Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość littlewoman

Bardzo fałszywe koleżanki

Polecane posty

Gość littlewoman

Cześć wszystkim. Chcę się wygadać, może niewiele mi to pomoże, ale zawsze po czymś takim czuje się lepiej. Chce poruszyć bardzo popularny temat, z którym niejedna z nas się borykała. Chodzi o fałszywe znajomości. Jestem już dorosłą kobietą i na chwilę obecną z pewnością jestem w stanie powiedzieć, że w moim słowniku nie istnieje takie słowo jak przyjaciółka. Zostałam zraniona wielokrotnie przez koleżaneczki. Spowodowało to, że mam bardzo niskie poczucie własnej wartości i kompletnie sobie nie radze z relacjami wśród ludzi. Przez całe życie zadawałam sobie jedno pytanie: "co jest ze mną nie tak, ze inni tak mnie podle traktują"? Z czasem zaczęłam siebie za wszystko obwiniać, no bo przecież skoro tyle osób mnie nie lubi to znaczy, ze we mnie tkwi problem. Ale mój mąż stwierdził, że kompletnie nie miałam szczęścia do ludzi, i jak z boku obserwował wszystkie moje znajomości to doszedł do wniosku, że były one przesadnie toksyczne, a wszystkie moje koleżanki były zakompleksione aż do bólu. Chciałam dodać, że tworzę z mężem bardzo szczęśliwy i zgodny związek małżeński, jestem dobroduszną i wierną osobą, więc kompletnie nie mam pojęcia dlaczego nie mam żadnej znajomej.

Ale do rzeczy. Toksyczne koleżanki towarzyszyły mi od maleńkości. W podstawówce miałam taką jedną, która uwielbiała ploteczki, obgadywanie...po prostu to była jej druga natura. Na wszystkie dziewczyny z klasy mówiła, że są głupie i obleśne. Oczywiście jak później za plecami się okazało ja również padłam ofiarą jej kpin, i to podwójnie (ponieważ znała mnie najlepiej)! Zaczęła nastawiać inne koleżanki przeciwko mnie, na przerwach nie mogłam z nikim porozmawiać, każdy się ze mnie śmiał, bałam się chodzić do szkoły. Później ta dziewczyna zaczeła wypisywać do mnie nieprzyjemne smsy z wyzwiskami. Uwieżcie, z tych wiadomości śmiało wynikało, że jest podłą, zakompleksioną zazdrośnicą. Ale później poszłam do gimnazjum, nowe znajomości, i koleżanki... Hmm. myślałam, że będzie "normalnie". Niestety, chodziłam do szkoły na wsi. Wierzcie mi, na wsi nie istnieje takie słowo jak tolerancja. Połowa osób uczęszczających do tej szkoły pochodziła z patologicznych rodzin, gdzie kompletnie nie potrafili zaakceptować inności, nawet tego, że masz np. bluzkę ze sklepu, a nie z bazaru. Setki razy zostałam nawyzywana publicznie na korytarzu, że jestem sz... ku...dzi... bo mam ciuch ze sklepu albo markowy plecak (bo przecież skąd mogłam wziąć na to pieniądze? Na bank zarobiłam na ulicy). Myślałam, że poźniej w liceum bedzie o wiele lepiej, że ludzie są już dojrzalsi i nie obgadują się jak dzieci z zerówki, ale cóż. Miałam w klasie podstępne koleżaneczki, które same o sobie nie mówiły nic, a mnie ciągneły za język żebym jak najwięcej ze swojego życia prywatnego powiedziała, aby one potem miały sensacje i tematy do obgadywania mnie. Dodam, że miałam jedną koleżankę, która jak po czasie sie okazało kumpluje sie ze mną tylko i wyłącznie dla swoich korzyści, ponieważ byłam ambitną uczennicą i zawsze byłam przygotowana, robiłam dobre notatki, pomoce naukowe oraz świetne ściągi z przedmiotów typu "zapchaj dziura". No i to co najgorsze, myslałam, że gorzej być nie może, ale poszłam na studia. Było w porządku na początku. Byłam ostrożna już na znajomości. Miałam dwie koleżanki do bardzo luźnych rozmów, do spotkania sie czasem na drinka itp. Niestety, z czasem zauważyłam, że te moje koleżanki uwielbiają plotki. Uważałam na to co mówiłam, ale bardzo szybko to ja stałam się ich ofiarą. Jak przychodziły do mnie to po prostu wizytę u mnie traktowały jako gorący temat, żeby wyciągnąć jak najwięcej z mojego życia osobistego. Z czasem zauważyłam, że kumplują się ze mną, aby wyciągać ode mnie notatki i materiały na egzaminy. Później wyszłam za mąż, i mój mąż został w pracy wyjątkowo wyróżniony, ponieważ dostał bardzo korzystny awans (oczywiście nie mowa tu o milionach) ale do rzeczy. Wyobraźcie sobie jaką dostałam fale zazdrości, hejtu i zawiści ze strony tych dwóch koleżanek! Nie wierzyły, że nagle taka ja bede miała lepiej od nich. Że mam faceta, który dba o mnie, może zapewnić nam lepsze życie itp. Gdy usłyszałam, to co o mnie mówiły czułam się jakbym dostała w twarz. Nie będe przytaczać konkretnych słów, bo w internecie nikt nie jest anonimowy ale kapcie z nóg by wam pospadały. Byłam na tyle dorosła, żeby nie przejmować się tymi zazdrośnicami, ale w głębi duszy jak kładłam się spać to płakałam jak bóbr, ponieważ nie docierało to do mnie jak można być tak podłym człowiekiem, żeby tak kogoś upokorzyć. 

Po tych wszystkich sytuacjach zamknęłam się w sobie. Jestem kompletnie inną osobą. Nienawidzę ludzi. Mam ochotę zamknąć się w pokoju i do nikogo się nie odzywać. Kurczę, co ja mam zrobić. Przecież całe życie przede mną i dziesiątki innych znajomości np. w pracy, a ja na chwilę obecną mam już tak serdecznie ludzi, że załamuje mnie myśl przyszłych relacji. Nie zrozumcie mnie źle, ale mój mąż jest wspaniałym człowiekiem, któremu moge powiedzieć wszystko i to dzięki niemu jeszcze normalnie funkcjonuję, ale na litość boską, chciałabym chociaż raz w tygodniu wyjść z jakąś dziewczyną na kawę i porozmawiać o "dupie marynie" bez żadnych obowiązań, ale za każdym razem dostaję później liścia w twarz. Z drugiej strony nie rozumiem, po co wyżej wymienione koleżanki kumplowały się ze mną, przyjeżdzały do mnie, poświęcały mi swój czas na spotkania skoro tak bardzo mnie nie lubiły? Brak mi już słów. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wredna

Współczuję relacji z takimi ludźmi. Wszystko to przez zazdrość tacy ludzie żerują na emocjach innych (sprawiają, że twoja wartość spada do zera). Sprawia im to wielką satysfakcję to tak zwane wampiry energetyczne. Naszczeście masz męża, który cię wspiera i docenia (najważniejsze jest to co myślą o tobie bliscy bo to oni ciebie tak naprawdę znają). Odcięcie się od takich ludzi jest najlepszym wyjściem, a z czasem twoja samoocena i samopoczucie poprawią się. 

Pozdrawiam serdecznie 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×