Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Hania z Australii

Certyfikat to wiedza teoretyczna a żywy język za granicą to zupełnie inna bajka

Polecane posty

Gość Hania z Australii

Witam wszystkich serdecznie

Ten post kieruję głównie do pani Anny której dziecko stara sie o certyfikat.

Prosze pani niech ona nie zdaje egzaminu.Certyfikat nie jest wyznacznikiem umiejętności praktycznych.

Wiem to z własnego doświadczenia.W młodości chodziłam na kurs.Zdałam pozytywnie specjalny egzamin z angielskiego.

Byłam przekonana że znam ten język.Spakowałam rzeczy i wyjechałam z mężem do Australii.

I dopiero na lotnisku w Australii zrozumiałam że wcale nie znam angielskiego.Nikogo nie umiałam zrozumieć.

Ten bełkot ludzi był zupełnie inny niż nagrania na egzaminie.Zaczęłam pracować jako gosposia w bogatych domach.

Nauka takiego żywego języka angielskiego ( ze słuchu i mówienia) zajęła mi około pięciu lat.

Dopiero po pięciu latach byłam w stanie zrozumieć co do mnie mówią lub co mówią  na filmach.

Tyle czasu zajmuje nauka żywego języka.Moja praca była dla mnie kursem.Musiałam słuchać ludzi 5 lat żeby móc ich zrozumieć.

Każda osoba mówi inaczej.Jedni mówią wolno i wyraźnie a inni mówią szybko łączą słowa używają skrótów.

Tego jest bardzo ciężko sie nauczyć.Dlatego nauczenie sie rozumienia wszystkich ludzi zajęło mi 5 lat.

W Polsce nigdy bym sie tego nie nauczyła.W polskiej szkole osoba osłu...e sie jednego nauczyciela.

Ja będąc w Australii byłam otoczona zbieraniną ludzi z całego świata.

Musiałam nauczyć sie rozumieć Australijczyków,Brytyjczyków,Murzynów,Arabów,Irlandczyków i Amerykanów.

To wymagało wielu lat rozmawiania i osłuchiwania sie na żywo.Tego nie nauczy żaden nauczyciel w Polsce.

Radze pani wysłać córke na roczny kurs angielskiego do Anglii.Taki kurs prowadzi kilku nauczycieli którzy nie są Polakami.

Poza tym uczestnikami kursu są obcokrajowcy.Pani dziecko będzie zmuszone rozmawiać z nimi po  angielsku.

Nie ma lepszej metody na zdobycie praktycznych umiejętności językowych.

Certyfikat bazuje na teorii a egzamin ustny trwa bodajże 15 minut.

Egzaminatorzy wymawiają słowa powoli,wyraźnie i nie mówią slangiem oraz skrótami.

W realu ludzie mówią byle jak i trzeba ich zrozumieć.

Realne życie to nie egzamin.

Życze powodzenia 

Hania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pani Anna
3 minuty temu, Gość Hania z Australii napisał:

Witam wszystkich serdecznie

Ten post kieruję głównie do pani Anny której dziecko stara sie o certyfikat.

Prosze pani niech ona nie zdaje egzaminu.Certyfikat nie jest wyznacznikiem umiejętności praktycznych.

Wiem to z własnego doświadczenia.W młodości chodziłam na kurs.Zdałam pozytywnie specjalny egzamin z angielskiego.

Byłam przekonana że znam ten język.Spakowałam rzeczy i wyjechałam z mężem do Australii.

I dopiero na lotnisku w Australii zrozumiałam że wcale nie znam angielskiego.Nikogo nie umiałam zrozumieć.

Ten bełkot ludzi był zupełnie inny niż nagrania na egzaminie.Zaczęłam pracować jako gosposia w bogatych domach.

Nauka takiego żywego języka angielskiego ( ze słuchu i mówienia) zajęła mi około pięciu lat.

Dopiero po pięciu latach byłam w stanie zrozumieć co do mnie mówią lub co mówią  na filmach.

Tyle czasu zajmuje nauka żywego języka.Moja praca była dla mnie kursem.Musiałam słuchać ludzi 5 lat żeby móc ich zrozumieć.

Każda osoba mówi inaczej.Jedni mówią wolno i wyraźnie a inni mówią szybko łączą słowa używają skrótów.

Tego jest bardzo ciężko sie nauczyć.Dlatego nauczenie sie rozumienia wszystkich ludzi zajęło mi 5 lat.

W Polsce nigdy bym sie tego nie nauczyła.W polskiej szkole osoba osłu...e sie jednego nauczyciela.

Ja będąc w Australii byłam otoczona zbieraniną ludzi z całego świata.

Musiałam nauczyć sie rozumieć Australijczyków,Brytyjczyków,Murzynów,Arabów,Irlandczyków i Amerykanów.

To wymagało wielu lat rozmawiania i osłuchiwania sie na żywo.Tego nie nauczy żaden nauczyciel w Polsce.

Radze pani wysłać córke na roczny kurs angielskiego do Anglii.Taki kurs prowadzi kilku nauczycieli którzy nie są Polakami.

Poza tym uczestnikami kursu są obcokrajowcy.Pani dziecko będzie zmuszone rozmawiać z nimi po  angielsku.

Nie ma lepszej metody na zdobycie praktycznych umiejętności językowych.

Certyfikat bazuje na teorii a egzamin ustny trwa bodajże 15 minut.

Egzaminatorzy wymawiają słowa powoli,wyraźnie i nie mówią slangiem oraz skrótami.

W realu ludzie mówią byle jak i trzeba ich zrozumieć.

Realne życie to nie egzamin.

Życze powodzenia 

Hania

Dzięki za informacje. Dla Ciebie jestem Ania  a nie Pani Anna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hania z Australii

Bardzo przepraszam.

Tak jak pisałam nie ma lepszej metody jak pobyt za granicą.

Nagrania na egzaminie dotyczącym certyfikatu są bardzo wyraźne.

W realnym życiu mało kto mówi tak wyraźnie jak egzaminatorzy na egzaminie.

Dlatego jak dla mnie certyfikat jest jedynie świadectwem umiejętności teoretycznych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mika

Zdawałam ACE i jakoś na ustnym gadali do mnie tak jak gadają natives na filmach.Pani chyba nie była na ustnym egzaminie advanced

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hania z Australii

Wie pani co? Niech pani przestanie kłamać.Egzaminatorzy nie bełkoczą jak Anglicy na ulicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×