Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Alicja93

Jak często widujecie się z rodzicami/teściami?

Polecane posty

Gość Alicja93

Jesteśmy młodym małżeństwem, na razie bez dzieci, ale planujemy potomstwo 🙂 Mieszkamy sami we własnym mieszkaniu 20 km zarówno od moich rodziców, jak i męża, co nie jest dużą odległością, zwłaszcza, że wszyscy mamy po co najmniej jednym samochodzie. Od kilku dni zastanawiam się, czy nie widujemy się z rodzicami/teściami za rzadko i dlatego pytam Was o Wasze doświadczenia 😉

Zaczęłam się zastanawiać, kiedy na spotkaniu ze znajomymi wypłynął temat naszych dobrych znajomych i tego, że co tydzień na cały weekend jeżdżą do rodziców dziewczyny. Bywa często, że ona jeździ sama do domu oddalonego o ponad 100 km i zostawia męża samego na cały weekend. On wtedy wypisuje do mojego męża pod wpływem alkoholu - pije w samotności -  i mój mąż widzi, że facet jest samotny w te weekendy bez żony... Jednak 3 para znajomych w naszej paczce twierdzi, że to nic dziwnego, że skoro mieszkają na co dzień z rodzicami faceta - żeby nie było, nie pochwalam mieszkania z rodzicami i uważam, że nie jest to zdrowa sytuacja - to normalne, że na weekend jeżdżą do drugich rodziców. A mnie się to wydaje dziwne... Tak co weekend zaszywać się w małej wiosce na końcu świata, nie wyjść nawet do kina czy na imprezę? Swoją drogą ona i jej rodzice mają go pod pantoflem, nawet samochód im wybrali, ale to nie o tym temat 😉

Z kolei ja z mężem do moich rodziców jeździmy 2 razy w miesiącu, bardzo sporadycznie nocujemy, a do teściów to raz na 2 miesiące... Tutaj nadmienię, że z teściami nie mamy żadnego konfliktu, po prostu u męża w domu więzi były bardzo luźne, dzieci - w tym mąż - miały mnóstwo swobody i obecnie teściowie nie mają w zwyczaju dzwonić co kilka dni i wypytywać dorosłe dzieci na swoim, co mieli na obiad itp. Kiedy widywaliśmy się częściej, miałam wrażenie, że nie mamy o czym rozmawiać, że wspólne tematy szybko się wyczerpują... Dlatego tak rzadkie wizyty mi bardzo odpowiadają. Męża pytam co jakiś czas, czy nie chce odwiedzić rodziców, ale mówi, że nie czuje potrzeby jeździć częściej. Mało tego, zazwyczaj to my inicjujemy spotkanie z teściami, bo oni baaardzo rzadko dzwonią pierwsi, żeby nas zaprosić. Ze swoją rodziną - rodzeństwem czy mamą teściowej - również widują się bardzo rzadko.

No i kiedy rzuciliśmy ostatnio na imprezce, że Ci nasi dobrzy znajomi to tak dziwnie co weekend lecą z wywalonym językiem do rodziców dziewczyny, odpuszczają sobie życie towarzyskie, to dostaliśmy odpowiedź, że to przecież normalne... Szczerze mówiąc, bardzo mnie taki pogląd zdziwił... Ja lubię moich rodziców, ale mam wrażenie, że zbyt częste kontakty nie niosłyby ze sobą nic dobrego, a wręcz mogłyby przerodzić się w coś toksycznego. Jak to mówi moja mama - która ma nie najlepsze doświadczenie z mieszkaniem na tzw. kupie z teściami - rodzina najbardziej się kocha na odległość i w sumie się z tym zgadzam 😉 Zresztą ja bardzo cenię sobie wspólne weekendy z mężem - wyjścia do kina, czasem teatru, spotkania ze znajomymi, wyjścia na basen, wycieczki za miasto, a nawet spędzenie całego wieczoru z netflixem. Nie umiałabym z tego zrezygnować i przesiedzieć całego weekendu u mamy/teściowej. Fakt, że tamci znajomi mieszkają u rodziców chłopaka, ale nie wiemy, jak wyglądają ich codzienne kontakty, tym bardziej, że mają własną kuchnię i łazienkę - ale już wejście i ogrzewanie mają wspólne. 

A Wy co o myślicie o takiej częstotliwości kontaktów z rodzicami i teściami? Czy widując się z nimi odpowiednio raz na 2 tygodnie/2 miesiące, jesteśmy dziwni i nie chcemy integrować się z rodziną? Ciekawa jestem Waszych opinii 🙂 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

1-3 razy w roku, zdecydowanie wystarczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Jeździsz do mamusi 2 razy w miesiącu czyli co drugi weekend, a nasmiewasz się z kogoś że jest co weekend, czyli raptem 2 razy w miesiącu więcej niż Ty... Hmmm intrygujące.

Ja swoją matkę widuję sporadycznie-raz na dwa lub trzy miesiace , u teściowej nie byłam od dawna, ale widuje ja na mieście i jak się gdzieś spotkamy to czasem pójdziemy na kawę. Jesteśmy dorośli i żyjemy swoim życiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alicja93
1 minutę temu, Gość Gość napisał:

Jeździsz do mamusi 2 razy w miesiącu czyli co drugi weekend, a nasmiewasz się z kogoś że jest co weekend, czyli raptem 2 razy w miesiącu więcej niż Ty... Hmmm intrygujące.

Ja swoją matkę widuję sporadycznie-raz na dwa lub trzy miesiace , u teściowej nie byłam od dawna, ale widuje ja na mieście i jak się gdzieś spotkamy to czasem pójdziemy na kawę. Jesteśmy dorośli i żyjemy swoim życiem.

Jeżdzę do mamy na jeden dzień, czyli na kilka godzin, a znajomi zostają od piątku do niedzieli wieczorem 😉 Wydaje mi się, że to różnica 🙂

I nie wydaje mi się, że się naśmiewam - po prostu się zastanawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alicja93
3 minuty temu, Gość Gość napisał:

Jeździsz do mamusi 2 razy w miesiącu czyli co drugi weekend, a nasmiewasz się z kogoś że jest co weekend, czyli raptem 2 razy w miesiącu więcej niż Ty... Hmmm intrygujące.

Ja swoją matkę widuję sporadycznie-raz na dwa lub trzy miesiace , u teściowej nie byłam od dawna, ale widuje ja na mieście i jak się gdzieś spotkamy to czasem pójdziemy na kawę. Jesteśmy dorośli i żyjemy swoim życiem.

Ale spoko, szanuję - masz prawo do swojej opinii. W końcu o opinie właśnie pytałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Z teściami każdego dnia (mieszkają piętro niżej), ale zwykle na podwórku lub jak idę do nich po dzieci. Lubie swoich teściów. Z rodzicami czasem co tydzień, czasem co dwa. Mieszkają kilkanaście kilometrów dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 minuty temu, Gość Gość napisał:

Z teściami każdego dnia (mieszkają piętro niżej), ale zwykle na podwórku lub jak idę do nich po dzieci. Lubie swoich teściów. Z rodzicami czasem co tydzień, czasem co dwa. Mieszkają kilkanaście kilometrów dalej.

A jeśli chodzi Ci o tak dokładnie godzinowo, to u rodziców jesteśmy zwykle mniej więcej 2 godziny, bo mój mąż niespecjalnie lubi tam przesiadywać, nudzi mu się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hmm

My widujemy się jeszcze rzadziej. Z moimi rodzicami raz w miesiącu, z męża podobnie (tak średnio licząc). Jedziemy zawsze na kilka godzin, nie nocujemy (wyjątek to święta). Jednych i drugich bardzo lubimy, po prostu mieszkają 60/40 km od nas. Wszyscy pracujemy i weekendy to nasz jedyny wolny czas, niekiedy po prostu chcemy pobyć w domu albo spotkać się z przyjaciółmi. A jeśli liczyć 12 razy z moją rodziną i 12 z męża, to już wychodzą 24 weekendy w roku na spotkania rodzinne. Z moją mama i babcia mam częsty kontakt telefoniczny (kilka razy w tygodniu). Gdyby mieszkały w tym samym mieście, to widywałybyśmy się częściej, ale też nie na zasadzie zostawania na cały weekend, tylko jakiś spacer, kawa, wyjście do kina, pogaduchy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Z teściami nie widuje się od kilku lat. Z moją mamą raz w miesiącu choć mieszka 10 minut pieszo ode mnie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 godziny temu, Gość Alicja93 napisał:

Jesteśmy młodym małżeństwem, na razie bez dzieci, ale planujemy potomstwo 🙂 Mieszkamy sami we własnym mieszkaniu 20 km zarówno od moich rodziców, jak i męża, co nie jest dużą odległością, zwłaszcza, że wszyscy mamy po co najmniej jednym samochodzie. Od kilku dni zastanawiam się, czy nie widujemy się z rodzicami/teściami za rzadko i dlatego pytam Was o Wasze doświadczenia 😉

Zaczęłam się zastanawiać, kiedy na spotkaniu ze znajomymi wypłynął temat naszych dobrych znajomych i tego, że co tydzień na cały weekend jeżdżą do rodziców dziewczyny. Bywa często, że ona jeździ sama do domu oddalonego o ponad 100 km i zostawia męża samego na cały weekend. On wtedy wypisuje do mojego męża pod wpływem alkoholu - pije w samotności -  i mój mąż widzi, że facet jest samotny w te weekendy bez żony... Jednak 3 para znajomych w naszej paczce twierdzi, że to nic dziwnego, że skoro mieszkają na co dzień z rodzicami faceta - żeby nie było, nie pochwalam mieszkania z rodzicami i uważam, że nie jest to zdrowa sytuacja - to normalne, że na weekend jeżdżą do drugich rodziców. A mnie się to wydaje dziwne... Tak co weekend zaszywać się w małej wiosce na końcu świata, nie wyjść nawet do kina czy na imprezę? Swoją drogą ona i jej rodzice mają go pod pantoflem, nawet samochód im wybrali, ale to nie o tym temat 😉

Z kolei ja z mężem do moich rodziców jeździmy 2 razy w miesiącu, bardzo sporadycznie nocujemy, a do teściów to raz na 2 miesiące... Tutaj nadmienię, że z teściami nie mamy żadnego konfliktu, po prostu u męża w domu więzi były bardzo luźne, dzieci - w tym mąż - miały mnóstwo swobody i obecnie teściowie nie mają w zwyczaju dzwonić co kilka dni i wypytywać dorosłe dzieci na swoim, co mieli na obiad itp. Kiedy widywaliśmy się częściej, miałam wrażenie, że nie mamy o czym rozmawiać, że wspólne tematy szybko się wyczerpują... Dlatego tak rzadkie wizyty mi bardzo odpowiadają. Męża pytam co jakiś czas, czy nie chce odwiedzić rodziców, ale mówi, że nie czuje potrzeby jeździć częściej. Mało tego, zazwyczaj to my inicjujemy spotkanie z teściami, bo oni baaardzo rzadko dzwonią pierwsi, żeby nas zaprosić. Ze swoją rodziną - rodzeństwem czy mamą teściowej - również widują się bardzo rzadko.

No i kiedy rzuciliśmy ostatnio na imprezce, że Ci nasi dobrzy znajomi to tak dziwnie co weekend lecą z wywalonym językiem do rodziców dziewczyny, odpuszczają sobie życie towarzyskie, to dostaliśmy odpowiedź, że to przecież normalne... Szczerze mówiąc, bardzo mnie taki pogląd zdziwił... Ja lubię moich rodziców, ale mam wrażenie, że zbyt częste kontakty nie niosłyby ze sobą nic dobrego, a wręcz mogłyby przerodzić się w coś toksycznego. Jak to mówi moja mama - która ma nie najlepsze doświadczenie z mieszkaniem na tzw. kupie z teściami - rodzina najbardziej się kocha na odległość i w sumie się z tym zgadzam 😉 Zresztą ja bardzo cenię sobie wspólne weekendy z mężem - wyjścia do kina, czasem teatru, spotkania ze znajomymi, wyjścia na basen, wycieczki za miasto, a nawet spędzenie całego wieczoru z netflixem. Nie umiałabym z tego zrezygnować i przesiedzieć całego weekendu u mamy/teściowej. Fakt, że tamci znajomi mieszkają u rodziców chłopaka, ale nie wiemy, jak wyglądają ich codzienne kontakty, tym bardziej, że mają własną kuchnię i łazienkę - ale już wejście i ogrzewanie mają wspólne. 

A Wy co o myślicie o takiej częstotliwości kontaktów z rodzicami i teściami? Czy widując się z nimi odpowiednio raz na 2 tygodnie/2 miesiące, jesteśmy dziwni i nie chcemy integrować się z rodziną? Ciekawa jestem Waszych opinii 🙂 

My co tydzień jeździmy albo do moich rodziców albo do teściów, wyjeżdżamy w piątek wieczorem i wracamy w niedzielę. Czasem ja jadę sama do swoich, czemu mój mąż jedzie sam do swoich. Czasem zdarza się że zostaje sama w domu na weekend albo on. Żadne z nas nie zalewa się w trupa z tego powodu. Życie towarzyskie i inne rozrywki mamy w tygodniu a w weekend nie chce nam się gnic w mieście. Nie widzę w tym nic dziwnego. Weź też pod uwagę że nie każdy lubi imprezy itd, ludzie mają różne charaktery i czasem wola spędzić czas w spokojniejszy sposób. Nie każdy musi spędzać czas tak jak ty. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Mam rodziców i teściów po rozwodach. Z teściem z 4x w roku - nie interesuje się nami. Jest na urodzinach dzieci (zapraszamy) i gdy zepsuje mu się telefon, laptop itp. Z teściową od wielkiego dzwonu typu urodziny imieniny, święta, dzień matki, babci. Niezbyt się nami interesuje i wzajemnie. Mąż widuje ją częściej, bo robi jej ciężkie zakupy typu woda. Z moim tatą co 2 tygodnie; zaprasza nas na super obiad, bo świetnie gotuje a mieszka sam. Czasem dzwonimy do siebie. Mieszkamy z moją mamą (my na dole ona na poddaszu, mamy wspólne wejście). 16 lat po ślubie, dwoje nastoletnich dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Z tesciami widzimy sie raz na 2-3 tygodnie, przyjeżdżają do nas jak się stesknia, zwykle na jedną noc. Mamy duże mieszkanie,  dostają swoją sypialnię i łazienkę.  My teraz jeździmy rzadko,  mamy troje małych dzieci,  które słabo znoszą poltoragodzinna podróż samochodem, a na noc to już w ogóle nie, bo to męka dla wszystkich, maja male mieszkanie. Wcześniej mieszkaliśmy kilka km od nich i szczerze mówiąc musiałam ograniczyć wizyty,  albo przesunąć je w tygodniu.  Bo teściowa zapraszała nas na jedną niedzielę. A w kolejną była u nas.  I żadnej nie mielismy dla siebie. 

Do moich rodziców,  też ponad godzinę drogi,  wcześniej jeździłam co miesiąc, latem co 2 tyg nawet.  Im więcej dzieci,  tym trudniej.  Juz nie ma spontanicznego skoku do auta i w drogę.  Bez meza juz nie pojadę z trójką. Teraz raz w miesiącu, raz na 2 się staram, zimą rzadziej. Szczerze mówiąc,  to robię to dla dzieci i dziadków,  bo wtedy z mamą nawet nie mamy czasu pogadać. Mama do mnie nie przyjeżdża,  bo tato jest chory i wymaga stałej opieki. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Teściów widziałam 7 lat temu mąż jeździ ok 1 raz w miesiącu. Za bardzo sie wtrącali w nasze życie tzn. Nigdy nie odcięta pępowina. Z moimi rodzicami widzimy sie ok. 1 raz w miesiącu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jesteśmy od roku małżeństwem. Ja do rodziców jeżdżę najczęściej co 1-1,5 miesiąca sama a mąż do swojej mamy sam. On się u moich rodziców nudzi, ja u jego matki też. Odwiedzamy się razem w święta. Głównym problemem jest odległość - 200 i 250 km. Oczywiście jesteśmy uznawani za rodzinę i znajomych za dziwolągów, że jeden weekend w miesiącu czy co dwa spędzamy osobno. Dla nas to zupełnie normalne i zdrowe. Teraz jestem w ciąży więc pewnie jak dziecko się pojawi to wizyty będą częstsze no i będziemy raczej zmuszeni jeździć razem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lill

Co 2 tygodnie, czasami co tydzien. Czasami jadę sama, czasami sam mąż. Rodzice moi i męża mieszkają blisko siebie, ale 200 km od nas. Śpimy raz u jednych raz raz i drugich. Jedziemy w piątek w niedziele wracamy. Jak zostajemy sami to żadne z nas nie zapija się w trupa... życie towarzyskie? Właśnie tam mamy. Możemy spokojnie wyjść we dwoje bez dzieci. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

My mamy rodzine mocno porozdzielana więc i wizyt więcej. Kiedyś raz w miesiącu, niestety od kiedy jest dziecko jesteśmy niejako zmuszeni do wizyt bo wszyscy chcą dziecko zobaczyć. Z moją matką i ojcem chłopaka (którzy są razem :D) widujemy się ze dwa razy w tygodniu, czasami to herbata, czasami ktoś wpadnie z drogi "zerknąć" na małego, mieszkamy blisko siebie. Z moim ojcem raz w miesiącu bo dużo pracuje, z matką chłopaka dwa razy  w roku bo mieszka za granicą. Są jeszcze dziadkowie chłopaka jesteśmy tam co tydzień, czasami dwa razy w tygodniu i tych wizyt najbardziej nie lubię bo te dziadki to okropne upierdysy, głośni, babka nie zostawia nas na sekunde i nawet w karmieniu przeszkadza, wydzwania codziennie kiedy przyjedziemy, ogólnie uwazam ze jej się w du/pie przewrocilo bo jesteśmy tam bardzo często a to 60km od nas, łączy się to z gospodarstwem chłopaka, chwilowo nie mamy wyboru. Ogólnie nie czuje potrzeby częściej niż raz na miesiąc ze wszystkimi ale wiadomo że przy pierwszym wnuku w rodzinie to marzenia chociaż opedzamy się jak możemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

My jezdzimy do Polski Co 3 m-ce, czyli Widzimy sie 4 razy w roku...Jak mieszkalismy w Polsce To wizyta byly ta 2 razy w miesiacu na pare godzin

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×