Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gość

Z pogodnej dziewczyny jaka byłam zrobiła się zgorzkniala jeszcze nie stara kobieta jak to zmienic

Polecane posty

Gość Gość
6 godzin temu, Gość Kasia napisał:

Mam męża i trójkę dzieci. Jestem wykończona wszystkim. Nie mam o to pretensji do męża, bo on i tak cierpliwy jest, czasem tylko jak go coś dołuje to napije się i pójdzie spać spokojnie. 

Nie potrafię walczyć z otyłością. Zawsze przegrywam 😭 jestem do niczego 

Jedyna droga do schudniecie to zabranie się za siebie raz a porządnie. Nie poddanie się kiedy przyjdzie kryzys tylko dalszą walka... W tym nie ma drugi na skróty. To nie tylko zmiana zawnetrzna ale wewnętrzna. 

Życzę dużo silnej woli i siły 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
19 minut temu, Gość Gosc napisał:

Mam smartfona od 3 lat tego samego za 100 z lombardu 😉 internet mam bo firmowy numer meza i mozna korzystac do woli.

Czyli maz pracuje a cieplej wody nie macie w domu? Kuchenki na raty tez nie mozecie kupic?

wiec dlaczego nie dorobisz zamiast tu siedziec? Mozna wieczorami rozkladac towar w sklepach, byc niania na kilka godzin wieczorami. Bedzie na kosmetyki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
38 minut temu, Gość Gość napisał:

Chodzi o rezygnację z glutenu?

Nie o to chodzi, chociaż to będzie tak przy okazji. W chlebie jest wbrew pozorom bardzo dużo cukru (węglowodany), za dużo. I to właśnie pobudza apetyt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Vvnnncc

Praca zabija radosc zycia. Codziennie to wstawanie ogladanie tych wrednych mord. Zapierdalanie. Nienawidze tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 godzinę temu, Gość Naemigracji napisał:

To mnie zacytowałaś

A jak myslisz, czy gdybys byla z mezem w Polsce byloby ok?

Czy moze jakbys byla znowu singielka byloby ok?

Bo ja juz sama nie wiem czy pakowac walizki i wracac do Polski czy moze problem jest we mnie i niezaleznie od miejsca bede meczyc sie. Szkoda mi meza, bo on jest ok, chce zeby miedzy nami bylo dobrze, zebysmy spedzali czas razem. Wiadomo jak to jest - klotnie tez bywaja, ale bez patologicznych zachowan.

Czasem sobie mysle, ze za szybko wyszlam za maz - 10 m-cy znajomosci, poznalam go swiezo po rozstaniu, z wczesniejszym facetem bylam 8 lat 

sama juz nie wiem czy w Polsce bedzie lepiej...

Niestety jestem osoba, ktora szybko odnajduje minusy i to mnie doluje. Nie wiem czy optymizmu mozna sie nauczyc

Kochana nie doprecyzowałam - ja mieszkam w Polsce cały czas za granicę kraju wyjeżdżałam jedynie turystycznie. Także stres i napięcie towarzyszące rutynie życia nie zależy od szerokości geograficznej 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
58 minut temu, Gość gosc napisał:

Kupić działkę i uprawiać ją razem z mężem i dziećmi. Wspaniale relaksuje pod warunkiem, że spędzasz na niej czas bez presji.

coraz lepsze porady kołczingowe grzebanie w ziemi jak kret lekiem na niepokoje wewnętrzne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 godzinę temu, Gość Gosc napisał:

Zycie mi sie troche pogmatwało i nie z mojej winy. Jak czytam takie rady wez kapiel, pobiegaj i pocwicz na swiezym powietrzu, zrob makijaz to jeszcze wiekszego mam dola. Otoz finansowo klapa i to wielka, zmieni sie to jak bede mogla wiecej dorobic. Nie mam w domu cieplej wody. Nie mam pieniedzy na kosmetyki. Nie mam kasy zeby zalozyc wygodne spodnie w ktorych moglabym sobie pocwiczyc mimo ze to nie jest wielki wydatek ale dla mnie kazdy grosz sie liczy bo inaczej gloduje, ba nie mam normalnych spodni zeby wyjsc. Ludzie wy naprawde doceniajcie to co macie. Moim najwiekszym marzeniem jest kuchenka do kuchni a nie spokoj od dzieci.

Gdybym miała podobną sytuacje i w grę wchodziłaby wegetacja moich dzieci, gdyż mąż jakiś niemota co to dorobić nie potrafi to kazałabym mu handlować narkotykami i kazała mu włożyć strach o wolność w buty - strachem dzieci nie nakarmi a sama poszłabym kraść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
27 minut temu, Gość Gosc napisał:

Czyli maz pracuje a cieplej wody nie macie w domu? Kuchenki na raty tez nie mozecie kupic?

wiec dlaczego nie dorobisz zamiast tu siedziec? Mozna wieczorami rozkladac towar w sklepach, byc niania na kilka godzin wieczorami. Bedzie na kosmetyki

Wiem tylko bardziej mi dowalisz ale co mi tam.. Mam dwojke malych dzieci nie moge pracowac ile chce. Maz malo zarabia ale lubi swoja prace i nie zmuszam go zeby zmienial na sile. 3 lata temu nie mieszkalismy w takich warunkach. Pisalam wczesniej ze wszytko sie pogmatwało. Wybralismy tak bo na dluzsza mete jest korzystniej nie stac nas na wynajem bo dzieci sa male a nie dostaly sie do przedszkola, prywatnych w okolicy nie ma. Dom bedzie meza bo jest jedynakiem i lepiej tutaj wkladac kase a ze dom jest do generalnego remontu no coz..  Nie ma mowy o kredycie bo jeden splacamy ktory poszedl na remont pietra u matki gdzie mieszkalismy wczesniej ale tam juz nie bedziemy mieszkac. Nie chcemy sie pakowac w kolejny kredyt, tyle ile mamy wkladamy w dom niz jakby mialo brakowac do kolejnej raty.. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa
11 godzin temu, Gość Gość napisał:

Jw. Kiedyś byłam pogodna wiecznie rozesmiana dziewczyna po czym wyszłam za mąż i trudy życia i jestem strasznie zgorzkniala. Nie mam wsparcia męża wciąż tylko kierat dom, dzieci, sprzątanie, zadania, praca. Dziewczyny jak zmienić siebie, skąd czerpać pozytywną energię? 

Z kosmosu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa
10 godzin temu, Gość eleonora napisał:

kobiety szukajcie radości w takich rzeczach jak gang-bang,cokold.Zobaczycie że potem świat nabierze kolorów

Chciałaby spróbować, ale wstydzę się 😛

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość gosc napisał:

Kupić działkę i uprawiać ją razem z mężem i dziećmi. Wspaniale relaksuje pod warunkiem, że spędzasz na niej czas bez presji.

Pod warunkiem, że się lubi spędza  tak czas.  Dla mnie i męża to byłaby jakaś kara. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Im czlowiek starszy tym bardziej smetny. Nie bedzie radosci u mnie tez nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Im czlowiek starszy tym bardziej smetny. Nie bedzie radosci u mnie tez nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
1 godzinę temu, Gość gość napisał:

Gdybym miała podobną sytuacje i w grę wchodziłaby wegetacja moich dzieci, gdyż mąż jakiś niemota co to dorobić nie potrafi to kazałabym mu handlować narkotykami i kazała mu włożyć strach o wolność w buty - strachem dzieci nie nakarmi a sama poszłabym kraść.

Czysta patologia skąd się biorą tacy ludzie. Pewnie z patologii !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
3 minuty temu, Gość Gosc napisał:

Czysta patologia skąd się biorą tacy ludzie. Pewnie z patologii !

Łatwo się ocenia gdy dostało się wsparcie od rodziny w postaci mieszkania czy choćby możliwości wykształcenia się. Przykre że ludzie w pl żyją w takich warunkach. Wiem że łatwo mówić ale coś bym pokombinowala poszła do opieki itp... I kupiła bojler na wodę. Ciepła woda to podstawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
2 godziny temu, Gość Gosc napisał:

Wiem tylko bardziej mi dowalisz ale co mi tam.. Mam dwojke malych dzieci nie moge pracowac ile chce. Maz malo zarabia ale lubi swoja prace i nie zmuszam go zeby zmienial na sile. 3 lata temu nie mieszkalismy w takich warunkach. Pisalam wczesniej ze wszytko sie pogmatwało. Wybralismy tak bo na dluzsza mete jest korzystniej nie stac nas na wynajem bo dzieci sa male a nie dostaly sie do przedszkola, prywatnych w okolicy nie ma. Dom bedzie meza bo jest jedynakiem i lepiej tutaj wkladac kase a ze dom jest do generalnego remontu no coz..  Nie ma mowy o kredycie bo jeden splacamy ktory poszedl na remont pietra u matki gdzie mieszkalismy wczesniej ale tam juz nie bedziemy mieszkac. Nie chcemy sie pakowac w kolejny kredyt, tyle ile mamy wkladamy w dom niz jakby mialo brakowac do kolejnej raty.. 

Jak to do przedszkola sie nie dostaly skoro samorzady musza zagwarantowac miejsce? 

Nie dowalam, bo sama jestem w dołku, ale ja wiem, że moja obecna sytuacja to wina moich wyborów. Czy mam wyjscie? Tak, ale wolę mówić, że tak ma być i już. Czyli po prostu szukam wytłumaczenia na swoją bierność. 

Widzisz jak to jest. Poświęciłaś się dla dzieci i męża żeby mógł być w słabo płatnej pracy, bo jest tam happy. W takim razie on powinien dać z siebie więcej np.opiekować się dziećmi żebyś mogła sobie dorobić. Moja koleżanka sprząta dom u jednej kobiety i dostaje za to 100zl, praca na 4-6h. Jezdzi tam w soboty i ma 400zl/m-c na swoje potrzeby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
5 minut temu, Gość Gosc napisał:

Łatwo się ocenia gdy dostało się wsparcie od rodziny w postaci mieszkania czy choćby możliwości wykształcenia się. Przykre że ludzie w pl żyją w takich warunkach. Wiem że łatwo mówić ale coś bym pokombinowala poszła do opieki itp... I kupiła bojler na wodę. Ciepła woda to podstawa

Czesem nie ma wyjscia i musimy sobie radzic sami. Nie ma co szukac pomocy w mopsie. Sam bojler duzo nie pomoze. Nie ma elektryki w lazience i polowie domu. Dopiero co nowy dach zrobiony ale nie do konca. Nie mozna brac sie za jedno jesli drugie nie zrobione a na wszystko kasy nie ma. No i jak czlowiek ma byc radosny? Sami sie piszemy na takie warunki ale nie ma sensu siedziec na wynajmie bo i tak sie nic nie odlozy. Tak jest chwilowo bo nie moge pracowac na pelny etat bo dzieci i jest masa wydatkow ale przyjdzie czas ze bedzie lepiej. Jednak mam dni ze dobijaja mnie takie warunki i chodze wiecznie nadasana.. mam wrazenie ze sie cofam bo wczesniej zylismy w normalnych warunkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewa19087

Szczerze mowiac to temat dal mi bardzo duzo do myslenia. Mieszkam w Irlandii I od lat narzekam jak bardzo nie lubie irlandzkiej pogody I ludzi, narzekam ze nie osiagnelam tego co zamierzalam, narzekam ze kolezanki maja lepiej pde mnie. Przed slubem szalalam ile moglam, jezdzilam po swiecie I czasem bardzo bardzo mi tego brakuje. 

Po Waszych wpisach postanowilam z wiecznym narzekaniem I byc znow ta szczesliwa dziewczyna, bo szczescie to stan umyslu I powinnam sie cieszyc z tego co mam. Tak, malzenstwo to rutyna ale czesto I bardzo dobre chwile. 

Pozdrawiam I mam nadzieje, ze dobre chwile dla nas wszystkich powroca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
11 minut temu, Gość Gosc napisał:

Jak to do przedszkola sie nie dostaly skoro samorzady musza zagwarantowac miejsce? 

Nie dowalam, bo sama jestem w dołku, ale ja wiem, że moja obecna sytuacja to wina moich wyborów. Czy mam wyjscie? Tak, ale wolę mówić, że tak ma być i już. Czyli po prostu szukam wytłumaczenia na swoją bierność. 

Widzisz jak to jest. Poświęciłaś się dla dzieci i męża żeby mógł być w słabo płatnej pracy, bo jest tam happy. W takim razie on powinien dać z siebie więcej np.opiekować się dziećmi żebyś mogła sobie dorobić. Moja koleżanka sprząta dom u jednej kobiety i dostaje za to 100zl, praca na 4-6h. Jezdzi tam w soboty i ma 400zl/m-c na swoje potrzeby.

Maz ma nienormowany czas pracy i wypadaja mu soboty. Mam mu kazac zmienic prace zeby wracal zmeczony lub zestresowany dla pieniedzy? I pozniej wszystko sie posypie..Nie o to w zyciu chodzi. Tak jak mowie to chwilowe bo dzieci musza isc do przedszkola i pozniej bedzie finansowo lepiej ale dobijaja mnie te warunki..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 827474929
24 minuty temu, Gość Gosc napisał:

Czesem nie ma wyjscia i musimy sobie radzic sami. Nie ma co szukac pomocy w mopsie. Sam bojler duzo nie pomoze. Nie ma elektryki w lazience i polowie domu. Dopiero co nowy dach zrobiony ale nie do konca. Nie mozna brac sie za jedno jesli drugie nie zrobione a na wszystko kasy nie ma. No i jak czlowiek ma byc radosny? Sami sie piszemy na takie warunki ale nie ma sensu siedziec na wynajmie bo i tak sie nic nie odlozy. Tak jest chwilowo bo nie moge pracowac na pelny etat bo dzieci i jest masa wydatkow ale przyjdzie czas ze bedzie lepiej. Jednak mam dni ze dobijaja mnie takie warunki i chodze wiecznie nadasana.. mam wrazenie ze sie cofam bo wczesniej zylismy w normalnych warunkach.

Dlatego życie dorosłe powinno się planować. Jakbyście z dziećmi poczekali do postawienia domu to moglibyście do tego czasu razem pracować, a tak siedzicie w domu bez czesci dachu, bez elektryki i grzejac wode w garnku.

Żyj w takim razie z myślą, że do celu coraz bliżej, bo inaczej zwariujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DepresyjnaMamuska

A ja mam fajnego męża, całkiem spoko dziecko (marudzi przy jedzeniu i słabo śpi, ale poza tym jest fajne:) ), mieszkanie w zielonej okolicy, dobrą pracę i póki co stabilność finansową, a także zagraniczne wakacje 2x w roku i wiecie co? Też jestem zgorzkniała. To nie zależy od finansów, męża, dzieci, to chyba zależy od tego, co siedzi w nas. Długo nad tym myślałam i wydaje mi się, że jak jesteśmy młodsi, bez zobowiązań, to wydaje nam się, że podbijemy świat, że będziemy robić jakieś super rzeczy, mamy marzenia, ale nie mamy na ich realizację, więc marzymy i marzymy. A potem przychodzi szara rzeczywistość: mąż może i mało zarabia ale się jakoś w nim zakochało i nie chce się rozstać, a bo kredyt, bo codzienna praca 8 godzin plus dojazdy, bo dziecko choruje, bo trzeba się spotkać z nielubianą szwagierką i tak dalej mogłabym wymieniać. I czasem tylko przypominają się marzenia i człowiek żałuje, że już za późno albo że zobowiązania nie pozwalają. W dodatku jest się coraz starszym i coraz mniejsze znaczenie ma ten kolejny obejrzany film (bo i tak nie ma z kim o nim podyskutować, a wyjście było na szybkiego bo akurat teściowa zgodziła się zostać z dzieckiem), naukę czegoś nowego (bo i tak nie wykorzystam), schudnięcie (bo w zasadzie po co? i tak już jestem coraz starsza i mniej atrakcyjna).

Ja na przykład znam pięć języków i za czasów studenckich to było super - znajomości zagraniczne, konwersacje przez internet, mnóstwo znajomych na FB. Ale co z tego, skoro teraz nikt nie ma czasu pogadać, bo wieczorem robię obiad na następny dzień, pracuję albo sprzątam. Nie ma jak się spotkać, bo trzeba by lecieć z całą rodziną albo jakoś zorganizować ich pozostanie w domu (obiady itd), a kiedyś wszystko było jakieś takie... łatwiejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tania
14 godzin temu, Gość Gosc napisał:

Nie wszystkie. Bywają bardzo spokojne, ale to nie znaczy, ze okres bunty kiedyś nie nastąpi. Brak snu, choroby dziecka, troska bardzo wiele nas kosztuje. Będziesz miała dziecko to się przekonasz co to jest macierzyństwo. 

A kto wam powiedział, że macierzyństwo, dorosłe życie to bajka. Wszyscy tak maja ale tylko niektórzy jak widać dziwią się, że tak jest. Twoi rodzice mieli lekko? Wątpię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Zgadzam się z powyższym. Jeśli nie ma jakiś większych problemów typu choroba, totalna bieda itp.... To trzeba cieszyć się z drobiazgów, tylko jak ktoś Pisal fajnie mieć obok kogoś kto rozsmieszy doceni bo jeśli ktoś obok wiecznie narzeka doluje lub zwala winę na drugą połówkę za wszystkie problemy to tak jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hahaha
9 minut temu, Gość DepresyjnaMamuska napisał:

A ja mam fajnego męża, całkiem spoko dziecko (marudzi przy jedzeniu i słabo śpi, ale poza tym jest fajne:) ), mieszkanie w zielonej okolicy, dobrą pracę i póki co stabilność finansową, a także zagraniczne wakacje 2x w roku i wiecie co? Też jestem zgorzkniała. To nie zależy od finansów, męża, dzieci, to chyba zależy od tego, co siedzi w nas. Długo nad tym myślałam i wydaje mi się, że jak jesteśmy młodsi, bez zobowiązań, to wydaje nam się, że podbijemy świat, że będziemy robić jakieś super rzeczy, mamy marzenia, ale nie mamy na ich realizację, więc marzymy i marzymy. A potem przychodzi szara rzeczywistość: mąż może i mało zarabia ale się jakoś w nim zakochało i nie chce się rozstać, a bo kredyt, bo codzienna praca 8 godzin plus dojazdy, bo dziecko choruje, bo trzeba się spotkać z nielubianą szwagierką i tak dalej mogłabym wymieniać. I czasem tylko przypominają się marzenia i człowiek żałuje, że już za późno albo że zobowiązania nie pozwalają. W dodatku jest się coraz starszym i coraz mniejsze znaczenie ma ten kolejny obejrzany film (bo i tak nie ma z kim o nim podyskutować, a wyjście było na szybkiego bo akurat teściowa zgodziła się zostać z dzieckiem), naukę czegoś nowego (bo i tak nie wykorzystam), schudnięcie (bo w zasadzie po co? i tak już jestem coraz starsza i mniej atrakcyjna).

Ja na przykład znam pięć języków i za czasów studenckich to było super - znajomości zagraniczne, konwersacje przez internet, mnóstwo znajomych na FB. Ale co z tego, skoro teraz nikt nie ma czasu pogadać, bo wieczorem robię obiad na następny dzień, pracuję albo sprzątam. Nie ma jak się spotkać, bo trzeba by lecieć z całą rodziną albo jakoś zorganizować ich pozostanie w domu (obiady itd), a kiedyś wszystko było jakieś takie... łatwiejsze.

Tak tak, znasz sto języków trolu buhehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zmęczona
3 godziny temu, Gość Vvnnncc napisał:

Praca zabija radosc zycia. Codziennie to wstawanie ogladanie tych wrednych mord. Zapierdalanie. Nienawidze tego.

Mam to samo. A w weekendy odsypianie calego tygodnia wiec nic z niego nie mam. Dramat. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Szczęście to stan umysłu i trzeba myśleć pozytywnie.

Ja mam synka z autyzmem i myślę że gdybym miała zdrowe dziecko to byłabym w 100%szczęśliwa ale widzę że ludzie i tak nie są szczęśliwi mając zdrowe dzieci.🙄

Chyba przez ta moja sytuację nauczyłam się myśleć optymistycznie i mam gdzieś co mówią inni bo wiem że i tak będą mówić. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
35 minut temu, Gość DepresyjnaMamuska napisał:

A ja mam fajnego męża, całkiem spoko dziecko (marudzi przy jedzeniu i słabo śpi, ale poza tym jest fajne:) ), mieszkanie w zielonej okolicy, dobrą pracę i póki co stabilność finansową, a także zagraniczne wakacje 2x w roku i wiecie co? Też jestem zgorzkniała. To nie zależy od finansów, męża, dzieci, to chyba zależy od tego, co siedzi w nas. Długo nad tym myślałam i wydaje mi się, że jak jesteśmy młodsi, bez zobowiązań, to wydaje nam się, że podbijemy świat, że będziemy robić jakieś super rzeczy, mamy marzenia, ale nie mamy na ich realizację, więc marzymy i marzymy. A potem przychodzi szara rzeczywistość: mąż może i mało zarabia ale się jakoś w nim zakochało i nie chce się rozstać, a bo kredyt, bo codzienna praca 8 godzin plus dojazdy, bo dziecko choruje, bo trzeba się spotkać z nielubianą szwagierką i tak dalej mogłabym wymieniać. I czasem tylko przypominają się marzenia i człowiek żałuje, że już za późno albo że zobowiązania nie pozwalają. W dodatku jest się coraz starszym i coraz mniejsze znaczenie ma ten kolejny obejrzany film (bo i tak nie ma z kim o nim podyskutować, a wyjście było na szybkiego bo akurat teściowa zgodziła się zostać z dzieckiem), naukę czegoś nowego (bo i tak nie wykorzystam), schudnięcie (bo w zasadzie po co? i tak już jestem coraz starsza i mniej atrakcyjna).

Ja na przykład znam pięć języków i za czasów studenckich to było super - znajomości zagraniczne, konwersacje przez internet, mnóstwo znajomych na FB. Ale co z tego, skoro teraz nikt nie ma czasu pogadać, bo wieczorem robię obiad na następny dzień, pracuję albo sprzątam. Nie ma jak się spotkać, bo trzeba by lecieć z całą rodziną albo jakoś zorganizować ich pozostanie w domu (obiady itd), a kiedyś wszystko było jakieś takie... łatwiejsze.

👍święta prawda

to chyba chodzi o to że jak człowiek młody to miał marzenia i plany i wszystko było dopoero przed nim 

teraz już mamy pozamiatane 😂 trzeba tylko pchać ten kierat co się ma😂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18 minut temu, Gość Zmęczona napisał:

Mam to samo. A w weekendy odsypianie calego tygodnia wiec nic z niego nie mam. Dramat. 

Dokładnie. Padłam w czwartek o 18 (po powrocie z pracy, bez kąpieli i kolacji) i wstałam następnego dnia dopiero o 9 i tylko dlatego, że mieliśmy jechać na groby i robić dobrą minę do złej gry kłamiąc nad grobami zmarłych jakie to życie jest super, ponieważ spotkaliśmy członków rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sfrustrowana

Forsa jednak daje szczescie. Jak jest zdrowie i uroda to tak. No i kochajace malzenstwo.

moja kuzynka ma wszystko ulatwione. Dostali duzo kasy od rodzicow meza na dobre mieszkanie w duzym miescie, czyli start z glowy bez stresu. Ona urodzila dziecko i wrocili sobie z malutkim do tego mieszkania do polski. Ladna wyluzowana. Ma na wszystko. Nie musza sobie odmawiac.

tak jak my bo budujemy dom. Gnieciemy sie w 1 pokoju w 3.

jestem niepotrzebna mezowi. Wlasnie sie poklocilismy o to ze dziecko nie chcialo isc spac a on je przejmuje na usypianie, ja mam przerabane w dzien. Znosze rozne rzeczy nawet nie bede pisac.

czuje sie strasznie samotna. Mam 35 lat. Maz nalega na drugie dziecko.i ucieka na cale dnie do pracy. Od pon do soboty.

mieszkamy z moimi rodzicami wiec mi pomagaja bo bym chyba zwariowala ale takim kosztem ze mama sie na mnie wydziera o byle co. Ze dziecko nawet nie ma swojego pokoju ani ja zeby chociaz chwile w nim pobyc.

nie wiem moze marudze. Moze jak zbudujemy dom tez mi bedzie zle. Chce tylko zebysmy wszyscy byli zdrowi a reszta jakos moze sie poprawi.

jak patrze na nastolatki to mi zazdrosc. Nie dosc ze sa piekne a ja nie bylam to takie szczesliwe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pytanie do mamy o niku cuk

Ja tez tak mialam po urodzeniu dziecka ktore ma duzo alergii pokarmowych i egzeme. Bardzo trudno jest z takim dzieckiem. Mam pytanie do mamy pod nikiem cukinia. Po czym poznalas ze Twoje dziecko ma autyzm. Pyta bo moj syn bardzo malo mowi a ma juz 4 lata. Pozdrawiam. Magda 37

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×