Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Natalia4000

Jestem w czarnej dupie, nie wiem co robić

Polecane posty

Postaram się krótko, ale na temat. Byłam z facetem 2,5 roku. Było super (podróże, imprezy, namiętność itp). Bardzo go kochałam, byłam szczęśliwa. Nagle on zaczął się dziwnie zachowywać (zero czułości, krótkie odzywki). Byłam pewna, że to przemęczenie praca. Dawałam mu spokój, nie chciałam zrzędzić. Po kilku tygodniach nie wytrzymałam, zaczęłam pytać, co sie stało, dlaczego tak się zachowuje, w czym jest problem. Powiedział, że to ja mam problem z nim. OK, odpuściłam, bo wiedziałam, że gada głupoty. I nagle, pewnego dnia przyszedł pijany po imprezie i  powiedział, ze chce się rozstać. Że on nie chce tak żyć, że jest rutyna, że jest nieszczęśliwy, że pocierpimy trochę, ale tak bedzie lepiej. Załamałam się, totalnie. Wyszedł z mieszkania zostawiając mnie samą. Dostałam nożem w plecy, nie spodziewałam się. Po około tygodniu wpadł do mieszkania (nie zabral jeszcze swoich rzeczy), niby po coś tam. Wszedł, zabrał coś i wyszedł. Za kilka dni napisał mi smsa, czy się z kimś spotykam, odpisałam, że oczywiście nie! że kocham go najbardziej i nigdy nikogo nie było. Po ok 2 tygodniach spotkaliśmy się na rozmowę, co dalej. Powiedział, ze nie wie czy mnie kocha, że nic nie wie, że potrzebuje czasu i nie wie ile to będzie trwało. Zostawił mnie bez odpowiedzi, a z masa nadziei. PO tygodniu nie wytrzymałam, powiedziałam, ze musi sie zdeklarować, czy jest ze mna czy nie, bo ja nie moge zyc w takim zawieszeniu Bog wie ile? powiedzialam, ze jak nie, to juz nigdy mnie nie zobaczy, jesli tak, to bedziemy sie strac i pracowac. Zapytał: dlaczego mam Cie nigdy nie zobaczyc? odpowiedziałam, ze dla własnego zdrowia psychicznego, zrywam kontakty z byłymi do zera. Pomyslał chwile i powiedział ok, sprobujmy. Zaczęły sie kolejne piekne dwa lata. Kupił mieszkanie, do którego się wprowadziłam,  bylo znowu super! planowalismy podroze, kupno domu, zaadoptowalismy psa...2 tygodnie temu wrocił do domu, przywitał sie z psem, powiedział mi cześć, ale czułam że coś jest nie tak. Zaczęłam wypytywać, co się stało, z czym ma problem i ZNOWU usłyszałam: to Ty masz problem. Wkurzyłam się, zaczęła się awantura o pierdoły i nagle on, bez zadnego ostrzezenia, bez niczego, powiedział, ze chce się rozstać i jest pewien swojej decyzji. Na pytanie dlaczego, odpowiedział to samo: rutyna, nie chce tak żyć, jest nieszczęśliwy i nie wie czy mnie kocha, ze żyjemy jak 60-cio latkowie, ze jest mało seksu - gościa nie było dwa miesiące w domu - pracował, wiec kiedy mielibyśmy się kochać?. Obarczył mnie wina za wszystko. ot tak. Myślałam, ze "nastraszenie go", ze jeśli jest tego pewny, to już nigdy mnie nie zobaczy ( i psa), jakoś go złagodzi. Powiedział trudno, uszanuje to. Po czym poszedł normalnie spać. Pakowałam się cała noc, rycząc jak bóbr. On rano wstał, umył się, ubrał, wypił kawę i zaczął wychodzić. Zapytałam, czy poświeci mi chwile. powiedziałam, ze bardzo go kocham, ze jest miłością mojego życia, ale nie ja jestem odpowiedzialna za jego rutynę, ze mogę byc jedynie odpowiedzialna za swoja (w moim życiu nie było rutyny, mam ciekawa prace, ciągle czegoś nowego się uczę, chodzę w różne miejsca, na koncerty, do galerii...wiele razy prosiłam go, żeby ze mną poszedł do kina np- nie chciał, jak miał wolne, to albo spal, albo szedł z kolegami się nawalić, na koncerty zaciągałam go sila, bo bilety były już kupione), Powiedziałam, żeby się ze mną i z psem pożegnał. Krzyknął, ze to dziecinada, z nikim sie nie bedzie zegnac i wyszedł. Od tamtej pory cisza, zero kontaktu. Wyprowadziłam się następnego dnia, zabrałam WSZYSTKIE swoje rzeczy, wynajęłam kawalerke i cierpie:( gdzieś w głębi czuje i pragnę, żeby się odezwał, wrócił - tylko ta myśl pozwala mi jeść, spać. Wiem tez, ze jak wróci, to co to za zycie na bombie zegarowej? Miala ktoras z Was podobne przypadki? Ktorys Was tak rzucał i wracał, rzucał i wracał? Szukam problemu wszędzie, w sobie głownie. To fakt, jestem domatorka, ale dzięki temu miał czysty dom, gacie, był zaopiekowany na maksa, nie darłam się na niego z byle powodu, robił co chciał, bywał gdzie chciał i z kim. Przyjmowałam jego pijanych kolegów, pełen stół, pełna akceptacja, uśmiech na ustach, nawet jak przychodzili o 3 nad ranem pic dalej w mieszkaniu. Dodam jeszcze, ze wg otoczenia, jestem zajebista laska, szalenie atrakcyjną, zajebiście zarabiam, mam własne mieszkanie ( tu podejrzewałam problem poprzedniego rozstania, ze mieszkał u mnie i gorzej zarabiał, pozyczył ode mnie hajs, ale juz sie wszystko wyrównało, teraz on lepiej zarabia i ma mieszkanie:() WIEM, ze byłam dla niego dobra. Długie to, ale tak było:( nie wiem czy wróci, nie odzywa się 2 tygodnie:( a ja umieram, bo zostałam drugi raz porzucona z Bog wie jakiego powodu? napisałam mu smsa, ze cholernie za nim tęsknie, cisza - nic nie odpisał:(. Na insta wrzuca zdjęcia jakby nigdy nic, na fb pyta się czy ktoś pójdzie z nim na wódkę (nigdy tego nie robił, bo maja z kolegami grupy na messengerze), nagle zaczął być nad wyraz aktywny:( zablokowałam go wszędzie, bo nie mogłam patrzeć na to, ze ja mam rozdarte serce, a on się świetnie bawi:( jestem na lekach od psychiatry, juz schudłam. Pogadajcie ze mna:( 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bardzo Ci współczuję. 

Rzeczywiście trudno to wszystko zrozumieć, ale podczas czytania naszła mnie taka dobrze znana refleksja: "jeśli ktoś jest nieszczęśliwy sam ze sobą, to nie da szczęścia i drugiej osobie". Masz rację, że nie jesteś odpowiedzialna za rutynę, którą odczuwa. Każdy dorosły człowiek jest odpowiedzialny sam za siebie i wiedza o tym jest podstawą podstaw, jeśli już wchodzi się w związek. 

Zdaje się, że ten chłopak ma ze sobą jakiś problem - ale woli obwiniać cały zewnętrzny świat niż zastanowić się nad sobą. To nadużywanie alkoholu też jest chyba nieco niepokojące...?

Zachował się bardzo niedojrzale i nieczule, nawet nie żegnając się z Tobą. Jesteś pewna, że chciałabyś dalszego życia z kimś takim?  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
36 minut temu, Natalia4000 napisał:

[...] (w moim życiu nie było rutyny, mam ciekawa prace, ciągle czegoś nowego się uczę, chodzę w różne miejsca, na koncerty, do galerii...[...] To fakt, jestem domatorka [...]

 

36 minut temu, Natalia4000 napisał:

[...] Wyprowadziłam się następnego dnia, zabrałam WSZYSTKIE swoje rzeczy, wynajęłam kawalerke [...] mam własne mieszkanie [...]

Powyżej dwie sprzeczności do wyjaśnienia. Jakkolwiek...

36 minut temu, Natalia4000 napisał:

[...] miał czysty dom, gacie, był zaopiekowany na maksa, nie darłam się na niego z byle powodu, robił co chciał, bywał gdzie chciał i z kim. Przyjmowałam jego pijanych kolegów, pełen stół, pełna akceptacja, uśmiech na ustach, nawet jak przychodzili o 3 nad ranem pic dalej w mieszkaniu.[...] WIEM, ze byłam dla niego dobra. [...]

Przypuszczalnie - wnioskując po tym, co napisałaś - byłaś 'dobra' do tego stopnia, że straciłaś w jego oczach. Częsty błąd zakochanych kobiet, które by swojemu mężczyźnie 'nieba przychyliły' na własną zgubę. Podświadomość mogła zrobić swoje i zaczął Cię odbierać jako mało atrakcyjną 'służącą'. Tym bardziej, jeśli nie stawiałaś granic, pozwalałaś mu na wszystko i tolerowałaś jego pijaństwo - obniżyłaś tym swoją wartość, przestałaś go pociągać i fascynować, zatracił do Ciebie szacunek. Poza tym, kiedy za pierwszym razem facet poskarżył się na ''rutynę'' w związku, należało wymagać konkretnego zdefiniowania problemu, by wiedzieć, jak mu efektywnie zaradzić. Inaczej starania we wprost przeciwnym kierunku do pożądanego mogą przynieść efekt wręcz odwrotny do zamierzonego.

36 minut temu, Natalia4000 napisał:

[...] jestem na lekach od psychiatry, juz schudłam. Pogadajcie ze mna:( 

Potrzebujesz uświadomić sobie, że opinia byłego jest subiektywna i nie musi się przekładać na odbiór Twojej osoby przez innych. Wszystko zależy od indywidualnej percepcji i preferencji. Jakkolwiek, zawsze warto wysnuć wnioski i przeanalizować sytuację, zastanowić się, czy można nad czymś popracować, by w przyszłości minimalizować ryzyko podobnego cierpienia. W Twoim przypadku dostrzegam brak autonomii emocjonalnej i niską samoocenę. Tę drugą najlepiej jest opierać nie tyle na niestabilnych relacjach międzyludzkich, ile na pewnym gruncie rozwoju osobistego, doświadczeniach i osiągnięciach. Nie siedź teraz sama, wyjdź do ludzi i otwórz się na nowe znajomości. Zajmij się czymś, co sprawia Ci przyjemność. Eksperymentuj. Zorientuj się, jakie korzyści czerpałaś z relacji z tym facetem, jakie Twoje potrzeby były zaspokajane, po czym zajmij się nimi osobiście, zatroszcz się o siebie samodzielnie. Ponieważ nikt inny nie zrobi tego tak dobrze, jak Ty sama. Odnośnie leków psychiatrycznych, które przyjmujesz - one nie są rozwiązaniem problemu, tylko doraźną ucieczką od niego. Według mnie, jeśli już, o wiele lepiej byłoby się skonsultować z psychoterapeutą i uporać z przykrymi emocjami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Nenesh napisał:

 

Powyżej dwie sprzeczności do wyjaśnienia. Jakkolwiek...

Przypuszczalnie - wnioskując po tym, co napisałaś - byłaś 'dobra' do tego stopnia, że straciłaś w jego oczach. Częsty błąd zakochanych kobiet, które by swojemu mężczyźnie 'nieba przychyliły' na własną zgubę. Podświadomość mogła zrobić swoje i zaczął Cię odbierać jako mało atrakcyjną 'służącą'. Tym bardziej, jeśli nie stawiałaś granic, pozwalałaś mu na wszystko i tolerowałaś jego pijaństwo - obniżyłaś tym swoją wartość, przestałaś go pociągać i fascynować, zatracił do Ciebie szacunek. Poza tym, kiedy za pierwszym razem facet poskarżył się na ''rutynę'' w związku, należało wymagać konkretnego zdefiniowania problemu, by wiedzieć, jak mu efektywnie zaradzić. Inaczej starania we wprost przeciwnym kierunku do pożądanego mogą przynieść efekt wręcz odwrotny do zamierzonego.

Potrzebujesz uświadomić sobie, że opinia byłego jest subiektywna i nie musi się przekładać na odbiór Twojej osoby przez innych. Wszystko zależy od indywidualnych preferencji. Jakkolwiek, zawsze warto wysnuć wnioski i przeanalizować sytuację, zastanowić się, czy można nad czymś popracować, by w przyszłości minimalizować ryzyko podobnego cierpienia. W Twoim przypadku dostrzegam brak autonomii emocjonalnej i niską samoocenę. Tę drugą najlepiej jest opierać nie tyle na niestabilnych relacjach międzyludzkich, ile na pewnym gruncie rozwoju osobistego, doświadczeniach i osiągnięciach. Nie siedź teraz sama, wyjdź do ludzi i otwórz się na nowe znajomości. Zajmij się czymś, co sprawia Ci przyjemność. Eksperymentuj. Zorientuj się, jakie korzyści czerpałaś z relacji z tym facetem, jakie Twoje potrzeby były zaspokajane, po czym zajmij się nimi osobiście, zatroszcz się o siebie samodzielnie. Ponieważ nikt inny nie zrobi tego tak dobrze, jak Ty sama. Odnośnie leków psychiatrycznych, które przyjmujesz - one nie są rozwiązaniem problemu, tylko doraźną ucieczką od niego. Według mnie, jeśli już, o wiele lepiej byłoby się skonsultować z psychoterapeutą i uporać z przykrymi emocjami.

Problem stawiania granic byl tez taki, ze ja "musiałam" byc miła. Jak mi się coś nie podobało, zafoszyłam sie, obraziłam, miałam z czymś problem,  mowiłam, ze MI SIE TO NIE PODOBA, to zostawałam ukarana ( wychodzil z domu trzaskajac drzwiami, zaczynał na mnie krzyczeć), w koncu wolałam siedziec cicho dla swietego spokoju:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Piotrek

Odpowiem Ci tak. Ja wspolczuje ze musisz sie meczyc z takim Jasiem. Wiem ze to zaboli bardziej niz akupunktura wykonana przez slepego chinczyka meksykanskiego pochodzenia ale musisz zaczac nowy rozdzial w swoim zyciu i zapomniec o tym partnerze. Z tego co wyczytalem jestes super laska i zaslugujesz na wiecej. Jestes samodzielna, wykorzystaj ten fakt i zgleb tajniki swojej duszy, pojedz na wakacje a po jakims czasie poszukaj prawdziwej milosci. Aha zmien numer telefonu, usun konto na fejsie, zmien adres na inny. Urwij kontakt tak w 100%. Unikaj tego meskiego hama. Ja bym taka jak Ty po stopach calowal.


 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, blue napisał:

Bardzo Ci współczuję. 

Rzeczywiście trudno to wszystko zrozumieć, ale podczas czytania naszła mnie taka dobrze znana refleksja: "jeśli ktoś jest nieszczęśliwy sam ze sobą, to nie da szczęścia i drugiej osobie". Masz rację, że nie jesteś odpowiedzialna za rutynę, którą odczuwa. Każdy dorosły człowiek jest odpowiedzialny sam za siebie i wiedza o tym jest podstawą podstaw, jeśli już wchodzi się w związek. 

Zdaje się, że ten chłopak ma ze sobą jakiś problem - ale woli obwiniać cały zewnętrzny świat niż zastanowić się nad sobą. To nadużywanie alkoholu też jest chyba nieco niepokojące...?

Zachował się bardzo niedojrzale i nieczule, nawet nie żegnając się z Tobą. Jesteś pewna, że chciałabyś dalszego życia z kimś takim?  

To prawda, probem alkoholu byl/jest. Nie potrafil zasnac bez 3-4 piw lub jakichs drinków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysztof

Przynajmniej jestes samowystarczalna. Ja utkwilem z taka jedza jak Twoj byly i nic nie moge z tym zrobic bo nie mam takiej dobrej pracy jak ty i mamy dziecko. Do tego tez jest alkohol tyle ze ona pije. Potem wymowki robi. Ciesz sie ze skonczylo sie na psie a nie dziecku bo to mialabys wielki problem a tak to mozesz sobie zycie odbudowac. Oddalbym prawa reke i lewe oko zeby byc w takiej sytuacji jak Ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xyz

Ciesz się, że pozbyłam się alkoholika i masz z nim psa, a nie dziecko! Popieram pomysł z psychoterapia, żeby zrozumieć, co Cię trzymało i nadal trzyma przy osobie, która Cię nie szanuje i krzywdzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Podsumowując... przemoc psychiczna, alkoholizm, niezdolność do konstruktywnej rozmowy, brak szacunku, skrajny egoizm, "szczeniactwo",  nieliczenie się z Twoimi uczuciami... a pewnie jest tego więcej. 

Zgadzam się z Piotrem tam wyżej - wydajesz się bardzo wartościową osobą, dlaczego chcesz się marnować na kogoś takiego? Rozumiem, że do pewnego stopnia miłość jest ślepa (każdy to przerabiał), ale całe szczęście mamy i rozum. 

Opłacz to, wykrzycz to, ale nawet gdyby chciał - nigdy nie pozwól mu do siebie wrócić. Nie zasługuje na Ciebie, naprawdę. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, Gość Piotrek napisał:

Odpowiem Ci tak. Ja wspolczuje ze musisz sie meczyc z takim Jasiem. Wiem ze to zaboli bardziej niz akupunktura wykonana przez slepego chinczyka meksykanskiego pochodzenia ale musisz zaczac nowy rozdzial w swoim zyciu i zapomniec o tym partnerze. Z tego co wyczytalem jestes super laska i zaslugujesz na wiecej. Jestes samodzielna, wykorzystaj ten fakt i zgleb tajniki swojej duszy, pojedz na wakacje a po jakims czasie poszukaj prawdziwej milosci. Aha zmien numer telefonu, usun konto na fejsie, zmien adres na inny. Urwij kontakt tak w 100%. Unikaj tego meskiego hama. Ja bym taka jak Ty po stopach calowal.


 

myslisz, ze znowu bedzie sie odzywal? juz go zablokowalam wszedzie, ale zyje nadzieja, ze jakos znajdzie sposob, zeby mnie znalezc, przeprosic, cokolwiek...:(

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Piotrek
2 minuty temu, Natalia4000 napisał:

myslisz, ze znowu bedzie sie odzywal? juz go zablokowalam wszedzie, ale zyje nadzieja, ze jakos znajdzie sposob, zeby mnie znalezc, przeprosic, cokolwiek...:(

 

Prosze cie nie rob tego bo cie bardziej skrzywdzi, szkoda zycia marnowac. Lepiej sie od niego wyleczyc. Pojdz z kolezanka na miasto albo zajmij sie czyms, moze jakies hobby, np malowanie albo fitness, cos co pozwoli ci skupic sie na czyms innym. Zobaczysz ze z czasem zdystansujesz sie do tego wszystkiego. Powrot bylby bledem. Nie rob tego. Wiem ze on ci zlote gory naobiecuje ale ty tylko bedziesz tracila czas i potem znowu cie zrani. Badz silna.
 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

tak z ciekawości-  ale jaka to niby nieścisłość że mając mieszkanie musiała sobie coś wynająć??

sadzisz, że w ciągu dwóch lat mieszkania u niego jej chałupa stoi pusta i czeka na nią? w jakim celu?  zapewne komus swoje mieszkanie wynajeła a z dnia na dzień się ludzi pozbyć raczej nie można. tak przynajmniej robi wiekszośc ludzi w takiej sytuacji.

xx

autorko już raz zrobiłas wielki bład płaszcząc się przed niedojrzałym facetem i bałagając zeby wrócił. trzeba było wtedy odpuścić. po co sie pchać tak gdzie nas nie chcą, to tylko emocje, są i miną. miłośc życia, acha ;) zapewne  nie ostatnia, uwierz mi. rzeczywiście, zgadzam się  - zero granic z twojej strony, takie osoby nudza bo nie sa wyzwaniem. co z tego że jesteś atrakcyjna. sama z siebie dałaś zrobic popychadło, byłaś 'za dobra'. będzie dobrze tylko olej go.

im dłużej będziesz zapewniac go o uczuciu i żebrać o kontakt będziesz w jego oczach coraz bardziej obrzydliwa i tym będzie pewniejszy decyzji. zrób to dla  siebie i miej honor. dobrze ci doradzono powyżej, teraz zrób cos tylko dla siebie i to bez demonstrowania mu czegokolwiek. kamień w wodę. mówię ci - wszystko minie, jeszcze będziesz dziękowac za to losowi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cytat

 

nie wiem czy to moja wina z tym "traceniem zainteresowania". Miałam swoje życie, pasje, szkoliłam sie, mialam swoich przyjaciol, wyjscia z nimi:/ nigdy na nim "nie wisiałam". Sprzątałam, prałam, robiłam zakupy, bo lubiłam jak jest czysto, nie wiem, czy to mogl byc powód:(  Razem tez imprezowaliśmy, wyjeżdżaliśmy...trzy dni przed zerwaniem jeszcze mnie kochał bardzo:( pisał mi to...mowił, ze ja sie czepiam, bo jest dla mnie zimny (to prawda, to typ zimnego macho)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyz

Podstawą udanego, satysfakcjonującego związku jest zaufanie i poczucie bezpieczeństwa. On swoim zachowaniem pozbawił Cię jednego i drugiego. Wiem ze radykalny krok boli i jest trudny, ale naprawdę - ewakuuj się z tej relacji poki czas. Nie katuj się, życie naprawdę jest tylko jedno. Jemu się nie odmieni, nie licz na to. Pocierpisz, a potem odetchniesz z ulgą i stworzysz nowy, wartościowy związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Piotrek
Przed chwilą, Gość xyz napisał:

Podstawą udanego, satysfakcjonującego związku jest zaufanie i poczucie bezpieczeństwa. On swoim zachowaniem pozbawił Cię jednego i drugiego. Wiem ze radykalny krok boli i jest trudny, ale naprawdę - ewakuuj się z tej relacji poki czas. Nie katuj się, życie naprawdę jest tylko jedno. Jemu się nie odmieni, nie licz na to. Pocierpisz, a potem odetchniesz z ulgą i stworzysz nowy, wartościowy związek.

Zgadzam sie w 100%. Ty tez musisz sie zgodzic. To jest jedyna opcja. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosci

Siostro myślę, że za bardzo się staralas 😞 nie dałaś mu pola do popisu, żeby on się też trochę postarał, troche powalczyl, adorowal cie.wydajesz się być fajna dziewczyna, troche podobna do mnie.jakbys mieszkała w stolicy to z chęcią poszlabym z tobą na kawe i pogadala z tobą, podniosła na duchu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Myślisz, ze tak? Rano było ok, wysyłał mi zdjęcia z pracy, pytał czy zjadłam śniadanie. Planowaliśmy podróż, kupił nam bilety, na wycieczkę za pół roku, mieliśmy kupić domek na dniach... tak mu nagle przeszło? W środę kochał, a w piątek już nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Bolek napisał:

Nie wiem czego tu nie rozumiesz. Nie ważne czyja wina i jaki powód, gość siadł pomyślał i stwierdził że jednak to nie to, nie kocha cię, zauroczenie minęło i nie przerodziło się w miłość. Miał udawać szczęście x lat tylko dlatego że ty jesteś zakochana? Miał odejść jak będziecie mieć 3 dzieci? 

Myślisz, ze tak? Rano było ok, wysyłał mi zdjęcia z pracy, pytał czy zjadłam śniadanie. Planowaliśmy podróż, kupił nam bilety, na wycieczkę za pół roku, mieliśmy kupić domek na dniach... tak mu nagle przeszło? W środę kochał, a w piątek już nie?


 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jojojo

A może po prostu myśli, że go zdradzasz? Zwłaszcza to pytanie o to czy kogoś sobie znalazłaś podczas waszego pierwszego rozstania naprowadza mnie na takie myślenie (+to mówienie o tym że to ty masz problem). On musi czuć ogromny lęk przed porzuceniem, paniczny wręcz, więc woli sam od ciebie uciec niż zostać nagle porzuconym. Tylko skąd pomysł, że go zdradzasz? Nie wiem, może ma zespół Otella? Jeśli lubi wypić to jest to możliwe. Do tego wystarczy dodać wrednych kolegów, zazdrosne koleżanki itp. są ludzie ktorzy nie wybaczą innym ludziom ich szczęścia.

Zapytaj go wprost o to, czy on posądza cie o to, że go zdradzasz (no  chyba ze faktycznie to robisz). To może być cholernie trudna rozmowa bo być może on zdaje sobie sprawe z nieracjonalności swoich oskarżeń (stad próby nakłonienia cie jakoś do przyznania się) ale z drugiej strony nie potrafi ich wyrzucić z głowy. Musisz go zapytać o to wprost. Jeśli są jakieś sprawy w których go oszukiwałaś (nawet dla jego dobra) - przyznaj się do nich, niech on ma poczucie, że jesteś z nim szczera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Khhjjk

Znudzilas mu się pani "zajebista lasko". I nie dziwię mu się bo jesteś żałosna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mika

Doskonale rozumiem uczucia jakie są w Tobie. Ciężko z kolei zrozumieć zachowania Twojego (byłego) partnera ale też osoba z zewnątrz nigdy do końca nie wie jak było między Wami. Czasem dwie osoby żyją ze sobą i obie zupełnie inaczej postrzegają swoje wspólne życie. Dla jednej jest idealnie a drugiej może wciąż czegoś brakować czego może nigdy w życiu nie mieć bo to może być tylko jakieś wyobrażenie, które w rzeczywistości nie istnieje. To już kwestia psychiki. Myślę, że wyjdzie na lepsze to rozstanie choć wiem, że boli. Jednak być w związku, w którym nie możesz czuć się pewnie jest na maksa męczące. Ciesz się, że nie macie dzieci i rozstanie nie niesie za sobą większych problemów. Na pewno znajdziesz kogoś kto bardziej Cię doceni. Spróbuj się zająć też nowymi rzeczami to łatwiej będzie zapomnieć. Nie warto rozpamiętywać.

Życzę powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×