Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Maja

Związek ,,małżeński’’ z zaborcza kobietą mając chłopaka

Polecane posty

Gość Maja

Zamieszkałam ze znajomą ze studiów mam 25 lat a ona 30lat i jest z Hiszpanii, bo akurat szukałam pokoju. 

Dodam, ze wazy 120kg i ma 175 a ja jestem skrzatem przy niej 48kg i 156 

Mam swoje życie, chłopaka, pasje, znajomych. 

Ona oczekuje, ze będę z nią żyła w bliskiej przyjacielskiej relacji, jak w małżeństwie. 

Mam wracać z pracy robić z nią obiad, wspólnie oglądać bajki disneya i układać puzzle (tak ona ma 30lat), chodzić na zakupy, na basen, rozmawiać godzinami. 

Wracam do domu i zadaje mi tysiące szczegółowych pytań. Z kim byłam, gdzie, po co? 

Ciagle mnie gdzieś zaprasza, a gdy odpowiadam jej ze mam inne plany to mówi ze jestem agresywna, bo sformułowanie mam inne plany jest agresją, powinnam szczegółowo powiedzieć jej jakie to plany. 

Naruszała moją przestrzeń, przez wchodzenie do mojego pokoju bez pukania i ciagle sprawdzanie co robię. Piła moje wino bez pytania, kiedy 3 butelka zniknęła i zapytałam dlaczego kradnie mi wino, odpowiedziała ze lubi pic wino do obiadu i była w szoku ze w ogóle jej zarzucam kradzież. Tak samo zapalała moje świeczki w całym salonie, bo chciała się zrelaksować. 

Starałam się znaleźć jej chłopaka (nigdy jeszcze nie miała chłopaka) aby siebie odciążyć. Umówiłam wspólne spotkanie z fajnym chłopakiem. Niestety upiła go i wykorzystała seksualnie. Znajomy zapadł się pod ziemie. 

Po tym zdarzeniu słyszałam tylko: no to kiedy przeprowadzisz mi kolejnego chłopaka. Oczywiście nigdy juz z nikim ja nie poznałam. Sama zaczęła sprowadzać mężczyzn z ulicy w wiadomo jakim celu. Wszędzie leżał gaz pieprzowy pochowany w moim chlebie, jedzeniu, pod poduszkami w salonie (robiła To tylko we wspólnym salonie, bo łóżko ma jednoosobowe). 

Staralam jej się zakomunikować, że to mi nie odpowiada. Odsunęłam się od niej i byłam z nią tylko na cześć i praktycznie mieszkam u chłopaka albo pracuje. 

Stwierdziła, ze moje zachowanie jest agresywne, ze musi brac leki żeby żyć w tym mieszkaniu. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ala

Kiedy wesele ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Misia

Odsuń się od takich ludzi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda

Trzeba wsiąc rozwód 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
19 godzin temu, Gość Maja napisał:

Zamieszkałam ze znajomą ze studiów mam 25 lat a ona 30lat i jest z Hiszpanii, bo akurat szukałam pokoju. 

Dodam, ze wazy 120kg i ma 175 a ja jestem skrzatem przy niej 48kg i 156 

Mam swoje życie, chłopaka, pasje, znajomych. 

Ona oczekuje, ze będę z nią żyła w bliskiej przyjacielskiej relacji, jak w małżeństwie. 

Mam wracać z pracy robić z nią obiad, wspólnie oglądać bajki disneya i układać puzzle (tak ona ma 30lat), chodzić na zakupy, na basen, rozmawiać godzinami. 

Wracam do domu i zadaje mi tysiące szczegółowych pytań. Z kim byłam, gdzie, po co? 

Ciagle mnie gdzieś zaprasza, a gdy odpowiadam jej ze mam inne plany to mówi ze jestem agresywna, bo sformułowanie mam inne plany jest agresją, powinnam szczegółowo powiedzieć jej jakie to plany. 

Naruszała moją przestrzeń, przez wchodzenie do mojego pokoju bez pukania i ciagle sprawdzanie co robię. Piła moje wino bez pytania, kiedy 3 butelka zniknęła i zapytałam dlaczego kradnie mi wino, odpowiedziała ze lubi pic wino do obiadu i była w szoku ze w ogóle jej zarzucam kradzież. Tak samo zapalała moje świeczki w całym salonie, bo chciała się zrelaksować. 

Starałam się znaleźć jej chłopaka (nigdy jeszcze nie miała chłopaka) aby siebie odciążyć. Umówiłam wspólne spotkanie z fajnym chłopakiem. Niestety upiła go i wykorzystała seksualnie. Znajomy zapadł się pod ziemie. 

 Po tym zdarzeniu słyszałam tylko: no to kiedy przeprowadzisz mi kolejnego chłopaka. Oczywiście nigdy juz z nikim ja nie poznałam. Sama zaczęła sprowadzać mężczyzn z ulicy w wiadomo jakim celu. Wszędzie leżał gaz pieprzowy pochowany w moim chlebie, jedzeniu, pod poduszkami w salonie (robiła To tylko we wspólnym salonie, bo łóżko ma jednoosobowe). 

Staralam jej się zakomunikować, że to mi nie odpowiada. Odsunęłam się od niej i byłam z nią tylko na cześć i praktycznie mieszkam u chłopaka albo pracuje. 

Stwierdziła, ze moje zachowanie jest agresywne, ze musi brac leki żeby żyć w tym mieszkaniu. 

 

to jakis komedio dramat. znajdz inne mieszkanie i nic jej nie mow wczesniej, wypprowadz sie jak jej nie bedzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×