Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Róża851

Eks czy nowy

Polecane posty

Gość Róża851

Witam. Piszę tu na kafeterii bo już za długo to trwa i potrzebuje różnych opini. Byłam z partnerem 6 lat. Róznie między nami było, dość dużo kłamał, jak ktos lub coś go zdenerwowało to wpadał w szał...udawało mi sie go uspokajac ale bardzo ja na tym cierpiałam wewnętrznie...trzęsłam się po kłótniach w srodku itd. Na początku pomogłam mu bo miał problemy i finansowe i nieciekawe towarzystwo....nie miał nic, nawet złotówki przy duszy....dodatkowo dwójke wspaniałych dzieci z poprzedniego związku które głównie były u matki...ale również się zajmowałam, on nie za bardzo wykazywał inicjatywe w tym..ja chodziłam na zebrania, kupowałam potrzebne rzeczy itd...z czasem troche się zmieniał, tak że bardziej mnie słuchał, co nieco robił w domu...ale zaczynałam miec dosc kłótni i tych jego napadów złości...Pewnego dnia którys raz z kolei pokłócilismy sie i powiedział że się wynosi, ze nie może ze ma dość...bo się w koncu w pewnych kwestiach sprzeciwiałam i zawsze przy kłótniach stosował takie metody ze to koniec i sie pakował i wychodził, ja za kazdym razem uspokajałam, przepraszałam itd. W koncu zaczynałam miec dosc i pewnego dnia powtorzyła sie sytuacja ze powiedział tak i mowie ok..to koniec.I wyszedł.....a ja go pakowałam i zostawiłam przed drzwiami ciuchy. Po 2 godzinach wraca, przeprasza itd a ja ze nie....ze mam dosc itd...i się zaczeło....

Wysyłal kwiaty, prezenty, smsy ze przeprasza ze sie zmienił...przez 2 mce nie rozmawialismy prawie wogole..Jedynie to ze mowilam mu ze bałam sie tych jego furii, były sytuacje ze pod wpływem nerwów jechał autem jak szalony, ja sie bałam ale nie mogłam wpłynąć na niego poki sam sie nie uspokoił...I po 3 mcach spotkalismy sie i porozmawialismy o calym naszym związku, o tym jak sie zachowywał, czego sie bałam itd.....w koncu na spokojnie i bez emocji....Troche jakby rozumiał, trochę nie...Twierdził że jak ktos prawidziwe kocha to nie odchodzi...

Między czasie po rozstaniu pewien znajomy mi pomagał, widział że płacze, zle przezywam, jak cos potrzebowalam to pomagał itd....i zaczelismy sie spotyakc choc nie byłam pewna czy to dobry pomysł ale bije od niego takie ciepło...było mi dobrze.....Teraz mija prawie rok od rozstania a ja od od 2-3 mcy zaczełam psychicznie po tym wszystkim lepiej sie czuc...chodzi o rozstanie o to co sie stało itd...były co jakis czas sie odzywa, ja tez mysle o nim....nawet na swieta zawiozłam mu sałatkie,ciato itd bo wszyscy sie odwrocili od niego....i pyta sie czy probujemy ,bym dała szanse, bym wrociła do niego, że mu zalezy, ze zrozumiał wszystko, że chce bym dała mu szanse.....I nie wiem co powinnam zrobić....

Dodam że z tym kolegą zaczelismy sie spotykac...on jest powazny, starszy, bardzo opiekunczy i jest mi z nim dobrze..Tylko chyba nie ma tego czegos miedzy nami...nie wiem bo gdyby cos było to dawno nie myslałabym o byłym?i dwa były był taki ze lubił tu i tam jezdzic...teraz chce wszystko realizowac itd...a obecny taki spokojny...by gdzies pojechac ja musze tu myslec o tym..a dodam że ja ogolnie tez jestm bardzo spokojna wiec nie wiem czy nie byłoby za nudno?

Teraz jestem w zawieszeniu bo z obecnym rozmawiałam i mówiłam ze musze pobyc troche sama,przemyslec, ze nie jestem pewna tego zwiazku idt.

Chciałabym zakonczy takie myslenie,sa wakacje...che podjąc decyzje, chce jechac z któryms na wczsy....

Z jednej strony dałabym byłemu szanse ale wtedy wiem ze do obecngo nie bedzie powrotu bo mówił ze jest taki ze jak ktos odejdzie to nie wraca...i boje sie ze były jednak się nie zmienił? ze to tylko pozory i bede załowac....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Róża851

wiem ze to bez sensu. mówi sie ze jak ktos kocha to wie, ale w moim przypadku czuje ze serce czesciowo idzie do byłego a rozum do obecnego. mam swoje lata i tez chciałabym by w oncu mi sie ułozyło.

były mieszkał u mnie, a obecny ma większe możlwiości i perspektywy jesli chodzi o wygode...ale czy na to powinno sie patrzec...

jakie miałyscie doswiadczenia z byłymi...zmieniali sie...jest szansa czy raczej nie wracac i układac sobie nowe spokojne zycie...z obecnym byłoby spokojne....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jdjdj

Nie wracaj do bylego. Nic sie nie zmieni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Trudna decyzja, ja miałam nieco inną sytuację, były był pewny,jeśli chodzi o uczucia, ale chlal i był leniem, obecny był bardzo niepewny, myślałam, że chce mnie wykorzystać, ale był lepiej rokujacy. Odeszlam i nie żałuję, bo obecny to mój mąż od kilku lat. Pamiętam jednak jak bardzo bałam się podjąć złej decyzji, wiem jak Ci trudno. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Róża851

bardzo przezywałam to wszystko....były na początku sledził, jezdził za mną...czułam się cały czas obserwowana....a teraz juz tyle czasu mineło i czeka i czeka cały czas na mnie...mówi że uczucia sie nie zmieniły i chce bym dała mu szanse.....miałam isc nawet do wrozki...bo tak jak pisałam..stoję w miejscu......

Obecney zapewnia mnie o uczuciach ale cały czas mysle o byłym...były czeka ale mowi ze jak cos to jest mu ciezko i nie bedzie miał ze mną kontaktu...rozumiem bo jakbym go nie wybrała to tez juz bym nie chciała bo byłoby mi bardzo ciezko...czasami cos sie spotkalismy, na miescie w sklepie..pogadalismy i w sumie rozmawia sie ok...nawet sam usmiech idzie mi na buzie....

Obecny to bardzo dobry człowiel i stad moj dylemat..bo gdybym była sama to dałabym szanse byłemu a tak...to nie wiem...

obecny bardzo cierpi...ale powiedział bym przemyslała, ale zapewniał ze jest tak bardzo wrazliwy ze moze zamknąć sie w sobie i to prawda...bardzo przezywał jak z nim rozmawiałam i płakał....przyjezdzał kwiaty zostawiał pod domem ale powiedział ze jak ma byc to bedzie...bedzie cierpał,,,ale mowil ostatnim razem ze ma nadzieje ze nie widzimy sie ostatni raz....jest bardzo delikatny...troche to taki minus bo naprawde płacze...jest to piekne ale w sumie to mozna powiedziec ze dwa płaczki z nas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Róża851

tak. to są ciężki decyzje....boję si że jak nie dam szansy byłemu a poprawiłby się?albo i nie to wtedy załowałabym ze odeszłam od obecnego

były tez kupował kwiaty, zostawiał, przywoził warzywa, jajka co udało mu sie....prezent spa na urodziny itd...gdzie nigdy tak nie było....

moze faktycznie sie zmienił i zrozumiał?człowiek jak traci to rozumie....albo i jego gra?

 

ehhh ciezka decyzja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Róża851

dałam sobie czas do konca miesiac..by w koncu cos robic...bo marnuje sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Róża851

nawet były jest gotów zapisac się na terapie dla par...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Róża851

ale obecny jest stały, pewny...ma jeden minus który bardzo mi sie nie podoba...ale powiedział że postara sie zmienić..tylko wiem ze jest to pewne uzależnienie i napewno nie byłoby łatwo tego się pozbyć....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Róża851

nie wiem..sama sobie odpowiadam chyba pisząc do was....

teskni mi sie nawet za przygotowywaniem posiłków...były jadł wszystko..wciągał wręcz co bardzo lubiłam, bo lubię sprawiac przyjemnosc, karmic ogólnie dbac...obecny je bardzo bardzo mało i jest baaaardzo wybredny...jemu wystarczy zjesc tylko obiad.......

jest chudziutki i delikatny...były jest bardziej ruchliwy i mogłbabym z nim jechac tu i tam.....na siłkę ...ehhhh...nie wiem...bo kazdy z nich ma pewne cechy które bardzo lubię....są podobni w niektórych sprawach ale i różnią się jeden jest typowy facet, a drugi delikatniejszy niz ja....:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość analityczna

Rozumiem te dylematy. Może odpowiem Ci jak odpowiesz na pewne pytanie....

Co poradziłabyś swojej córce, gdyby była w tej sytuacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mar_CIN

Stwierdzam ze twoje niezdecydowanie męczy Cie, ale moge Ci nspiać że były sie nie zmieni i jak wrócisz to wrócisz do piekła a z obecnym to daj sobie spokoj bo go tylko zranisz a zasługuje na kogoś lepszego niż TY. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jareczek

Zdecydowanie nowy 😛 Ja wychodzę z założenia że do byłych, przeterminowanych dup się nie wraca..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
5 godzin temu, Gość Róża851 napisał:

nawet były jest gotów zapisac się na terapie dla par...

Wow, really? Jest gotów? 😏

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Z doswiadczen zazwyczaj wynika, ze byly sie nie zmieni. Wrocisz do tego od czego ucieklas. Tesknisz za toksykiem. Spokoj bedziesz miala z nowym, a rolkercoaster z bylym. Czasem trzeba wybrac, albo brak emocji slbo najwyzej znow bedziesz poturbowana. Wydaje ci sie, ze kochasz bylego, ale to tylko przyzwyczajenie, moze to, ze byl pierwszy przed nowym, dluzej byliscie razem i emocje, ktore ci serwowal. Jestes uzalezniona od toksyka. Nowy jest dla ciebie za spokojny. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ludzie się rzadko zmieniają. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xxx

Byłam w podobnej sytuacji, właściwie jestem nadal. Kilka miesiecy temu też rozeszłam się z byłym po wielu długich latach. U niego problem był taki, że non stop się pakował w nietrafione inwestycje, co zarobił, to za chwilę stracił, pakował sie w dlugi, nie raz przez to był bez grosza i miałam go na utrzymaniu. Też jeszcze do mnie jeździł, płakał, przepraszał, obiecywał, że sie zmieni, ale byłam twarda.

Szybko poznałam kogoś, calkowitym przypadkiem i jestem już w nowym związku. Ten facet obecny daje mi stabilizację i spokój, którego mi brakowało, ale też ma swoje wady, które z czasem wychodzą. Niestety coraz częściej się zastanawiam czy dobrze zrobiłam, bo mam straszne huśtawki nastrojów. Mogłam sie z nim spotykać niezobowiazująco, by go lepiej poznać, może bardziej na stopie koleżeńskiej tą znajomość utrzymać, ale wyszło inaczej. Po 3 spotkaniach już byliśmy parą. Tyle, że ja do byłego bym już nie wróciła, bo gdy sobie przypomnę te wszystkie nieprzespane i przeplakane noce, to wiem, że dobrze zrobiłam kończąc ten związek. Moja wątpliwość dotyczy tego, czy dobrym pomysłem było pakowanie się od razu w kolejny związek. Teraz tego żałuję, że tak zrobiłam. Gdybym Ci miała radzić, to lepiej być samej przez jakiś czas i dojść ze sobą do jakiejś równowagi. Wiem, że nowy facet szybko wypełnia pustkę, ale to jest zły pomysł, by z jednego zwiazku w drugi się pakować, wiem co mówię. Czlowiek ma metlik w głowie, nie wie co czuje,  nie wie co myśli, jedna myśl drugiej przeczy. Ja to mam nawet myśli co w związku jest najważniejsze, nie wiem co ja czuję do niego, czy to że jest spokojny, dobry i mu zależy na mnie, to wystarczające, by z nim się wiązać. Wieczny natłok myśli. 

Na postawione więc pytanie -czy były czy ex -odpowiedziałabym Ci, że żaden. Bądź po prostu jakiś czas sama i poukładaj sobie wszystko w głowie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A sypiasz z tym nowym

? Bo jak tak, to nie ma już co wracać do byłego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość róża851

Dziękuję za komentarze. Zdziwiona jestem ze wszyscy myślą że człowiek nie może się zmienic..ale może to prawda...może to wszystko pozory...a ja chciałabym wierzyc?chodził były do psychologa,niektóre rzeczy w nim się zmienily,patrzy nawet inaczej na życie i może chciałabym wierzyc...może to jest racja ze przyzwyczajona byłam do toksycznosci i jest mi teraz za spokojnie...za nudno....ehhhh....dobrze ze chociaż jakoś funkcjonuje.....chodzę do pracy ale poza tym nie chce mi się nic.nie mam weny,robię porzadki,próbuje czymś się zająć jak jestem sama...ale nie jestem stworzona by być sama.....ehhh....czemu to wszystko takie ciezkie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość róża851

Gość analityczna...ciężkie pytanie..nie mam corki...ale co bym poradxila.....jakbym widziała ze tak się meczy....może zapytała bym co mówi jej serce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość róża851

Ja jestem sama z tym. Moi rodzice są za nowym,bo to dobry chlopak,spokojny itd i patrzą na stabilizację ze nie ma dlugow,ma dom,prace itd....mówią ze jestem uzalezniona....potem mama mi powiedziała ze jaka decyzję wybiorę to zaakceptują ale jak sobie pościele to się wyspie i takie teksty....widzą ze się mecze ale.....rodzeństwo uważa że po silnych bodźca jest w stanie się osoba zmienić ale.....ale mówią ze to moje życie i się nie wtracaja....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość róża851

Ale jest mi bardzo ciężko psychicznie...chodzę niewyspana,śpię ale jestem wiecznie zmeczona...chce podjąć w końcu decyzje...musze bo wakacje będę miała stracone.....chce i musze zacząć zyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×