Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Ślub w zeszłym roku, a ja pragnę odejść od męza tęsknie za poprzednim życiem

Polecane posty

Gość gość

Patrzę na niego jak zarabia na nas i ... absolutnie nic nie czuje. Nie czuje że go kocham, z jego strony nie ma starania się, tylko prac, praca, praca, ale co mi po tym że się budejmy czy że możemy pojechać na fajne wakacje? Serio tesknie za czasami jak wychodziłam z dziewczynami do klubów, bawiłam się do rana, poznawałam nowych ludzi, a nawet nowy związek mi się śni bo był po prostu niesamowity, motyle w brzuchu itd. Macie tak??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Tak. 12 lat po ślubie. Kocham męża, ale jestem zmeczona 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ubić

ja też miałam dokładnie tak samo,tęskniłam za wolnością,za koleżankami,podróżami z nimi.Ale wszystko się zmieniło na lepsze jak urodziłam dziecko, wtedy była pełna rodzina i zaczęłam patrzeć z czułością na męża. Do tego stopnia że obecnie jesteśmy 13 lat po ślubie i mamy pięcioro dzieci 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja tak miałam, jak się pojawiło dziecko, kupę obowiązkowo to nawet się rozwieść chciałam bo nie mogliśmy się dogadać. Przetrwaj, to minie. Rutyna Cię męczy ale czy całe życie planujesz po klubach chodzić i się bawić? 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ggg

Zostaw meza. Znajdzie sobie jeszcze normalna kobiete. A Ty brykaj do klubow szalec jak masz siano w glowie.

Nie dojrzałas do malzenstwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Owa
12 minut temu, Gość gość napisał:

z jego strony nie ma starania się, tylko prac, praca, praca, 

Dlatego po urodzeniu zamień się z nim rolami i zaproponuj żeby zwolnił się z pacy i wziął tacierzyński, a Ty pójdziesz na pełen ET i będziesz się starać. Jest równouprawnienie, można tak zrobić. Chcesz swobody, to innego wyjścia nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ggh

Babie nie dogodzisz. Zawsze źle! XD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madziak

nie słuchaj bzdur typu "dziecko uratuje związek", nie nie uratuje, a może być tylko gorzej,
te które tak głupio gadają, mają teraz zwyczajnie kupę zajęć i nie mają czasu myśleć o tym, że tkwią w nieudanym związku, bo im dziecko przesłoniło świat, a tak absolutnie nie powinno być,
dziecko to TYLKO dodatek, na pierwszym miejscu powinien być mąż, dziecko kiedyś odejdzie i was zostawi same i co wtedy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goscioowa

dlatego ja wyszłam za mąż- "najpóźniej" z moich koleżanek, miałam 32 lata, wcześniej zyłam tak jak chciałam- imprezy, podróże, znajomymi w każdym większym miescie, wieczorem wsiadało się w samochod i jechało z gdańska do torunia tylko po to, żeby zjeść tam kebaba i wrócić do domu. Dziecko przyszło 2 lata potem, piekny czas świadomego rodzicielstwa. 

Widocznie na Ciebie było za wczesnie, chociaz nie napisałas ile miałas lat, ale podjerzewam, ze standardowo wyszłaś za mąż miedzy 26-28 rokiem życia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gggg

Ja po ślubie tak nie miałam, wyszłam za mąż w wieku 23 lat i potem było ekstra, życie na luzie tylko we dwoje. Prawie 3 lata od ślubu urodziłam dziecko i wtedy przeszłam załamanie i tęsknotę za życiem przed dzieckiem. Teraz już wychodzę na prostą (dziecko ma 2 miesiące) i przywykłam do nowej sytuacji ale serio po porodzie przeżyłam szok 😉 też przez hormony. Będąc w małżeństwie bez dzieci to jest totalny luz 😜

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kljdklhdskglhdfkj

A mi moja znajoma psycholog zadała pytanie: jakie są moje marzenia, które mogę spełniać razem z mężem. I nagle okazało się, że on mi w niczym nie "przeszkadza", że ma ochotę na wiele rzeczy, które proponuję (wydawało mi się, że nie będzie chciał), że nie przeszkadzają mu babskie wypady do klubów (byle nie za często), że czasami nawet pójdzie ze mną na zakupy ciuchowe (umawiamy się, że ja chodzę i wybieram, a on potem ogląda te ciuchy, które chciałabym kupić, ale nie jestem pewna, czy ładnie wyglądam). Zaczęłam go bardziej wpuszczać do mojego życia, do tej części, która - wydawało mi się nie będzie go interesować, a mi jej bardzo brakowało - i okazało się, że związek zakwitł na nowo (jesteśmy razem 12 lat i teraz nie wyobrażam sobie żadnego innego męża :D). Może z twoim też tak będzie, tylko brakuje mu trochę zachęty z twojej strony?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
50 minut temu, Gość kljdklhdskglhdfkj napisał:

A mi moja znajoma psycholog zadała pytanie: jakie są moje marzenia, które mogę spełniać razem z mężem. I nagle okazało się, że on mi w niczym nie "przeszkadza", że ma ochotę na wiele rzeczy, które proponuję (wydawało mi się, że nie będzie chciał), że nie przeszkadzają mu babskie wypady do klubów (byle nie za często), że czasami nawet pójdzie ze mną na zakupy ciuchowe (umawiamy się, że ja chodzę i wybieram, a on potem ogląda te ciuchy, które chciałabym kupić, ale nie jestem pewna, czy ładnie wyglądam). Zaczęłam go bardziej wpuszczać do mojego życia, do tej części, która - wydawało mi się nie będzie go interesować, a mi jej bardzo brakowało - i okazało się, że związek zakwitł na nowo (jesteśmy razem 12 lat i teraz nie wyobrażam sobie żadnego innego męża :D). Może z twoim też tak będzie, tylko brakuje mu trochę zachęty z twojej strony?

To jak się zastanowić moja odpowiedź była by całkiem inna. Mamy z mezem w ogóle inne oczekiwania od życia. On osiadł na laurach, ja chce się rozwijac. Pracuje mniej, a zarabiam 1/3 wiecej. Ja zajmuje sie domem, dziecmi, załatwiam sprawy, lekarzy. On z wielka łachą zrobi cos jak go poproszę. On nie ma w ogóle chęci do polepszenia i zmian w życiu. Ja sie duszę juz. 12 lat razem, a nigdy na wakacjach nie byliśmy, bo on nie ma takiej potrzeby. Ja sobie pomarudze, on odczeka az mnie coś innego zaabsorbuje i rok po roku gnijemy. Wyjścia w weekendy? Z wielkim fochem, nerwami, wymuszane przeze mnie. W ogole on najchętniej by gnil przed kompem. Kiedys chyba patrzylismy w jednym kierunku...a moze sie oszukiwalam i wiedziałam jaki jest. Nie wiem już. Na mało było nas stać to i może cele mieliśmy mniejsze. 

Ostatnio znajoma w pracy podczas jakiejś rozmowy o bzdurach powiedziała do mnie "Rób to co sprawia,ze jestes szczesliwa" i uswiadomilam sobie, że ja nie wiem co sprawia,że jestem szczęśliwa. Nie jestem. Robie wszystko dla innych , wypełniam obowiazki, pracuje tyle. Nie robie nic w zyciu zebym byla szczesliwa. I to mnie dobilo. Zaczelam analizować swoje zycie, jakie miałam plany i co mam. Nie mam nic. Nawet gdybym sie rozwodzila to nie mam czego dzielić, bo cokolwiek bym chciała to maz mnie dał pod kapec i muszę zapomnieć o sobie. Nie mam czasu dla siebie. Chyba kocham meza, bo jak wszystko jest cacy, przyjdzie wypłata, ja nic nie chce i.mozemy posiedzieć w domu to jest cudowny. Seksu prawie nie ma. 

Przez wiele lat starałam się trzymać ten związek, podnosić, pracować  nad nim, ale tylko ja naginam, maz wcale.

Myślę nad rozwodem, ale się boję tego,że sama z dziecmi nie utrzymam sie. Oraz boję się bycia sama. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kljdklhdskglhdfkj

Smutno brzmi to co napisałaś. Rzeczywiście mąż patrzy zupełnie w inną stronę, ale może się jeszcze "opamiętać" :-) bo takie historie też się zdarzają.

Wg mnie powinnaś najpierw zrobić porządek ze sobą. Usiąść i zastanowić się, co chcesz robić, jakie masz plany, właśnie co sprawia, że jesteś szczęśliwa. Wiesz, co to jest, tylko sama przed sobą nie chcesz się do tego przyznać albo się nad tym nie zastanawiasz. Trzeba spokojnie usiąść z kartką papieru i pisać wszystko, co przyjdzie na myśl (uważam, że jak się wypisze rzeczy, to lepiej to działa). Potem zobacz, co jesteś czy jesteście w stanie z tego zrobić. Przykładowo mi brakowało podróży, nawet takich zwykłych wypadów weekendowych, bo myślałam, że mąż woli posiedzieć w domu i zrezygnowałam z tego pragnienia. Kiedy jednak się nad tym zastanowiłam, zdecydowałam, że będę to robić sama lub z nim, jeśli on zechce. W moim przypadku okazało się, że on bardzo chętnie, ale nawet gdyby nie chciał, to i tak bym jeździła. Sama natomiast chodzę do klubu filmowego, bo mój mąż lubi raczej lekkie kino, ale nie ma nic przeciwko, żebym ja sobie oglądała coś innego.

Jak już będziesz na takim etapie (u mnie to trwało pół roku ale było warto), to zobaczysz co się będzie działo i wtedy zastanowisz się nad ewentualnym rozwodem.

Jeśli chodzi o sprawy do załatwienia, to ja przez długi czas mężowi mówiłam, żeby załatwił to i to, ewentualnie mówiłam mu co i jak ma zrobić (oczywiście wolałabym jego inicjatywę, ale nie jestem i nie chcę robić kompletnie wszystkiego, więc wolałam mu zlecić, w końcu się zresztą nauczył i teraz nawet zakupy do domu sam ogarnie i z dzieckiem do lekarza pójdzie). To czy robi to z wielką łachą czy bez olej, zresztą może to tylko tobie się wydaje, że robi to z wielką łachą, a on robi normalnie. Ważne, żeby zrobił.

To jest to, co robiłam ja, u mnie zadziałało, więc się dzielę. Możesz wymyślić coś swojego. Trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
4 minuty temu, Gość kljdklhdskglhdfkj napisał:

Smutno brzmi to co napisałaś. Rzeczywiście mąż patrzy zupełnie w inną stronę, ale może się jeszcze "opamiętać" :-) bo takie historie też się zdarzają.

Wg mnie powinnaś najpierw zrobić porządek ze sobą. Usiąść i zastanowić się, co chcesz robić, jakie masz plany, właśnie co sprawia, że jesteś szczęśliwa. Wiesz, co to jest, tylko sama przed sobą nie chcesz się do tego przyznać albo się nad tym nie zastanawiasz. Trzeba spokojnie usiąść z kartką papieru i pisać wszystko, co przyjdzie na myśl (uważam, że jak się wypisze rzeczy, to lepiej to działa). Potem zobacz, co jesteś czy jesteście w stanie z tego zrobić. Przykładowo mi brakowało podróży, nawet takich zwykłych wypadów weekendowych, bo myślałam, że mąż woli posiedzieć w domu i zrezygnowałam z tego pragnienia. Kiedy jednak się nad tym zastanowiłam, zdecydowałam, że będę to robić sama lub z nim, jeśli on zechce. W moim przypadku okazało się, że on bardzo chętnie, ale nawet gdyby nie chciał, to i tak bym jeździła. Sama natomiast chodzę do klubu filmowego, bo mój mąż lubi raczej lekkie kino, ale nie ma nic przeciwko, żebym ja sobie oglądała coś innego.

Jak już będziesz na takim etapie (u mnie to trwało pół roku ale było warto), to zobaczysz co się będzie działo i wtedy zastanowisz się nad ewentualnym rozwodem.

Jeśli chodzi o sprawy do załatwienia, to ja przez długi czas mężowi mówiłam, żeby załatwił to i to, ewentualnie mówiłam mu co i jak ma zrobić (oczywiście wolałabym jego inicjatywę, ale nie jestem i nie chcę robić kompletnie wszystkiego, więc wolałam mu zlecić, w końcu się zresztą nauczył i teraz nawet zakupy do domu sam ogarnie i z dzieckiem do lekarza pójdzie). To czy robi to z wielką łachą czy bez olej, zresztą może to tylko tobie się wydaje, że robi to z wielką łachą, a on robi normalnie. Ważne, żeby zrobił.

To jest to, co robiłam ja, u mnie zadziałało, więc się dzielę. Możesz wymyślić coś swojego. Trzymam kciuki.

Dzięki za miłe słowa 🙂 już nad tym.myslalam co chce zmienić w swoim życiu i nie po drodze nam. Ja marzę o własnej firmie i ile razy probowalam to on mi robił pod górę. Nie wspiera, a utrudnia. Ostatnio zauwazylam,że mi pieniądze zniknęły z konta oszxzednlsciowego. Nie powiedział mi,że bierze a mial wydatki. Podróże? Nie stać mnie.Mam 2 dzieci, więc albo z nimi jechać, albo wcale. Ja się po prostu mecze, bo niby mam męża, a tak naprawdę nie mam nic z jego strony , tylko kłody pod nogi. Zawsze miałam wielkie plany, marzenia, teraz najdalej to planuje jutrzejszy obiad i ze musze mu skarpety kupic, na więcej nie mam sily. A co do załatwiania, to tak, robi to z łaską. Ostatnio tydzień prosiłam go by zrobił przelew za wycieczkę syna. Codziennie mu przypomniałam i w piątek dzwoni do mnie wychowawczyni, bo pieniądze nie wpłynęły i czy syn jedzie. Maz po.oracy zycie spędza przed kompem, ale zakładkę banku juz nie otworzy bo w nosie to ma. Muszę sama dopilnować bo inaczej takie buty. Trzecie dziecko mam. A zwrócę mu uwagę, powiem co o tym myślę to zaraz chodzi z fochem. Dla mnie to beznadziejna sytuacja i im więcej myślę, tym bardziej jestem przekonana,że sama będę szczęśliwsza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kljdklhdskglhdfkj

Proszę :) Mam nadzieję, że wybierzesz, co najlepsze dla ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosciowa
5 godzin temu, Gość gość napisał:

Patrzę na niego jak zarabia na nas i ... absolutnie nic nie czuje. Nie czuje że go kocham, z jego strony nie ma starania się, tylko prac, praca, praca, ale co mi po tym że się budejmy czy że możemy pojechać na fajne wakacje? Serio tesknie za czasami jak wychodziłam z dziewczynami do klubów, bawiłam się do rana, poznawałam nowych ludzi, a nawet nowy związek mi się śni bo był po prostu niesamowity, motyle w brzuchu itd. Macie tak??

Mogłaś wziąć biednego to nie narzekalabys na nudę 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
15 minut temu, Gość Gosciowa napisał:

Mogłaś wziąć biednego to nie narzekalabys na nudę 

Nie musisz być zgryzliwa. Pieniądze to nie wszystko, a tak szczerze to wokoło widze mnostwo nieszczęśliwych związków, gdzie ludzie są ze sobą z wygody, strachu, boją się opinii innych.. A tez sporo rozwodów jest. Może nie wszyscy wybrali dobrze,innym emocje opadły i przestali się starać. Niektórzy pobrali sie, bo trzeba bylo (ciąża np) i tak zycie leci. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Ja też bym chciała prowadzić takie życie jak wtedy gdy miałam 18-25 lat, żyć tylko dla siebie, chodzić po klubach, balować do rana, romansować, latać z koleżankami na zakupy, na basen, ale wiem, że to niemożliwe, bo  nie mam już od dawna tylu lat, nie jestem już taka śliczna jak kiedyś i nie mam już takiej rozpierającej energii jak kiedyś, a poza tym z kim bym tak niby w tym klubie imprezowała ? Ze studenciakami ? O czym bym z nimi gadała ? O tym jak i sesja egzaminacyjna poszła?  Twój mąż pracuje bo tak wygląda życie człowieka który wyprowadza się od rodziców i ma na głowie współmałżonka i dzieci. Tak wygląda życie człowieka po ślubie, że tylko praca, praca i praca. Taka jest ponura rzeczywistość. Oczywiście można się kłócić, można się buntować. Można gdzies pojechać, można iść na impreze ale bądźmy szczerzy to tylko przepustka z więzienia z którego nie da się uciec. Motyle w brzuchu to adrenalina towarzysząca stanowi nowości, odkrywania niezanego lądu w postaci drugiej osoby, ale nie da się tego stanu utrzymać nie wiadomo ile czasu. Nie sa się filmu który się obejrzało 1500 razy oglądać z takim samym przejęciem jak się go ogląda po raz pierwszy. Ci którzy twierdzą inaczej to pieprzą pod publike. Można tęsknić za młodością, wolnością i beztroską ale nie da się jej przywrócić tak samo jak nie da się wrócić do czasów dzieciństwa. Można sobie co najwyżej z melancholią powspominać. Życie gna do przodu i każdego dnia zachodzą w nim zmiany nieodwracalne. Z dziećmi nie nafikasz. Chyba, że jesteś osobą niedojrzałą mentalnie to możesz sobie popiertolić męża i znaleźć młodszego desperata, któremu wszystko jedno że bierze sobie kwoke z dziećmi i "popisywać sie" głupotą budząc politowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×