Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gosciu

Niesamodzielni i wiecznie potrzebujący pomocy rodzice. Po co sobie robili dzieci, skoro ich to przerasta?

Polecane posty

Gość Gosciu

Ja mam aż dwa takie przypadki w rodzinie oraz jeden znam z opowieści bliskich znajomych. Chodzi o pary (nie tylko te młode), które zachowują się niedojrzale, dziecinnie, a mimo to machną sobie dzieciaczka, bo myślą, że "jakoś to będzie". Potem się okazuje, że nie będzie i rodzina musi cały czas im pomagać, poświęcać swój czas i pieniądze, bo oni mają dziecko i im ciężko.

1 - Pierwszy przykład to moja kuzynka, która mimo niestabilnej sytuacji machnęła sobie dwoje dzieci, a teraz z mężem płaczą, że w sumie to nie mają mieszkania, samochodu, więc próbują wymusić, aby rodzeństwo się zrzekło spadku po rodzicach, bo oni mają dzieci. Do tego cały czas podrzucają do kogoś te dzieciaki.

2 - drugi przykład, dość ekstremalny, to moja siostra i jej mąż, którzy latami się starali o dziecko. Praktycznie całe życie na garnuszku rodziców, ich jedynym zajęciem przez ostatnie wspólne 10 lat było granie w gry. Teraz się obudzili, że w sumie zaraz im stuknie 35 lat, a oni nie mają nic, więc nasi i jego rodzice wyprawili im wesele, znaleźli mieszkanie do wynajęcia i dosłownie pogonili do pracy. Oni są po studiach wyższych, dwa kierunki, no ale rozmowa kwalifikacyjna to dla nich za duży stres, więc poszli do takiej roboty na produkcję, gdzie od razu przyjmują i o nic nie pytają. Dziecka wciąż nie mają, bo mają jakieś problemy z płodnością, ale są tak nieogarnięci, że nawet nie potrafią sobie umówić wizyty u ginekologa, a co dopiero zadzwonić do kliniki niepłodności. To już ok. 3 lat trwa. Płaczą i nic nie robią, chyba czekają jak rodzina zasponsoruje in vitro, nie wiem.

3 - Historia, którą opowiedziała mi przyjaciółka, która też ma podobny przypadek z siostrą. Dwoje nierobów zrobiło dziecko i mieszka z dziadkami. Dziadkowie zapierdalają i opiekują się wnukiem i zarabiają na cały ten bajzel, a oni siedzą w domu i nic nie robią. Cały dzień przy kompie w domu. Ich wielkim planem na życie jest czekanie jak rodzice umrą, wtedy będą wynajmować po nich pokoje na airbnb. Oczywiście nawet nie biorą pod uwagę tego, że przecież jest też siostra którą trzeba będzie spłacić, no bo jak to, przecież oni mają dziecko, a ona nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ggg

Widzą, że rodzina głupia i daje sobie na głowę wejść, więc korzystają. Po co latami pracować, skoro można pasożytować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

4. mój brat i jego stara, która została małoletnią matką w wieku 23 lat - kredyt jeden na mieszkanie, kredyt drugi, zero oszczędności, horrendalne opłaty za usługi, słabe prace, ona nie pracuje od 3 lat i nie kwapi się aby coś z tym zrobić, ale jakoś sobie radzą czyt. ciągną od moich rodziców kasę na zabezpieczenie własnej emerytury. tak ich urobili, że nie zdziwie się, że na kochanego wnusia przepiszą swoje mieszkanie, bo moje dzieci to pewnie gorszej kategorii gdyż przecież my sobie jakoś radzimy a u nich bida i nędza, chociaż pracują

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosciu

Dodam jeszcze, że moja przyjaciółka często proszona jest o pomoc w weekendy, bo oni tacy zmęczeni, a ona ma wolne 😄 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Mój szwagier, chlopak wychowany pod kloszem, najmłodszy, późny. "Nerwowy", więc lepiej go nie denerwować, bo wtedy "nawet nie je" 🙂 znalazł dziewczyne przez Internet, zaraz wesele, zamieszkali oczywiście u teściowej. Mają córeczkę, 5-lat. Ona "wychowuje dziecko", on "szuka pracy", teściowa utrzymuje i prowadza do przedszkola, bo "i tak wcześnie wstaje". Fakt, że mają w mieszkaniu błysk, dziewczyna pracowita w domu, nawet fajna, ale kompletnie bez ambicji zawodowych. Teściowa zresztą też z tych porzadkowych i gotujacych, są obiadki, ciasto. Jakiś czas temu znajomy męża szukał pracownika do sklepu motoryzacyjnego, praca niezła, chociaż może nie jakaś wymarzona. Teściowa się zdenerwowala, że X nie może tak nisko upaść, jest po studiach, "nie jemu taka robota". Widocznie im tak dobrze. Tylko co dalej? Wiadomo że mój mąż i siostra zrzekna się mieszkania w razie smierci tesciowej, bo też w bracie zakochani, ale oni nawet tego nie utrzymają. Siostra męża proponowala prace tej dziewczynie, u siebie w firmie, ale ona "nie tak wyobrazala siebie macierzyństwo". Dla mnie niepojęte. Teraz wakacje, jeżdżą sobie nad zalew, do lasu na spacer, do jej mamy na wieś "posiedzieć". Auto jeszcze teścia, stare, ale zanim jeździ to mają. Widać, że się kochają, to dobrzy ludzie, ale takie sieroty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 minuty temu, Gość gość napisał:

Mój szwagier, chlopak wychowany pod kloszem, najmłodszy, późny. "Nerwowy", więc lepiej go nie denerwować, bo wtedy "nawet nie je" 🙂 znalazł dziewczyne przez Internet, zaraz wesele, zamieszkali oczywiście u teściowej. Mają córeczkę, 5-lat. Ona "wychowuje dziecko", on "szuka pracy", teściowa utrzymuje i prowadza do przedszkola, bo "i tak wcześnie wstaje". Fakt, że mają w mieszkaniu błysk, dziewczyna pracowita w domu, nawet fajna, ale kompletnie bez ambicji zawodowych. Teściowa zresztą też z tych porzadkowych i gotujacych, są obiadki, ciasto. Jakiś czas temu znajomy męża szukał pracownika do sklepu motoryzacyjnego, praca niezła, chociaż może nie jakaś wymarzona. Teściowa się zdenerwowala, że X nie może tak nisko upaść, jest po studiach, "nie jemu taka robota". Widocznie im tak dobrze. Tylko co dalej? Wiadomo że mój mąż i siostra zrzekna się mieszkania w razie smierci tesciowej, bo też w bracie zakochani, ale oni nawet tego nie utrzymają. Siostra męża proponowala prace tej dziewczynie, u siebie w firmie, ale ona "nie tak wyobrazala siebie macierzyństwo". Dla mnie niepojęte. Teraz wakacje, jeżdżą sobie nad zalew, do lasu na spacer, do jej mamy na wieś "posiedzieć". Auto jeszcze teścia, stare, ale zanim jeździ to mają. Widać, że się kochają, to dobrzy ludzie, ale takie sieroty...

żyją sobie na luzie poza kapitalizmem, tacy trochę anarchiści :) szanuje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13 minut temu, Gość gość napisał:

Mój szwagier, chlopak wychowany pod kloszem, najmłodszy, późny. "Nerwowy", więc lepiej go nie denerwować, bo wtedy "nawet nie je" 🙂 znalazł dziewczyne przez Internet, zaraz wesele, zamieszkali oczywiście u teściowej. Mają córeczkę, 5-lat. Ona "wychowuje dziecko", on "szuka pracy", teściowa utrzymuje i prowadza do przedszkola, bo "i tak wcześnie wstaje". Fakt, że mają w mieszkaniu błysk, dziewczyna pracowita w domu, nawet fajna, ale kompletnie bez ambicji zawodowych. Teściowa zresztą też z tych porzadkowych i gotujacych, są obiadki, ciasto. Jakiś czas temu znajomy męża szukał pracownika do sklepu motoryzacyjnego, praca niezła, chociaż może nie jakaś wymarzona. Teściowa się zdenerwowala, że X nie może tak nisko upaść, jest po studiach, "nie jemu taka robota". Widocznie im tak dobrze. Tylko co dalej? Wiadomo że mój mąż i siostra zrzekna się mieszkania w razie smierci tesciowej, bo też w bracie zakochani, ale oni nawet tego nie utrzymają. Siostra męża proponowala prace tej dziewczynie, u siebie w firmie, ale ona "nie tak wyobrazala siebie macierzyństwo". Dla mnie niepojęte. Teraz wakacje, jeżdżą sobie nad zalew, do lasu na spacer, do jej mamy na wieś "posiedzieć". Auto jeszcze teścia, stare, ale zanim jeździ to mają. Widać, że się kochają, to dobrzy ludzie, ale takie sieroty...

To wiejska dziewucha, tam powołanie na świat życia to cel numer 1, inaczej nie jesteś pełnowartościową babką ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewcia
3 godziny temu, Gość gość napisał:

Mój szwagier, chlopak wychowany pod kloszem, najmłodszy, późny. "Nerwowy", więc lepiej go nie denerwować, bo wtedy "nawet nie je" 🙂 znalazł dziewczyne przez Internet, zaraz wesele, zamieszkali oczywiście u teściowej. Mają córeczkę, 5-lat. Ona "wychowuje dziecko", on "szuka pracy", teściowa utrzymuje i prowadza do przedszkola, bo "i tak wcześnie wstaje". Fakt, że mają w mieszkaniu błysk, dziewczyna pracowita w domu, nawet fajna, ale kompletnie bez ambicji zawodowych. Teściowa zresztą też z tych porzadkowych i gotujacych, są obiadki, ciasto. Jakiś czas temu znajomy męża szukał pracownika do sklepu motoryzacyjnego, praca niezła, chociaż może nie jakaś wymarzona. Teściowa się zdenerwowala, że X nie może tak nisko upaść, jest po studiach, "nie jemu taka robota". Widocznie im tak dobrze. Tylko co dalej? Wiadomo że mój mąż i siostra zrzekna się mieszkania w razie smierci tesciowej, bo też w bracie zakochani, ale oni nawet tego nie utrzymają. Siostra męża proponowala prace tej dziewczynie, u siebie w firmie, ale ona "nie tak wyobrazala siebie macierzyństwo". Dla mnie niepojęte. Teraz wakacje, jeżdżą sobie nad zalew, do lasu na spacer, do jej mamy na wieś "posiedzieć". Auto jeszcze teścia, stare, ale zanim jeździ to mają. Widać, że się kochają, to dobrzy ludzie, ale takie sieroty...

Piszesz, że był wychowywany pod kloszem, więc w pewnym stopniu to jest przyczyną jego niezaradności. Często to właśnie rodzice wychowują takie ciapy, bo o wszystkim za dziecko decydują, dyktują co ma robić itp. więc człowiek nie umie sam decydować, bo skąd miał się tego nauczyć? Z tymi studiami to trochę wina systemu, gdyby studiował tak jak dawniej odsetek najlepszych maturzystów, a nie tak jak teraz każdy chętny, to by nie było tego problemu. Szkoda  mi tej małej, bo pewnie powieli schemat rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Fajnie się ocenia jak się żyło w rodzinie zaradnej i od małego samemu tej zaradnosci uczylo.Napewno tej sytuacji nie ratuje fakt jak rodzice zakładają ręce i wszystko robią a młodzi leżą na laurach. W takich sytuacjach dobra jest terapia szokowa :macie dwa miesiące na znalezienie pracy i szukajcie sobie mieszkania 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewcia
5 minut temu, Gość Gosc napisał:

Fajnie się ocenia jak się żyło w rodzinie zaradnej i od małego samemu tej zaradnosci uczylo.Napewno tej sytuacji nie ratuje fakt jak rodzice zakładają ręce i wszystko robią a młodzi leżą na laurach. W takich sytuacjach dobra jest terapia szokowa :macie dwa miesiące na znalezienie pracy i szukajcie sobie mieszkania 

Dokładnie. Albo rodzice nadmiernie kontrolujący i podejmujący za dziecko wszystkie decyzje, a potem szok że nie radzi sobie w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Poczytajcie sobie o helikopterowych rodzicach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
1 godzinę temu, Gość Gosc napisał:

Fajnie się ocenia jak się żyło w rodzinie zaradnej i od małego samemu tej zaradnosci uczylo.Napewno tej sytuacji nie ratuje fakt jak rodzice zakładają ręce i wszystko robią a młodzi leżą na laurach. W takich sytuacjach dobra jest terapia szokowa :macie dwa miesiące na znalezienie pracy i szukajcie sobie mieszkania 

Niestety ale to prawda. Zaradnosci w głównej mierze uczymy się od rodziców. Tak samo w rodzinie której dziecko jest akceptowane motywowanie wtedy wiadomo że wierzy w siebie. A jak rodzice powtarzają jesteś zerem itp... To jest ciężko choć są tacy którzy właśnie ba przekór pokaża a ja ci udowodni że dam radę. Ile ludzi tyle osobowości. Choć jak tu ktoś pisze ze ktoś proponował pracę a oni nie to nie wiem.... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewcia
1 minutę temu, Gość Gosc napisał:

Niestety ale to prawda. Zaradnosci w głównej mierze uczymy się od rodziców. Tak samo w rodzinie której dziecko jest akceptowane motywowanie wtedy wiadomo że wierzy w siebie. A jak rodzice powtarzają jesteś zerem itp... To jest ciężko choć są tacy którzy właśnie ba przekór pokaża a ja ci udowodni że dam radę. Ile ludzi tyle osobowości. Choć jak tu ktoś pisze ze ktoś proponował pracę a oni nie to nie wiem.... 

Ci co sobie poradzą pomimo złych wzorców rodzinnych, są po prostu silni psychicznie, tak sądzę.  No z tą pracą to było tak, że tej matce czy tam teściowej nie pasowała ta robota, bo facet po studiach był. Swoją drogą, szkoda że nie studiują tak jak kiedyś tylko najlepsi, wtedy by nie było takich kwiatków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Pisałam o szwagrze. Zgadzam się z Wami, że to wina jego rodZiców. Starsze dzieci były uczone zaradności, nie przelewalo im się w domu i mój mąż z siostra spedzali wakacje w lesie u dziadków, co nazbierali i sprzedali to mieli na książki, buty, ciuchy. W czasie studiów oboje pracowali i od razu po studiach powyjezdzali na staże, ustawili się oboje. Młodszy urodzil się jak oni byli w średniej szkole, więc taki jedynak prawie, zaraz został sam z rodzicami. Dobrze się uczył, był laureatem więc te studia to nie z przypadku, ale teściowa nawet na staż go nie puściła, bo mrozy wtedy były ogromne i "za takie pieniadze nie bedzie marzl". Jakoś od małego straszne go chronila, aż dziw że na to wesele się zgodzila, chociaż kiedyś coś powiedziała, że inaczej mógłby mieć pomysł wyjazdu, bo coś przebakiwal. Co mnie dziwi to, że oni bez kasy żyją bezstresowo, teściowa rano prowadzi mała do przedszkola, wracając robi duże zakupy, wraca, ogarnia dom, gotuje. Mlodzi wstają, pomagają w domu, wszystko pięknie posprzatane, obiadki wyszukane i idą sobie po dziecko, jakieś lody, spacer. Wieczorami oglądają filmy, gadają. Jak się do nich zajdzie to zaraz na stół nastawione, życzliwi są raczej. Jak sam na sam pytałam teściową jak to będzie to ona jakby nie widziala problemu, mówi że takie czasy, normalka, "jak będzie trzeba to pójdą do pracy". On niby szuka, ale nie wiem na czym to polega, raczej przebiera i nawet nie aplikuje, już na etapie ogłoszenia komentują "weź wysiedz 8 godzin za biurkiem", "weź wytrzymaj w te upały", "za 2 tyś. to szkoda paliwa jeździć", starszych nigdy nie zalowala, nawet córki, która pracuje ciężko w firmie po 12 godzin. Żona mojego szwagra jest z zabitej wsi, tam wszyscy są zachwyceni, że ma "chlopca z miasta" i wszyscy ich tam goszcza jak króli 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krju

brak wychowania i stałe , nagminne wręcz wyręczanie w każdej możliwej sprawie . Rodzice dali na luz i pomyśleli nie będą cisnąć jak nas kiedyś nasi .Rezultat jest jeden ludzie bez świadomości robią dzieci choć nie mają pojęcia co to oznacza .Gorzej olewają je na całej linii i tworzy się wolna amerykanka . Z tym , że wielu rodziców za olewkę swojego dziecka sporo zapłaci . 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bxbddn

Aż szok ze w dzisiejszych czasach są tacy ludzie i takie sytuacje jak piszesz 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Ja jestem z takiej rodziny gdzie rodzice sobie nie radzili zawsze pomagała babcia. My z bratem jakoś daliśmy w życiu radę, ale najgorsze jest to że rodzice teraz oczekują że my przejmniemy pałeczkę po babci choć sami nigdy nic nie dostaliśmy. Nie macie pojęcia jak mnie to wykancza psychicznie ta ich nie zaradnosci. I pamiętam tekst mamy na temat mojej koleżanki :widzisz jak Danka pomaga rodzicom, cały dom im wyremontowali do opału się dokładają..... Fakt tyle że koleżanka na stałe mieszają za granicą są bez dzieci a rodzice dom zapisali na nią więc remonty robi u siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Współczuję. Ja mam szwagra takiego jak mam, ale rodziców miałam wspanialych i zawsze to oni dawali i pomagali. Sama jestem matką i nie wyobrażam sobie oczekiwać od dzieci remontu czy pieniędzy na opał. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10 godzin temu, Gość Gosc napisał:

Ja jestem z takiej rodziny gdzie rodzice sobie nie radzili zawsze pomagała babcia. My z bratem jakoś daliśmy w życiu radę, ale najgorsze jest to że rodzice teraz oczekują że my przejmniemy pałeczkę po babci choć sami nigdy nic nie dostaliśmy. Nie macie pojęcia jak mnie to wykancza psychicznie ta ich nie zaradnosci. I pamiętam tekst mamy na temat mojej koleżanki :widzisz jak Danka pomaga rodzicom, cały dom im wyremontowali do opału się dokładają..... Fakt tyle że koleżanka na stałe mieszają za granicą są bez dzieci a rodzice dom zapisali na nią więc remonty robi u siebie

U mnie podobnie 😞 Babcia wychowywała nas, teraz babci nie ma i rodzice liczą na to, że będziemy ich zaraz utrzymywać. Mama całe życie nie pracowała, nie ma emerytury, tata całe życie na czarno, dostanie jakąś groszową emeryturę może. Mają wielki dom, który wymaga remontu, jest piękny, ale ani ja ani moja siostra nie chcemy się w to pakować, żyjemy na swoim. Boję się co będzie jak tata nie będzie już mógł pracować, bo nie będą w stanie nawet rachunków opłacić. Tak sobie żyli całe życie, jak wolne ptaki, a teraz my z siostrą się boimy co będzie. To przykre, ale same już zauważyłyśmy że odsuwamy się od nich, kontakty ograniczamy, bo nie chcemy żeby się przyzwyczaili że we wszystkim ich wyręczymy. Mama powinna iść do pracy, a nie siedzieć w domu i liczyć na innych. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosciu

Nawet nie wiecie jak bardzo mnie wkurza to ciągłe narzekanie siostry i jej męża na życie, zwalanie winy na wszystko tylko nie na nich. Ktoś tu wspomniał o tych rodzicach helikopterach, nasi tacy właśnie byli. Mi się udało podczas studiów wyleczyć, mojej siostrze jak widać nie bardzo i teraz cierpi, bo liczy, że cały czas ktoś będzie za nad nimi krążył jak helikopter i wszystko załatwiał, chronił od stresu, dawał pieniążki. Najgorsze jest w tym wszystkim to, że oczekują od wszystkich pomocy i absolutnie NIC nie dają w zamian, nawet "dziękuję". Na każdym wyjściu oczekuje, że to inni będą stawiać np. lody czy kawę, ona nigdy nic od siebie nie da, zawsze tylko bierze. A ona jeszcze jest ode mnie kilka lat starsza 😞 Za każdym razem, gdy jest jakieś spotkanie, okazja to JA muszę wszystko organizować. Nie ważne czy to moje czy jej urodziny, czy mamy, to JA muszę ogarnąć restaurację, rezerwację, prezent. Nawet jej do głowy nie przyjdzie, że trzeba np, oddać pieniądze, albo złożyć się na coś, trzeba 1000 razy przypominać i jeszcze się obraża.

A teraz ona chce dziecko i jak o tym słyszę to nogi mi się uginają ze strachu co to będzie, bo to jest osoba dla której nawet skompletowanie prostej wyprawki będzie NIEWYKONALNE. Cały czas będzie rozglądać się wokół po pomoc, pewnie liczy na to że ja jej wszystko oddam i podam na złotej tacy, a ona nawet nie podziękuje tylko jeszcze będzie marudzić, że ciuszek sprany, albo fotelik w złym kolorze. Wybaczcie, że się tak tym emocjonuję, ale to naprawdę jest wykańczające. Obecnie cała rodzina jest wciągana w jej problemy, a czasami są to problemy błache i głupie, a wyciągane do rangi czegoś strasznie ważnego i wszyscy musimy się tym martwić, bo ona sobie nie radzi. A są to rzeczy typu, że trzeba np. jakiś dokument odnowić i trzeba gdzieś jechać, ona nie wie gdzie, bo jej się na google maps nie chce sprawdzić, więc prosi MAMĘ żeby z nią pojechała, którą przy okazji wrabia żeby jeszcze wszystko opłaciła i ją do domku odwiozła mimo że do urzędu ma 2 przystanki. Teraz nagle zdała sobie sprawę, że jak będzie dziecko to przecież opiekunka potrzebna i już zaczyna panikować, bo jak to będzie jak to będzie, kto za to zapłaci bo chyba nie ona. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tak jak wyżej było wspominane, jest to wina wychowania. Najgorzej, jeśli dzieci nowego pokolenia zostaną wychowane w takim samym systemie. Wtedy rodzice nie będą już tacy wyrozumiali, bo jak to można tak pasożytować na rodzicach. Szkoda, że sami tego nie widzą ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aga
19 godzin temu, Gość Gosciu napisał:

Ja mam aż dwa takie przypadki w rodzinie oraz jeden znam z opowieści bliskich znajomych. Chodzi o pary (nie tylko te młode), które zachowują się niedojrzale, dziecinnie, a mimo to machną sobie dzieciaczka, bo myślą, że "jakoś to będzie". Potem się okazuje, że nie będzie i rodzina musi cały czas im pomagać, poświęcać swój czas i pieniądze, bo oni mają dziecko i im ciężko.

1 - Pierwszy przykład to moja kuzynka, która mimo niestabilnej sytuacji machnęła sobie dwoje dzieci, a teraz z mężem płaczą, że w sumie to nie mają mieszkania, samochodu, więc próbują wymusić, aby rodzeństwo się zrzekło spadku po rodzicach, bo oni mają dzieci. Do tego cały czas podrzucają do kogoś te dzieciaki.

2 - drugi przykład, dość ekstremalny, to moja siostra i jej mąż, którzy latami się starali o dziecko. Praktycznie całe życie na garnuszku rodziców, ich jedynym zajęciem przez ostatnie wspólne 10 lat było granie w gry. Teraz się obudzili, że w sumie zaraz im stuknie 35 lat, a oni nie mają nic, więc nasi i jego rodzice wyprawili im wesele, znaleźli mieszkanie do wynajęcia i dosłownie pogonili do pracy. Oni są po studiach wyższych, dwa kierunki, no ale rozmowa kwalifikacyjna to dla nich za duży stres, więc poszli do takiej roboty na produkcję, gdzie od razu przyjmują i o nic nie pytają. Dziecka wciąż nie mają, bo mają jakieś problemy z płodnością, ale są tak nieogarnięci, że nawet nie potrafią sobie umówić wizyty u ginekologa, a co dopiero zadzwonić do kliniki niepłodności. To już ok. 3 lat trwa. Płaczą i nic nie robią, chyba czekają jak rodzina zasponsoruje in vitro, nie wiem.

3 - Historia, którą opowiedziała mi przyjaciółka, która też ma podobny przypadek z siostrą. Dwoje nierobów zrobiło dziecko i mieszka z dziadkami. Dziadkowie zapierdalają i opiekują się wnukiem i zarabiają na cały ten bajzel, a oni siedzą w domu i nic nie robią. Cały dzień przy kompie w domu. Ich wielkim planem na życie jest czekanie jak rodzice umrą, wtedy będą wynajmować po nich pokoje na airbnb. Oczywiście nawet nie biorą pod uwagę tego, że przecież jest też siostra którą trzeba będzie spłacić, no bo jak to, przecież oni mają dziecko, a ona nie.

Ty od kilku dni zakładasz jakieś głupie topiki żeby ludzie się kłócili ze sobą. Dobrze się bawisz?? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majka987

Osobiscie to nie wierze w te rewelacje autorki. Widac, ze ma jakis problem byc moze toczy ja zazdrosc lub zawisc. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewcia
1 godzinę temu, Gość Gosciu napisał:

Nawet nie wiecie jak bardzo mnie wkurza to ciągłe narzekanie siostry i jej męża na życie, zwalanie winy na wszystko tylko nie na nich. Ktoś tu wspomniał o tych rodzicach helikopterach, nasi tacy właśnie byli. Mi się udało podczas studiów wyleczyć, mojej siostrze jak widać nie bardzo i teraz cierpi, bo liczy, że cały czas ktoś będzie za nad nimi krążył jak helikopter i wszystko załatwiał, chronił od stresu, dawał pieniążki. Najgorsze jest w tym wszystkim to, że oczekują od wszystkich pomocy i absolutnie NIC nie dają w zamian, nawet "dziękuję". Na każdym wyjściu oczekuje, że to inni będą stawiać np. lody czy kawę, ona nigdy nic od siebie nie da, zawsze tylko bierze. A ona jeszcze jest ode mnie kilka lat starsza 😞 Za każdym razem, gdy jest jakieś spotkanie, okazja to JA muszę wszystko organizować. Nie ważne czy to moje czy jej urodziny, czy mamy, to JA muszę ogarnąć restaurację, rezerwację, prezent. Nawet jej do głowy nie przyjdzie, że trzeba np, oddać pieniądze, albo złożyć się na coś, trzeba 1000 razy przypominać i jeszcze się obraża.

A teraz ona chce dziecko i jak o tym słyszę to nogi mi się uginają ze strachu co to będzie, bo to jest osoba dla której nawet skompletowanie prostej wyprawki będzie NIEWYKONALNE. Cały czas będzie rozglądać się wokół po pomoc, pewnie liczy na to że ja jej wszystko oddam i podam na złotej tacy, a ona nawet nie podziękuje tylko jeszcze będzie marudzić, że ciuszek sprany, albo fotelik w złym kolorze. Wybaczcie, że się tak tym emocjonuję, ale to naprawdę jest wykańczające. Obecnie cała rodzina jest wciągana w jej problemy, a czasami są to problemy błache i głupie, a wyciągane do rangi czegoś strasznie ważnego i wszyscy musimy się tym martwić, bo ona sobie nie radzi. A są to rzeczy typu, że trzeba np. jakiś dokument odnowić i trzeba gdzieś jechać, ona nie wie gdzie, bo jej się na google maps nie chce sprawdzić, więc prosi MAMĘ żeby z nią pojechała, którą przy okazji wrabia żeby jeszcze wszystko opłaciła i ją do domku odwiozła mimo że do urzędu ma 2 przystanki. Teraz nagle zdała sobie sprawę, że jak będzie dziecko to przecież opiekunka potrzebna i już zaczyna panikować, bo jak to będzie jak to będzie, kto za to zapłaci bo chyba nie ona. 

Wiesz, ja uważam że siostrze jest potrzebny psycholog. Najpierw powinna popracować nad sobą, a dopiero potem myśleć o dziecku, bo potem kolejne pokolenie będzie zaburzone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewcia
1 godzinę temu, karolinajarosz135 napisał:

Tak jak wyżej było wspominane, jest to wina wychowania. Najgorzej, jeśli dzieci nowego pokolenia zostaną wychowane w takim samym systemie. Wtedy rodzice nie będą już tacy wyrozumiali, bo jak to można tak pasożytować na rodzicach. Szkoda, że sami tego nie widzą ;/

Niestety zostaną tak wychowani. Chyba że te dzieci jak dorosną zdadzą sobie sprawę co jest nie tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewcia
13 godzin temu, Gość Gosc napisał:

Ja jestem z takiej rodziny gdzie rodzice sobie nie radzili zawsze pomagała babcia. My z bratem jakoś daliśmy w życiu radę, ale najgorsze jest to że rodzice teraz oczekują że my przejmniemy pałeczkę po babci choć sami nigdy nic nie dostaliśmy. Nie macie pojęcia jak mnie to wykancza psychicznie ta ich nie zaradnosci. I pamiętam tekst mamy na temat mojej koleżanki :widzisz jak Danka pomaga rodzicom, cały dom im wyremontowali do opału się dokładają..... Fakt tyle że koleżanka na stałe mieszają za granicą są bez dzieci a rodzice dom zapisali na nią więc remonty robi u siebie

Musisz jej wprost powiedzieć, że całe życie żeruje na innych. Najpierw na dziadkach, teraz na was próbuje. Poza tym ona jest toksyczna. Też odsyłam do lektury na ten temat. Co innego pomóc komuś w trudnej sytuacji, a co innego niańczyć kogoś całe życie. Ty masz prawo do swojego życia i się tego trzymaj. Jeśli matka się obrazi, to trudno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Tak było, jest i niestety zawsze będzie. Nie wszyscy rodzice są odpowiedzialnymi opiekubnami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewcia
20 minut temu, Gość Gość napisał:

Tak było, jest i niestety zawsze będzie. Nie wszyscy rodzice są odpowiedzialnymi opiekubnami.

Gorzej, jak ktoś ma pecha i w takiej rodzinie musi się wychowywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość Basia
14 godzin temu, Gość Gosc napisał:

Ja jestem z takiej rodziny gdzie rodzice sobie nie radzili zawsze pomagała babcia. My z bratem jakoś daliśmy w życiu radę, ale najgorsze jest to że rodzice teraz oczekują że my przejmniemy pałeczkę po babci choć sami nigdy nic nie dostaliśmy. Nie macie pojęcia jak mnie to wykancza psychicznie ta ich nie zaradnosci. I pamiętam tekst mamy na temat mojej koleżanki :widzisz jak Danka pomaga rodzicom, cały dom im wyremontowali do opału się dokładają..... Fakt tyle że koleżanka na stałe mieszają za granicą są bez dzieci a rodzice dom zapisali na nią więc remonty robi u siebie

Hehe moja teściowa do mnie z takim tekstem, że jakiś tam kuzyn wyremontował dom dla rodziców, ściągał płytki z zagranicy itp. A co mnie to interesuje??? Moim zdaniem powinnaś powiedzieć co Tobie leży na sercu, rodzice rodzicami, ale szczerość szczerością....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość Basia
2 godziny temu, Gość ewcia napisał:

Wiesz, ja uważam że siostrze jest potrzebny psycholog. Najpierw powinna popracować nad sobą, a dopiero potem myśleć o dziecku, bo potem kolejne pokolenie będzie zaburzone.

Psycholog to jest potrzebny dla całej rodziny. Siostrzyczka nieźle się ustawiała, manipuluje cała rodziną, wszyscy jej przytakują od tylu lat. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×