Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czy są jakieś określenia, którymi nazywali Was rodzice w dzieciństwie, bolesne określenia które zostały Wam w pamięci do dziś i czasem wracają?

Polecane posty

Gość gość

Mój ojciec był nerwowy jak matka, ale on nawet gorszy, bo obrażał słownie, całe życie chciał mieć tylko telewizor i święty spokój, więc kiedy coś mi wolniej szło jako cztero-pięciolatce, np. wolniej sznurowałam buty, z pogardą mówił do mnie: "Szybciej, ty ofiaro losu!", "Szybciej guzdrało!". Zostało do dziś, pamiętam to jako wielki ból.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masza

Moja matka nigdy nie liczyła się z moim zdaniem i zawsze powtarzała ,,Co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie". Patrzyła na mnie z obrzydzeniem i zawsze wytykała mi moje rzekome wady w wyglądzie. Stosowała też przemoc fizyczną i psychiczną, dlatego zdechnie sama w nędzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11 minut temu, Gość Masza napisał:

Moja matka nigdy nie liczyła się z moim zdaniem i zawsze powtarzała ,,Co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie". Patrzyła na mnie z obrzydzeniem i zawsze wytykała mi moje rzekome wady w wyglądzie. Stosowała też przemoc fizyczną i psychiczną, dlatego zdechnie sama w nędzy.

I nie masz z tego powodu żadnych problemów w życiu dorosłym? Ja mam (autorka wątku). Czasem mam doły, czuję się nikim gdy mi coś nie wyjdzie. U mnie ojciec wyzywał od guzdrał i ofiar losu, a matka była wymagająca i nieczuła, ogółem mam wrażenie że nie miałam w żadnym z nich oparcia emocjonalengo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

U mnie było z imieniem. Zawsze jak byłam grzeczna to mama mówiła do mnie Dorotko, a jak coś jej nie pykło to mówiła Dorota. To było mega poniżające... Teraz to odczuwam z perspektywy lat jako dorosła kobieta. I kiedy ktoś zwraca się do mnie Dorota (bo jak inaczej do osoby dojrzałej) to przypomina mi się dzieciństwo. Traumę mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
Przed chwilą, Gość gość napisał:

U mnie było z imieniem. Zawsze jak byłam grzeczna to mama mówiła do mnie Dorotko, a jak coś jej nie pykło to mówiła Dorota. To było mega poniżające... Teraz to odczuwam z perspektywy lat jako dorosła kobieta. I kiedy ktoś zwraca się do mnie Dorota (bo jak inaczej do osoby dojrzałej) to przypomina mi się dzieciństwo. Traumę mam.

To ja mam identycznie z mężem 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 minuty temu, Gość Gosc napisał:

To ja mam identycznie z mężem 

Widzisz, a inni tego nie rozumieją... Twój mąż ma taką traumę? To jest straszne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
Przed chwilą, Gość gość napisał:

Widzisz, a inni tego nie rozumieją... Twój mąż ma taką traumę? To jest straszne.

Nie nie,  on się zachowuje tak, jak Twoja matka, przez 15 lat związku skutecznie obrzydził mi moje imię, mimo że zawsze uważałam je za piękne.  Ale jak stosuje pełną jego formę, to już wiem że nie będzie to miła rozmowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 minutę temu, Gość Gosc napisał:

Nie nie,  on się zachowuje tak, jak Twoja matka, przez 15 lat związku skutecznie obrzydził mi moje imię, mimo że zawsze uważałam je za piękne.  Ale jak stosuje pełną jego formę, to już wiem że nie będzie to miła rozmowa

Acha, czyli to Twoja bolączka. Niestety to się odbija na całym życiu i czujesz się z tym okropnie. Dokładnie tak jak mówisz, forma imienia sygnalizuje co się święci. A teraz np. ja w pracy mam super ludzi i nikt na nikogo krzywo nie patrzy, ale jak słyszę Dorota... to sama wiesz co wtedy się czuje. Ja z tym cały czas walczę, póki co z marnym skutkiem. Życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11 minut temu, Gość gość napisał:

U mnie było z imieniem. Zawsze jak byłam grzeczna to mama mówiła do mnie Dorotko, a jak coś jej nie pykło to mówiła Dorota. To było mega poniżające... Teraz to odczuwam z perspektywy lat jako dorosła kobieta. I kiedy ktoś zwraca się do mnie Dorota (bo jak inaczej do osoby dojrzałej) to przypomina mi się dzieciństwo. Traumę mam.

wredna jesteś. ludzie tu o prawdziwych obelgach, a ty udajesz ze ciebie bolało ze matka do ciebie po imieniu mowila? to jak miała mowic, Burek, do nogi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Wszystkie teksty z wyzej wymienionych + ciagle porownywanie do innych, ale jak ja cos chcialam (np jechac na wycieczke klasowa) to slyszalam "Ty nie jestes wszyscy". No i za ten tekst w sumie dziekuje. Generalnie tzw zimny chow, terror kosciolkowy mamy i alkoholizm ojca. Jako dziecko/nastolatka czulam sie zawsze gorsza, staralam sie spelnic ich wymagania, ale zawsze bylo "za malo". Pozniej dotarlo do mnie, ze "nie jestem wszyscy" i mam gleboko w doopie co kto sobie mysli. Zbuntowalam sie, zaczelam "po swojemu". Dzis mam 30lat, z negatywnych: pale szlugi (aktualnie rzucam chyba setny raz) nie potrafie prosic o pomoc, nienawidze gdy ktos probuje mna rzadzic. Z pozytywnych: samodzielna, odwazna, bezposrednia, stanowcza, brak kompleksow, wytrwala w dazeniu do celu, nikogo poza soba sama nie slucham. Rodzicom wybaczylam, choc zajelo mi to troche czasu.  W sumie widze wiecej plusow niz minusow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13 minut temu, Gość gość napisał:

wredna jesteś. ludzie tu o prawdziwych obelgach, a ty udajesz ze ciebie bolało ze matka do ciebie po imieniu mowila? to jak miała mowic, Burek, do nogi?

Psychika człowieka jest bardzo złożona i nie wiesz co kogo boli najbardziej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oddam

tak. ojciec kiedyś do mnie powiedział żebym sprzątnęła jego talerz z pokoju. Ja powiedziałam że nie jestem służącą ,a on mówi "w tym domu jesteś służącą i będziesz, jesteś dla mnie zerem i gównem do deptania"

Miałam wtedy 17 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jsjs

Ja bardzo często słyszałam, że jestem pasożytem. Koleżanki do momentu znalezienia pracy po studiach, czyli 25-26 lat siedziały w kieszeni u rodziców, robiły bezprzyszlowciowe studia, ciuchy, dosłownie kieszonkowe brały. Ja od 20 r.z nie brałam od rodziców ani grosza, lekarzy, ciuchy, wszystko opłacalna sobie sama, a i tak byłam pasożytem dopóki nie znalazłam męża i się nie wyprowadzilam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jsjs
30 minut temu, Gość Oddam napisał:

tak. ojciec kiedyś do mnie powiedział żebym sprzątnęła jego talerz z pokoju. Ja powiedziałam że nie jestem służącą ,a on mówi "w tym domu jesteś służącą i będziesz, jesteś dla mnie zerem i gównem do deptania"

Miałam wtedy 17 lat.

Ja nawet nie jestem w stanie spamiętać takich tekstów, było ich zbyt dużo. Było ich tyle, że z czasem nauczyłam się je ignorować. Jasne, że bolało, ale nauczyłam się nie dawac po sobie tego poznać, z czasem traktowałam to jako coś "normalnego"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jdfasa

mama była bardzo nerwowa i w nerwach potrafiła mnie równo zwyzywać, ale jej to wybaczyłam, bo potrafiła mnie potem przeprosić i mnie kochała; wybaczyłam jej wszystkie błędy, ale dopiero gdy sama wyszłam za mąż i urodziłam dziecko. Nie mogę jednak zapomnieć, że moja chrzestna- siostra mamy, z którą mieszkaliśmy przez ścianę mówiła o mnie niefajnie, w zasadzie chyba tylko żeby mi dokuczyć, bo nawet nie w zlości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jdfasa

Mój syn natomiast bardzo przeżywa nawet gdy się na niego złoszczę i zmieniam ton na bardziej surowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość2

Mi za to skóra cierpnie, gdy ktoś zdrabnia moje imię. Zawsze, gdy moja mam używała zdrobnienia mojego imienia, oznaczało to, że albo ona czegoś chce, albo komuś naobiecywała, że coś zrobię i będę musiała się tym zająć, czy mam na to ochotę i czas, czy też nie...

Od taty za to usłyszałam, że jestem "nieudanym eksperymentem" - boli do dziś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tak, w dzieciństwie słyszałam bardzo wiele określeń, które nie nadają się do cytowania. Czy to wpłynęło na mnie, czy odbiło się w dorosłości? Nie. Jedyne czego mnie to nauczyło to to, jak wyglądają nieprawidłowe relacje rodzinne i czego ja absolutnie nie powielam względem własnych dzieci. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 godziny temu, Gość Masza napisał:

Moja matka nigdy nie liczyła się z moim zdaniem i zawsze powtarzała ,,Co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie". Patrzyła na mnie z obrzydzeniem i zawsze wytykała mi moje rzekome wady w wyglądzie. Stosowała też przemoc fizyczną i psychiczną, dlatego zdechnie sama w nędzy.

Ulubione powiedzonko mojego taty 🙂 raz rozmawial z nami jak z doroslymi i poziomu doroslych oczekiwal, a raz odzywal sie w ten sposob albo wolal nas tych samym gwizdem co psa. 

Powiem tak...wrocilo do nich obojga z nawiazka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9 minut temu, NaugthyBitch napisał:

Tak, w dzieciństwie słyszałam bardzo wiele określeń, które nie nadają się do cytowania. Czy to wpłynęło na mnie, czy odbiło się w dorosłości? Nie. Jedyne czego mnie to nauczyło to to, jak wyglądają nieprawidłowe relacje rodzinne i czego ja absolutnie nie powielam względem własnych dzieci. 

A nie możesz podać choć jednego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktokolwiek

Było dużo i ciekawie, większość nie przejdzie tu przez cenzurę. Poza tym dla "tatusia" byłam szmatą, małpą, wyśmiewał się z mojego wyglądu wpędzając mnie w coraz to większe kompleksy. I jego myśl przewodnia że on miał w'życiu źle to dlaczego jego dzieci mają mieć lepiej ...

Patologia eh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Gość gość napisał:

A nie możesz podać choć jednego?

Nie przejdzie przez cenzurę Kafeterii niestety. Więc możesz się domyślić. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biedronka bez ogonka

Coz, naughty pewnie dlatego jest taka wredna i surowa. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kate

Tata często, gdy był zły na mnie, nazywał mnie .... Czułam się tym upokorzona, bo pomimo że święta nie byłam i zdarzyło mi się na noc do domu nie wrócić, to jednak dziewictwo zachowałam dla męża. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kate

S..a-  tak mnie nazywał. Ech, ta cenzura.. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Gość Biedronka bez ogonka napisał:

Coz, naughty pewnie dlatego jest taka wredna i surowa. 

To nie było potrzebne... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Mój ojciec też często mówił do mnie i rodzeństwa jesteś zerem itp. . Ciągle podkreślał że mieszkamy w jego domu choć prawda taka że dom jest dziadków - rodziców ojca którzy szybko zmarli a jedyne do czego on Sue przyczynił w tym domu to do doprowadzenia go do ruiny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

ulubionym tekstem w domu bylo dzieci i ryby glosu nie maja...a tak poza tym to stale nazywanie mnie zdechlakiem bo często chorowalam i nieudacznica ktora do niczego się nie nadaje. Tylko przed ludzmi odstawiali szopke jak to mnie kochaja i sa dumni. Nigdy nie kryli sie oboje z tym ze dzieci maja po to aby mual sie kto nimi opiekowac na starosc.Wiele razy o tym mowili "ot tego jestes,dalismy ci zycie i odwdzieczysz sie nam za to".

 Na start otrzymalam jedynie porzadnego kopa w zad. Zawsze szkoda bylo kasy, nawet na dentyste. Prawo jazdy,jakas wycieczka w szkole? dobry zart.Wyszlam z domu z torba ciuchow zaraz po maturze majac w uszach to ze do niczego się nie nadaje. Poradzilam sobie a i tak byla wieczna krytyka,zero wsparcia a wymagania pod kosmos. Nie podobaly sie moje studia ani praca ani przyszly maz mieszkanie nic...wieczne porownania do innych. sama nie wiem po co utrzymtwalam ten sporadyczny kontakt. Do momentu aż zaczęli w taki sposob traktowac moje dziecko.  Dwa lata temu  matka nazwala je niewychowanym bachorem bo osmielilo sie zaplakac  w trakcie jej telefonu...cos we mnie peklo i w czasie klotni wygarnelam wszystko. Efektem bylo stwierdzenie ze czlowiek byl dla mnie  za dobry i ze nie maja juz corki bo jestem wyrodna gadzina ktora nie docenila ich surowego wychowania i ogromnego poswiecenia. ... kolejnym ulubionym tekstem poza dzieci i ryby...bylo :"to porządny dom" i to byla reakcja na kazdy problem i oznaczal koniec dyskusji choc nawet sie nie zaczela. W efekcie nigdy nawet nie dowiedzieli sie ze ich kochany przyjaciel rodziny mnie molestował. Oj tak. Porzadny az boli 😞 najlepsze jezt to ze gdybym komus o tym wszystkim powiedziała to NIKT by w to nie uwierzył bo maja opinie takich dobrych miłych wspanialych ludzi... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

*jest

wyrzucilam to z siebie chociaz tutaj 😕

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 godzinę temu, Sansey napisał:

To nie było potrzebne... 

Nie ja to pisałam, ale się odniosę. Ależ było to potrzebne. Kobieta twierdzi, że słowa rodziców w ogóle się na niej nie odbiły i nie mają wpływu na jej dorosłe życie, a jest jedną z najbardziej agresywnych użytkowniczek tego forum. Do ostrej krytyki i surowej oceny zawsze jest pierwsza. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×