Nie nawidzę tego pięknego życia, co rusz spotykam większych matołków na swojej drodze

Jestem w sytuacji "bez wyjścia" zawsze jakieś jest ale w moim przypadku to jedynie rzucić w cholerę całe dotychczasowe życie i zacząć na nowo. A to by się wiązało z porzuceniem dzieci, rodziny.... Facet z którym żyję ma mnie za totalną ...kę, osobę bezradną i bezwartościową. A traktuje mnie najlepiej z całego otoczenia bo inni to już całkiem mnie skreślili i nawet na miano ...ki nie zasługuje. Nie chce mi się żyć....

Tak, nie ma to jak the b/i/l pisze jako kobieta ,śledzi Jej wpisy a potem p//i//////szy zakładając co rusz to nowe tematy oczerniające

nie ma to ,jak the b//i//l piszący z cudzego kompa, z cudzych kart telefonicznych zarejestrowanych na inną osobę

i co palancie bezmózgi 

Nie ma jak ... myśli że wszystko się kręci wokół niego....

Skąd bierzecie pewność że to co robicie jest dobre/najlepsze? Czy to już tak jest że muszę wybrać między własnym dobrym samopoczuciem a rodziną? 

Zostać i się męczyć albo odejść? 

Myślałam że ktoś się odezwie?