Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Jamajka

Romans z wykładowcą

Polecane posty

Gość Jamajka

Hej wszystkim ! Czy któraś z Was ma/miała romans z wykładowcą na uczelni ? Jak to wygląda/wyglądało ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Geli

Mi bardzo podoba się mój promotor. Gość ok. 40 lat, nie jest jakiś mega przystojny, ale ma w sobie "to coś", co mnie na Maxa kręci. Poza tym bardzo mi imponuje, facet ma ogromną wiedzę. W środowisku uchodzi za eksperta w swojej dziedzinie. Ostatnio często z nim piszę, ale na tematy typowo naukowe. Zaproponował mi koło naukowe, którego jest opiekunem z tekstem "że dla Pani miejsce u mnie zawsze jest ;-)". Nie wiem, czy to był jakiś element flirtu, może tak tylko napisał . Umówiliśmy się, że spotkamy się na uczelni. Jestem cała podjarana, strasznie mnie kręci. Ogólnie nie jest specjalnie lubiany przez studentów, uchodzi za tzw. kosę. Nasłuchałam się o nim pełno historii, jaki to on wredny, ale dla mnie zawsze był przyjemny w obyciu, na egzaminach też miałam wrażenie, że przymykał oko. Na pewno lubi mnie i darzy sympatią, bo to czuć, ale pytanie czy go poderwę ? Nie zależy mi na związku. Powiem wprost - liczę na typowy romans, seks bez zobowiązań. Na coś więcej nie ma szans, bo on ma żonę i dwójkę dzieci. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Daris
3 minuty temu, Gość Geli napisał:

Mi bardzo podoba się mój promotor. Gość ok. 40 lat, nie jest jakiś mega przystojny, ale ma w sobie "to coś", co mnie na Maxa kręci. Poza tym bardzo mi imponuje, facet ma ogromną wiedzę. W środowisku uchodzi za eksperta w swojej dziedzinie. Ostatnio często z nim piszę, ale na tematy typowo naukowe. Zaproponował mi koło naukowe, którego jest opiekunem z tekstem "że dla Pani miejsce u mnie zawsze jest ;-)". Nie wiem, czy to był jakiś element flirtu, może tak tylko napisał . Umówiliśmy się, że spotkamy się na uczelni. Jestem cała podjarana, strasznie mnie kręci. Ogólnie nie jest specjalnie lubiany przez studentów, uchodzi za tzw. kosę. Nasłuchałam się o nim pełno historii, jaki to on wredny, ale dla mnie zawsze był przyjemny w obyciu, na egzaminach też miałam wrażenie, że przymykał oko. Na pewno lubi mnie i darzy sympatią, bo to czuć, ale pytanie czy go poderwę ? Nie zależy mi na związku. Powiem wprost - liczę na typowy romans, seks bez zobowiązań. Na coś więcej nie ma szans, bo on ma żonę i dwójkę dzieci. 

Ja miałam romans z wykładowcą na studiach. Zaczęło się od tego, że podwiózł mnie po zajęciach  samochodem na dworzec, bo akurat miał po drodze. Wypiliśmy wtedy kawę, gadało się super. Potem smsy, maile, znowu kawa. Pewnego dnia wypiliśmy za dużo wina i stało się - poszliśmy że sobą do łóżka. "Podchody" trwały z 3 miesiące, zanim to nastąpiło. On sam, ja miałam męża, z którym w tym momencie mi się nie układało. To były studia zaoczne, więc w miejscu zamieszkania nie widzieliśmy się, a jak jechałam na zjazd, weekend był nasz. 

Skończyłam już te studia. Jak to dalej wyszło ? Z niezobowiązujących spotkań wyszło coś poważnego. Prawie wzięłam dla niego rozwód, ale w końcu nie wyszło. Teraz nie mam.z nim kontaktu. Powiem tak - niewarto. Były piękne chwile, ale takie, że jak pokłóciliśmy się i dawał mi to odczuć na uczelni również. Podsumowując nie ma co bawić się w związki i romanse, gdzie są jakieś zależności . 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×