Gdybym zyl w Ameryce to bym zagadywal kasjerki normalnie w sklepie, hej co tam slychac, jak leci, jak mija dzien?

i to ulatwiloby podryw bo po jakims czasie mozna byloby przejsc od luzych rozmow do podrywu

a w Polsce wszysyc sa sztywni i gdybym zagadywal kasjerke, to by patrzyla jak na podrywacza a inni klienci patrzyliby jak na desperata

roznice kulturowe powoduja, ze w Polsce trudniej zdobyc dziewczyne !!!!

Nieprawda

Te ich gadki przecież nic nie znaczą. Ale by to wielce ułatwiłooooooo

Przed chwilą, Onkosfera napisał:

Te ich gadki przecież nic nie znaczą. Ale by to wielce ułatwiłooooooo

przeczytaj moje pierwsze zdanie z pierwszego posta

3 minuty temu, Gość gosc napisał:

przeczytaj moje pierwsze zdanie z pierwszego posta

Tak. Czytam. Po wymianie nic nie znaczących słów, które się "zerują", jesteś w tej samej sytuacji, co w nieprzyjaznej Polsce

Mieszkam w Ameryce i tu kasjerki raczej nikt nie zagaduje, pomijam że mało jest w miare urodziwych

Ja tez mieszkam w USA i powiem, ze zazwyczaj tu nikt nie bedzie tolerowal dluzszej pogawedki z kasjerka.

P.S. Nie tylko malo urodziwych, ale i niewiele mlodych...

i co, mógłbyś tak podrywać kobiete? produkowac sie że cos tam coś tam? że ładnie jej w tym i w tamtym i kwiatki byś kupił?

i co, mógłbyś tak podrywać kobiete? produkowac sie że cos tam coś tam? że ładnie jej w tym i w tamtym i kwiatki byś kupił?