Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

stokrotka

niezbyt ciekawa sytuacja w domu i chęć ucieczki

Polecane posty

Hej, doszło do tego, że muszę, MUSZĘ pojąć w końcu poważną decyzję, ale zbyt ciężko mi to zrobić. Chodzi o wyprowadzkę z domu, w którym jest do tego stopnia źle, że boję się wykonać jakiś ruch w tę stronę. Bardzo mi wstyd przed sobą to wszystko pisać, ale nie wiem już co mam robić i to przytłacza mnie do takiego stopnia, że mam ochotę zniknąć. Może zacznę od tego, że mam 21 lat i studiuję zaocznie, w tygodniu pracuję właściwie 6/7 dni, wciąż mieszkam w domu rodzinnym. Nie wspominam dobrze swojego dzieciństwa, ponieważ od kiedy pamiętam, mój ojciec przesadzał z alkoholem. Nie w takim stopniu jak teraz, ale kłótnie i awantury były na porządku dziennym, co prawda nie było przemocy, ale cała rodzina przeżywała psychiczne tortury, a oprócz mnie jest jeszcze trójka rodzeństwa. Moja mama jest z pozoru silną kobietą, no właśnie - na pozór. To cicha kobieta i mimo że nie daje sobie wejść na głowę, to potrzebuje dużo wsparcia, które za każdym razem odnajduje we mnie. Ojca nie ma całymi dniami w domu i z jednej strony bardzo za to w duchu dziękuję, a z drugiej jest to ciężkie bo nie pomaga w domu, nie utrzymuje nas i jest, jakby to ładnie ująć, najgorszą zakałą i nie zrozumcie mnie źle, nie piszę tego w złości. Po prostu takie są fakty. Mając na utrzymaniu większą rodzinę, oboje muszą się do tego przykładać - i mama, i on. Ale chodzi o to, że on właściwie żyje w domu jakby przychodził do hotelu. Mama jest dosyć skryta i chociaż ma koleżanki, ona nie jest w stanie powiedzieć tego żadnej z nich. Ja od zawsze miałam z mamą idealny kontakt, była i jest dla mnie jak przyjaciółka. Wraz z rozpoczęciem studiów chciałam bez wahania wyprowadzić się do miasta 200km ode mojego miejsca zamieszkania, chciałam się uwolnić od tego wszystkiego ale miałam też problemy ze zdrowiem, dlatego też to przełożyłam. Każda moja wzmianka o poszukiwaniu mieszkania (a raczej pokoju, bo o mieszkaniu samemu nie ma w ogóle mowy) kończyła się milczeniem, zmianą tematu, co automatycznie podcinało mi skrzydła. Wtedy to była ważna decyzja bo dopiero wkraczałam w dorosły świat i jedyne czego potrzebowałam to wsparcie, którego nie dostawałam. Moja mama bardzo nie chce, żebym się wyprowadzała, nie po złości, po prostu wydaje mi się, że jedynym jej oparciem jestem ja, najstarsza, która najwiecej rozumie i najwiecej przeszła. Teraz ojca w ogóle nie widać, tyle, jak przychodzi wieczorami, zazwyczaj na czworakach chociaż zdarza mu się przyjść z klasą, na dwóch nogach. Mam już tego wszystkiego dosyć, ostatnie dni są dla mnie torturą. Mama nic z tym nie robi bo się boi, z jednej strony nie mogę jej przez to znieść a z drugiej staram się chociaż trochę zrozumieć, dlaczego ona desperacko przy nim tkwi. Zagroziła, że poda go o alimenty i uspokoił się na kilka dni błagając, żeby nie odchodziła od niego, ale... no właśnie, kilka dni. Znowu jest to samo a ja czuję, jak się wypalam. Nie mam siły ani ochoty wracać do domu. Z każdym dniem słabnę. Boję się zostawić tutaj moją rodzinę, żyję w chorym przekonaniu, że muszę tutaj zostać i pilnować tego wszystkiego, dawać im wsparcie, zwłaszcza, że z kasą się nie przelewa od kiedy on przestał przynosić pieniądze do domu. Nie umieramy z głodu ale trzeba się pilnować. Boję się, że mama nie wytrzyma mojego wyjazdu, noc jestem jedyną, która ją podtrzymuje. Nie wiem co mam robić, jestem w takiej rozsypce, że nawet nie mam siły plakac a jestem w stanie wylać morze łez.,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aloevera

Napisalas "zyje w chorym przekonaniu, ze..." I dokladnie tak jest. Zyjesz w chorym przekonaniu, ze cos zmienisz, pomozesz, musisz potrzymywac matke na duchu itp. itd. Ty nic zmienic nie mozesz, a twoja matka nie chce z tysiaca powodow (zawsze jakis znajdzie, byle nie zaczac dzialac). Ty nikomu nie pomozesz, marnujesz jedynie sobie zycie. Jestes przynajmniej rocznikowo dorosla, czas spojrzec prawdzie w oczy i zaczac wlasne zycie. Ty nie jestes odpowiedzialna ani za matke ani za mlodsze rodzenstwo. Obowiazkiem matki jest ten problem raz na zawsze rozwiazac. Czy chcecie zyc tak dalej?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×