczerych chęci i setek godzin pracy są osoby, które co najwyżej w miarę przyzwoicie zdadzą maturę z matmy, ale matematyki stosowanej nie skończą. Ba, nawet się na nią nie dostaną. 

Co najmniej kilka osób wyżej napisało, że mimo starań rodziców, wzorców, pracy, dalej mają problem z pewnością siebie. Nikt nie napisał, żeby nie ćwiczyć, nie próbować. Wręcz przeciwnie. Ale Ty z kolei stajesz na stanowisku, że chcieć, to móc, a to nie jest prawda w każdym przypadku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Gość Gość napisał:

Ja mam i dzieci i doświadczenie w pracy z innymi i wiedzę. Tłumaczenie tego "czegoś" genami, to właśnie element wiedzy. Około 50% cech jest dziedziczona. Są na ten temat stosowne prace.

I owszem, mimo szczerych chęci i setek godzin pracy są osoby, które co najwyżej w miarę przyzwoicie zdadzą maturę z matmy, ale matematyki stosowanej nie skończą. Ba, nawet się na nią nie dostaną. 

Co najmniej kilka osób wyżej napisało, że mimo starań rodziców, wzorców, pracy, dalej mają problem z pewnością siebie. Nikt nie napisał, żeby nie ćwiczyć, nie próbować. Wręcz przeciwnie. Ale Ty z kolei stajesz na stanowisku, że chcieć, to móc, a to nie jest prawda w każdym przypadku.

Ciężko mi polemizować z osobą, która pisze z gościa, ja odnoszę się do Twoich wypowiedzi. Przynajmniej do tej jednej, gdzie skomentowałaś mój komentarz na temat wychowania jako "bez znaczenia". Może w tym nie zawiera się, żeby nie ćwiczyć, nie próbować, ale wydźwięk jest podobnie pesymistyczny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×