Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mamax2

Maz nie dorosl do bycia ojcem

Polecane posty

Gość Ola Ola
37 minut temu, Gość Rubi napisał:

No i to jest to o czym pisałem. Taka kobieta to skarb, która jest w stanie zaakceptować fakt że mężczyzna nie ma predyspozycji do zajmowania się dziećmi i przejmie te obowiązki na siebie. Kobieta według mnie ma jak najbardziej prawo żeby zarzucić mężczyźnie że przynosi za mało pieniędzy, ale nie powinna zarzucać mu że nie zajmuje się dziećmi.

Na palcach jednej ręki policzę te, które faktycznie są finansowo zabezpieczone przez mężów (mają opłacane składki, mają kupione przez mężów mieszkania na własność kobiety etc). Reszta, których znam i wiem że żony nie pracują mimo że dzieci wcale małe nie są, uważa że opłacenie rachunków, zabranie na wakacje i zapewnienie środków na jedzenie = finansowe zabezpieczenie żony 😂 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ja też mam dwoje dzieci, które wychowywalam od początku praktycznie sama. Najpierw byly delegacje męża, później pracowal sporo. Lubił bawić się z dziećmi kiedy był w domu i nadal lubi spędzać z nimi czas, ale raczej w formie rozrywek, kąpieli czy karmienia nie przejął nigdy. Podobnie nie robił wiele w domu poza typowo "meskimi sprawami". Nigdy nie zarzucalam mężowi, że nie pomaga przy dzieciach, jak czegoś potrzebowalam to mowilam a on nie odmawial, ale sam z siebie do opieki ani spraw domowych się nie garnal. Teraz dzieci są już duże, mąż ma z nimi dobry kontakt, ale dalej dom i dzieci to moja domena. On odwiezie, zabierze, pójdzie do kina, na mecz, ale już lekcje czy wywiadówki ja, obiady ja a jak mnie nie ma to jadą na miasto zjeść. Tak był wychowany i tak chyba mu dobrze a ja też bylam podobnie wychowana i mi to pasuje. Pracujemy oboje, ale ja mniej godzin, więc mam czas na dom i rodzinę. 

Autorko, Twój mąż nie tyle nie dorósł, co ma inne niż Ty wyobrażenia domu i rodziny i inaczej widzi rolę ojca. Szkoda, że nie porozmawialiscie o tym wcześniej, mój mówił mi jeszcze przed ślubem, że marzy o córce, że niczego nam nie zabraknie, ale że to ja będę się nią zajmować. Ty dowiedzialas się na etapie dwojki maluchów. Jeżeli kochasz męża to poproś go o pomoc kiedy potrzebujesz,ale nie wymuszaj i nie wymagaj więcej niż on może Wam dac. Niech zarabia, pracuje, może za kilka lat będzie lepszym ojcem jak dzieci podrosna, jak będzie mógł iść na rower,boisko? Szkoda życia na kłótnie i walkę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ronin

Bo wybrałaś słaby materiał genetyczny na męża i ojca - tyle w temacie. I nie zmieni tego gadka typu a miało być tak pięknie. Nie miało bo od początku facet był słaby a Ty wzięłaś bo się nawinal... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lucyna

U mnie maz nie ma oporow by zajmowac sie dziecmi, kąpie je, bawi sie z nimi, rano ubiera i zawozi do przedszkola a potem odbiera. Jesli chodzi o jedzenie rzeczywiscie tu do konca sie nie odnajduje I czesto jest to parowka lub platki na mleku, szczytem mozliwisci sa nelesniki, ale nie mam co narzekac, bardzo duzo mi pomaga nie tylko przy dzieciach, poodkurza, zrobi zakupy, na scisle I okna umyje . Ale on to wyniosl z domu, tesciowa go tak wychowala, ja juz nie musze I wiwdzialam to juz przed slubem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
8 godzin temu, Gość gość napisał:

Ja też mam dwoje dzieci, które wychowywalam od początku praktycznie sama. Najpierw byly delegacje męża, później pracowal sporo. Lubił bawić się z dziećmi kiedy był w domu i nadal lubi spędzać z nimi czas, ale raczej w formie rozrywek, kąpieli czy karmienia nie przejął nigdy. Podobnie nie robił wiele w domu poza typowo "meskimi sprawami". Nigdy nie zarzucalam mężowi, że nie pomaga przy dzieciach, jak czegoś potrzebowalam to mowilam a on nie odmawial, ale sam z siebie do opieki ani spraw domowych się nie garnal. Teraz dzieci są już duże, mąż ma z nimi dobry kontakt, ale dalej dom i dzieci to moja domena. On odwiezie, zabierze, pójdzie do kina, na mecz, ale już lekcje czy wywiadówki ja, obiady ja a jak mnie nie ma to jadą na miasto zjeść. Tak był wychowany i tak chyba mu dobrze a ja też bylam podobnie wychowana i mi to pasuje. Pracujemy oboje, ale ja mniej godzin, więc mam czas na dom i rodzinę. 

Autorko, Twój mąż nie tyle nie dorósł, co ma inne niż Ty wyobrażenia domu i rodziny i inaczej widzi rolę ojca. Szkoda, że nie porozmawialiscie o tym wcześniej, mój mówił mi jeszcze przed ślubem, że marzy o córce, że niczego nam nie zabraknie, ale że to ja będę się nią zajmować. Ty dowiedzialas się na etapie dwojki maluchów. Jeżeli kochasz męża to poproś go o pomoc kiedy potrzebujesz,ale nie wymuszaj i nie wymagaj więcej niż on może Wam dac. Niech zarabia, pracuje, może za kilka lat będzie lepszym ojcem jak dzieci podrosna, jak będzie mógł iść na rower,boisko? Szkoda życia na kłótnie i walkę. 

smutny obraz, i nie chodzi o to, ze sobie tak ustaliliscie, to wiadomo najwazniejsze. ale fakt, ze facet nie ma poczucia odpowiedzialnosci i nie robi takich rzeczy sam po pierwsze czyni go troche niemeskim, a po drugie odbiera mu doswiadczenie rodzicielstwa. dziwne jest to, ze trzeba wskazac palcem, zeby cos zrobil. moj maz najchetniej robilby wszystko wokol mnie i corki bo uwaza, ze musi o nas dbac, az to ja musze go hamowac. moze patrze troche przez pryzmat swojej rodziny, ale naprawde taki scenariusz jaki opisalas nie swiadczy dobrze o charakterze meza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Przerażające jest to, że ojciec nie dąży do budowania jakiejkolwiek więzi ze swoim dzieckiem. Teraz tata ma je gdzieś a za kilka lat dziecko tatę. Usiądą przy jednym stole i nawet nie będą mieli o czym rozmawiać. I to tylko i wyłącznie ojca wina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Przerażające jest to, że ojciec nie dąży do budowania jakiejkolwiek więzi ze swoim dzieckiem. Teraz tata ma je gdzieś a za kilka lat dziecko tatę. Usiądą przy jednym stole i nawet nie będą mieli o czym rozmawiać. I to tylko i wyłącznie ojca wina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Przerażające jest to, że ojciec nie dąży do budowania jakiejkolwiek więzi ze swoim dzieckiem. Teraz tata ma je gdzieś a za kilka lat dziecko tatę. Usiądą przy jednym stole i nawet nie będą mieli o czym rozmawiać. I to tylko i wyłącznie ojca wina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Przerażające jest to, że ojciec nie dąży do budowania jakiejkolwiek więzi ze swoim dzieckiem. Teraz tata ma je gdzieś a za kilka lat dziecko tatę. Usiądą przy jednym stole i nawet nie będą mieli o czym rozmawiać. I to tylko i wyłącznie ojca wina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Przerażające jest to, że ojciec nie dąży do budowania jakiejkolwiek więzi ze swoim dzieckiem. Teraz tata ma je gdzieś a za kilka lat dziecko tatę. Usiądą przy jednym stole i nawet nie będą mieli o czym rozmawiać. I to tylko i wyłącznie ojca wina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11 godzin temu, Gość Gość napisał:

Co???

Dzieci to zachcianki kobiety???

Autorka wyszła za mąż więc to chyba naturalne że następnym krokiem są dzieci - zachcianki to drogie buty czy lepszy samochód.

 

od kiedy niby?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość U Uruk
10 godzin temu, Gość Gość napisał:

O matko... Gorszych glupot tu jeszcze nie czytalam. Skąd wiesz, ze to autorka naciskala na dziecko a on laskawie sie zgodzil? Irytuje mnie podejscie w takich sytuacjach, ze chcialas babo dzieciaka to masz i sie męcz. Skoro decydowal sie na zalozenie rodziny, to jest za nia odpowiedzialny tak samo jak kobieta. Dziwne by bylo, gdyby poswiecala wiecej czasu mężowi niz dwojce malutkich dzieci. Chyba mąż daje rade sie ubrac, najesc czy podetrzec? Bo autorka nie wspominala, ze jest niepelnosprawny. Taka kolej rzeczy, ze male dzieci wymagaja uwagi i opieki praktycznie non stop. A dorosly chlop chyba jest bardziej samodzielny niz polroczny niemowlak, prawda? 

I zaskocze Cie, akurat w moim przypadku to mąż bardziej naciskal ba dziecko niz ja. 

Najmądrzejsza wypowiedź w tym temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11 godzin temu, Gość Gość napisał:

O matko... Gorszych glupot tu jeszcze nie czytalam. Skąd wiesz, ze to autorka naciskala na dziecko a on laskawie sie zgodzil? Irytuje mnie podejscie w takich sytuacjach, ze chcialas babo dzieciaka to masz i sie męcz. Skoro decydowal sie na zalozenie rodziny, to jest za nia odpowiedzialny tak samo jak kobieta. Dziwne by bylo, gdyby poswiecala wiecej czasu mężowi niz dwojce malutkich dzieci. Chyba mąż daje rade sie ubrac, najesc czy podetrzec? Bo autorka nie wspominala, ze jest niepelnosprawny. Taka kolej rzeczy, ze male dzieci wymagaja uwagi i opieki praktycznie non stop. A dorosly chlop chyba jest bardziej samodzielny niz polroczny niemowlak, prawda? 

I zaskocze Cie, akurat w moim przypadku to mąż bardziej naciskal ba dziecko niz ja. 

Dzieci z domu odejdą i zostanie z syndromem opuszczonego gniazda z mężem, dla którego jest obojętna. O ile sam się nie wymikuje z układu. Za szybko zdecydowałaś się na drugie dziecko skoro przy pierwszym było po prostu akceptowalne. No ale skoro już się zdecydowałaś to nieś swój krzyż.

Druga sprawa można porzucić manie macierzyńskiego perfekcjonizmu i część obowiązków najzwyczajniej w świecie odpuścić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 minutę temu, Gość gość napisał:

Dzieci z domu odejdą i zostanie z syndromem opuszczonego gniazda z mężem, dla którego jest obojętna. O ile sam się nie wymikuje z układu. Za szybko zdecydowałaś się na drugie dziecko skoro przy pierwszym było po prostu akceptowalne. No ale skoro już się zdecydowałaś to nieś swój krzyż.

Druga sprawa można porzucić manie macierzyńskiego perfekcjonizmu i część obowiązków najzwyczajniej w świecie odpuścić.

Ale Ciebie dziwi ze poswieca wiecej czasu polrocznemu dziecku i dwulatkowi niz mezowi? Przeciez taki maluszek jeszcze nawet sam nie siedzi, wszystko trzeba przy nim zrobic. Autorka pisze, ze zarowno pierwsze, jak i drugie dziecko to swiadoma decyzja jej i meza, a nie wpadka. Nie rozumiem tej nagonki na autorke, ze to niby jej wina, ze zaniedbuje męża. To ma dzieci zaniedbac a mężem sie zająć? Poza tym nie wspominala, ze mąż czuje sie zaniedbany. To raczej autorka czuje sie olana, bo nie ma w mezu wsparcia i pomocy z jego strony. Oczywiscie, pewnie rzeczy mozna odpuscic, ale to przykre, ze ojcu nie zalezy na zbudowaniu wiezi z dziecmi. A problem zacznie sie dopiero, gdy autorka wroci do pracy, bo wtedy zaczną się dopiero pretensje, jesli bedzie sie dopominala pomocy z jego strony. Autorko, moja rada - sprobuj z nim rozmawiac, tlumacz, ze ta dwulatka coraz wiecej rozumie i jeszcze troche i poczuje sie odtracona. Dziecko czuje sie ignorowane, gdy rodzic niby sie z nim bawi, a tak naprawde siedzi z nosem w telefonie. Zapytaj jak on sie czuje, gdy probuje rozmawiac z kims, kto nawet nie wytknie nosa z telefonu. Bo male dziecko moze nie wszystko rozumie ale czuje podobnie. Powiedz, zeby probowal chociaz pol godziny dziennie poswiecic tylko na zabawe z dziecmi, bez telefonu czy komputera. Bo jak teraz nie bedzie okazywal dzieciom, ze są dla niego ważne, to za kilka lat bedzie za późno. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Przerażające jest to, że ojciec nie dąży do budowania jakiejkolwiek więzi ze swoim dzieckiem. Teraz tata ma je gdzieś a za kilka lat dziecko tatę. Usiądą przy jednym stole i nawet nie będą mieli o czym rozmawiać. I to tylko i wyłącznie ojca wina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość11
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

Ale Ciebie dziwi ze poswieca wiecej czasu polrocznemu dziecku i dwulatkowi niz mezowi? Przeciez taki maluszek jeszcze nawet sam nie siedzi, wszystko trzeba przy nim zrobic. Autorka pisze, ze zarowno pierwsze, jak i drugie dziecko to swiadoma decyzja jej i meza, a nie wpadka. Nie rozumiem tej nagonki na autorke, ze to niby jej wina, ze zaniedbuje męża. To ma dzieci zaniedbac a mężem sie zająć? Poza tym nie wspominala, ze mąż czuje sie zaniedbany. To raczej autorka czuje sie olana, bo nie ma w mezu wsparcia i pomocy z jego strony. Oczywiscie, pewnie rzeczy mozna odpuscic, ale to przykre, ze ojcu nie zalezy na zbudowaniu wiezi z dziecmi. A problem zacznie sie dopiero, gdy autorka wroci do pracy, bo wtedy zaczną się dopiero pretensje, jesli bedzie sie dopominala pomocy z jego strony. Autorko, moja rada - sprobuj z nim rozmawiac, tlumacz, ze ta dwulatka coraz wiecej rozumie i jeszcze troche i poczuje sie odtracona. Dziecko czuje sie ignorowane, gdy rodzic niby sie z nim bawi, a tak naprawde siedzi z nosem w telefonie. Zapytaj jak on sie czuje, gdy probuje rozmawiac z kims, kto nawet nie wytknie nosa z telefonu. Bo male dziecko moze nie wszystko rozumie ale czuje podobnie. Powiedz, zeby probowal chociaz pol godziny dziennie poswiecic tylko na zabawe z dziecmi, bez telefonu czy komputera. Bo jak teraz nie bedzie okazywal dzieciom, ze są dla niego ważne, to za kilka lat bedzie za późno. 

Co ty się dziwisz jak mają za mężów duże dzieci, którym nawet slipki po kąpieli muszą przygotować, albo obiad podgrzać, bo sam nie potrafi. Wtedy musisz poświęcać czas  mężowi, bo to taka kalka życiowa. Jak dziecko, sam sobie nie poradzi. To taki typ kobiety, desperatki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×