Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

basiag89

Jestem wściekła - jak sobie pomoc ? depresja?

Polecane posty

W 2015 wyszłam za mąż przeprowadziłam się do męża do innego województwa. Zostawiłam rodzinę, pracę dotychczasowe życie. Znalazłam pracę od razu, po kilku miesiącach kupiliśmy mieszkanie, później urodziło się dziecko. Podczas tego choroba nowotworowa teściowej- zakończona sukcesem ale doszły problemy psychiczne. W ostatnim miesiącu sprzedaliśmy mieszkanie i kupiliśmy nowe, jednak przeprowadzić do nowego mozemy się dopiero za kilka miesięcy. Przeprowadziliśmy się w trójkę do tesciów. 

Jestem ciągle sfrustrowana, wstaję o 4 rano, żeby popracować zdalnie w dodatkowej pracy, później muszę z męzem odwieść dziecko do żłobka (maż nie chce sam oddawać dziecka). Jade na 8 godzin pracy, a po pracy pędem do żłobka, popołudnie zazwyczaj męza nie ma. trzeba ogarnąć dom, zakupy, zabawe z dzieckiem, nawet jak czasem mąż wyjdzie na chwilę do sklepu to ja nie mam chwili spokoju, bo ciągle teściowa coś chce. W ciągu tygodnia sprzedaliśmy mieszkanie, w ciągu kolejnego teygodnia wyprowadzilismy się i wprowadzilismy się do teściów. Ze strony teściów praktycznie nie ma pomocy przy dziecku. Całe pakowanie, przeprowadzka z 3 latkiem, który nie chciał się wyprowadzać, płakał za domkiem. W pracy nie wyrabiam z wszystkim.. 

Mąż na szybko cos robi (podpisuje np umowę przedwstępną) i nie zastanowi się sięnad jej konsekwencjami.. a potem jest problem, bo coś nie było najpierw sprawdzone. 

Jestem przemęczona, maż pracuje długo, a jak nie pracuuje długo to dorabia poza domem popołudniami, ja za to nie mogę zdalnie popracować wieczorem do pracy dodatkowej bo nie zajmuje się nimi. 

do tego sprzedajacy mieszkanie probują nas naciągnąć na następne pieniądze...  

Przestałam rozmawiać z mężem...  mam dość wszystkiego, najchętniej nie wychodziłabym z łóżka. Robię tylko co muszę. nie mam ochoty wychodzić nigdzie, z nikim się spotykać. Wręcz się tego boję i unikam. Schudłam (ważyłam wczesniej 50 kg.. a teraz 46) nie mam ochoty na nic.

Mąż się na mnie denerwuję ze traktuję go jak wroga. Ciągle przez to na mnie się złosci, a ja nie mam siły nawet niczego powiedzieć, poprostu nie mówie. 

mam ochotę krzyczeć, płakać mam dość. NIe wiem jak sobie z tym poradzić. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 minut temu, arto8999 napisał:

I to jesteście wy baby.

Ale i faceci tez. Zakładacie, nie wiadomo po cholere, te rodziny, aby kogos miec, robicie te dzieci, mieszkacie u teściow a potem płacz.

Jestes jedną z ofiar prania mózgu ze baba musi miec męża dzieci etc. Chciałaś ?? To masz! Nic Ci nie poradzę, trzeba cierpiec za swoje wybory. Ciągnij teraz ten ...nik, nikt Cie do niczego nie zmuszał.

Zalosne jacy ludzi są durni w życiu

A to jesteście Wy faceci. Jak się pojawia problem to potraficie tylko krzyczeć zamiast siąść i spokojnie porozmawiać 🙂

PS oczywiście nie wszyscy faceci tacy są! 

Pozdrawiam ciepło 🙂 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, arto8999 napisał:

Nic ad personam do ciebie, bo nie znam cię osobiście. 

Ale takich przypadków jak Twój jest mnóstwo - i na kafe i w zyciu. Nie wiem co Ci poradzic - 80% malzenstw zyje w czymś takim, moze terapia psycholog?

To mnie utwierdza w przekonaniu, ze malzenstwo dzieci etc. to jeden wielki syf, nie tylko dla facetow ale i dla kobiet.

Ja z kolei uważam, że małżeństwo i dzieci to wspaniała sprawa. Są problemy są i chwile radości. Jak nie ma małżeństwa to są inne problemy też. 

Po prostu czuję się bez sił na tą chwilę. Czasem takie momenty przychodzą prawda? Czy się jest w małżeństwie czy nie. Coś nas przerasta, dołuje.. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, arto8999 napisał:

i gdzie jest ta wspaniałość skoro przekaz twojej wypowiedzi życiowej to 100 % dół ? Tam są jakieś plusy tego wszystkiego? 

Bo nie widać.

Zgadzam się, w tej wypowiedzi żadnych wspaniałości nie ma- bo to wpis o tym co teraz czuję. 

Jestem szczęśliwa, gdy dziecko mówi, że mnie kocha, jestem szczęśliwa jak się uśmiecha i szaleje. Cieszę się jak mnie przytula, jak widzę jak uczy się nowych rzeczy. 

Cieszę się jak mąż pokazuje naszemu dziecku fajne rzeczy, jak uczy go czegoś nowego. Rozczula mnie widok jak śpią przytuleni. 

Cieszę się jak mąż mnie przytuli, jak zrobi mi śniadanie, jak ze mną rozmawia, jak nieraz podnosi na duchu.

Cieszę się z tego że po prostu jest. 

Ja teraz jestem przytłoczona, wykończona psychicznie i fizycznie, zdołowana = takie coś mnie dopadło i chciabym się z tego podnieść  ale nie mam zupełnie siły. 

Oczywiście- skoro się tak cieszę z rozmów z mężem to z nim powinnam porozmawiać ale w tym czasie, nie potrafię.

Tak wiem- mój problem. 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×