Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Lanaa18

Jestem nieszczęśliwa

Polecane posty

Autorko, by uniknąć wózka zgłoś się na ustawienie atlasu, kobieta robi cuda, daje ludziom drugie życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13 godzin temu, Działka napisał:

Myślisz, że jest co zbierać z tego co pozostało? Każdy potrzebujący fachowej pomocy tak mówi, mówi że wszystko wie najlepiej i więcej nie pójdzie. On raczej nie jest gotowy na terapię.

Żadna terapia nie pomoże jeśli Oni sami sobie nie pomogą. Związek to ciągła nieustanna praca ale czasami przychodzi taki czas w który uświadamia Nas że nie ma co ratować.

Zawsze mówiłem uvzucia i jeszcze raz Uczucia!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
48 minut temu, Solero napisał:

Żadna terapia nie pomoże jeśli Oni sami sobie nie pomogą. Związek to ciągła nieustanna praca ale czasami przychodzi taki czas w który uświadamia Nas że nie ma co ratować.

Zawsze mówiłem uvzucia i jeszcze raz Uczucia!!

Bez uczuć związku nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, Działka napisał:

Bez uczuć związku nie ma.

Tak myślisz to chyba jesteś nastolatkiem/ą. W Polsce większość związków opartych jest na przywiązaniu, wygodzie czy biznesie. Jeśli ktoś uważa że głównie na uczuciach to albo jest zbyt młody aby to zrozumieć albo po prostu przez żecie nie doświadczony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Twój mąż pewnie jest przemęczony, ale to go nie usprawiedliwia żeby Cię traktować wrogo. Nie wiem co Ci doradzić bo sytuacja jest trudna, dziecko jest małe. I jeszcze ta budowa domu, z perspektywą zamieszkania w nim razem z teściami..  Masz bagaż doświadczeń, jesteś  Dda, więc Tobie tak naprawdę potrzebna jest pomoc psychologiczna.

A nie możesz wyjechać z dzieckiem do swojej rodziny, na jakiś czas, co byście od siebie z mężem "odpoczęli"?

Nie przejmuj się tym co Ci tutaj piszą "internetowi mędrcy,"  bo ich opinia nie ma żadnego znaczenia tylko Cię zdołuje. Leczą tu swoje frustracje i kompleksy, smarują te swoje kocopoły w przekonaniu że anonimowo można komuś dokopać bez konsekwencji.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 godzin temu, Solero napisał:

Tak myślisz to chyba jesteś nastolatkiem/ą. W Polsce większość związków opartych jest na przywiązaniu, wygodzie czy biznesie. Jeśli ktoś uważa że głównie na uczuciach to albo jest zbyt młody aby to zrozumieć albo po prostu przez żecie nie doświadczony.

Nie jestem nastolatką. Przywiązanie, wygoda i biznes to nie uczucia. Takie związki to nie związki a układ właśnie. Zresztą nieważne. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 12.09.2020 o 23:33, Lanaa18 napisał:

Mam 27 lat, mój mąż także. Jesteśmy w związku 7 lat, rok po ślubie, mamy półroczną córeczkę. Jestem też DDA. Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że nasz związek się sypie. Mąż dużo pracuje, nie ma go, wyjezdza o 6 wraca koło 21/22. W niedzielę jest dopiero od 11. Przez całe wakacje nigdzie nie zabrał mnie i córki, raz poszliśmy na lody. Jedynie czasami pojedziemy do jego rodziców. Sami też nigdzie nie wychodzimy jak dawniej, jakoś się nie stara o to. Cała opieka i wychowanie dziecka spada na mnie. Kiedy jest w niedzielę zapatrzony jest tylko w dziecko. Od dłuższego czasu często na mnie krzyczy, jest wybuchowy, szybko się denerwuje. Nie chcę tak żyć. Mąż nie chce iść na terapię, a ja nie chcę się codziennie bać czy czasem za chwilę nie wybuchnie. Nie chcę żeby też dziecko na to patrzyło. Ja dosyć wycierpiałam przez ojca, nie chce żeby moje dziecko musiało. Jak pocięłam sobie brzuch nic nie zrobił, tylko się zdenerwował i podrapał mi ręce kiedy je wykręcał. Boli mnie, że nie kocha mnie i nie traktuje tak jak wcześniej. Teraz traktuje mnie jak innych ludzi, albo obojętnie albo z złością i wieczną krytyką. Porozmawiać mogę tylko przez internet. A on wkurza się, że siedzę na telefonie. Ale to mój jedyny kontakt ze światem. Ja nic nie mam teraz oprócz dziecka, mnie zupełnie nie ma. Nie liczę się wcale. Nawet jak ktoś przychodzi to nie wita się ze mną, tylko biegnie do dziecka a ja jak taki dodatek, który gdzieś tam stoi w tyle. Ale jak przychodzi co do czego to zostaje z dzieckiem sama i nagle nikogo nie ma. Nie mam życia swojego. Nie ma mnie. Zniknęłam. Mąż widzi chyba już tylko moje wady. Nie chwali, nie docenia...nie przytula mnie. Dziekco tak, mnie nie i znowu mnie nie ma. Dla nikogo już nie jestem ważna. Ludzie nie cieszą się z spotkania ze mną, tylko z spotkania z dzieckiem. Ja znikam codziennie. Po trochu. Aż całkiem zniknę. Nie ma mnie. Ja się źle odzywam, ja siedzę na telefonie, ja źle myślę, ja źle mówię, ja wypominam, ja nie umiem rozmawiać, ja się denerwuje, ja jestem nienormalna ja mam się zamknąć, ja go źle traktuje,ja się nie przytulam, ja narzekam, ja jestem okropna, ja jestem nie taka,ja nad nim stoję, ja mu ciągle przypominam. Same złe rzeczy. Ja i ja. Dawno nie czułam się tak nie kochana przez faceta, który mnie miał kochać bardzo mocno,szanować, słuchać i wspierać. Kiedy mówię, że mi źle to "pierdzę". Zaczynam wierzyć, że ma rację. Zasłużyłam pewnie na to wszystko. Na to wyzywanie te słowa, popchnięcie. Na ten strach który przed nim czuję. Najgorsze, że on się ciągle obraża na mnie. O prawie wszystko. A ja się ciągle denerwuje bo nie czuję się kochana i praktycznie w większości bo nie wszystko nie jest takie jak bym chciała, jak być powinno. Nie zasługuje już na nic. A na miłość też na pewno nie 😔potrzebuję pomocy, żeby się wyrwać z tego. Żeby chociaż moje dziecko było szczęśliwe. Ja już nie będę 😔

Dziewczyno to nie Ty jesteś zła. Przestań zadowalać innych, zajmij się sobą, zrób coś dla siebie. Niech widzi jaką fajną babkę ma w domu, umów się z koleżanką na ploty. Nie daj sobie wmówić, że z Tobą coś nie tak, może i miałaś ciężkie życie ale połowa ludzi takie miała, to ciebie nie skreśla. Wiem jak ci ciężko. Ja sama opiekowałam się dwójką dzieci, różnica wieku dwa lata, mąż pracował, wierz mi że z dwojgiem to jest armagedon. Dałam radę. Ciesz się, że wszyscy kochają Twoje dziecko i pamiętaj to nie Twój mąż ma być najważniejszy ani rodzina tylko Twoje dziecko. One z Tobą będzie zawsze i zawsze będzie Cię kochało i to jest najważniejsze. Nie traktuj go jako problemu i przeszkody, bo pewnie Ty przez alkoholizm któregoś z rodziców tak się czułaś. Nie rób tego swojemu dziecku. Pamiętaj !! Szczęśliwa mama, szczęśliwe dziecko, nigdy inaczej. Nie nadskakuj mężowi, niech to On zacznie się starać. Trzymaj się Kobietko . Nigdy się nie poddawaj. Pozdrawiam bardzo mocno!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×