Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Przyszła mamusia

ciągle poczucie samotności

Polecane posty

Gość Przyszła mamusia

Czy są tu może mamy które ciągle czują się samotne ? Zawsze byłam duszą towarzystwa . Przeprowadziliśmy się z chłopakiem do innego kraju gdzie nie znamy nikogo, zaszłam w ciążę a w Niemczech jest tak że odrazu dają zakaz pracy bo w ciąży tu nie można pracować więc jestem już na końcówce (8 miesiac) i praktycznie 8 miesiąc ciągle sama . Partner pracuje , ja siedzę w domu i wymyślam sobie zajęcia typu sprzątanie, gotowanie , czasem pojade na miasto (mieszkamy na wsi) , nie mam tu koleżanki ani żadnych znajomych , czuje że zaczynam popadać w jakiegoś doła, zdarza mi się płakać, tęsknię za dawnym życiem, ale nawet nie możemy póki co stąd wyjechać tym bardziej z noworodkiem który będzie z nami za 2 tygodnie praktycznie , niejednokrotnie poplakalam się, zalac sie facetowi bo nie takiego życia chciałam. On uwaza ze wyolbrzymiam i muszę zaakceptowac to jak teraz będzie.  Cieszę się z dzieciatka, chociaż zawsze uważałam że nie nadaje sie na matkę i to nie dla mnie , nienawidzę siedzieć w domu bezczynnie, najchętniej bym wróciła już do pracy . Boli mnie to że partner mnie nie rozumie , mówi że ma już dosyć tego że chodzę niezadowolona.. Przez to jeszcze bardziej czuje się najgorsza matka bo wiele się cieszy, ja też kocham już tego malucha ale czuje że nie nadaje sie do macierzyństwa.  Czy któraś ma podobnie ?? jak sobie radzić na codzień, jak nie zwariować siedząc wiecznie samej w domu albo z dzieckiem ?  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Twoja sytuacja jest faktycznie ciężka, do tego dochodzi brak wsparcia ze strony partnera. Niestety dobrej rady nie ma. Nie wracając do dawnego życia zmarnujesz się. Widać, że targają Tobą emocje, z jednej strony czekasz już na dziecko, z drugiej uważasz, że nie do końca macierzyństwo to jest to czego pragniesz w życiu. Trochę martwi mnie ten stan bo kiedy urodzisz są dwie opcje albo będzie wybuch miłości i nic więcej nie będziesz potrzebować do szczęścia albo popadniesz w jeszcze większego doła bo zajmowanie się noworodkiem czy potem niemowlakiem to nie gra w simsy. Nie wyłączysz, nie wciśniesz pauzy. Brak rozmowy z drugim człowiekiem źle wpływa na psychikę. Jeżeli przebywacie teraz poza granicami kraju i nie znasz języka jedyną radą byłaby pomoc ze strony mamy Twojej czy partnera o ile jest taka możliwość albo powrót do kraju z dzieckiem jeżeli i tak nie masz możliwości pójścia do pracy. Kwestia jedynie partnera czy on ten by zechciał wrócić lub czy związek na odległość wchodzi w grę bo zdaje sobie sprawę, że to może nie wypalić szczególnie w takim okresie jak pojawienie się dziecka i potrzeba wsparcia. Jest internet może poszukaj Polaków mieszkających w pobliżu, a nóż poznasz kogoś w podobnej sytuacji żeby chociażby pogadać czy spotkać się raz na jakiś czas na kawę. Współczuję sytuacji tak czy owak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Tak to jest jak ktoś ma lizaną d.u.p.e od małego przez otoczenie. To potem dnia bez ludzi nie wytrzyma. Nikt ci nie każe mieszkać w Niemczech. Konkubent może pracować w Polsce. Świat nie kończy sie na kasie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Korzystaj z ostatnich dni wolności i wylen się i wyśpij za wszystkie czasy, to już nie wróci przez kilka lat, będziesz jeszcze tęsknić za tą samotnością i spokojem. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Mam dwojke dzieci ,prace, a jestem samotna jak palec. Z mezem widzimy się w drzwiach, nie mam nic dla siebie, nie mam znajomych, w sumie nawet juz chęci do niczego nie mam..robota w domu, robota w robocie, skakanie wokół innych. Tyle mam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przyszła mamusia
21 minut temu, Gość gosc napisał:

Tak to jest jak ktoś ma lizaną d.u.p.e od małego przez otoczenie. To potem dnia bez ludzi nie wytrzyma. Nikt ci nie każe mieszkać w Niemczech. Konkubent może pracować w Polsce. Świat nie kończy sie na kasie

otoz zdziwie cie bo od małego zajmowała się młodszym rodzeństwem kiedy matka piła a ojca nie było, nigdy nie miałam żadnego wsparcia od nikogo a w wieku 18 lat wyleciała do angli żeby wyrwać się z patologi i zacząć normalnie żyć. teraz mam 28 i życie potoczyło się tak a nie inaczej , całe życie radziła sobie sama i nie miałam wsparcia ani od żadnych rodziców ani od nikogo innego więc nie oceniaj nikogo po paru przeczytanych zdaniach bo gdybym ja to miała robić to powiedziałabym że jesteś zadufanym/zadufana w sobie bez poczucia empatii człowiekiem  . 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przyszła mamusia
16 minut temu, Gość Gość napisał:

Mam dwojke dzieci ,prace, a jestem samotna jak palec. Z mezem widzimy się w drzwiach, nie mam nic dla siebie, nie mam znajomych, w sumie nawet juz chęci do niczego nie mam..robota w domu, robota w robocie, skakanie wokół innych. Tyle mam

kurde ale to przykre jest. ja mam może więcej luzu póki co ale praktycznie tak samo , z partnerem mało się wpisujemy a jak już się widujemy to jest dość sztywno między nami sporo się zmieniło jak zaszłam w ciążę, i to że mnie nie rozumie odsunelo mnie od niego .  po części dla dziecka nie chce popaść w jakaś depresję bo wiem że nie będę się nim zajmować prawidłowo.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przyszła mamusia
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

Twoja sytuacja jest faktycznie ciężka, do tego dochodzi brak wsparcia ze strony partnera. Niestety dobrej rady nie ma. Nie wracając do dawnego życia zmarnujesz się. Widać, że targają Tobą emocje, z jednej strony czekasz już na dziecko, z drugiej uważasz, że nie do końca macierzyństwo to jest to czego pragniesz w życiu. Trochę martwi mnie ten stan bo kiedy urodzisz są dwie opcje albo będzie wybuch miłości i nic więcej nie będziesz potrzebować do szczęścia albo popadniesz w jeszcze większego doła bo zajmowanie się noworodkiem czy potem niemowlakiem to nie gra w simsy. Nie wyłączysz, nie wciśniesz pauzy. Brak rozmowy z drugim człowiekiem źle wpływa na psychikę. Jeżeli przebywacie teraz poza granicami kraju i nie znasz języka jedyną radą byłaby pomoc ze strony mamy Twojej czy partnera o ile jest taka możliwość albo powrót do kraju z dzieckiem jeżeli i tak nie masz możliwości pójścia do pracy. Kwestia jedynie partnera czy on ten by zechciał wrócić lub czy związek na odległość wchodzi w grę bo zdaje sobie sprawę, że to może nie wypalić szczególnie w takim okresie jak pojawienie się dziecka i potrzeba wsparcia. Jest internet może poszukaj Polaków mieszkających w pobliżu, a nóż poznasz kogoś w podobnej sytuacji żeby chociażby pogadać czy spotkać się raz na jakiś czas na kawę. Współczuję sytuacji tak czy owak.

dziękuję, właśnie powrót do kraju nie wchodzi w grę bo niestety nie mam do kogo , matka również przebywa w Niemczech i raczej skora do pomocy nie jest a ojciec założył sobie nową rodzinę w naszym rodzinnym domu i nie ma tam nawet kata wolnego więc nie mam gdzie wrócić. Po drugie partner nie rozumie mnie do końca bo raczej ma silna osobowość i twierdzi, e wie jak mi ciężko ale uważa że powinnam zacisnąć zęby, co też to robie cały czas i w krótce będzie dziecko i raczej innej opcji nie ma jak tylko to żebyśmy byli razem. Liczę tylko na to że będę mogła pójść do pracy choć na parę h tygodniowo za jakiś czas jak dziecko trochę większe będzie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
4 minuty temu, Gość Przyszła mamusia napisał:

kurde ale to przykre jest. ja mam może więcej luzu póki co ale praktycznie tak samo , z partnerem mało się wpisujemy a jak już się widujemy to jest dość sztywno między nami sporo się zmieniło jak zaszłam w ciążę, i to że mnie nie rozumie odsunelo mnie od niego .  po części dla dziecka nie chce popaść w jakaś depresję bo wiem że nie będę się nim zajmować prawidłowo.  

Kiedyś też na siłę sie trzymałam. Teraz mój mąż ma pretensje do.mnie ze jestem nieobecna, nie mam poczucia humoru, jestem nieczula.. A ja czasem sie czuje jak robot od którego sie oczekuje usług na rożnym poziomie. Nie chce mi sie. Pracuje na popołudnia i póki jestem z dziecmi to zmuszam sie na aktywność, a najchętniej bym z łóżka nie wychodziła. Niedługo mamy wesele w rodzinie i niedobrze mi jak o tym pomysle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przyszła mamusia
15 minut temu, Gość Gość napisał:

Kiedyś też na siłę sie trzymałam. Teraz mój mąż ma pretensje do.mnie ze jestem nieobecna, nie mam poczucia humoru, jestem nieczula.. A ja czasem sie czuje jak robot od którego sie oczekuje usług na rożnym poziomie. Nie chce mi sie. Pracuje na popołudnia i póki jestem z dziecmi to zmuszam sie na aktywność, a najchętniej bym z łóżka nie wychodziła. Niedługo mamy wesele w rodzinie i niedobrze mi jak o tym pomysle

doskonale Cię rozumiem. jeszcze dogadywanie faceta typu że chodzisz naburmuszona czy smutna bardziej dołuje bo to rzekomo najbliższa osoba która powinna nas rozumieć. podejrzewam że jesteś też bardzo przemeczona i to swoje robi. nie myślałaś nad tym żeby jakoś się ratować i pójść do psychologa np ?? Ja tu szukałam w okolicy ale nie ma żadnego Polaka niestety 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasiaaaasia

Mam identycznie! Zagranica jestem prawie półtora roku. Najpierw było ok, bo wszystko nowe i powiem szczerze miałam dość pracy w Polsce, ponieważ jak to w budżetówce – układy układziki i kobiety w wieki 45-60 lat nie dawały mi żyć, byłam dla nich kopciuchem, chłopcem do bicia. Więc jak tylko znalazłam pracę w kraju przyszłego męża z uśmiechem na twarzy wyjechałam. Byłam pełna zapału, chęci do pracy, ale po pół roku spadły mi klapki z oczu i zaczynałam dostrzegać też minusy. Z mężem często się kłóciliśmy, miałam jak Ty poczucie osamotnienia. Poznałam 2 koleżanki na grupie językowej (wymiana językowa) i po jakimś czasie przyszła do pracy dziewczyna, z którą się zakumplowałam. W małżeństwie jest lepiej, ale bardzo tęsknię z swoim dawnym życiem, swoim miastem. Tęsknię nawet za głupimi zakupami w Biedronce. W pracy siedzę osowiała, mało co mówię, po prostu liczę dni żeby czem prędzej była sobota. Za 3 tyg będę w Polsce i znowu mam powód do odliczania. Potem planuję przyjechać w połowie października i też będę odliczać. Przez to wszystko myślę o zostawieniu męża, bo tęsknota jest tak silna, że jestem skłonna żyć oddzielnie. W Polsce odwiedzę psychologa, bo podejrzewam depresję. Trzymaj się!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
4 minuty temu, Gość Przyszła mamusia napisał:

doskonale Cię rozumiem. jeszcze dogadywanie faceta typu że chodzisz naburmuszona czy smutna bardziej dołuje bo to rzekomo najbliższa osoba która powinna nas rozumieć. podejrzewam że jesteś też bardzo przemeczona i to swoje robi. nie myślałaś nad tym żeby jakoś się ratować i pójść do psychologa np ?? Ja tu szukałam w okolicy ale nie ma żadnego Polaka niestety 

Myślałam nad tym, ale tak serio co to zmieni? Wygadam sie obcej osobie, on pokiwa głowa bo w nosie mnis ma, da mi mega pożyteczne rady odnośnie nastawienia do życia, cieszenia sie,docenienia tego co mam, ewentualnie tabsy po ktorych mycie garów zacznie mi sie podobać. Nie potrzebuje tego. Mi brakuje zmiany w życiu, robienia czegoś co sprawi ,że będę czuła progres, że posuwam sie do przodu. W tej chwili utknelam w martwym punkcie, bo pracy nie zmienię ze względu na dzieci. Mamy tak poukładane prace,że wymieniamy sie opieka. Musze odczekać az młodszy pójdzie do przedszkola, a to jeszcze rok. Brakuje mi też czasu, bo jesteśmy sami. Super niezależni. Caly czas jestem z kimś, nigdy sama. Latam jak nakręcony samochodzik. Do dupy z tym wszystkim. Wsparcia w rodzinie tez nie mam..Jak coś wspomnę to słyszę teksty,że mam się cieszyć,że mam dla kogo żyć i jestem niewdzieczna. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Madga

3m sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przyszła mamusia
32 minuty temu, Gość kasiaaaasia napisał:

Mam identycznie! Zagranica jestem prawie półtora roku. Najpierw było ok, bo wszystko nowe i powiem szczerze miałam dość pracy w Polsce, ponieważ jak to w budżetówce – układy układziki i kobiety w wieki 45-60 lat nie dawały mi żyć, byłam dla nich kopciuchem, chłopcem do bicia. Więc jak tylko znalazłam pracę w kraju przyszłego męża z uśmiechem na twarzy wyjechałam. Byłam pełna zapału, chęci do pracy, ale po pół roku spadły mi klapki z oczu i zaczynałam dostrzegać też minusy. Z mężem często się kłóciliśmy, miałam jak Ty poczucie osamotnienia. Poznałam 2 koleżanki na grupie językowej (wymiana językowa) i po jakimś czasie przyszła do pracy dziewczyna, z którą się zakumplowałam. W małżeństwie jest lepiej, ale bardzo tęsknię z swoim dawnym życiem, swoim miastem. Tęsknię nawet za głupimi zakupami w Biedronce. W pracy siedzę osowiała, mało co mówię, po prostu liczę dni żeby czem prędzej była sobota. Za 3 tyg będę w Polsce i znowu mam powód do odliczania. Potem planuję przyjechać w połowie października i też będę odliczać. Przez to wszystko myślę o zostawieniu męża, bo tęsknota jest tak silna, że jestem skłonna żyć oddzielnie. W Polsce odwiedzę psychologa, bo podejrzewam depresję. Trzymaj się!!!

Czasami potrzeba poprostu czasu a czasem nie idzie się przestawić.  Ja w wieku 18 lat wyleciała do angli i też na początku mi się nie podobało, a po 2 latach nie chciałam stamtąd wyjeżdżać, ogólnie spędziłam tam 7 lat i na dzień dzisiejszy żałuję że wyleciała stamtąd a wyleciałam do Niemiec bo tu "mam rodzenstwo" które w sumie po 3 miesiącach od ściągnięcia nas tutaj wyprowadzili się 200 km od nas jak dowiedzieli się o ciąży, myślę że nie chcieli pomagać w pieluchach. Takim oto sposobem jesteśmy tu sami a rodzeństwo przez pół roku odwiedzili mnie raz , gdzie ja do nich jeździłam ż raz w miesiącu w odwiedziny . To mnie bardzo też zdolowalo że chciałam być bliżej rodziny a okazało się że nie do końca rodzina możemy się nazwać w ogóle. Może po jakimś czasie Ci się odwidzi i będzie Ci się podobało u męża w kraju , mówi się że wszystko jest kwestia przyzwyczajenia , na to liczę i ja , czekam na maluszka i chce pójść do pracy , do ludzi bo samemu naprawdę można zwariować 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przyszła mamusia
33 minuty temu, Gość Gość napisał:

Myślałam nad tym, ale tak serio co to zmieni? Wygadam sie obcej osobie, on pokiwa głowa bo w nosie mnis ma, da mi mega pożyteczne rady odnośnie nastawienia do życia, cieszenia sie,docenienia tego co mam, ewentualnie tabsy po ktorych mycie garów zacznie mi sie podobać. Nie potrzebuje tego. Mi brakuje zmiany w życiu, robienia czegoś co sprawi ,że będę czuła progres, że posuwam sie do przodu. W tej chwili utknelam w martwym punkcie, bo pracy nie zmienię ze względu na dzieci. Mamy tak poukładane prace,że wymieniamy sie opieka. Musze odczekać az młodszy pójdzie do przedszkola, a to jeszcze rok. Brakuje mi też czasu, bo jesteśmy sami. Super niezależni. Caly czas jestem z kimś, nigdy sama. Latam jak nakręcony samochodzik. Do dupy z tym wszystkim. Wsparcia w rodzinie tez nie mam..Jak coś wspomnę to słyszę teksty,że mam się cieszyć,że mam dla kogo żyć i jestem niewdzieczna. 

niby masz rację ale zawsze lepiej jak ktoś w jakiś sposób spróbuje dac nam to pozytywne myślenie. jeśli chodzi o rodzinę to mam tak samo, w sumie to do nich tu przyjechałam a w ostateczności zostałam sama bo nagle się wyprowadzili 200 km dalej i ne widujemy się  🙂 mimo swojego samopoczucia staram się jakoś stanąć na nogi dla dziecka . 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
23 minuty temu, Gość Gość napisał:

Myślałam nad tym, ale tak serio co to zmieni? Wygadam sie obcej osobie, on pokiwa głowa bo w nosie mnis ma, da mi mega pożyteczne rady odnośnie nastawienia do życia, cieszenia sie,docenienia tego co mam, ewentualnie tabsy po ktorych mycie garów zacznie mi sie podobać. Nie potrzebuje tego. Mi brakuje zmiany w życiu, robienia czegoś co sprawi ,że będę czuła progres, że posuwam sie do przodu. W tej chwili utknelam w martwym punkcie, bo pracy nie zmienię ze względu na dzieci. Mamy tak poukładane prace,że wymieniamy sie opieka. Musze odczekać az młodszy pójdzie do przedszkola, a to jeszcze rok. Brakuje mi też czasu, bo jesteśmy sami. Super niezależni. Caly czas jestem z kimś, nigdy sama. Latam jak nakręcony samochodzik. Do dupy z tym wszystkim. Wsparcia w rodzinie tez nie mam..Jak coś wspomnę to słyszę teksty,że mam się cieszyć,że mam dla kogo żyć i jestem niewdzieczna. 

To czas nauczyć się odpoczywać, rozumiem zrobić obiad, ale żeby latać cały dzień bez czasu na książkę, serial, posłuchanie muzyki? powinnaś mieć swoje hobby albo chociażby 30 min samotnej wycieczki rowerem. Facet chyba na tyle czasu może sam zostać? To jakby siedzieć cały dzień w domu i mówić "nigdy nie poznam żadnego faceta".

Jeżeli chodzi o wygadanie się obcej osobie, to nie chodzi o samo gadanie, ale jeżeli spotkasz się czasem z kimś to już jest zmiana otoczenia, powód do wyjścia z domu, przez jedną osobę możesz poznać drugą, trzecią, może się okazać, że macie wspólne pasje.

Brakuje zmian? Ale to my jesteśmy motorem zmian, nikt nie zapuka do drzwi i nie powie „proszę to nowa praca + biegła znajomość trzech języków”. 

Może za dużo robisz dla innych, a nic dla siebie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Hej, ja mieszkam tu Juz 6 lat i powiem wam, Ze z czasem jest wieksza tesknota. 

Mimo ze jezyk Juz znam, jednak zawsze czuje sie inna, Bez rodziny, znajomych jest cholernie ciezko...dzien Za dniem Taki sam 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
11 minut temu, Gość Gość napisał:

To czas nauczyć się odpoczywać, rozumiem zrobić obiad, ale żeby latać cały dzień bez czasu na książkę, serial, posłuchanie muzyki? powinnaś mieć swoje hobby albo chociażby 30 min samotnej wycieczki rowerem. Facet chyba na tyle czasu może sam zostać? To jakby siedzieć cały dzień w domu i mówić "nigdy nie poznam żadnego faceta".

Jeżeli chodzi o wygadanie się obcej osobie, to nie chodzi o samo gadanie, ale jeżeli spotkasz się czasem z kimś to już jest zmiana otoczenia, powód do wyjścia z domu, przez jedną osobę możesz poznać drugą, trzecią, może się okazać, że macie wspólne pasje.

Brakuje zmian? Ale to my jesteśmy motorem zmian, nikt nie zapuka do drzwi i nie powie „proszę to nowa praca + biegła znajomość trzech języków”. 

Może za dużo robisz dla innych, a nic dla siebie. 

No właśnie, wszystko robie dla innych, a nic dla siebie. Nie pamiętam kiedy ostatnio film poogladalam, książki to tylko audiobooki.  Sama mogę się do biedronki przejść, bo mamy tak napięty grafik, że zawsze cos. Weekendy maz pracuje, a ja dalej zapewniam rozrywkę dzieciom. To nie jest tak ze czekam az samo się coś zmieni. Po prostu nie mam mu temu szansy w tej chwili. Kiedys nawet zapisałam się na boks tajski dla rozrywki i musiałam zrezygnować, bo maz dłużej w pracy zostaje, coś trzeba załatwić i td.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przyszła mamusia
13 minut temu, Gość Gosc napisał:

Hej, ja mieszkam tu Juz 6 lat i powiem wam, Ze z czasem jest wieksza tesknota. 

Mimo ze jezyk Juz znam, jednak zawsze czuje sie inna, Bez rodziny, znajomych jest cholernie ciezko...dzien Za dniem Taki sam 

 

Święte słowa. właśnie o to mi chodzi , że zajęcia mogę sobie znaleźć jakieś ale ile człowiek jest w stanie obcować sam że sobą. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasiaaaasia
14 minut temu, Gość Przyszła mamusia napisał:

Czasami potrzeba poprostu czasu a czasem nie idzie się przestawić.  Ja w wieku 18 lat wyleciała do angli i też na początku mi się nie podobało, a po 2 latach nie chciałam stamtąd wyjeżdżać, ogólnie spędziłam tam 7 lat i na dzień dzisiejszy żałuję że wyleciała stamtąd a wyleciałam do Niemiec bo tu "mam rodzenstwo" które w sumie po 3 miesiącach od ściągnięcia nas tutaj wyprowadzili się 200 km od nas jak dowiedzieli się o ciąży, myślę że nie chcieli pomagać w pieluchach. Takim oto sposobem jesteśmy tu sami a rodzeństwo przez pół roku odwiedzili mnie raz , gdzie ja do nich jeździłam ż raz w miesiącu w odwiedziny . To mnie bardzo też zdolowalo że chciałam być bliżej rodziny a okazało się że nie do końca rodzina możemy się nazwać w ogóle. Może po jakimś czasie Ci się odwidzi i będzie Ci się podobało u męża w kraju , mówi się że wszystko jest kwestia przyzwyczajenia , na to liczę i ja , czekam na maluszka i chce pójść do pracy , do ludzi bo samemu naprawdę można zwariować 

To rzeczywiście nie potrzebnie patrzyliście na rodzinę i to gdzie są, bo jednak każdy ma swoje sprawy, pracę, obowiązki i  jakbyście latali w odwiedziny Anglia-Niemcy to też byłoby ok. W ważnych decyzjach lepiej trzymać się swoich pragnienień, bo np. co z tego, że siostra mieszka 2 bloki dalej skoro ma swoją rodzine, pracę.

Wiem, że już niedługo będziesz matką i będziesz zajęta, ale wcześniej powinnaś wyjeżdzać do najbliższego miasta np.na kurs językowy albo jakieś zajęcia dla przysżłych matek, albo nawet na głupią kawę do kawiarni i spacer po nowym miasteczku, bo 8 m-cy samej w domu moze dać w kość.

No i właśnie, wszystko wyładowujemy na swoich facetach. Myślę, że w Polsce byłoby znacznie lepiej, miałabym poczucie, że zawsze mogę wsiąść w autobus pojechać do babci, rodziców, popołudniu przejść się do przyjaciółki. Ale...No właśnie może to ja jestem źródłem swoich negatywnych myśli i inna osoba szybko by się zaaklimatyzowała.

Szkoda, że jesteście na wsi, bo moja koleżanka wyjechała z mężem i małym synkiem do Niemiec, ale są w mieście, w kórym mieszka 250 tyś. Osób. Do tej pory siedzi w domu, a minęło już 8 lat. I właśnie to miasto dało jej możliwości – chodziła codziennie na harkorowy kurs niemieckiego (5h), dziecko oddała do żłobka domowego i przez to miała dla siebie 5-6h spokoju. Kiedy zaszła w drugą ciążę chodziła na zajęcia dla przyszłych matek, potem na gimanstykę, na którą szło się z maluchem i poznała tam dużo ludzi. Z mężem kiedy tylko mają u siebie babcie chodzą ze znajomymi Niemcami np. do kina, na piwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iskra
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

Kiedyś też na siłę sie trzymałam. Teraz mój mąż ma pretensje do.mnie ze jestem nieobecna, nie mam poczucia humoru, jestem nieczula.. A ja czasem sie czuje jak robot od którego sie oczekuje usług na rożnym poziomie. Nie chce mi sie. Pracuje na popołudnia i póki jestem z dziecmi to zmuszam sie na aktywność, a najchętniej bym z łóżka nie wychodziła. Niedługo mamy wesele w rodzinie i niedobrze mi jak o tym pomysle

Bardzo celna uwaga. Najgorsze co może być, to udawać że wszystko jest w porządku, gdy tymczasem jest zupełnie inaczej.

Droga Autorko wątku, nie tłum swoich uczuć, masz do nich prawo. Rozumiem, jak się czujesz bo pewnie niedługo będę w podobnej sytuacji. A trudno mi wyobrazić sobie siedzenie w domu z dzieckiem miesiącami, gdy zawsze byłam aktywna. Jeśli to Ci pomoże, pomyśl sobie, że po pierwszym okresie gdy faktycznie dziecko będzie Cię bardzo potrzebowało, "wrócisz do życia." A może też, mając male dziecko, odkryjesz wartość bycia z nim w tych pierwszych miesiącach...gdy będzie się do Ciebie uśmiechać, komunikować się z Tobą i kochać Cię najbardziej na świecie ? W życiu nie ma nic za darmo. Mężczyźni nie muszą z niczego rezygnować i mogą jednocześnie mieć dzieci, ale my kobiety - mimo że rezygnujemy za jakiś czas - jesteśmy wynagrodzone tymi wyjątkowymi kilkoma miesiącami z dzieckiem, które tworzą niezwykłą więź. Może myśl o tym w ten sposób, jeśli umiesz.

I pamiętaj - za jakiś czas wrócisz do wszystkiego, pomyśl sobie że w życiu bywają różne okresy. I to, co teraz przeżywasz jest przejściowe. Natomiast bardzo Ci współczuję, że nie masz zrozumienia u Twojego partnera. Czasem mam wrażenie, że mężczyznom łatwo oceniać, bo to nie oni muszą z czegokolwiek rezygnować i nie oni ponoszą trud noszenia ciąży i rodzenia. Ale całe szczęscie, nie wszyscy mężczyźni myślą w ten sposób.

Serdecznie Cię pozdrawiam, Autorko wątku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przyszła mamusia
1 godzinę temu, Gość kasiaaaasia napisał:

To rzeczywiście nie potrzebnie patrzyliście na rodzinę i to gdzie są, bo jednak każdy ma swoje sprawy, pracę, obowiązki i  jakbyście latali w odwiedziny Anglia-Niemcy to też byłoby ok. W ważnych decyzjach lepiej trzymać się swoich pragnienień, bo np. co z tego, że siostra mieszka 2 bloki dalej skoro ma swoją rodzine, pracę.

Wiem, że już niedługo będziesz matką i będziesz zajęta, ale wcześniej powinnaś wyjeżdzać do najbliższego miasta np.na kurs językowy albo jakieś zajęcia dla przysżłych matek, albo nawet na głupią kawę do kawiarni i spacer po nowym miasteczku, bo 8 m-cy samej w domu moze dać w kość.

No i właśnie, wszystko wyładowujemy na swoich facetach. Myślę, że w Polsce byłoby znacznie lepiej, miałabym poczucie, że zawsze mogę wsiąść w autobus pojechać do babci, rodziców, popołudniu przejść się do przyjaciółki. Ale...No właśnie może to ja jestem źródłem swoich negatywnych myśli i inna osoba szybko by się zaaklimatyzowała.

Szkoda, że jesteście na wsi, bo moja koleżanka wyjechała z mężem i małym synkiem do Niemiec, ale są w mieście, w kórym mieszka 250 tyś. Osób. Do tej pory siedzi w domu, a minęło już 8 lat. I właśnie to miasto dało jej możliwości – chodziła codziennie na harkorowy kurs niemieckiego (5h), dziecko oddała do żłobka domowego i przez to miała dla siebie 5-6h spokoju. Kiedy zaszła w drugą ciążę chodziła na zajęcia dla przyszłych matek, potem na gimanstykę, na którą szło się z maluchem i poznała tam dużo ludzi. Z mężem kiedy tylko mają u siebie babcie chodzą ze znajomymi Niemcami np. do kina, na piwo.

Teraz widzę to dopiero , chyba przez rozlake od młodych lat tak mnie ciągnęło do rodzeństwa bo przez 7 lat byłam sama w angli podczas gdy rodzina była razem i w końcu zapragnęłam też być ż nimi ale teraz widzę że niestety te lata bardzo nas rozdzielily i porozjily.  Nie mogę mieć pretensji że każdy ma swoje życie, mieli prawo się wyprowadzić i układać wszystko po swojemu tylko jednak jest tak jak byłam w uk, rzadko się widujemy i widzę że nie naprawimy już tej relacji a w uk mialam przynajmniej znajomych/przyjaciolki. Starałam się, zapisałam się do szkoły rodzenia , niestety obok naszej wioski jest małe miasto , do najbliższego dużego jest 110 km więc korzystam z "atrakcji" miasteczka obok, kursów jako tako tu nie ma . Mam jednak nadzieję, że po urodzeniu dziecka moje myślenie się zmieni, będę musiała być silna poprostu. Może ż czasem kogoś poznam i poczuje się lepiej bo póki co nie widzę tutaj zbyt kolorowego życia i pomimo że kocham już w tej chwili swoje dziecko to gdzieś w głębi boli mnie to że musiałam zrezygnować że swojego życia. 

 

A mogę Cię zapytać do jakiego kraju się przeprowadziłas? Nie wiem czy mam rację czy nie ale wydaje mi się, e jakbyś zdecydowała się na powrót do Polski i osobne życie ż mężem to po czasie bardzo byś zalowala , bo chyba żaden związek nie jest w stanie przetrwać na odległość. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przyszła mamusia
1 godzinę temu, Gość Iskra napisał:

Bardzo celna uwaga. Najgorsze co może być, to udawać że wszystko jest w porządku, gdy tymczasem jest zupełnie inaczej.

Droga Autorko wątku, nie tłum swoich uczuć, masz do nich prawo. Rozumiem, jak się czujesz bo pewnie niedługo będę w podobnej sytuacji. A trudno mi wyobrazić sobie siedzenie w domu z dzieckiem miesiącami, gdy zawsze byłam aktywna. Jeśli to Ci pomoże, pomyśl sobie, że po pierwszym okresie gdy faktycznie dziecko będzie Cię bardzo potrzebowało, "wrócisz do życia." A może też, mając male dziecko, odkryjesz wartość bycia z nim w tych pierwszych miesiącach...gdy będzie się do Ciebie uśmiechać, komunikować się z Tobą i kochać Cię najbardziej na świecie ? W życiu nie ma nic za darmo. Mężczyźni nie muszą z niczego rezygnować i mogą jednocześnie mieć dzieci, ale my kobiety - mimo że rezygnujemy za jakiś czas - jesteśmy wynagrodzone tymi wyjątkowymi kilkoma miesiącami z dzieckiem, które tworzą niezwykłą więź. Może myśl o tym w ten sposób, jeśli umiesz.

I pamiętaj - za jakiś czas wrócisz do wszystkiego, pomyśl sobie że w życiu bywają różne okresy. I to, co teraz przeżywasz jest przejściowe. Natomiast bardzo Ci współczuję, że nie masz zrozumienia u Twojego partnera. Czasem mam wrażenie, że mężczyznom łatwo oceniać, bo to nie oni muszą z czegokolwiek rezygnować i nie oni ponoszą trud noszenia ciąży i rodzenia. Ale całe szczęscie, nie wszyscy mężczyźni myślą w ten sposób.

Serdecznie Cię pozdrawiam, Autorko wątku.

Dałaś mi bardzo do myślenia. Dziękuję  !!!!! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Misia

Autorko gdzie w Niemczech mieszkasz? Ja tez przeprowadziłam się z Anglii do Niemiec :) i tez czuje się samotna. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lak

Co za brednie, ze w Niemczech nie mozna w ciazy pracowac???

Chyba, ze pracowalas jako opiekunka w domu starcow, to faktycznie masz Beschäftigungsverbot. 

Ale w normalnej pracy, ktora nie zagraza ciazy, pracuje sie normalnie. Podobnie zreszta jak w Polsce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przyszła mamusia
22 minuty temu, Gość Lak napisał:

Co za brednie, ze w Niemczech nie mozna w ciazy pracowac???

Chyba, ze pracowalas jako opiekunka w domu starcow, to faktycznie masz Beschäftigungsverbot. 

Ale w normalnej pracy, ktora nie zagraza ciazy, pracuje sie normalnie. Podobnie zreszta jak w Polsce.

no widocznie pracowałam w pracy która zagrażala ciąży.  Raczej nie przyjechałam tu i nie dostałam się do biura... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przyszła mamusia
51 minut temu, Gość Misia napisał:

Autorko gdzie w Niemczech mieszkasz? Ja tez przeprowadziłam się z Anglii do Niemiec 🙂 i tez czuje się samotna. 

takie najbliższe miasto obok mnie to Bad Hersfeld, a Ty ?? a co Cię w ogóle sklonilo do przeprowadzki do Niemiec?? Bardziej Ci się tu podoba ? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Misia
4 minuty temu, Gość Przyszła mamusia napisał:

takie najbliższe miasto obok mnie to Bad Hersfeld, a Ty ?? a co Cię w ogóle sklonilo do przeprowadzki do Niemiec?? Bardziej Ci się tu podoba ? 

O to Ok 250 km ode mnie. Tez mieszkam w Niemczech w malutkiej miejscowości. Co mnie skłoniło do przeprowadzki? Niesatysfakcjonująca praca, niskie zarobki, pogoda, klimat, kultura, problemy zdrowotne i wiele innych rzeczy. I tak, w Niemczech bardziej mi się podoba. A co Ciebie skłoniło do przeprowadzki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasiaaaasia
1 godzinę temu, Gość Przyszła mamusia napisał:

Teraz widzę to dopiero , chyba przez rozlake od młodych lat tak mnie ciągnęło do rodzeństwa bo przez 7 lat byłam sama w angli podczas gdy rodzina była razem i w końcu zapragnęłam też być ż nimi ale teraz widzę że niestety te lata bardzo nas rozdzielily i porozjily.  Nie mogę mieć pretensji że każdy ma swoje życie, mieli prawo się wyprowadzić i układać wszystko po swojemu tylko jednak jest tak jak byłam w uk, rzadko się widujemy i widzę że nie naprawimy już tej relacji a w uk mialam przynajmniej znajomych/przyjaciolki. Starałam się, zapisałam się do szkoły rodzenia , niestety obok naszej wioski jest małe miasto , do najbliższego dużego jest 110 km więc korzystam z "atrakcji" miasteczka obok, kursów jako tako tu nie ma . Mam jednak nadzieję, że po urodzeniu dziecka moje myślenie się zmieni, będę musiała być silna poprostu. Może ż czasem kogoś poznam i poczuje się lepiej bo póki co nie widzę tutaj zbyt kolorowego życia i pomimo że kocham już w tej chwili swoje dziecko to gdzieś w głębi boli mnie to że musiałam zrezygnować że swojego życia. 

 

A mogę Cię zapytać do jakiego kraju się przeprowadziłas? Nie wiem czy mam rację czy nie ale wydaje mi się, e jakbyś zdecydowała się na powrót do Polski i osobne życie ż mężem to po czasie bardzo byś zalowala , bo chyba żaden związek nie jest w stanie przetrwać na odległość. 

Mieszkam poza UE, jak będziesz miała gorszy dzień pisz śmiało egiwa@wp.pl

Masz rację, może rozłąka rozwaliłaby nasze małżeństwo. Poza tym praca...dobrze narzekać jak ma się co miesięczny przelew na konto, ale jakbym trafiła do Polski i zetknęłabym się z bezrobociem może żałowałabym decyzji. Moje rodzinne miasto jest dobre „do życia”, odpoczynku, ale ma jedną z najwyższych stóp bezrobicia w Polsce i może coś się zmieniło, ale jak szukałam pracy 10 lat temu to nie było kolorowo. Szybko łapałam doła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość Ciekawy

Polecam rytuały na związek, miłość, prace i finanse. Korzystałam i bardzo zadowolona.  Wróżki Mila jest skuteczna, a do tego ciepła i miła, można ją znaleźć na wpisując w wyszukiwarkę Google Wróżka Mila. Polecam z całego serca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×