Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Andrzejekde

Co dalej robić ?

Polecane posty

Dzień dobry, cześć. Drogie Panie/koleżanki. Jestem facetem, ale pisze na Waszym forum, ponieważ nie ma koleżanki/przyjaciółki, która mogłaby mi pomóc z moim problemem. Na wstępie chciałbym nadmienić, ze ten tekst będzie długi, ale żebyście mnie zrozumiały, chce opisać wszystko od A do Z, jak było. Otóż. Pisze do Was z problemem. Ponad miesiąc temu zostawiła mnie/odeszła ode mnie narzeczona po dwóch latach wspólnego bycia razem. Powodem było to, ze założyłem konto na Tinderze i pisałem z inną kobietą, jak się później niestety okazało - trafiłem na koleżankę jej rodzonej siostry, która pracuje z tą kobietą z którą pisałem. Chce tu zaznaczyć, ze tylko napisałem komplement, ze wyglada pięknie w ...ence. Żadnego spotkania nie było. Z nikim. A milem to konto założone dosłownie 2 dni. Ale teraz napisze, co mnie do tego skłoniło i proszę Was o ocenę i poradę, co robić dalej... 

 

Nasz związek rozpoczął się w 2018 roku. Na początku jak to w związkach - wszystko było pięknie, cudownie. Ja mam 26 lat zaś partnerka 23. Po roku czasu, gdzie byłem już bardzo zakochany w niej postanowiłem się oświadczyć. Zaręczyny przyjęła, jednakże nie widziałem w czasie przyjmowania pierścionka, by tryskała euforią z tego powodu. Ja przez cały nasz związek do czasu założenia konta na Tinderze starałem się jak tylko mogłem. Jestem po kursach masażu. Regularnie masowałem ukochaną, przywoziłem jej jedzenie do pracy, jak leżeliśmy wieczorem to zawsze ją przytulałem i głaskałem ręka po plecach bo wiedziałem ze bardzo to lubi. Uogólniając - Starałem się jak tylko mogłem by widziała, ze bardzo ją kocham. Wiadomo, każdy człowiek inaczej reaguje na uczucia i inaczej je w stosunku do drugiej osoby okazuje. Ja często powtarzałem jej, ze ją kocham. Niestety co raz częściej słyszałem odpowiedz „wiem”. W naszym związku było tez dużo klotni. Pojechaliśmy po  roku na wspólne wakacje, świeżo po zaręczynach. Pierwsza poważniejsza kłótnia - bo jakieś klotnie o błachostki jak to w związkach były.. poszła o glupote. Poszło o  wspólne zdjęcie które zrobiliśmy sobie nad morzem i które chciałem wrzucić na portal społecznościowy. Niestety moja ukochana bardzo się oburzyła, ze po co, ze na co. I tak było dość długo. Ukrywała to ze jesteśmy razem przed naszymi wspólnymi znajomymi, którzy domyślali się, ze się spotykamy. Przez długo czyli przez praktycznie pierwsze pol roku. 
 

Przejde teraz do sedna naszego rozstania. Wszystko zaczęło się zmieniać, gdy w trakcie związku przyjąłem się do służby mundurowej i na pare miesięcy pojechałem na Szkolenie Zawodowe, a co za tym idzie - nasz związek zaczął trwać na odległość. Na początku tej rozłąki było pięknie. Wracałem co 2-3 tygodnie do domu rodzinnego (jak dostawałem wolne weekendy) i wtedy się widywaliśmy. Było wszystko co powinno być - Tęsknota, Seks.. Ale ten seks w naszym związku nie zawsze był udany. Przed wyjazdem na szkole, przed zaręczynami i nawet czasami po nich bywało, ze seks był sporadycznie między nami. Partnerka cierpi na zespół policystycznych jajników (PCOS), który jej Pani doktor zaleciła leczenie Terapią hormonalną poprzez tabletki antykoncepcyjne przyjmowane codziennie o stałej porze. I często podczas naszego związku nie miała ochoty na seks, mówiła ze nie chce się kochać bo ją to boli, twierdziła ze przez PCOS spadło jej libido, przez co nie ma ochoty. Często tez bywało, ze w ciągu calego miesiąca seks uprawialiśmy max 3-4 razy. Miała częste infekcje dróg moczowych i to po czasie, kiedy np w ogóle nie uprawialiśmy seksu. W tym okresie kiedy to miała, zdarzyło mi się współpracować z jednym z lepszych ginekologów w naszym mieście. Tłumaczyłem ukochanej ze znam dobrego lekarza, który może jej pomóc, jednak ona nie chciała tej pomocy, wiec na sile nie naciskałem. I tak wracając co 2-3 tygodnie, wszystko zaczęło się od lutego bieżącego  roku. Wróciłem raz, drugi, trzeci i zauwzylem ze co powrót - partnerka co raz bardziej się ode mnie oddala, traktuje mnie jak kolegę. Zero czułości, zero seksu. Nic. Jak pytałem o co jej chodzi, co się dzieje - twierdziła, ze po prostu jej się nie chce. Ze rzekomo traktuje ja przedmiotowo. 
 

W końcu wróciłem do miasta gdzie teraz pracuje i gdzie partnerka (narzeczona) miała się przeprowadzić do mnie (co ustalaliśmy oboje przed moim wyjazdem) i zaczęły się schody. Zaczął się koronawirus. I moja ukochana zaczęła to traktować jako kolejny powód - by widywać się rzadziej. Nie przeszkadzało jej, ze z kolegami i koleżankami z pracy jak się mija, podczas zmian - tez może się zarazić. Twierdziła, ze z nimi się nie przytula, nie całuje itd. I był taki moment w tym wszystkim, gdzie przez tydzień po jednej klotni się nir odzywała. I stwierdziła, ze jak zjadę do rodzinnego miasta to musimy porozmawiać, ze Ona mi nie gwarantuje ze będziemy dalej razem itd. I wtedy wpadłem na głupi pomysł założenia konta. Jak narzeczona dowiedziała się o tym od własnej siostry, postanowiłem się przyznać. Rozeszliśmy się. Od miesiąca próbuje to naprawić. Tłumacze jej, ze zrozumiałem błąd, ze wiem ze ja skrzywdziłem, ale przyznaje, ze zależy mi, żeby to naprawić. Ona jednakże przez cały ten czas mnie odrzuca. Zdarzyło się raz po tym rozstaniu, ze była chemia między nami, był seks. Myślałem, ze już się pogodziliśmy, ze da mi to naprawić - ale po 3 dniach znów zmieniła zdanie. 
 

Szanowne Panie, powiedzcie mi, jak postapiłybyscie na miejscu mojej dziewczyny. I co ja mam zrobić ? Wiem, ze rozstanie to moja wina, skutkująca moim głupim zachowaniem. Jednak czuje, ze to ja i tylko ja po całym wspólnym czasie staram się naprawić ten związek. Jakiś tam „kontakt” z nią mam.. lecz często to jest bardziej jak monolog, niż dialog. Proszę Was o pomoc, bo przez to wszystko popadam powoli w depresje.. mam wachania nastrojów. Wieczorem łapie konkretnego doła. Myślałem, ze kobieta która mówiła mi ze kocha, ze nigdy nikt jej bardziej nie podniecał, ze z żadnym innym nigdy nie było jej lepiej po całym wspólnym czasie mimo ze ja zraniłem, będzie próbowała ratować ten związek. A nie widzę tego..  Ostatnio powiedziała mi, ze możemy spotykać się jak kolega z koleżanką, ale żebym nie robił sobie nadziei, bo ona już nigdy ze mną nie będzie. Proszę doradzicie, co robić .. 😕 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari

Tinder- po co założyłeś tam konto?🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ona nie chce z tobą być i tak naprawdę to ty też już tego nie chcesz, osiągniesz to na siłę.

Po co marnujesz czas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
20 minut temu, pari napisał:

Tinder- po co założyłeś tam konto?🙂

Czułem się olewany. Niedoceniany. Chciałem porozmawiać z kimś, kto będzie doceniał mnie takim, jaki jestem. Kto będzie umiał się mną zainteresować a nie tylko szukać wymówki. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Za długie. Poczujesz się doceniony przez konto na tinderze i pisanie banałów typu pięknie wyglądasz w ...ence? Jeśli początki wyglądają tak beznadziejnie a dwa lata to są początki to moim zdaniem będzie tylko gorzej. Dramy jak po 30 latach małżeństwa. Jestem na nie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
35 minut temu, Andrzejekde napisał:

Czułem się olewany. Niedoceniany. Chciałem porozmawiać z kimś, kto będzie doceniał mnie takim, jaki jestem. Kto będzie umiał się mną zainteresować a nie tylko szukać wymówki. 

Ehh... Związek po przejściach. Nie wiem, czy jest sens ciągnąć to dalej ( wnioski wyciągam z opisu). W związku powinien być ogień albo przynajmniej wzajemna troska🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Andrzejekde napisał:

Dzień dobry, cześć. Drogie Panie/koleżanki. Jestem facetem, ale pisze na Waszym forum, ponieważ nie ma koleżanki/przyjaciółki, która mogłaby mi pomóc z moim problemem. Na wstępie chciałbym nadmienić, ze ten tekst będzie długi, ale żebyście mnie zrozumiały, chce opisać wszystko od A do Z, jak było. Otóż. Pisze do Was z problemem. Ponad miesiąc temu zostawiła mnie/odeszła ode mnie narzeczona po dwóch latach wspólnego bycia razem. Powodem było to, ze założyłem konto na Tinderze i pisałem z inną kobietą, jak się później niestety okazało - trafiłem na koleżankę jej rodzonej siostry, która pracuje z tą kobietą z którą pisałem. Chce tu zaznaczyć, ze tylko napisałem komplement, ze wyglada pięknie w ...ence. Żadnego spotkania nie było. Z nikim. A milem to konto założone dosłownie 2 dni. Ale teraz napisze, co mnie do tego skłoniło i proszę Was o ocenę i poradę, co robić dalej... 

 

Nasz związek rozpoczął się w 2018 roku. Na początku jak to w związkach - wszystko było pięknie, cudownie. Ja mam 26 lat zaś partnerka 23. Po roku czasu, gdzie byłem już bardzo zakochany w niej postanowiłem się oświadczyć. Zaręczyny przyjęła, jednakże nie widziałem w czasie przyjmowania pierścionka, by tryskała euforią z tego powodu. Ja przez cały nasz związek do czasu założenia konta na Tinderze starałem się jak tylko mogłem. Jestem po kursach masażu. Regularnie masowałem ukochaną, przywoziłem jej jedzenie do pracy, jak leżeliśmy wieczorem to zawsze ją przytulałem i głaskałem ręka po plecach bo wiedziałem ze bardzo to lubi. Uogólniając - Starałem się jak tylko mogłem by widziała, ze bardzo ją kocham. Wiadomo, każdy człowiek inaczej reaguje na uczucia i inaczej je w stosunku do drugiej osoby okazuje. Ja często powtarzałem jej, ze ją kocham. Niestety co raz częściej słyszałem odpowiedz „wiem”. W naszym związku było tez dużo klotni. Pojechaliśmy po  roku na wspólne wakacje, świeżo po zaręczynach. Pierwsza poważniejsza kłótnia - bo jakieś klotnie o błachostki jak to w związkach były.. poszła o glupote. Poszło o  wspólne zdjęcie które zrobiliśmy sobie nad morzem i które chciałem wrzucić na portal społecznościowy. Niestety moja ukochana bardzo się oburzyła, ze po co, ze na co. I tak było dość długo. Ukrywała to ze jesteśmy razem przed naszymi wspólnymi znajomymi, którzy domyślali się, ze się spotykamy. Przez długo czyli przez praktycznie pierwsze pol roku. 
 

Przejde teraz do sedna naszego rozstania. Wszystko zaczęło się zmieniać, gdy w trakcie związku przyjąłem się do służby mundurowej i na pare miesięcy pojechałem na Szkolenie Zawodowe, a co za tym idzie - nasz związek zaczął trwać na odległość. Na początku tej rozłąki było pięknie. Wracałem co 2-3 tygodnie do domu rodzinnego (jak dostawałem wolne weekendy) i wtedy się widywaliśmy. Było wszystko co powinno być - Tęsknota, Seks.. Ale ten seks w naszym związku nie zawsze był udany. Przed wyjazdem na szkole, przed zaręczynami i nawet czasami po nich bywało, ze seks był sporadycznie między nami. Partnerka cierpi na zespół policystycznych jajników (PCOS), który jej Pani doktor zaleciła leczenie Terapią hormonalną poprzez tabletki antykoncepcyjne przyjmowane codziennie o stałej porze. I często podczas naszego związku nie miała ochoty na seks, mówiła ze nie chce się kochać bo ją to boli, twierdziła ze przez PCOS spadło jej libido, przez co nie ma ochoty. Często tez bywało, ze w ciągu calego miesiąca seks uprawialiśmy max 3-4 razy. Miała częste infekcje dróg moczowych i to po czasie, kiedy np w ogóle nie uprawialiśmy seksu. W tym okresie kiedy to miała, zdarzyło mi się współpracować z jednym z lepszych ginekologów w naszym mieście. Tłumaczyłem ukochanej ze znam dobrego lekarza, który może jej pomóc, jednak ona nie chciała tej pomocy, wiec na sile nie naciskałem. I tak wracając co 2-3 tygodnie, wszystko zaczęło się od lutego bieżącego  roku. Wróciłem raz, drugi, trzeci i zauwzylem ze co powrót - partnerka co raz bardziej się ode mnie oddala, traktuje mnie jak kolegę. Zero czułości, zero seksu. Nic. Jak pytałem o co jej chodzi, co się dzieje - twierdziła, ze po prostu jej się nie chce. Ze rzekomo traktuje ja przedmiotowo. 
 

W końcu wróciłem do miasta gdzie teraz pracuje i gdzie partnerka (narzeczona) miała się przeprowadzić do mnie (co ustalaliśmy oboje przed moim wyjazdem) i zaczęły się schody. Zaczął się koronawirus. I moja ukochana zaczęła to traktować jako kolejny powód - by widywać się rzadziej. Nie przeszkadzało jej, ze z kolegami i koleżankami z pracy jak się mija, podczas zmian - tez może się zarazić. Twierdziła, ze z nimi się nie przytula, nie całuje itd. I był taki moment w tym wszystkim, gdzie przez tydzień po jednej klotni się nir odzywała. I stwierdziła, ze jak zjadę do rodzinnego miasta to musimy porozmawiać, ze Ona mi nie gwarantuje ze będziemy dalej razem itd. I wtedy wpadłem na głupi pomysł założenia konta. Jak narzeczona dowiedziała się o tym od własnej siostry, postanowiłem się przyznać. Rozeszliśmy się. Od miesiąca próbuje to naprawić. Tłumacze jej, ze zrozumiałem błąd, ze wiem ze ja skrzywdziłem, ale przyznaje, ze zależy mi, żeby to naprawić. Ona jednakże przez cały ten czas mnie odrzuca. Zdarzyło się raz po tym rozstaniu, ze była chemia między nami, był seks. Myślałem, ze już się pogodziliśmy, ze da mi to naprawić - ale po 3 dniach znów zmieniła zdanie. 
 

Szanowne Panie, powiedzcie mi, jak postapiłybyscie na miejscu mojej dziewczyny. I co ja mam zrobić ? Wiem, ze rozstanie to moja wina, skutkująca moim głupim zachowaniem. Jednak czuje, ze to ja i tylko ja po całym wspólnym czasie staram się naprawić ten związek. Jakiś tam „kontakt” z nią mam.. lecz często to jest bardziej jak monolog, niż dialog. Proszę Was o pomoc, bo przez to wszystko popadam powoli w depresje.. mam wachania nastrojów. Wieczorem łapie konkretnego doła. Myślałem, ze kobieta która mówiła mi ze kocha, ze nigdy nikt jej bardziej nie podniecał, ze z żadnym innym nigdy nie było jej lepiej po całym wspólnym czasie mimo ze ja zraniłem, będzie próbowała ratować ten związek. A nie widzę tego..  Ostatnio powiedziała mi, ze możemy spotykać się jak kolega z koleżanką, ale żebym nie robił sobie nadziei, bo ona już nigdy ze mną nie będzie. Proszę doradzicie, co robić .. 😕 

Zakończyć. Jeżeli po dwóch latach babka jest tak "napalona", to informuję, że ona chce czegoś/kogoś innego. Nie daj sobie wkręcić że jej zachowanie jest normalne. Jak chcesz przeżyć życie? Jak stulatek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari

Nie traktowałabym tego w opcji porażki. To nie tak. Widocznie nie pasowaliście do siebie. Uczucie z jej strony wypaliło się . Radzę zerwać kontakt w ogóle, przynajmniej na jakiś czas, np. rok. Musisz ochłonąć i krytycznie ocenić to co było między wami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, pari napisał:

Nie traktowałabym tego w opcji porażki. To nie tak. Widocznie nie pasowaliście do siebie. Uczucie z jej strony wypaliło się . Radzę zerwać kontakt w ogóle, przynajmniej na jakiś czas, np. rok. Musisz ochłonąć i krytycznie ocenić to co było między wami.

Dziękuje. Cały czas obwiniam siebie za to wszystko co się stało.. Najgorsze ze ona nie widzi w sobie ani grama winy 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tu nikt nie jest winny. Po prostu z czasem okazalo sie, ze do siebie nie pasujecie. Macie inne priorytety i moze sie myle ale ona sie toba zaczela nudzic, co znaczy, jedynie ze nie takiego partnera chce miec na reszte zycia. Nie traktuj tego osobiscie. Takie rzeczy sie zdarzaja. A do tanca trzeba dwojga. Wystarczy, ze jedno nie chce i nic z tego nie bedzie. Uszanuj i zaakceptuj jej decyzje. Nie da sie byc razem na sile. Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×